Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Od roku myślę o moim przyjacielu, którego odrzuciłam

Polecane posty

Gość gość

Nie wiem, co mi się stało. Przypuszczam, że to przez to, że moje małżeństwo okazało się być jednym wielkim oszustwem. Przyjaźniłam się z pewnym chłopakiem 10 lat. Czytaliśmy te same książki, mogliśmy rozmawiać godzinami, mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów. Tylko, gdy on mi wyznał miłość wystraszyłam się i go odrzuciłam. Tuż po skończeniu szkoły zwiazałam się z człowiekiem, który okazał się oszustem, kobieciarzem, a ja stałam się zgorzkniałą kobietą i wtedy pomyślałam o nim. I myślę intensywnie do tej pory, zastanawiam się co by było, gdybym wtedy go nie odrzuciła. Niestety czasu nie cofnę . Czy któraś z Was też ma taką historię i żałuje że nie dała szansy związkowi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość ola
Ja tylko żałuję że jeden mężczyzna nie dał szansy mi... kocham mojego męża na zabój, jesteśmy zgranym małżeństwem, stworzyliśmy Kochającą się rodzinę. A jednak siedzi gdzieś w głowie ta niespełniona miłość. To chore... pół roku po naszym rozstaniu poznałam mojego męża i pokochałam go dojrzale i szczerze. Z tamtym chłopakiem to było szczeniackie zakochanie. Od lat nie mam z nim kontaktu a jednak czasem myślę o nim i śni mi się. Może to już taka kobieca natura, że rozpamiętujemy przeszłość i zastanawiamy się co by było gdyby. .. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smutne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba rzeczywiscie tak jest ze w naturzde kobiety lezy rozpamietywanie i idealizowanie. tez mam najcudowniejszego meza na swiecie, kocham go nad zycie a mimo wszystko czesto mysle o swoim bylym przed mezem, czesem zagladam na jego fejsa co u niego slychac. byl moja pierwsza miloscia i pierwszym facetem w lozku i mam do niego duzy sentyment. chociaz wiem ze bylismy straszna para, klocilismy sie ciagle, rozstawalismy i schodzilismy z milion razy, to bardzo docenialam nasze hmm "wojny umyslow". prowadzilam z nim glebokie, zyciowe rozmowy w pewnym sesie rozwijalam sie przy nim. teraz mam spokoj, stabilnosc, pelny szacunek u meza ale czasem brak mi tych rozmow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×