Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

skoro nie chcecie obecności studentów to czemu idziecie rodzić do kliniki???

Polecane posty

Gość gość
też byłam pacjentką na Kopernika w Krakowie, trzech studentów jeden z lekarzem mnie badał reszta za drzwiami. Nie pamiętam czy spytał, chyba tak, ale było mi wszystko jedno. Potem byli studenci położnictwa, pielęgniarki itp. Trochę krępujący obchód, ale oni stali w drzwiach do mnie podszedł tylko lekarz. Ktoś dobrze napisał, gdyby nie ci studenci to szpitale kliniczne nie byłyby tak dobrze wyposażone. Poza tym pamiętam z dzieciństwa jak leżałam w szpitalu na zapalenie pęcherza, brzuch bolał masakrycznie, lekarze że przejdzie, a tylko stażysta powiedział mamie żeby mnie zabrała na ostry dyżur bo to wyrostek, ale młodego lekarza nikt nie chciał słuchać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćasia
Gadacie glupoty.ja rodziłam w Gdansku na Klinicznej 18 lat temu zapytano mnie o zgode na obecnosc studentów przy porodzie ,bylam w takich bolach ze bylo mi wszystko jedno.Po porodzie 2 studentki umyly mnie i przebraly w czysta koszule byly dla mnie jak anioły☺zresztą uwazam ze gdyby kazdy pacjent odmawial to bysmy mieli dopiero sluzbe zdrowia. Troche pomyślunku drogie panie jak sie wam nie podoba to do prywatnych klinik idzcie rodzic zadna z was nie jest wyjatkowa i ma to samo miedzy nogami wiec o co kaman ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O to idiotko powyżej, że jednak ludzie są różni. Poszczególne jednostki są wyjątkowe. Medycyna to nauka, ale obok jest też etyka. Medycyna jest dla ludzi, lekarze są dla ludzi, a nie odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćasia
Gisc 15.47 Zycze na twojej sciezce zdrowia samych młodych studentow konowalow ktorzy byli przeganiani przez pacjentów. A swoje inwektywy "idiotko" zostaw dla kogos z rodziny. P.s. Skad znasz tak mądre słowo jak etyka? Sprawdz znaczenie tego slowa w wikipedii dziecko ☺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodziłam w szpitalu miejskim, ale miałam tam też łyżeczkowanie po obumarłej ciàży. Przed zabiegiem wywiad zbuerała studentka i była obecna przy usg potwierdzajacym obumarcie. Ryczałam jak bóbr, ale nie wyprosiłam, bo skadś musi się nauczyć, po czym taka ciażę rozpoznać, jeśli ma być lekarzem. Przy porodzie nie miałam studentów, ale koleżanka miała 2 studentki położnictwa i ponoć bardzo jej pomagały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwny hejt na te niechęte . Oczywiscie najzajadlej szczeka "służba" zdrowia nienawykła do ludzkiego traktowania pacjentów ,dalej osoby z ich rodzin . Zawsze i z reguły traktowane lepiej zwł kiedyś gdy pacjentki traktowano jak szmaty -wtedy "chody" były ważne ,dawały poczucie "lepszości"..No i te które z zaskoczenia niewiedzy czy głupoty tak potraktowano jak w temacie topiku a teraz wydziwiają "czemu inne mają mieć lepiej niz ja" "niech one też pocierpią " itp.Bo w tak żarliwą chęć edukacji praktykantów trudno uwierzyć . No i chyba jeszcze dwie kategorie -takich którym wsio ryba kto w du/pę zagląda i komu sie rozkraczają i tych mających zerowy poziom wstydu . P.S. Dziwny wpis hgg podobno (?) lekarki która nie wie że do szpitali najwyższego stopnia referencyjności trafia sie (też klinik) nie z wyboru a raczej konieczności medycznej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Studenci mogą być wrażliwsi wbrew pozorom - to ich pierwsze doświadczenia, pierwsze zetknięcia z emocjami, szczególnie kobiety będą wyczulone. Doświadczony lekarz to czasem taki rzeźnik, owszem dobry w swoim fachu, ale brakuje tej otwartości i wrażliwoci w kontakcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19 lat temu rodzilam w szpitalu miejskim , wtedy na takiej duzej sali bylo chyba z 20 lozek na kazdym stekajaca rodzaca jak w wylegarni i przypowadzali nam studentow grupami nikt sie kobiet o zgode nie pytal :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.35 to tylko współczuć Ci warunków gdyż brzmi to jak opowieści sprzed 30 -40 lat ....A chociaż parawany czy ścianki jakieś tam były między pacjentkami ? No i ci praktykanci się gapili tylko czy coś przy pacjentkach robili ? Bo z relacji wiadomo ze ' przygody" tego rodzaju zwł przy pierwszym porodzie fatalnie potem wpływaja na chęci na kolejne macierzyństwo ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
