Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co byscie zrobili z taka wspollokatorka?

Polecane posty

Gość gość

Ktora np: Jak posprzatacie ( bo np jest wasz dyzur) to za dzien lud dwa zaraz kuchenka jest brudna i np kogos do siebie zaprosicie i musicie sie wstydzic, od pazdziernika posparzatala w mieszkaniu RAZ albo wyrzucacie ciagle śmieci ,a ona nie , wiec jak zaczely śmierdziec to byście wystawili je za dzwi, a ona do was z tekstem zeby nie wystawiac tam bo sasiedzi sie beda skarzyc tylko do zsypu? A ona nie ma rak? Tak jej powiedziałam... Tyle ,ze rozmowy z nia nie pomagaja... Od stycznia musze wypowiedziec pokoj i znow czeka mnie wyprowadzka :O Ale jeszcze 2 miesiace bede sie z nia meczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko ciekawe w jakim laska bedzie mieszkala syfie jak sie wyprowadze i nie bedzie mial ktos sprzatac :P No ale to juz nie bedzie moja sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przestałabym sprzątać przestrzeń wspólną - totalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak tylko jak ja wytrzymam w takim brudzie :O Poza tym odwiedza mnie facet ( z ktorym krotko jestem) i jest mi zwyczajnie wstyd go wtedy zaprosic. Jak sie tu dopiero wprowadziłam to go zaprosiłam wlasnie i potem jak sprzatalam patrze pod deske, a ona zolta od spodu... Wstyd jak cholera. A innym razem mi bylo glupio jak zaprosiłam koleżanke, posprzatalam wczesniej, a tu juz kuchenka cala zasyfiona :O Tlumaczylam jej ,ze to wspollokatorka, no ale i tak wstyd. W sumie to sie dziwie tej dziewczynie, ze jej nie glupio zapraszac znajomych jak np jest totalny sajgon w kuchni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak raz sie zbuntowałam i przestalam wyrzucac smieci to stalo chyba z 4 pelne worki. W ogole to powinnysmy wyrzucac male woreczki bo takie sie mieszcza do zsypu, a potem z duzymi jest problem, ale gdzie tam , ona sie tym nie przejmuje.... masakra, nigdy pedantka nie bylam ,ale ona mnie rozwala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Namysłów to miasto powiatowe w województwie opolskim w powiecie namysłowskim ma 16 tysięcy mieszkańców i tablice rejestracyjne ona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są ludzie, którym syf nie przeszkadza w ogóle. Garnki mogą stać miesiąc w zlewie, śmieci same mogą iść do zsypu. Ja to rozumiem. Nie rozumiem tylko czemu masz się wstydzić brudnej kuchenki przed koleżanką. Co to, koleżanka w Sanepidzie robi, czy co? Wyluzuj trochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co na to właściciel/właścicielka mieszkania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To pikuś co opisujesz bo moja wspōłlokatorka nie wyrzuca do kosza podpasek i chusteczek tylko zostawia byle gdzie i nie używa szczotki do wc po zrobieniu kupy oraz odświerzacza powietrza SZOK!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:27- wlasciciel to mam wrazenie ,ze ma wszystko gdzies.. To mieszkanie typowo studenckie wiec on tu przychodzi, bierze czynsz i nawet jak jest syf totalny nic nie mowi, nawet zawsze sobie pogada z ta dziewczyna chwile i chyba ja polubil wiec watpie zeby skargi tu cos pomogly...Jego tylko interesuje zeby dostac kase i zebysmy nic tu nie zniszczyly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:22- no nie w sanepidzie, ale ona ma w domu czysto jak u niej bylam wiec mi bylo troszke glupio, szczegolnie ze ta kuchenka byla tak na fest zasyfiona jakimś sosem i ogolnie w kuchni było nie za czysto... A faceta to juz sie calkiem wstydze tu zapraszac Sama nie lubie syfu, czasem lekki balagan moze byc, ale bez przesady... No i przez nia musze sie znowu wyprowadzac :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem przesadzasz, ale co kto lubi. Ja bym po prostu poszła do współlokatorki i powiedziała "Gośka* ty świnio, weź posprzątaj kuchnię i wynieś śmieci, bo jak nie, to Ci te gary i wory przyniosę do pokoju" i tyle. A potem bym spełniła groźbę. Najlepiej jakby byli u niej znajomi. *czy jak tam ma na imię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szurnięta to fakt, ale są gorsze przypadki. Ja trafiłam kiedyś na takie trzy ... ekem. Niestety taka sytuacja, że musiałam błyskawicznie znaleźć jakiś pokój, bo zostałabym bezdomna ;] Te trzy dziewczyny były koleżankami, znały się od dawna. Jakoś od początku nie przypadły mi do gustu, ale myślę, trudno może jakoś się przemęczę do końca semestru. Nie jestem konfliktowa. Jedna z nich była bardzo męska, szeroka w barach, dość wysoka, miała bojowy wyraz twarzy. Nosiła buty rozmiaru 43 :D Druga wyrosła za to bardzo w szerz. Nie mam nic do otyłych, ale zadbać to by mogła o siebie. Trzecia to istna menelka. Cały czas paliła szlugi i głośno klęła przez telefon. Alkoholiczka, studentka pedagogiki, przyszła przedszkolanka :) :) No niestety chyba pomyliła kierunki, dobrze, że się zorientowała i rzuciła studia w cholerę! Wyprowadziła się i zostałam ja... i te dwie milutkie przyjaciółeczki. Zaczęło się piekło. One- studentki kierunków raczej niskich lotów, lubiące imprezki :) Ja miałam wtedy ogrom nauki, potrzebowałam ciszy i spokoju. W nocy też. A one nie pomagały mi w tym. Rozumiem, że fajnie jest się bawić, bo sama też lubię, ale one robiły posiadówy w kuchni, która była bez drzwi, wiec to tak jakby za drzwiami. Darły gęby do nocy, do pierwszej czy drugiej. Zaczęłam zwracać im na to uwagę, że albo będą ciszej, albo niech się przeniosą do pokoju. No i to jeszcze bardziej je rozjuszyło :D Zaczęły sprowadzać znajomych i urządzać głośne libacje do 3-4 w nocy, oczywiście w kuchni. Ja nie mogłam spać i często wychodziłam by zwrócić im uwagę. Niestety zero reakcji, bo cóż mogłam sama jedna? Trwało to jakieś 2 tygodnie. Myślałam czasem nawet by dzwonić w nocy na policję! Było już tak źle, że nie odzywałyśmy się, one patrzyły na mnie z wrogością, obgadywały mnie i wyzywały. Ja starałam się spędzać czas poza tym piekielnym mieszkaniem. Byłam wykończona psychicznie. Przyszedł taki dzień, że spakowałam się i uciekłam do zaklepanego kilka dni wcześniej mieszkania. Dowiedziały się o mojej wyprowadzce wtedy gdy wynosiłam juz walizki. Jako, że nie miałam podpisanej umowy z włascicielką, to zostawiłam je z tymi wszystkimi rachunkami. Nie rozliczyłam się, bo na żadnym papierze nie istnialam. One musiały to uregulować-no cóż świństwo z mojej strony, ale szczerze nie obchodzi mnie to :) Jak wychodziłam z tego piekła, to poczułam ogromną ulgę i błogostan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak i wtedy zaczne z nia otwarta wojne :P Juz jej mowilam kilka razy zeby wyrzucala czasem smieci, ale konczy sie na"No ok, ok" i dalej jest tak samo..jeszcze 2 miesiace musze z nia wytrzymac :(samej zdardza mi sie czasem lekko cos zabrudzic czy kuchenke czy cos innego, ale naprawde ona robi syf totalny np na czarnej kuchence rozleje jasny sos i go nie wytrze co bardzo widac, albo nakryszy cos, nie zetrze, cos sie rozleje na podloge, to nic, bedzie tam az zaschnie itd..a i nie zawasze kupuje np papieru jak jest jej pora, ale teraz nie kupiła wiec ja schowałam swoj do pokoju :P bo to juz ktorys raz jest...Ufff musialam sie wygadac bo ta laska mi dziala na nerwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To zrób sobie drugi kosz i wyrzucaj tylko swoje a potem tylko swoje wyrzucaj. Nie wiem, wydaje mi się, że jesteś jakaś nieogarnięta w tej relacji. Może jakbyś raz tak zrobiła, to by się dziewczyna ogarnęła, a może sam tekst by podziałał. A ty jak ta sierotka