Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy któraś z was tkwi w związku bo nic lepszego się nie przytrafiło?

Polecane posty

Gość gość

Przyznajcie się szczerze. Bo ja niestety tak. Zawsze miałam wzięcie. Osobiście nie uważam się za szczególnie piękną czy fajną osobę ale jednak wybór miałam. Tylko co z tego jak każdy z adoratorów miał jakieś poważne wady. Jeden na przykład był idealny ale chorobliwie zazdrosny i gdy zaczął być wobec mnie agresywny to musiałam uciekać gdzie pieprz rośnie. Inny na rękach by mnie nosił ale miał poważne ciągoty do alkoholu więc go zostawiłam bo co to za życie z alkoholikiem. I wiele innych przypadków które pominę bo powstałby niezły esej. Ostatecznie jestem z chłopakiem który wiele wymaga ode mnie a sam nie oferuje zbyt wiele. Chciałam go zostawić ale on wtedy popadł w histerię i udało mu się mnie zatrzymać. Jestem zwyczajnie zmęczona randkowaniem, boję się też być sama. Mam dość słuchania durnych komplementów i za razem uczucia wielkiej pustki. Kiedyś marzyłam o normalnym związku, małżeństwie ale od mojego obecnego na pewno nie mogę się tego spodziewać. Mam dość porażek. Zwyczajnie w tym czym tkwię obecnie nie jest najgorzej ale dobrze też nie jest. Bo który chłopak czepia się swojej dziewczyny, że ma za dużą pupę chociaż jej waga jest jak najbardziej prawidłowa i wpędza ją w kompleksy? Który czepia się o gust muzyczny, o brak zainteresowań(bo botanika, energetyka, kuchnia i uprawianie sportu przy jego pierdzeniu w stołek to przecież nic). Jestem na siebie zła za to co wyprawiam i zaczynam w siebie wątpić. Wiem, że lepiej być samej niż na siłę tkwić w jakimś g*****e. Tylko moja samoocena po licznych porażkach zaczęła spadać poniżej zera. Bo kim ja jestem skoro wzbudzam liczne zainteresowanie ale wśród takich a nie innych osobników? Dodam, że jestem chora na f41.0 ale przyjmuję regularnie leki. Zastanawiam się czy moja choroba nie wpływa na to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamyczek00
Nie, mnie by szlag trafił jakbym miała w czymś takim tkwić. Jeśli coś było bez przyszłości albo coś komuś nie pasowało, no to się rozstawaliśmy. Mysle, że Twoja choroba nie ma nic do rzeczy, jednak na pewno stabilniej byś sie czuła, jakbyś miała obok siebie odpowiednią osobe, którą kochasz, a nie jakies półsrodki... I jednak lepiej być samemu niż się męczyć z kimś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak tkwilam przez rok. Podjelam jednak męska decyzje i go rzucilam. Od tego momentu jestem bardzo szczęśliwa. A może nawet bliska zakochania. Tamtego nie umialam pokochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale autorko,ja nie tkwilam w toksycnhm związku,a Twij taki jest! Nie badz z nim bo Cie zniszczy...moj byl we mnie zakochany,ale ja nie odwzajemnialam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×