Macanie dziewczyny

Kiedyś to macałem z ciekawości i po to, żeby ona wreszcie mi dała w sobie wytrysnąć. Przez ileś lat nawytryskiwałem pewnie z kilka wiader i zacząłem cenić macanie dla samego macania. To może dziwne, ale dopiero po dluższym czasie ciało dziewczyny zaczęło mnie fascynować. Przedtem to tylko wytrysnąć, wytrysnąć, wytrysnąć, a ciało dziewczyny to tylko coś, co było do tego potrzebne. Dopiero teraz zachwycam się ciałem dziewczyny. Uwielbiam błąkać się po nim dłonią, wczuwać się opuszkami palców jak mikroskopami. I wcale nie tylko po piersiach i między nogami. Ta szyja, coś najcudowniej delikatnego. Te dołki tuż ponad obojczykami, które podobno nie tylko ja nazywam solniczkami. Paluszki u nóg, nad którymi się skupiam każdym z osobna, całuję ich opuszki. Kiedyś to było tylko JEDNO ciało, a teraz to ocean z wyspami, półwyspami, lądami. Ciągle odkrywam nowe. Czy ja kiedyś ślepy byłem? I głuchy? Staram się jak naciszej oddychać, by lepiej słyszeć Jej oddech. Gdy przyspiesza, to znaczy że dotknąłem (czasem dopiero odkrytej) rozkoszy i to niekoniecznie tam, gdzie wszyscy wiedzą. To wspaniałe, przestać wreszcie być szczeniakiem. I kochać, bo to właśnie to wyostrza zmysły.

taki pajac ma dziewczyne

... i to nie pierwszą. Biedna była ta moja pierwsza. Pierwsze. Choć najbardziej biedny to byłem ja. Okropny jest ten okres szczenię y.