Marysia, sprzątasz po niej, śmieci wynosisz i ciągle prosisz, żeby hrabina ruszyła dupę. Zdecydowania trochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem wynosze niestety za nia bo nie lubie jak smierdzi i tyle :O Nie jak sierotka Marysia, tylko wiem, ze i tak jej czystości raczej nie naucze, mam ochote ja czasem udusic, ale nie chce tez z nia jakiejs wojny bo jeszcze 2 misiace tu musze mieszkac... No nic jak sie wyprowadze bedzie sobie mieszkala w syfku jak lubi :P Nawet nie chce mi sie z nia gadac juz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zreszta juz nieraz wole wyniesc te smieci za nia niż mieszkać w smrodzie, poza tym chce tu zapraszac faceta, a mi wstyd by bylo jakby śmierdzialo smieciami ... No trudno trzeba sie przemeczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W pełni zgadzam się z Haze. Jak na początku ustawiłaś wzajemne relacje, tak masz. Nie pozostaje ci nic innego, jak sprzątać po tej syfiarze jeszcze przez te 2 m-ce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dalabym rady jej ustawic bo ona widocznie takie nawyki wyniosla z domu :O Kurcze, mialam juz kilka wspollokatorek i żadna jeszcze takiego syfu nie robila... czasem bede musiala sprzatac kiedy jest jej kolej bo inaczej umrzemy z syfie :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dałabyś rady jej ustawić, bo masz za słaby charakter, a nie bo ona takie nawyki wyniosła z domu. Mój mąż wyniósł podobne, a miał już 34 lata, kiedy się poznaliśmy i lekkie zadatki na starego kawalera. ;) Zamieszkaliśmy razem bardzo szybko i od razu dałam mu do zrozumienia, że w chlewie nie będziemy żyli. Że ma nie bałaganić, a większe porządki robić ze mną. Pokazałam mu parę trików jak utrzymywać porządek w mieszkaniu i nie muszę się zaharowywać ze szmatą i mopem w ręku. Nawet teściowa po 60. zaczęła pod moim wpływem trochę bardziej dbać o porządek w swoim domu. Z nią było bardziej dyplomatycznie, ale dało radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No moze jestem za malo stanowcza, ale ciezko ustawić dorosła, obca w dodatku osobe. Nie mam tez ochoty na wojny z nia, wiec zwracam jej poprostu uwage, co nic nie daje... Moglabym wrzucac smieci do niej do pokoju, drzec sie na nia, tylko wtedy chyba nie wytrzymalabym tu :P A spokoj w mieszkaniu to jednak wazna rzecz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zreszta ja mam inne zmartwienia w zyciu niz wojna ze wspollokatorka syfiara, owszem, wkurza mnie strasznie, stad ten temat.. Dlatego nawet z nia nie gadam juz za bardzo, poprostu mnie wkurza. Swoja droga jak moga tak zasyfic kibel ze był żółty od plamek ( wiadomo czego) jak go czyscilam? Wstyd na całego :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chociaz z drugiej strony tak sobie pomyslalam, ze nie bede za nia wyrzucac smieci, a niech kipia sobie z worka:P Wurzucilam niedawno 3 pewne worki, a teraz znowu sie przesypuje, ale juz nie wyrzuce tym razem...Tak samo jak papier nosze ze soba z pokoju, co ja w koncu jestem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,twoja koleżanka to rasowy flejtuch le daję ci głowe ze jak wyjdzie za mąż to trafi na takiego faceta że jej niejedna pozazdrości. Ba,nawet mąz zorganizuje jej pania do sprzatania i niańkę dla dzieci. Brudasy maja takie szczescie i jeszcze czasem tu pisza ze wolą poleżeć na kanapie niz sprzatać bo od sprzatania mają służacą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:09- ja tam jej źle wcale nie zyczę, jesli chodzi o faceta bo nie pałam do niej jakas nienawiscia, tylko mnie laska wkurza, poprostu zastanawiam sie jak kiedys bedzie u niej w domu, bo jesli nie bedzie jej stac na sprzataczke to strach pomyslec :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×