Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy ten związek ma sens?

Polecane posty

Gość gość

Moje pytanie odnosi się do tytułu. -jesteśmy ze sobą 2,5 roku, 3 przerwy w związku, Tydzień, dwa tygodnie i ponad miesiąc -Pierwsze 7miesięcy jak w bajce, później co jakiś Czas coś było nie tak -w zasadzie wgl nie wychodzimy z domu, bardzo rzadko zdążyło się żebyśmy gdzieś wyszli, a jak już to tylko z mojej inicjatywy (ale już przeprowadziliśmy na ten Temat rozmowę i wedle obietnic ma być lepiej) -Nie mamy wspólnych znajomych, z nikim się nie widujemy innym. Mam jedną jedyna przyjaciółke od 12 lat, ona też ma chłopaka, ale mój za żadne skarby nie chce się z nimi spotykać, klocilismy się o to już setki razy (niby ma się to zmienić) -Zazwyczaj nie robimy kompletnie nic. Kiedyś mi to nie przeszkadzało ale teraz czuję że kompletnie nic nie mam z życia. 2,5 nic nie robię prócz siedzenia w domu. Gdzieś wyjdę to jest problem dlatego tylko i wyłącznie widzę się z przyjaciółką raz na miesiąc (wyjechałam z domu rodzinnego na studia, chłopak w szkole aspirantow w tym samym mieście) -to mój i jego pierwszy poważny związek, dlatego nir mamy porównań -Kiedyś było mnie wszędzie pełno, uwielbialam korzystać z życia, wyjazdy, spotkania ze znajomymi, byłam szczęśliwa tylko brakowało mi kogoś. Teraz jest na odwrót. Nigdzie razem nie chodzimy, nie wyjeżdżamy, nawet na wakacjach nie byliśmy nigdy. -Coraz częściej się klocimy, też odczuwam że ja stroje fochy ale nie mogę znieść tego że nadal nic nie mam z życia.. Zamknelismy się tylko we dwoje.. Nie poznaje nowych ludzi. Świetnie bawię się tylko z przyjaciółką i jej chłopakiem, wtedy naprawdę czuje ze żyje bo nie mogę przestać się śmiać przy nich -Nie szczególnie słucham chłopaka, raczej mnie to nie interesuje. Opowiada coś ale jednak tego nie Zapamiętuje i nie przywiązuje do tego wagi -jestem dziewica i nie szczególnie chce to zmienić. Jeśli o tym myślę to jedynie przez pryzmat tego że on tego chce. Myślę "w końcu by się przydało bo już tyle czeka". Ciężko miałam się przełamać do czegokolwiek, już jest lepiej ale naprawdę rzadko mam ochotę coś porobić w kierunku seksualnym. Zazwyczaj robię to dlatego że on chce. Nie wiem czy to ja mam problem z tym że on mnie jakoś nie pociąga czy w czym rzecz. Od zawsze się hamuje w tych sprawach i staram się nie wkrecac i opierać a teraz już sama nie wiem czy nie czuję pożądania ze względu na to że może już nie kocham chłopaka czy po prostu z tej rutyny i z tego że nie czuję się szczęśliwa, czy pp prostu on mnie nie kręci (nie wiem jak to możliwe bo jest najprzystojnieszym facetem jakiego w życiu spotkałam, naprawdę). Zdąża mi się myśleć jakby było gdybym już z nim nie była i mam różne poglądy. Napewno bym tesknila i chyba bym umarła gdyby był z kimś innym. Ale nje czuje się szczęśliwa. Ze wszystkim jest problem. Prezent na święta -"nie chce ci robić prezentu bo nic nie wymyślę", chce gdzieś jechać i mówię żeby on coś zorganizowal "nie, nie chce. Nic nie wymyślę".. A naprawdę ja gwiazdki z nieba nie chce.. Nawet głupi spacer dla mnie to już coś.. Nawet jakbyśmy pojechali na weekend w góry to bym była prze szczęśliwa.. Albo poszli do restauracji w okolicy... Albo jakby mi kupił jakiś głupi naszyjnik a nie nic albo słodycze z supermarketu.. Wydaje mi się że dużo nie wymagam... Nie chce mu się starać. Tłumaczy to tym że nie może nic wymyślić bo sądzi że wszystko jest jak dla mnie za słabe i że mnie tym nie uszczęśliwi.. A prawda jest taka że gdyby cokolwiek zrobił było by to dla mnie coś... Wróciłam do tych przemyśleń czy naprawdę go kocham i czy nasz związek ma sens ze względu na wczorajszy wieczór. Byłam padnięta bo miałam ogromnie dużo nauki na uczelnie i codziennie spalam po 5h. Przyjechał do mnie na przepustkę ze szkoły. Nie widzieliśmy się tydzień a od ok 2 tyg ciągle się klocilismy i nie czułam się dobrze.Zrobiłam kolacje (3h nad nią siedziałam), świece, ogólnie przyjemny klimat bo chciałam żeby wszystko znowu było okej. Po niej rzucił mi jakimś nieprzyjemnym tekstem odnoszącym się do tego ze nie uprawiany seksu. Po jakimś czasie zaczął mnie rozbierać itd ale nie w kierunku seksu tylko wszystkiego poza tym. Byłam padnięta i nie czerpałam z tego przyjemności więc powiedziałam że koniec bo jestem padnięta. Od razu zrobił jakąś minę jakbym mu psa zabiła po czym po 5min ciszy powiedział że między nami już nie iskrzy i że nie ma pożądania. Nie wiem dlaczego ale poczułam jakby wbił mi nóż w plecy. Owszem jak wcześniej wspominałam nie zawsze mam ochotę ale staram się. Jak ledwo żylam i najchętniej poszłabym spać to miałam naprawdę ciężko kontynuować cokolwiek bo marzyłam tylko o śnie. Zastanawiam się też nad tym czy po pierwszym razie nabiore na sam seks czy inne rzeczy większej ochoty czy pozostanie tak jak jest. Chyba też tego się obawiam bo nie chce żeby było tak jak jest... Proszę o jakkolwiek radę do czegokolwiek z powyższych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaif
To chyba nie ten na cale zycie. Nudzi Cie. No chyba, ze chcesz sie nudzic przez reszte zycia i nam tutaj o tym pisac. Otworz sie znowu na swiat i moze kogos znajdziesz. Poki co, ja jestem zajety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×