Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bajkowa wróżka

Opowiem Ci bajkę...

Polecane posty

Gość gość
...Minęły kolejne trzy dni, książę był już bardzo zmęczony wędrówką, ledwie słaniał się na nogi, gdy nagle przy wielkiej skale spostrzegł małą chatkę. Ledwie zapukał do drzwi i wtem otworzyła je dziewczyna piękna jak anioł z długimi ogniście rudymi włosami. Zaprosiła księcia do środka i ugościła go, dała jedzenie i miejsce do spania. Książę był uradowany, bo dziewczę bardzo mu się spodobało. Zachwycony spytał jej czy ofiaruje mu ona coś, co sprawi, że wznieci się ogień ? Dziewczę zamyśliło się i po chwili czmychnęła za ganek swojej chatki. Wróciwszy złożyła na dłoniach księcia dwa krzesiwa i powiedziała do niego- "Gdy będziesz pocierał je o siebie z pewną mocą i szybkością, wówczas polecą iskry, które przeistoczą się w ogień, pamiętaj by położyć iskry na łatwopalnym materiale, by ogień mógł przez cały czas płonąć". Książe podziękował dziewczynie za podarunek i radę, po czym następnego dnia ruszył w dalszą drogę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1) Szedł więc, aż przeszedł przez całą wioskę i droga zaprowadziła go nad szeroką rzekę. Było coraz ciemniej i zimniej, a ostatnie chaty, jakie mijał były już daleko za nim. Zresztą nawet gdyby tam wrócił, pewnie nikogo by nie zastał, bo cała wieś była opustoszała i cicha, w oknach nie widać było blasków świec a z kominów nie unosił się dym. Stanął więc nad brzegiem rzeki pokrytej warstwą lodu i zamyślił się. Miał jeszcze siły, mógł iść dalej, dotrzeć w głąb lasu naprzeciw i w nim poszukać jakiejś kryjówki, jaskini, albo zbudować szałas, żeby przetrwać najmroźniejsze nocne godziny. Tylko jak przejść przez rzekę bez mostu? Podszedł jeszcze bliżej i przyjrzał się uważnie. Lód chyba nie był zbyt gruby, ale przecież musi spróbować przejść, inaczej utknie w szczerym polu po tej stronie rzeki i zamarznie na kość. Postawił ostrożnie pierwszy krok, potem drugi, a lód niebezpiecznie zatrzeszczał. Książę powinien cofnąć się, póki mógł, ale w panice zamiast tego zaczął iść jeszcze szybciej, prawie biegnąc, a lodowa tafla roztrzeszczała się pod jego stopami. Zaczęła pękać, dookoła, a każdy kolejny krok pogarszał sytuację. I kiedy zostały mu jedynie trzy kroki do drugiego brzegu tafla zapadła się pod nim nagle, ze strasznym trzaskiem, książę całym ciałem wpadł do lodowatej wody, której zimno przenikało jego kości. Ponieważ miał ze sobą ciężki ekwipunek, zbroja i worki z prowiantem ciągnęły go na dno, a zimne serce księcia nawet nie próbowało z tym walczyć. Pozwolił ciału opadać i tylko ostatnie resztki instynktu życia kazały mu wstrzymywać drogocenne powietrze w płucach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pisz dalej, wiesz, że lubię Twoj***ajki ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do Ciebie Psychodelirum, gość stworzył Ci tylko okazję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
MNie się podoba jak pisze gośc z 22-54. Ty Psych... masz inny styl, nie mój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajkowa wróżka
I gdy wydawało się już, że księcia pochłoną zimne odmęty, poczuł, że kapusta z grochem, którą zjadł na obiad, daje o sobie znać gigantycznym wzdęciem. Książę napiął mięśnie i pierdnął bulgotliwie. Siłą odrzutu wyleciał z wody i spadł prosto na zasypany śniegiem brzeg. Pech chciał, że na ten, z którego przyszedł....