Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zagubiona w zyciu

życiowo zagubiona

Polecane posty

Gość zagubiona w zyciu

Musze to poprostu z siebie wyrzucic bez wzgledu na negatywne komentarze czy potepianie mnie.Mam 30 lat mieszkam w miesie gdzie kazdy sie kojarzy i wszyscy o wszystkich cos wiedza nawet jesli sie nie znaja osobiscie.Mam 2 dzieci syna 11lat i corke 6 lat,ale na tym moje szczesciesie konczy. Jestem rozwodka i kazde dziecko mam z innym facetem.Bylego meza poznalam gdy mnialam niecale 17 lat,byl starszy o 7 lat mieszkal w innym miescie,wiekszym,byl takim troche hmm jak dla nastolatki zakazanym.Poznalam go niestety na dyskotece przez kolezanke choc nie chcialam nikogo poznawac,jednak on nalegal no i uleglam,potem dzwonil i nagle przyjechal, taka niby randka, w sumie moj pierwszy powazny chlopak,starszy i wydawalo mi sie dojrzalszy,jednak tylko mi sie wydawalo.no poniekad uzaleznil mni od siebie,ulegalam mu we wszystkim,przy nim posmakowalam narkotykow,roznego rodzaju seksu,ale nie robilam tego na sile,ja poprostu chcialam zeby ktos sie mna zaopiekowal i wyrwal z domu,nie widzialam konsekwencji.wlasnie DOM-miejsce gdzie balam sie spac,gdzie nie czulam tego bezpieczenstwa,gdzie klamstwo bylo lepsze, a milosci i zaufania brak.moj ojciec od zawsze probowal zrobic kariere z jakimis biznesami,ale zawsze plajtowal,moja matka zawsze z wyzszymi acpiracjami typ> a co ludzie powiedza, pieniadze sa wazniejsze niz cokolwiek innego.choc probuje i chce przypomniec sobie kiedy od nich slyszalam kocham cie,jestem z ciebie dumny/a, to nie moge.ojciec jeszcze byl dla mnie bardziej czuly,za to mama,dla niej bylam chyba nie raz kara,mialam,mam brata 5 lat starszego,jest chorypadaczka i jakies tam inne psychiczne,ale jest oczkiem w glowie mojej mamy.mniej wiecej gdy mialam 6-7lat przynajmniej od wtedy siegam pamiecia moj brat przychodzil w nocy,wkladam reke pod pizame a z czasem nie tylko rece,nikomu nigdy nie mowilam o tym,nie wiem czemu,czy balam sie ze nikt nie uwierzy,bo przeciez no jak moj brat,przeciez on jest chory i napewo nawet nie wie co to znaczy, moze nie wiedzialam ze to cos zlego.pamietam, ze czesto lezalam bez ruchu,sparalizowana,nieraz lzy mi plynely ale nawet nie pisnelam,a on poprostu zakradal sie wkladam rece,nieraz nawet jak manekita obracal i g****il.pamietam, ze szlam nieraz spac z patelnia,jakby to mialo mnie uchronic,z biegiem lat przywyklam,nieraz jeszcze probowalam np wyciagalam klame z drzwi ale wtedy bral z innych.oczywiscie zdarzalo sie ze moi rodzice go przylapali ale bez reakcji, ewentualnie go przeganiali i po sprawie. raz co sie odwazylam i wprost powiedzialam,to mama obiecala ze to zalatwi ze zabierze go do lekarza ale to mnie wyslala do psychologa.balam sie gdy rodzice wychodzili wieczorami, ale jednoczesnie milczalam.mama mimo iz wiedziala co sie dzieje a juz napewno domyslala sie, czesto kazala mi pomagac mu w lekcjach bo on jako niepelnosprawny nienadążał,siedzialam obok niego,z obrzydzeniem,nienawiscia,chociaz bylam dzieckiem.czesto tez dostawalam za niego kare, albo po głowie od ojca czy w d**e.kiedys moj brat ukradl ojcu 500zł a w tamtych latach bylo to kupe forsy,i wydal z jaimis kolegami, wydalo sie ze kasa zniknela,dochodzenie w domu kto wzial,moj brat ze to ja wzielam ze on widzial, moja mama ze oczywiscie ze to ja bo ja jestem do tego zdolna,wiec ojciec sprał mnie smycza taka z rzemyka gruba po nogach d***e.mialam posiniaczone wszytko.dorastalam i zaczelam sie buntowac,matka byla moim najwiekszym wrogiem,a i ona sama tez nie szukala milosci u mnie.klotnie,kary,potem oszukiwalam ja ale jednak zawsze sie jej bałam i chyba tez szanowałam.palilam fajki,ale ukrywalam sie,z czasem wiedzieli o tym ale nie odwazylam sie oficjalnie zapalic.w podstawowce mialam jakis chlopakow, oczywiscie nie takich,kolezanki nie takie, gdzies po drodze wymyslilam, ze wlasnie chlopak,taki prawdziwy, kochajacy sie mna zaopiekuje,zabierze od matki od brata.i tak zaczelam szukac milosci,zachłannie jej pragnac,czesto na sile.i wlasnie tak na sile trwala znajomosc z moim mezem.on starszy,czesto gral moja niska samoocena,to on chcial dziecko mimo iz ja bylam niepelnoletnia,on mi mowil jak to by bylo cudownie po slubie,a ja spragniona milosci i pewnosci ze ktos bedzie,ze bedzie pewna osoba i mnie nie