Korepetycje NIC NIE DAJĄ, nie posyłajcie dzieci na korepetycje, nie pomogą !

jak teraz sobie tak mysle to ja NICZEGO sie nie nie nauczylam na korepetycjach, to byly zmarnowane pieniądze i nie znam nikogo kto by sie nauczyl czegos na ''korkach'', wrecz przeciwnie, moja kolezanka kiedys przygotowywala sie do matury u nauczycielki z najlepszego liceum w naszym miescie, droga jak cholera, wydala u niej z 1000 zł i...matury z polskiego nie zdała, prezentacja ktorą przygotowywala z tą nauczycielką okazala sie byc beznadziejna. Jesli dziecko samo nie zechce sie czegos nauczyc to nie ma bata, nawet profesord habilitowany nadzwyczajny za 200 zł/h nie pomoze

pewnieże jak dziecko olewa i na korepetycjach nawet nie raczy słuchac, samo w domu nic nie zrobi, to nawet najgenialniejszy nauczyciel nic nie zrobi. Al- ja z matmy z minus 3 - wtedy były 2-5 stopnie - wyszłam na 4 + . dostałabym piątke na św maturalnym z matematyki, ale pierwsze dwa trójkowe lata zaważyły. Aha. No i jestem po informatyce...

1. to prawda, jeśli dziecko nie zechce się uczyć to groźby, bicie, krzyki, korepetycje nic nie pomogą 2. to tez prawda, ze oceny w szkole niewiele znaczą ;) moj młodszy brat byl w podstawówce i gimnazjum kiepskim uczniem dwójkowo-trójkowy, raz nie zdał z matematyki i chemii, a teraz studiuje prawo na państwowej uczelni ;) do matury prawie się nie uczył, co będzie to będzie i zdał świetnie

Widocznie nie byłaś zdolna, albo miałaś słabych nauczycieli. Ja byłam zadowolona z efektów, ale sama tez dużo ćwiczyłam w domu (dużo mi zadawali).

ja chodziłam na korki z chemii przed maturą, zdałam rozszerzenie na 85% i dostałam się na medycynę bez problemu, co prawda u mnie głównie podziałało to, że siedziałam przez te 2h w tygodniu na tyłku w pełnym skupieniu, z batem nad głową i nic mnie nie rozpraszało

tlumanowi to nic nie pomoze

Ja chodziłam na korki z matmy, bo byłam totalną nogą :P pierwszy rok liceum ledwie wyszłam na dwóję :/ potem jak zaczęły się schody to poszłam na korepetycje do zarąbistej babeczki i nagle z jedynek i.... jedynek zrobiły się czwórki i od czasu do czasu tróje. Chodziłam aż do końca liceum, bo tempo pracy na lekcji w szkole było dla mnie za szybkie i połowy nie rozumiałam dopiero u korepetytorki nadganiałam. Kurde z reszty przedmiotów miałam czwórki i piątki na luziku, a ta matma jak zgniłe jajo była i tylko mi bruździła :P Nie żałuję ani godziny na korkach.

ej nie gadajcie bo ja w liceum dzięki korkom z matmy pierwszy raz dostałam nagle 5 ze sprawdzianu. Koleżanki były złe na mnie bo z jakiej paki ja taki nieuk mam nagle 5 z matmy. Ale mowa o matematyce (o korkach z polskiego nie słyszałam niby co by one miały wnieść jak to bardzo szeroka i rozlazła dziedzina w której nie chodzi o logiczne myślenie). No i z tą matematyką to też nauczyciel nauczycielowi nierówny. Kiedyś zdecydowałam się na korki z 2 innymi dziewczynami i to była kasa wyrzucona w błoto. Kobieta rozwiązywała z niby nami hurtem jakieś zadanie ale nawet nie sprawdzała czy każda z nas faktycznie to rozumie (a to podstawa!) my tez nie mogłyśmy sie skupić na tym bo rozkojarzyła nas nasza wzajemna obecność. Do bani to było

Ja uważam inaczej. Podstawa to wybrać dobrą osobę. Polecam sprawdzić jak wybrać korepetytora do matematyki http://www.aszkolenia.pl/855/wybor-korepetytora-do-matematyki-poradnik-jak-wybrac-najlepszego.html.

Widocznie trafiłaś na kiepskiego korepetytora, zobacz sobie opinie tej firmy http://edun.pl/ ludzie bardzo sobie chwalą, wystarczy dobrze poszukać.