Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Aurelia91

Czy nasz związek ma sens?

Polecane posty

Gość Aurelia91

Cześć Opiszę najprościej jak mi się uda moją relację z chłopakiem i prosiłabym Was bardzo o opinie. Jestem z chłopakiem niecałe 3 lata razem. Jest to mój pierwszy chłopak, poważniejsza relacja. Od początku w sprawach intymnych szło nam opornie , gdyż on raczej też na początku był nieśmiały, ja nieufna, mimo że dochodziło czasem do gorętszych momentów na początku, to ja nas wstrzymywałam, wstydziłam się swojego ciała i wszystkiego innego, a on zawsze to rozumiał i nigdy nie robił nic na siłę i tak dość trochę to trwało. W końcu się przełamałam ale zrobiły się dalsze problemy, ból przy próbie stosunku, ciągle wizyty u ginekologa, niby wszystko ok ale ciągle to samo. Chłopak mój był wcześniej w związku, ale nie jest za bardzo doświadczony w tych sprawach, ogólnie ciężko mu było mnie coraz to później zachęcić przez ten ból. Później wraz z upływem czasu nasze próby w tej kwestii w ogóle osłabły, w 2 roku naszego związku, mój chłopak w ogóle przestał mnie kręcić, nie miałam sytuacji żebym chciała go rozebrać lub siebie żeby go zachęcić... było coraz to gorzej. Jesteśmy w bardzo dobrych relacjach jeśli chodzi o wspieranie się, zwierzanie, pomoc, doradzanie itp. ale brakuje mi tego czegoś jednak co rozróżnia przyjaciół od pary. Z jednej strony bardzo jestem do niego przywiązana, dobrze mi przy nim, znamy się już w końcu dość tyle, trochę ze sobą czasu spędziliśmy, poza tym mieszkamy razem od 1,5 roku i byłoby mi smutno tak go zranić, bo jest typem że seks nie jest dla niego najważniejszy, a z drugiej ja od dłuższego czasu oglądam się za innymi facetami (kokietuję wzrokiem, flirtuję, chce zostać dostrzeżona przez nich) , jeden bardzo mi się podoba i nawet się całowaliśmy, bo ja również mu się podobam, jest między nami spora chemia, jak jestem w jego pobliżu to nie dość że plączą mi się słowa, to jeszcze czuję się mega spięta, co z drugiej strony jest taką jakby pewną energią. Oczywiście chłopak nie wie że taka sytuacja miała miejsce, ale przez to wiadomo czuję się winna, jest mi przykro. Jest po prostu tak , że z jednej strony wiem że mam naprawdę dobrego chłopaka, który jest dla mnie opiekuńczy, kochany, zawsze był , jest przy mnie, tylko z pociągiem seksualnym jest problem wobec niego (i te wcześniejsze doświadczenia) a jak próbowałam to zmienić, to było to z mojej strony takie na siłę... a z drugiej strony myślę sobie, że to może nie ten jedyny, że nie chcę kolejnych lat przeżyć w niepewności, chcę ok oglądać się za innymi facetami, ale mimo wszystko mieć w serce tego jedynego, chwalić go przy innych, być dumna że jest moim mężczyzną... Ostatnio sporo rozmawiamy i on wie że moje uczucia wobec niego nie są pewne, że czegoś mi brakuje i na pewno sobie przysięgliśmy że cokolwiek się nie wydarzy to zostaniemy przyjaciółmi, ale jak co do czego to ciężko nam powiedzieć albo w lewo albo w prawo. Miała któraś z was podobną relację, sytuację? jak się z tym uporać, co postanowić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam prawie tak samo jak ty. doceniam to ze mam takiego chlopaka,nie mam wszystkiego w zwiazku ale wiem ze moglabym gorzej wtrafic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież ty go nie kochasz, tylko jesteś do niego przywiązana. Po co w ogóle macie się męczyć i po co masz go ranić? Nie ogarniam takiego pieprzenia, " ojojoj ja to go tak kocham i nie chce go skrzywdzić " ale jakoś jak flirtujesz z innymi czy jak całowałaś się z innym typem to ci jakoś to nie przeszkadzało. Żałosne. Zamiast rozstać się jak biały cywilizowany człowiek to nie, po co. Lepiej bawić się w dziwne gierki. Z pewnością ucieszy się gdy mu powiesz co robisz, czy nie masz honoru i odwagi żeby mu to powiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aurelia91