parawanami oddzielali juz do porodu w skorczach lezalysmy same sobie , pamietam ze przyszedl lekarz z chyba grupka dosc duza moze 10 osob i zaczal hurtowo przebijac pecherze plodowe tym ktorym wody nie odeszly oj ciezki mialam porod z obrzydliwym nacieciem i wyciskaniem dziecka 10 lat czekalam na kolejne a rodzilam za granica i mialam cc na zyczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ci praktykanc***amietam jak przez mgle nie dotykali nas raczej byli przerazeni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz to bylo dawno a szpital w niewielkiej miescinie , wybrac sobie w tamtych czasach szpital nie bylo szans krzykow sie nasluchalam oj tak ale chyba glosniej darla sie na nas polozna :o lekarz przy tych studentach mi dziecko wyciskal a polozna charatala krocze oj gdybym nie byla mloda w sensie mlody organizm to chyba bm sie fizycznie nie pozbierala duo krwi stracilam lozysko mi nie odeszlo wiec doszlo lyzeczkowanie oczywiscie bez znieczulenia bo skoro juz tyle wytrzymalam ........ bylam tak wykonczona ze wlasciwie tracilam poczucie rzeczywistosci, jak sie rodzi od godz 18 do 23 dnia nastepnego jak po podaniu kroplowki nie ma dostatecznego rozwarcia a lekarz decyduje ze wycisnie bo juz czas zebym w koncu urodzila to ze zmeczenia i bolu wchodzisz na inny poziom swiadomosci , pamietam jak przez mgle tych mlodych ludzi stali kolo mojego lozka ale tak zbici w grupke pod sciana po porodzie lezalam dwa tygodnie w szpitalu bo sie okazalo ze mam pekniete zebro i kiszke stolcowa , kiszke zszyto ( ja juz tego nie pamietam jak szyli) i zeby stolec nie uszkadzal szwow dwa tygodnie trzymali mnie na papkach i srodkach przeczyszczajacych w szpitalu i wiecie ze po 10 latach jak zaszlam w ciaze to moja myslalam ze bliska kolezanka ktora urodzila rok przed moim drugim porodem w dobrym szpitalu we wlasnym pokoju z mezem i znieczuleniem jak sie dowiedziala ze mam cc na zyczenie to tak mi do wszystkich d**e obrobila ze az brak slow :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Straszne co przeszłaś .Medal -nie żart powinni dać że na drugie sie zdecydowałaś . Dziś byś mogła walczyć o odszkodowanie Przedłużanie akcji ponad 24 h, potem zabieg Kriestlera dziś zakazany -z tym żebrem to od tego -a uszkodzenie o***tu to już partactwo skoro byłaś aż tak nacieta (położna raczej spaprała sprawę...) .A lyżeczkowanie bez znieczulenia to już wisenka na torcie .Choć jeszcze parę (?) lat temu to w niektórych szpitalach jeszcze to stosowano-ciekawe czy lekarz by tak żonie swojej zrobił haha ! Utrata krwi przy tej rzeźni też była u Ciebie pewnie nielicha, tak jak piszesz . Tak że dziś miałabyś pełne prawo do zaskrżenia spzitala. Mam nadzieje że z maluszkiem chociaż było dobrze . Po czymś takim cc na żądanie powinno być prawem kobiety .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktoś wywołał mnie do tablicy pisząc " P.S. Dziwny wpis hgg podobno (?) lekarki która nie wie że do szpitali najwyższego stopnia referencyjności trafia sie (też klinik) nie z wyboru a raczej konieczności medycznej . " xxx Otóż wyjaśnijmy jedną rzecz- najwyższa referencyjność z czegoś wynika. A wynika z tego że uczelnia zapewnia profesorów, najlepiej wykształconych, często za granicą lekarzy, super sprzęt. Uczelnia płaci to też uczelnia wymaga. Coś za coś. Albo najwyższy stopień referencyjności i studenci albo szpital powiatowy z trochę gorszymi warunkami. Poza tym, zapewniam że studiowałam medycynę i nie da się jej nauczyć z książek ani opowieści asystentów. To całkowicie niemożliwe. A umiejętności położnicze, choćby podstawowe musi mieć KAŻDY lekarz niezależnie od wybranej później specjalizacji. Chcielibyście żeby odbierał wasz poród lekarz z karetki który nigdy nie widział porodu? Studenci na praktykach są zazwyczaj nie mniej przerażeni niż pacjenci, zapewniam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hgg... hm... zapewne wiesz że uczelnie medyczne w 100% są u nas państwowe tj. finansowane z budżetu a twoje kosztowne studia na 99% nie opłaciła mamusia tylko budżet państwa -tak było ? Czyli droga pani lekarko polscy podatnicy i owe kobiety ze swoich podatków .I choćby dlatego należy się im szacunek Bo owe kosztowne urządzenie o których piszesz są po to by RATOWAĆ ŻYCIE maluszkom i ich matkom . A funkcja kształcenia jest tu wtórna . Tak długo jak długo studenci medycyny nie będą sami sobie finansowali studiów w prywatnych uczelniach i opłacali praktyk w prywatnych klinikach tak dlugo niech nie zadzierają nosa nawet jak już zostaną lekarzami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodziłam w obecności studentów. Zresztą jako osoba z zaawansowanym schorzeniem autoimmunologicznym, cukrzycą, wysokim ciśnieniem i dzieckiem, którego wagę oceniono na 4700 (na szczęście trochę się pomylili), przy braku zgody anestezjologa na znieczulenie zewnątrzoponowe i ogólne, przy moim pierwszym porodzie na sali było ok 40 osób, róznej specializacji, gotowych ratować zarówno mnie jak i dziecko. Miałam to głęboko w d, chciałam urodzić zdrowe dziecko i przeżyć. Przez następny tydzień przemiłe panie studentki skakały wokół mnie jak szalone a przy wyjściu napisały kartkę z życzeniami dla mojej córki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22.20- Jesteś w dużym błędzie. Zdecydowana większość środków uczelni które wkładają w szpitale pochodzi ze studiów NIESTACJONARNYCH studentów którzy płacą i studentów anglojęzycznych którzy płacą po kilkanaście tysięcy dolarów miesięcznie. To co płaci państwo uczelni to nie pokrywa żadnych kosztów funkcjonowania szpitala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Bo owe kosztowne urządzenie o których piszesz są po to by RATOWAĆ ŻYCIE maluszkom i ich matkom . A funkcja kształcenia jest tu wtórna . " Jeśli uczelnia sponsoruje sprzęt na kilkanaście milionów to czy dydaktyka jest funkcją pierwotną czy wtórną to niestety jest już dyskusyjne. Bo uczelnia to nie organizacja charytatywna i jeśli sponsoruje np wypasione USG za pół miliona to po to, aby ich studenci mieli dostęp do najnowszej technologii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hgg jeżeli jak tu piszą jesteś lekarzem to aż strach. W Polsce NIE MA medycznych studiów niestacjonarnych czyli zaocznych- czyżbyś ty kończyła medycynę "zaocznie" bądź wieczorowo ?! Są owszem studia płatne tj.normalne dzienne z grupami płatnymi ale to raptem dopiero od paru lat tj. rodzice opłacają pociechom z tym że jeszcze niedawno raptem dwie uczelnie w Pl miały taki tok kształcenia . Z tym że o ile wiadomo sporo z takich płatnych studentów przechodzi w cykl "państwowy". Tak więc nie wiesz co piszesz bądź udzielasz niedokładnych wiadomości. Co do dewizowych to też nie od wieków a raczej dopiero po 1990/95 gdy przywrócono autonomię finansową szkół wyższych , te ich dolary trafiają do uczelni a nie budżetu państwa jak za PRL.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
studia niestacjonarne nie są zaoczne. Są identyczne jak "normalne", z tym że studenci płacą. Nic nie pisałam o wieczorowej czy weekendowej medycynie, proponuję czytać ze zrozumieniem :) Trwa to od wielu lat, a nie od kilku. I to właśnie z tych środków idą pieniądze na współfinansowanie szpitali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up ! I nie pitolić że tylko kliniki-mataczycie zawężając temat przecież tu piszą że w normalnych szpitalch też są żądni nauki goście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
góra a sam temat jest żle sformułowany .. Dodać trzeba że są miasta gdzie wszystkie szpitale mają umowy z UMedem i co wtedy ? Rodzic na ulicy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hgg, uczelnie też sa państwowe, więc to wypaśne usg za pół melona funduja z budżetu. Zgadzam się, że studenci musza się gdzieś uczyć, szkoda tylko, że u nas nie ucza się etyki i podejścia do pacjenta. To, że ktoś musi się uczyć, nie czyni z drugiego człowieka kawałka mięcha do eksperymentów. Chyba za długo siedziałaś w prosektorium i ci się żywy pacjent ze "spreparowanymi tkankami" pomylił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×