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokończ bajkę gościu z 22.54, bo nie zasnę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Książę wędrował kolejne trzy dni bez żadnego postoju. Przeszedł wielkie wzgórze i z oddali zobaczył mały domek z kominem. Po zejściu w dolinę ruszył do uroczego domku, w pobliżu którego przepływała rzeczka. Śmiało zapukał do drzwi, otworzyła mu je śliczna kobieta o blond włosach, która przyjaźnie na niego spojrzała i zaprosiła do środka. Dała mu jedzenie i łózko do spania, otuliła opieką. Książę był uradowany, spytał piękne dziewczę, co ona może mu ofiarować, by rozpalić jego serce. Dziewczę uśmiechnęło się i spytało księcia- "A masz drewno i krzesiwa, by rozpalić ogień?" Książe odpowiedział, że "tak". Rudowłosa dziewczyna zaprowadziła go do drugiej izby i wskazała wielki kominek stojący w jej środku. Po czym powiedziała mu- "Ułóż drewno we wnęce, po czym pocierając krzesiwami roznieć iskrę". Książę uczynił tak jak mu powiedziała kobieta i ogień zaczął pochłaniać drewka. Światło z kominka zaczęło się rozchodzić na wszystkie kąty domu, pomieszczenia stały się jasne i ciepłe. Uradowany książę podziękował dziewczynie i ucałował w dłonie. Ona dała mu pewną radę- "Jeśli chcesz, zeby ogień wiecznie płonął, musisz codziennie dostarczać drewna na opał, nie zapomnij o tym obowiązku". Następnego dnia książę wstał rano i ruszył w tartak, by ściąć kilka drzew na opałkę. Każdego ranka robił tak samo. Pewnego razu zobaczywszy, ze w drewutni jest jeszcze drewno, zaniechał tego obowiązku. Kolejnego dnia zrobił tak, nie poszedł w tartak i tak następnego i następnego, aż przez siedem kolejnych dni. Pewnego ranka książę obudził się, bo poczuł jakiś chłód. Ogień w kominku dogasał, a rudowłosej kobiety nie było przy nim. Postanowił dołożyć drewna, by rozniecić żar, niestety w drewutni było pusto, ani jednego drewnianego patyka. W pobliżu nie było żadnego drzewa do ścięcia, ruszył więc do tartaku. W tym czasie rudowłosa wróciła do domku i zastała pustkę i zimno. Zezłościła się strasznie i powiedziała pod nosem- "skoro tak, to przekonasz się jaka jestem naprawdę". Po długich godzinach, książę wrócił do domku. Wewnątrz było przeraźliwie zimno i ciemno. Wtem z narożnika pokoju wyszła rudowłosa, w jednym momencie zmieniła oblicze i stała się czarownicą ...reszta już w mojej głowie nie do opowiedzenia :) Psycho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ucięło, chciałam napisać , że Psycho fajnie rozwinęła opowieść tak książkowo, ja tak bardziej alegorycznie, pozdr :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajkowa wróżka
- Ha, ha, ha - zaśmiała się ruda wiedźma i położyła na polepie. Książę bardzo się zdziwił, ale nie miał czasu się nad tym zastanawiać, gdyż czarownica zadarła nogi za głowę, wypięła w jego kierunku blade, obwisłe pośladki, rozwarła je szponiastymi rękoma aż ukazał się ciemny, pomarszczony jak stare jabłuszko o***t. - I jak ci się teraz podobam - spytał zwieracz. Książę wystraszył się nie na żarty. Zrozumiał, że kobieta posiadła niezwykle rzadką umiejętność i było d***mówcą. - Jesteś niezwykle piękna - skłamał by ją udobr***ać. O***t parsknął śmiechem i jął imitować zwieraczem nieprzystojne odgłosy. Książę po chwili poczuł, że żadna to imitacja a dupsko pryka jak szalone zanosząc się śmiechem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No rzeczywiście tak się udało, że nawet formy są inne, dobrze, tym ciekawiej :D Ja zaraz może coś doskrobię ale potem idę spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23-38 mogłabym czytać Cię i czytać. Masz niesamowitą fantazję. Ale zakończenia nie znam. Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajkowa wróżka
Dobra, zaraz dokończę:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... I nagle, kiedy książę już nie mógł dłużej wstrzymywać oddechu, zobaczył na dnie strumień jasnego, żółtawego światła przebijający się z pomiędzy kamieni. Woda rzeki była mętna i piekła w oczy, więc nie mógł dostrzec, co to takiego, ale tak zaskoczył go ten widok, że w przypływie nowej emocji odruchowo wziął oddech. W tym samym momencie poczuł coś na plecach, coś twardego zahaczyło się o jego szatę i ciągnęło go w górę. Książę jednak już nawet nie był w stanie zorientować się, co się dzieje, bo dławił się wodą, którą nieopatrznie zagarnął do ust. Po kilku chwilach grozy, szamotaniny i rozpaczliwej walki o oddech