z tym innym typem, to była siła wyższa... emocje, chemia, wiem że to nie jest wytłumaczenie ale tak było, nie czułam się fajnie że to zrobiłam, nie mogłam jeść przez ileś dni bo czułam się winna, ale z drugiej strony miałam ochotę to zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma czegoś takiego jak siła wyższa w kontaktach z ludźmi. Po to mamy mózg żeby go używać. Dlatego to żadne usprawiedliwienie, zresztą dodałaś że sama tego chciałaś to po co tak kombinować? Tym bardziej nie zasługujesz na niego. Idź spać dziewczyno a jutro powiedz mu jak wygląda sytuacja i tyle. Nie ma co się bawić. Siadacie do rozmowy, tłumaczysz mu że go nie kochasz i mówisz o tym co zrobiłaś, co czujesz widząc innych facetów i rozstajecie się w spokoju o ile się da. Koniec. Żadna z tego filozofia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aurelia91
ale on wie co czuję widząc innych facetów, wie o mojej niepewności, bo rozmawiamy szczerze, nawet wie o tym że spodobał mi się inny, nie wie tylko o pocałunkach... mimo wszystko mamy stosunki dobre, jest mu przykro ale on jakoś tak to w miarę ze spokojem przyjął, to ja bardziej teraz myślę o rozwiązaniu np. osobne zamieszkanie, bo patrząc na niego , to by wszystko pozostało jak jest aktualnie, a jego podejście wobec mnie nie zmieniło się nawet na jakieś bardziej oziębłe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież ty go nie kochasz, tylko jesteś do niego przywiązana x A czym innym jest miłość jeśli nie cholernie silnym przywiązaniem właśnie? A ta chemia, czyli zwykła chcica to tylko pusta emocja, która bardzo szybko przemija na niej trwały związek bardzo trudno zbudować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam czytanie pisma milujcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aurelia91
Też czasami wlasnie się zastanawiam czy miłość i przywiązanie to nie jedno i to samo... a co myślicie o postawie chłopaka mimo jego wiedzy na temat moich uczuć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musi być nieźle zdesperowany że przyjął to tak na spokojnie, albo tak bardzo cię kocha, że jest w stanie to wybaczyć i ufa że go nie zdradzisz. Powinnaś to raczej zakończyć, bo jak widać dla ciebie jak zresztą dla większości kobiet liczą się jednak te emocje i podniecenie, a twój chłopak już ci się znudził, poza tym widzisz w nim psiapsiułkę, a nie partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś Pragnę zauważyć że miłość wiąże się z szacunkiem, wiernością i wieloma innymi wartościami, a nie tylko z przywiązaniem. To że jesteśmy do kogoś przywiązani nie oznacza że kochamy... Przecież oni są dalej razem bo jeszcze się nie rozstali a autorka całuje się z innym, to podchodzi pod zdradę. Zdrada i miłość? Przecież to się wyklucza. Chcecie sobie marnować czas albo bawić się w dziwne układziki wasza sprawa. Moim zdaniem po tym co napisałaś ten związek nie ma sensu. Im szybciej to załatwicie tym lepiej dla was. A co ma chłopak powiedzieć skoro tobie nie do końca zależy? Ma oczy i tez widzi jak jest miedzy wami. Jak mu mówisz co czujesz widząc innych facetów to ma skakać z radości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aurelia91
niekoniecznie liczą się tylko emocje i podniecenie... problem w tym że nasze seksualne życie od początku było problemem, teraz nie jest nic lepiej, prędzej sama się zaspokoję niż mam to zrobić ze swoim partnerem , nie mogę się przy nim rozluźnić mimo starań. Jeśli chodziłoby tylko o te emocje (chęć przeżywania ich) , to myślę że już byśmy razem dawno nie byli. Ciężko mi stwierdzić czy z jego strony to desperacja czy naprawdę miłośc, mówi że musi sobie też to wszystko poukładać ale nasze relacje nadal są pozytywne, z jego strony nawet bardziej niż z mojej, ale kiedyś w kłótni (kłócimy się bardzo rzadko) jak mówiłam o rozstaniu to zapytał czy chciałoby mi się wszystko od nowa zaczynać, co podchodzi mi pod desperację, ale zarzekał się że tak po prostu to powiedział