skrzywdzi,godzilam sie,ale w glebi duszy czesto czulam ze nie tedy droga.wkoncu...zaszlam w ciaze.w 3 klasie zawodowki,on odrazu szybko slub cywilny,probowalam odkladac to ale na marne,balam sie powiedziec rodzicom,a gdy juz powiedzialam,ojciec zamilkl na dlugo,matka oczywiscie ze sie spodziewala tego po mnie.szybki slub...potem wyjechalismy za granice..tam żądza pieniadza.ja niemoglam pracowac on nie chcial siedzialam w domu z synem...on przestal nas zauwazac,czesto pisalam mu listy ale je wyrzucal.gdy po pijaku zrobil wszystkim kolejna awanture nie dalam rady.postanowilam ze chce rozwodu.zjechalam do polski, oczywiscie dla mojej mamy szok.jak ja moge co powiedza jej znajomi, co z pieniedzmi,ze powinnam w poduszke plakac i zęby zacisnac ale byc z nim bo chociaz zarabia.nie przekonalao mnie nic.rozwiedlismy sie oczywiscie w nienawisci tzn on do mnie,bo dla mnie moje byly jest obojetny.poznalam ojca mojej corki,tez oczywiscie nieodpowiedni,niedosc ze mial lekki paraliz reki i nogi byl po wylewie jak mial 5 lat, i tez zagubiony zyciowo,ale on dawal mi to zainteresowanie,wsparl w tamtym momencie,i kochalam go za charakter do czasu az mnie nie pobil.okazalo sie ciaza..tez ze to nie jego, ze klamie,potem ze on mi zabierze dziecko,straszyl,grozil.po paru latach odizolowalam sie od niego,moja corka nie nosi jego nazwiska,nie ma wpisanego ojca,nawet go nie poznala.czasem juz pyta o tate.teraz jestem z facetem od 3 lat,powiem tak, idealnie pasujemy do siebie,trafilismy na siebie,chociaz w nieodpowiednich momentach naszego zycia.on z zasada niechce rodziny,zony dzieci,kocham imprezy,nie chce sie wiazac.ja z 2 dzieci,rozwodka,potargana życiowo.ale dziwnym trafem pasujemy do siebie.tez poczatki mielismy burzliwe,najpierw oboje nie chcielismy, potem ze tylko tak z doskoku, on sie wstydzil mowic ze sie spotykamy,mi bylo to obojetne,ale zaczely dochodzic uczucia.choc nie wymuszalam na nim niczego,pozwalalam mu dojrzewac do tego to pragnelam chwili kiedy mowi ze kocha,jednoczesnie wiedzac ze nie mozna mu ufac.i przez te lata oszukal mnie pare razy to ja nadal z nim jestem.przez zwiazek z nim pogubilam sie.zatracilam sie w nim tak ze zaczelam szukac wymowek zeby wyjsc z domu( a ja naprawde rzadko wychodzilam)zaczelam klamac ze ide do kolezanki,byle mama dziec***ilnowala,z czasem coraz wiecej klamstw, coraz dluzej,az kiedys moja corka weszla do pokoju mojego brata ktory robil sobie dobrze,i jakby cos we mnie pęklo.niemoglam przebywac w tym domu,wolalam wyjsc zostawic dzieci z matka.zaczelam myslec i robic egoistycznie.zdarzalo sie ze nie wracalam na noc,potem na wekend.pewnej wigili wyszlam do miasta podokupywac jakies drobnostki,wrocilam po jakis 2 godz i ojciec zaczal sie wydzierac ze niechce mnie widziec przy stole skoro znikam na pol dnia, ze mam isc tam gdzie bylam,wiec kolacja ja nie zeszlam,oplatkiempodzielilam sie z dziecmi zreszta i tak matka mnie ominela a ojciec udal ze naklada cos na talerz,zaplakana zadzwoilam do mojego faceta,ale co on mogl.chcialam wyjsc ale wtedy ojciec zaczal mnie szarpac ze nigdzie nie wyjde,szarpal, zadzwonilam na policje,ale sie opamietalam przeciez dzieci..beda sie baly.i przesiedzialam pol nocy na strychu zaplakana.potem zaczelam uciekac jak matka mi robila awantury i mieszaka z blotem..nadszedl czas i zlozyla papiery w sadzie o odebranie dzieci i rodzine zastepcza...zgodzilam sie.minal rok...i choc chce ustabilizowac zycie,zaczal cos robic,to moja mama mi podcina skrzydla.opowiada o mnie w taki sposob jakby byla czlowiekiem 2 kategori, a ostatnio tak ladnie opowiadala jaka babcia jest i jak sie stara ze pani pedagog nie znajac calej sprawy powiedziala ze mojej mamie nalezy sie medal za bycia taka wspanialam mama i babcia.owszem zawsze powtarzalam i bede powtarzac ze jestem jej wdzieczna ze moje dzieci maja co jesc ze sie opiekuje.ale to jak wyglada dzis moje beznadziejne zycie jest jej zasluga a ja nie umiem sie odciac od niej i od jej wplywu na moje decyzje bo mimo wszystko uparcie szukam u niej akceptacji i milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurwa już więcej nie mogłaś napisać????Nie chce sie tego czytać :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość +IHS

Jezus Cię Kocha Dziewczyno. On Jest Prawdziwym Bogiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×