Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mąż wyjechał do pracy za granicę

Polecane posty

Gość gość

Dziś wyjechał. Bardzo mi ciężko, wciąż płaczę. Czy jest tu kobietka która jest w podobnej sytuacji i chciałaby pogadać ze mną od czasu do czasu np. na gg?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ale są faceci, którzy chętnie męża zastąpią :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ci współczuję To początek rozpadu waszego małżeństwa. Zaprzeczysz oburzysz sie wiem !! Tez tak reagowałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem twojego płaczu. Umarł? czy "wyjechał pracować? Co zrobisz jak umrze? Strach się bać! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
osobo wyżej, musisz być super przyjaciółką dla swoich przyjaciółek. Kobieta ryczy a Ty jej jeszcze do******lasz. Gratuluję. Musisz być bardzo "fajną" osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem złą osobą. To ostrzeżenie żeby zrobiła wszystko aby on jak najszybciej wrócił i wiecej tam juz nie jechał. Bo albo jedzie z nim albo ma po małżeństwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie tez prawie sie skonczylo koncem malzenstwa... mimo ze nie tak daleko... ze jezdzil... ale co to raz na 2 miesiace... samotne urodziny, swieta... u niego nowe zycie. brak obowiazkow. high life... cudem go namowila na powrot po 2 latach. i tylko to nas uratowalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i absolutnie nie strasze... Tez bym sie w zyciu nie spodziewala czegos takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem mężczyzną i nie rozumiem płaczu z powodu wyjazdu za granicę. To zwykła histeria. Wiele osób wyjeżdża w celach zarobkowych, ale gdyby każda żona, mąż, konkubina, konkubent płakali z tego powodu, to niezłe bajoro łez z tego by było. Jak dla mnie kobieto, masz mało zajęć, nie potrafisz zająć się sobą i wisisz na tym mężu, a bez niego jesteś do kitu. Omijam takie roszczeniowe baby z daleka. Na szczęście moja żona doskonale rozumie potrzebę zarabiania w innym kraju i nie histeryzuje, kiedy wyjeżdżam bo mamy do siebie zaufanie i pełny szacunek, co dla niektórych jest w dzisiejszych czasach niepojęte i nie zrozumiałe bo sami mają coś na sumieniu. Ogarnij się kobito i weź się za jakąś pracę, na pewno masz wiele do zrobienia choćby we własnym domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój wyjeżdża od kilkunastu lat,raz częściej,raz rzadziej;czasem na krócej ,często na dużej;bywało różnie,ale na tę chwilę nasz związek kwitnie :)Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do faceta wyżej :Pnie kumasz,dlaczego Ona płacze,bo nie jesteś kobietą;jak kiedyś będziesz,to wtedy się odzywaj w tej kwestii,a póki co....GRYŹNIJ SIĘ W TRĄBĘ :P P.s.podczas wypełniania sobie czasu pracą,tez można płakać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja, autorka. Mam pracę i nie wisiałam na nim gdy był. Płaczę bo za nim tęsknię, dla niektórych to widocznie nieznane uczucie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie wciąż znane,pomimo tych kilkunastu lat;czasem jeszcze teraz polecą mi łzy kiedy odjeżdża;a kiedy wraca,to prawie zawsze płaczę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój tez wyjechal przed tygodniem ale mam dobry kontakt z sasiadem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skad jestes autorko? Moze Cie pociesze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój wyjeżdżał 10 lat. Były łzy tęsknota i wielka miłość. Ale z czasem każdo z nas zaczęło się zmieniać. Ja byłam tu z córą pracowałam zajmowałam się domem córką. Córka bardzo chorowała więc moje życie kręciło się ciągle wokół niej . sama przechodziłam przez to wszystko bo mój mąż był daleko. I to zaczęło nas oddalać on nie rozumiał moich problemów zmartwień. Uważał że ja zyje jak pączek w maśle a on to ma przesrane bo jest daleko . Kiedyś był wspaniałym człowiekiem kochaliśmy sie bardzo. Prosił po 8 latach wracaj na dobre do kraju bo wszystko zaczęło się sypać. Nie chciał uważał ze jeszcze nie czas, że jeszcze nie jest na to gotowy. Było coraz gorzej napisałam pozew o rozwód myślałam ze tym go zmobilizuje do powrotu. Zadzwoniłam w styczniu powiedziałam mu że ma tydzień i wraca albo składam pozew o rozwód bo już mam dość takiego życia. Nie wrócił - przyjechał dopiero na wielkanoc- dałam mu pozew i powiedziała że jesli wyjedzie składam go do sądu. Wiecie co zrobił ??? Powiesił się. Tak skończyła się nasz historia. Ludzi którzy kiedyś kochali się nad życie. Ludzie którzy żyli 10 lat z dala od siebie. Nasza córka nie tęskniła za nim bo nawet dobrze go nie znała. Miała 2 latka jak zaczął wyjeżdżać za granicę. Wtedy były troche inne czasy rozmowy przez tel były drogie więc rozmawiało sie 1-2 w tygodniu. A to ze tam był ciężko pracował nie zawsze mówiłam mu o problemach w domu aby go nie martwić. Po jakimś czasie wyszłam ponownie za maż i wiem że przenigdy nie puściła bym swojego męża do pracy z dala on nas. jesteśmy rodzina i musimy być razem. Dzisiaj ma mnie kto przytulic wtedy nie miał. Zawsze jak patrzyłam jak całe rodziny ida razem do kościoła na spacer to mi łzy kręciły sie w oczach - bo ja zawsze byłam sama , sama z córką. Dzis mam pełna wspaniała rodzine, ale przeszłośc jest we mnie. Mimo 10 lat od jego smierci - cierpię nadal tak głęboko w środku mam do niego żal i jest ból po tym wszystkim. ŻCZE POWODZENIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maz tez jezdzi do pracy za granica. To trwa juz 3 lata. Dalej sie kochamy,mamy dziecko i nic sie nie zmienilo. Czasem fakt jest ciezko ale zaufanie to podstawa. Glowa do gory. Nie kazdy wyjazd konczy sie nowym zyciem i rozwodem. Co prawda duzo sie zmienia,bo caly dom jest na Twojej glowie ale jesli u faceta rodzina jest na 1 miejscu,jest czulosc,wsparcie i milosc to niczego zlego nie wrozy. Pozdrawiam Cie autorko serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja autorkaaaaa
gośc od nieżyjącego męża > o kurde.... Zszokował mnie ostatni akapit. Zszokował. Dlaczego to zrobił? Nie rozumiem. Wolał umrzeć niż wrócić do kraju? Nie potrafię tego pojąć. Mi jest już dobrze, pierwszego dnia płakałam strasznie, teraz już radzę sobie sama i nie płaczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×