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ze poza przywiązaniem na miłośc składa się dużo więcej to ja wiem, chciałem tylko uświadomić autorce że miłość to nie fascynacja i pożądanie, bo tego rodzaju emocje t zwyczajna chcica... dziś podoba jej się jeden chłopak, za jakiś czas się nim znudzi i spodoba się jej inny. Najwidoczniej ty autorko właśnie potrzebujesz tych emocji, a ten chłopak ci tego nie da, bo on cię zwyczajnie nie kręci i to od samego początku, więc zakończ to jak najszybciej bo im dłużej zwlekasz tym większą krzywdę mu robisz... a ten tekst że cokolwiek się zdarzy to zostaniecie i tak przyjaciółmi... zapomnij, nie ma przyjaźni po czymś takim i nie ma bezinteresownej przyjaźni między kobietą a mężczyzną. Ty poznasz innego i w d***e będziesz miała przyjaciela, bo tak zawsze jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aurelia91
ciągle się słyszy o tym , że nie ma , ja jednak mam parę znajomych , którzy pozostali w przyjaźni po rozstaniu i pomagają sobie, ale nic więcej ich nie łączy i podkreślam też że nie są póki co w nowych związkach, a więc jednak jest to możliwe. Mój chłopak też to obiecał że zawsze będziemy sobie pomagać. Nie wiem czy chcica czy nie chcica jak to opisujesz, też mi przykro że mam takie myśli, chciałabym być pewna tego co czuję, że jest najważniejszy tylko i wyłącznie mój chłopak, a inni owszem mogą się podobać, jemu też nie zabraniam spojrzeć sobie na inną kobietę i coś skomentować, to przecież nic złego, ale martwi mnie fakt , że inny aż tak potrafi mnie jednak pociągać, że posunęłam się do pocałunków... Nie czuję się z tym w porządku, jak najbardziej nie, staram się poukładać swoje myśli, on też cały czas mi mówi zebym to zrobiła, ale na razie z tym ciężko, w myślach panuje chaos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aurelia91
A mimo wszystko muszę dodać, że gdy przeglądam zdjęcia ze swoim chłopakiem to czuję tą silną więź i przychodzą myśli że nie potrafię się z nim rozejść, że nie mogę... że był zawsze ze mną w gorszych, lepszych momentach życia, jak trochę się nie odzywał to już się martwiłam co się stało, przejmuję się jednak, nie jest mi obojętny zupełnie i znów szukam z nim tego kontaktu, dlatego to wszystko nie jest dla mnie proste, wiem że po przeczytaniu tego wszystkiego Wam nasuwa się tylko negatywny obraz mojej osoby, co wcale mnie nie dziwi, pewnie sama zareagowałabym na coś takiego podobnie , ale naprawdę jest mi ciężko, co również w żaden sposób mnie nie tłumaczy i chciałam też może pozyskać trochę opinii od osób , które może miały podobną sytuację, może w jakiś sposób udało im się to rozwiązać, co z tego wyniknęło, także jeśli ktoś mógłby coś od siebie jeszcze dodać, to będę wdzięczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aurelia91
czyli nikt nigdy nie był w podobnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×