Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Każdy traktuje mnie jak szmatę

Polecane posty

Gość gość

Niby mnie lubią, ale jednak nie szanują. Faceci dotykają mnie jakby moje ciało było niczym. Stukają mnie paluchem w talię w pracy, złapią lekko za łokieć, gadam im, żeby tego nie robili, ale widocznie malo przekonująco bo to się powtarza.. ostatnio bawię się włosami, a kolega mi odtrąca rękę 'nie rób tak', patrzę na niego ze złością, i mówię że to moja sprawa co robię z własnymi włosami, jednocześnie czując się nadal niepewnie i jak idiotka. W domu matka wydziera się głównie na mnie, słyszę wyzwiska jak szmata, d****** ja też się wydzieram wniebogłosy, też jestem opryskliwa i to BARDZO, wręcz na co dzień jestem dla nich już nieprzyjemna, na co oczywiście narzekają, co? i G****O to daje! więc nie p********e, że ostra reakcja coś pomaga - u mnie nie, jestem porywcza, a oni jakby przez to jeszcze bardziej tracili dla mnie szacunek Ludzie na studiach traktują mnie za to okej, ale też nie jestem bardzo zaprzyjaźniona z nikim, gadam z wieloma osobami, mam 3 osoby które są bliżej mnie, ale czuję się trochę gorsza, bo ludzie mają bliższych przyjaciół, etc. Mam niską inteligencję emocjonalną, choć interesuję się psychologią i na przykład w swojej pracy jako hostessa wiem, jak trochę zmanipulować ludzi, ale w zwykłych relacjach zachowuję się troszkę tak, jakbym była z innej planety, czasem za bardzo biorę żarty do siebie (szczególnie tych facetów robocie), czuję się niepewna bo czasem nie wiem czy ktoś żartuje sobie czy nie, nie umiem stawiać granic (choć niektóre umiem, najczęściej potrafię czegoś komuś odmówić np., ale już z innymi rzeczami jest problem). Uczę się tego ciągle, pożartuję sama, porobię sobie jaja,ale to dalej nie jest to, bo się ciągle czuję jak na tykającej bombie. Na studiach cały czas nie wierzę, że ja mogę coś umieć, zadania domowe sprawdzam sobie z innymi bo uważam, że każdy pewnie ma lepiej ode mnie, a na kolokwiach potrafię zrobić taki autosabotaż, że zaprzeczam sobie, że coś dobrze zrobiłam, poprawiam to i potem mam wszystko źle. Rozumiecie? takie to chore. Ale ja jestme niepewna siebie nawet w manualnych rzeczach, po prostu tak, jakbym sądziła, że jestem zupełnie upośledzona i kompletnie nie miała do siebie zaufania. Czuję się jak ktoś wrzucony przypadkowo w ten świat, bez odpowiednich narzędzi do radzenia sobie w nim. Jest źle. A p********a TERAPIA mi nie pomaga W OGÓLE. Ostatnio nawet nie idzie do przodu, kręcimy się w kółko, a terapeuta mnie nie słucha. Ostatnio nawet powiedział coś, co świadczyło o tym - ja opowiadałam o tym, jaką opinię o mnie mają inną ludzie, a on był taki zamyślony i za chwilę powiedział coś zupełnie odwrotnego.. ja się go pytam, czy mnie w ogóle słucha, bo ludzie właśnie powiedzili coś zupełnie innego, a on 'aha' i zamilkł.. Wyrobił sobie jakaś opinię na podstawie tego, że w pewnych sytuacjach przejawiam jakąś tam pewność, na przykład to, że jestem kimś w rodzaju starościny na kierunku (ale to, że jak miałam dokumenty od ludzi, i miałam niemal ataki paniki, że je zgubię, to się już nie liczy..), i się do tego doczepił, oraz każe mi się posiłkowac komplementami ludzi, którzy mnie nawet dobrze nie znają. Na tym mam budować samoocenę? Przecież ludzie równie dobrze umieją krytykować, a poza tym często chwalą na wyrost. Mam budować samoocenę na WŁASNEJ opinii na temat siebie, bo mi komplementy i tak nie pomagają, a krytyka powoduje popadanie w rozpacz (chyba że jest konstruktywna, to wtedy jej słucham)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O mój boże, jakie to jest długie. No, na pewno od groma będę miała odpowiedzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
długie ,ale przeczytałam i rozumiem bo miałam podobnie ,musisz zmienić terapeutę skoro czujesz ze ten nie pasuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dodam, że nawet mój ojciec jest dziecinny i często podchodzi i na siłę mnie przytula albo dotyka po ręce. Tylko żeby wam się nie skojarzyła z czymś więcej, on tak po prostu próbuje okazać 'miłość'. zawsze się na niego wydzieram, żeby ode mnie odszedł, ale on nie słucha. Ostatnio walnęłam go w głowę, i dopiero wtedy sobie poszedł. Po czym zapytałam matki, co jest ze mną nie tak, że ludzie tak cały czas przekraczają swoje granice, a ona powiedziała, że w stosunku do niektórych ludzie tak sobie po prostu pozwalają i tyle.. I co ja mam kurwa zrobić? Nawet terapeuta się zastanawiał nad tym, czemu tyle osób przekracza moje granice, ale nic z tego nie wyciągnęliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Muszę, bo pół roku, a poprawy nie ma praktycznie żadnej. Jest na tyle, na ile pójście na studia i do pracy wymusiły na mnie jakąś odporność, ale czuję, że terapia ma niewiele z tym wspólnego. Mam już dość czucia się tak cholernie słabą.. To jest koszmar. Nie mogę sobie z tym poradzić. Często sobie myślę, że faktycznie to jest racja, że jestem gorsza od innych, skoro oni umieją ukrywać swoje emocje etc, a moje widzą jak na ręce i wyczuwają moją słabość. Może dlatego, że mam wrażenie, że jestem taką osobą, że i tak nic nie ukryję, a każdy jest sprytniejszy ode mnie i to rozszyfruje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musisz wyrobic sobie pozycje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no pewnie piwosz nieśmiała pupcio wołowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
MMartha dziś Już widzę jak ktoś próbuje cię dotykać pomarszczona, stara prukwo:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie no, jeden się nauczył, że się mnie nie dotyka, ale drugi nadal ma jakieś dziwne odruchy, z tym że mnie nie dotyka w okolicach talii etc. A z tym drugim akurat dobrze się dogaduję, tylko ma tą przypadlość. . JEdnak zastanawia mnie, dlaczego tak łatwo i lekko im to przychodzi akurat w stosunku do mnie? Wyczuwają moją słabość, p********e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nikt mnie nie maca po cyckach czy gdzieś indziej W głowę dostaje tylko ojciec, ale on jest tak głupkowaty, że nie trafia. Ciągle przekracza moje granice, no ile k***a można? Matka mnie nawet nie obroni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobra, może doradźcie coś szerzej, a nie tylko o macaniu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze jeden smaczek. Byłam molestowana przez kuzyna, jak miałam 10 lat. Na szczęście jednorazowy epizod. I pamiętam, że właśnie wtedy bardzo wyrywałam się i na niego krzyczałam, potem po wszystkim się popłakałam. Może przez to mam dzisiaj takie dziwne sytuacje? Może coś we mnie jest, co prowokuje takie zachowania? tylko co? Nie ma to nic wspólnego z np. wyzywającym się ubieraniem, bo ubieram się normalnie, elegancko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żegnasz się, bo myślałaś, że pożartujesz sobie w wątku, a tu weszło na takie poważne tory :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może sprawiasz wrażenie filigramowej istotki?Wiesz, coś jak mały piesek do pogłaskania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgodziłabym się tutaj, bo mam dziecięcą urodę, taką slodką ponoć, jak laleczka. I na początku znajomości jestem bardziej wycofana. Może przez to się tak zachowują, ale błagam, jakim prawem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
MMartha sie skopmromisowała? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taak..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo nia jestes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mam wysoką inteligencje emocjonalną i ludzie też przekraczają moje granice, grzecznie upominanie i asertywność czasem pomaga ale czasami dopóki się nie wydrę, nie zrobię awanturę i ostro nie postawię granic ludzie potrafią śmiać mi się w twarz, trzeba być konsekwentnym, stanowczym i ostrym jak trzeba, ludzie w pracy już się nauczyli i wale to czy mnie lubią czy nie ważne że mnie szanują, też byłam molestowana ale przez szefa, któremu stawiałam granice, generalnie jest tak że takie mamy społeczeństwo jak kobieta jest samotna to można jej nasrać na głowę a on ma być grzeczna, miła i uległa, jak się zbuntujesz to wielkie oburzenie, w tym kraju mężczyznom wszystko wolno bo tak są wychowywani na bożków przez uległe mamusie i to się tak kręci z pokolenia na pokolenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×