Gość gość Napisano Styczeń 13, 2016 Witam, otóż mam mały dylemat, a nawet nie taki mały. Z moim przyjacielem znam się od 6 lat, znamy się na wylot. Nie raz wyżalałam mu się o moich problemach, rozterkach życiowych itp. Czasami zdarzyło mu się zarzucić ramie przez moje gdy było mi przykro, przynieść czekoladę jak zaczął mi się okres. Studiujemy na dwóch końcach kraju więc kontakty ograniczają się do paru zjazdów do rodzinnego miasta w roku i rozmowy telefoniczne. Miesiąc temu pojechałam odwiedzić go w Poznaniu. Wszystko szło fajnie, pośmialiśmy, trochę popiliśmy, pograliśmy w gry i zaczęło mnie ścinać. Poszliśmy spać i dodam, że w jednym łóżku ( do niczego nie doszło). I tak ten weekend mijał, jak jeden wieczor poświęciliśmy na filmy to służył mi ramieniem potem mi na biodrze leżał i z jednej strony mi to przeszkadzało a z drugiej nie specjalnie. Ja doskonale wiedziałam, że był we friendzonie ale co mogłam poradzić? Wróciłam do Łodzi. Po świętach spotkaliśmy się w swojej rodzinnej miejscowości na kawie, na odchodne zapytał się mnie czy chciałabym z nim być; po rozważeniach za i przeciw zgodziłam się bez większego przekonania. Powiedział mi, że kochał mnie przez te lata ale nie mogl zebrac sie na odwage zeby mi to powedziec. Przy nim czuje się bezpiecznie, potrafi mnie rozbawić i rozumie mnie jak nikt inny, ale nie wiem czy potrafię przejść z przyjaźni w związek. Czy jest jakieś mądre wyjście z tego? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach