Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

wczoraj w spokojnej rozowie wyznalismy sobie z mezem, ze sie nie kochamy juz

Polecane posty

Gość gość

Jestesmy malzenstwem piaty rok, mamy dwoje dzieci. Nie bylo zdrady itd, ale jego zmeczyly ciagle klotnie, mnie - jego lenistwo i wieczne "zaraz" na kazda prosbe. Troche sie podlamalam, nie wiemy czy sie rozstac, czy byc ze soba ze wzgleu na dzieci. Czy moze tak byc, ze uczucie wroci. ? Jak myslicie, zdarzylo sie to komus?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cociaz na zakonczenie rozmowy podszedl i nie przytulil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze sie ktos wypowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mialo byc "podszedł i mnie przytulił"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przykre. nie wyobrażam sobie tego. wiadomo - po kilku latach małżeństwa nie jest tak jak na początku znajomości, ale wypalenie po 5 latach.. ehhh. szkoda dzieci, bo są przecież małe.. ja bym próbowała ratować ten związek. dla dobra siebie i dzieci. łatwo wziąć rozwód w obecnych czasach, a tak trudno naprawiać. szczególnie, że u Was nikt nikogo nie skrzywdził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jemu chodzi o ciagle klotnie, narzekania itd. Ale ma taka prace, ze nie ma go w domu od 10 do 20 tej (sam sobie taka wybrał), jak wroci tez niewiele pomaga i o to sa ciegle klotnie :( Ja go chyba jeszcze troche kocham, chodz sa momenty, ze go nenawidze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozstaniecie się, on znajdzie nową pracę i nową kobietę a Ty będziesz żałowała. Poza tym uważam, że ludzie powinni rozstawać sie jak już absolutnie nie mają co do tego wątpliwości, raz na zawsze. Inaczej będą jakieś dziwne powroty i tylko dzieci na tym ucierpią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro wychodzi dopiero po 9 może zająć się dziećmi do tej pory, naszykować śniadanie i obudzić cię na nie. Wcale niezły początek dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam znajomych,co maja taka sama sytuacje.Tez 5 lat po slubie,dwojka dzieci.Go nigdy prawie nie ma(taka praca).Postanowili,ze sa razem,udaja szczesliwa rodzine,dopoki dzieci nie podrosna.Szczerze,dla mnie to bez sensu.Potem te dzieci w jakims falszywym swiecie beda zyly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Większość ludzi żyje w takich związkach tylko wmawiają sobie i innym, że tak nie jest i że to dla nich kosmos. Dobrze, że jesteście przynajmniej na tyle dojrzali, że na spokojne sobie to powiedzieliście, bo nie każdego na to stać. Teraz przynajmniej macie jakiś punkt wyjścia żeby coś z tym robić. Ja miałam to samo jednak postanowiliśmy się rozstać i to był strzał w 10. Wszystko sobie przemyśleliśmy, zatęskniliśmy i odbudowaliśmy związek. Nie było łatwo i długo to trwało ale wiedzieliśmy, że się jednak kochamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas jest to samo, tylko jeszcze sobie o tym nie powiedzielismy. Tez sie zastanawiam codziennie czy jest sens to dalej ciagnac na sile. Gdyby nie dzieci odeszlabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mojego tez nie kochalam. klotnie i wyzwiska byly. gdy przechodzily emocje mowilam na spokojnie jaksie czulam, troche pomoglo i ja sie postawilam. szkoda rodziny. dzis mysle ze bedzie lepiej-decydujemy sie na drugie. najlatwiej odejsc-a prawdziwe problemy są wtedy gdy nie ma zdrowia. anie fochy i fumy. 10-20. bardzo glupi czas- mozliwe ze nie pomaga. daje c****eniadze? nie musisz o nie prosic. to nie masz zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz naprawde na spokojnie przemysl sobie co by bylo gdyby on albo Ty nagle zachorowalo, go by bylo gdyby stalo sie cos strasznego. Wiesz czesto zaluje sie tego co sie traci. Warto walczyc o zwiazek ale najlepiej wspolnymi silami. Fajnie ze potraficie o tym pogadac. Dajie sobie jeszcze rok na walke jak nie wyjdzie to rozstanmcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie, że potrafiliście spokojnie o tym pogadać. Teraz pogadajcie jeszcze raz o tym, czy chcecie spróbować to ratować. Jeśli chcecie oboje to super. Przypomnijcie sobie co było fajnego w Waszych początkach i spróbujcie to przywrócić. Zacznijcie od nowa, jakbyście wcześniej się nie znali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zabija Was rutyna! Ale skoro potraficie kulturalnie, spokojnie rozmawiać to myślę, że jest w Was uczucie, szacunek, oddanie, szczerość - to bardzo wiele, nawet gdy ta prawdziwa "miłość" przeminie to takie fundamenty budują trwale. Jesteście przemęczeni, bo doszły nowe obowiązki, ale dzieci dorosną i znowu będziecie mieć więcej czasu dla siebie. Usiądźcie jeszcze raz, ustalcie na nowo swoje obowiązki, priorytety itp. Ktoś wyzej brutalnie napisał, żebyś pomyślała co w wypadku choroby czy śmierci... pomyśl o tym, bo ja się przekonałam! Mój mąż choruje na stwardnienie rozsiane, mamy dzieci, ale od diagnozy nasze życie bardzo się zmieniło, nie kłócimy się o pierdoły! Bo wiem, że kiedyś to wszystko mogę utracić, więc chcemy brać z życia jak najwięcej, teraz póki jeszcze mozemy! Staramy się zawsze chodzić spać pogodzeni, nie robimy z "igły - wideł", bo są większe wartości w życiu niż tylko, gorąca, spontaniczna miłość! Powodzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Walczcie o to małżeństwo nię było zdrady a to najważniejsze. Tak jak wyżej zostało napisane porozmawiajcie że sobą najpierw cży tego oboje chcecie. Tak jak napisał gość powyżej to nię są problemy długa praca i kłótnie trzeba się cieszyć że jestescie zdrowi:) Mój mąż pracuje jeszcże dłużej mamy dzieci w weekendy cieszymy się sobą:) też się nieraz klocimy i mamy o to pretensję ale wtedy mój mąż mówi popatrz inni mają dużo dużo gorzej mają dzieci chore sami są chorzy, nię mają za co żyć i to są problemy i ma rację a nię kłótnie i narzekania to się da jeszcże jakoś naprawić i rozwiązać póki jest jeszcże miłość:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też tak mówię, że nasze problemy to nie problemy - inni mają duzo gorzej!!! Po co się rozstawać, skąd wiara, ze z innym będzie lepiej? Może na początka a potem i tak dopadnie Was rutyna!!! Macie dzieci, macie dla kogo żyć!!! ja ratowałabym to małżeństwo!!! Moze Ty się jakoś pozbieraj i zadbaj o zwiazek, fajny sms do pracy, kanapki a w nich liścik, miłe słowo, przytulenie w przejsciu między kuchnią a pokojem... mała rzecz a cieszy! Zobaczysz, ze mąż zacznie robić podobnie. Dobro powraca, tak jak agresja rodzi agresję... taksamo dobry dotyk, oddanie buduje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×