książę ocknął się, czując na sobie spowrotem zimne ale zbawienne powietrze. Ktoś ciągnął jego ciało przez popękany lód do brzegu, a książę, wciąż jeszcze ksztusząc się i nie bardzo wiedząc, co się dzieje, dopiero usiadłszy na pewnym gruncie podniósł głowę, by zobaczyć, kto go uratował. A był to bardzo chudy i stary człowiek, który teraz również usiadł na śniegu i wzdychał ciężko. Po chwili dostrzegł wzrok księcia i rzekł bez ogródek: – Pan jesteś idiotą. Książę był tak zmęczony i tak wdzięczny, że nawet nie zdenerwowały go bezczelność i brak szacunku tego obcego człowieka. Milczeli. Wreszcie książę przestał kaszleć i wycharczał: – Dziękuję. – No, jest za co. To już nawet błazen wie, że nie można się utopić w rzece skutej lodem. Już wam się w głowach poprzewracało, pełno tylko tych samobójców, nasłuchają się romansideł o Rolandzie i wariują. Byście poszli do znachora i posłuchali o lecznictwie albo się nauczyli wróżenia a nie im się romansów zachciewa a potem płacz i zabijanie. Jak nie w pojedynkach to do rzeki ale żem jeszcze takiego głupca nie widział co by chciał się w lodzie topić. Bym zostawił w środku alem worki zobaczył to myślę szkoda może co cennego w worku. Ale hardyś pan że pan żyjesz bom myślał że już tylko z workami se pogadam. – Możesz wziąć wszystko co mam, dobry człowieku. – A no to dobrze bo takiej żem był nadziei. – Jednak myli się pan, ja się nie chciałem topić, skąd ten pomysł? – Jak to skąd, a co za dureń by szedł przez lód jak trzy kroki dalej most stoi jak byk. – Jak to? – To pan nie wiesz? Podejdź se pan do tego drzewa przecież za nim widać, że niedaleko most drewniany, bylejaki może i ciasny ale przejść się da. – Ach... Nie zauważyłem... – Nie wiem czego w tych szkołach rycerskich uczo ale czarno to widze, ta młodzież to nam nic dobrego nie przyniesie, a to się uśmiejom jak w karczmie opowiem. – Ma pan rację, głupiec ze mnie. Książę poczuł taki wstyd, że nie miał najmniejszej ochoty uświadamiać dziadowiny, z kim właściwie rozmawia. Uznał, że te zniewagi trochę mu się należą, więc postanowił zachować swoją tożsamość w tajemnicy. – Czy gdzieś w pobliżu można się ogrzać? – No najbliżej to w karczmie ja zaraz jadę saniami to pan możesz ze mną ale worki moje rozumie się? – Pewnie, niech pan bierze. Ruszyli w stronę lasu, a po chwili marszu znaleźli się przy saniach staruszka. Książę przypomniał sobie wtedy o dziwnym świetle. – Czy jak mnie pan wyciągał widział pan jakieś światełko? – Zapytał. – Światełko? – Tak, taki mały promyk światła, jakby z dna, musiał je pan widzieć, było bardzo dobrze widoczne w wodzie... – Nic żem nie widział, panu już się fiu bździu we łbie od wody wymieszało toś pan i widział, nie ma w rzece światełek i w ogóle nie ma światełek tutaj żadnych prócz tych co je człowiek rozpala. Tu nawet słońce nie świeci w porę zimową tylko chmury i chmury. – Jestem pewien, że to było światło... – Kiedy to je niemożliwe, użyj pan rozumu, nie może to być i koniec. Topił się pan, topielcy różne rzeczy widzą. Mój wuj topielec dwa razy się topił zanim się utopił na śmierć i za pierwszym razem to widział gada na dnie wielkiego co paszcze otworzył i pożreć go chciał ale tam żadnego gada nie było bo zeszli po niego bracia do wody i nic nie widzieli. A za drugim to nie wiadomo co widział bo już nie powiedział bo nieboszczki nie mówią przecie, panie świeć nad jego duszą. Dziwa różne ludzie widzą jak po nich śmierć idzie, pana nie dosięgła to się pan ciesz a nie o światełka się kłóci... Książę milczał, pozwalając staruszkowi prowadzić żywy monolog, jednak czuł się rozczarowany. Czy mogło mu się wydawać? Czy już tracił przytomność i widział coś, czego nie było? Czy może istnieją jakieś wodne żyjątka, które mogą produkować światło? Różne "dziwa" przecież istnieją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ich warte hier
A ja wciąż czekam na więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×