czy on ode mnie ucieka?

W piątek mój mąż poszedł sobie o 22 do brata na piwo(mieszkamy blisko). W sobotę powiedział, że idzie do niego na mecz i nie było go od 13 do 18 , bo jeszcze go gdzieś zawiózł.Wszystko ok. Ale jak potem przyszedł do mnie, z wielka ochota na amory, mówiąc przy okazji ze koło 21 chce się spotkać z kolega to miarka się przebrała. No kurcze, wkurzyłam się bo dla mnie to już przesada.. Dla mnie to jest brak szacunku, bo poczułam się jak miły przerywnik w jego napiętym kalendarzu. On się dobrze bawi , tylko ze beze mnie, bo dla mnie nie ma czasu. Mnie to zabolało. Jak byście zareagowały na taką sytuację.

Jak najszybciej! Postaw go do pionu, bo jak sie rozhula to będzie ciężko zatrzymać "imprezowy" styl życia. Przedstaw swój punkt widzenia i swoje potrzeby. Pogadaj z nim czemu tak robi. Może razem gdzieś częściej wychodźcie.

No właśnie , ja uważam ze moglibyśmy razem wyjść i razem się dobrze bawić.Myślę, że zwłaszcza w weekendy nikt nie lubi być sam. Oczywiście, każdy potrzebuje czasem wyjść gdzieś bez drugiej połówki, no ale bez przesady. Tym bardziej, że przeprowadziłam się w jego okolice, on ma wszystkich znajomych i bliskich na miejscu. Ja trochę dalej.