Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

gosia096

Podrywanie, nauczyciel, wiele lat różnicy

Polecane posty

Witam wszystkich zaintrygowanych kafeteriarzy :) Opowiem Wam moją historię, a potem mam do Was kilka pytań. Mam 20 lat - klasa maturalna, technikum. Dodam pobocznie, że jestem w związku od 4 lat z licznymi rozstaniami i powrotami, inicjowanymi zawsze od strony mojego chłopaka ale nie wiem dlaczego ciągle tkwię w tym związku - okłamuję go i nie mam szacunku. Nie potrafię z nim skończyć, ostatnie próby skończyły się wielką porażką, groził samobójstwem, upijał się, wydzwaniał, pisał, osaczał moich przyjaciół, rodzinę, nie pamiętam już dlaczego do niego wróciłam... ale to nie o tym, ten związek i moje zachowanie to inna bajka. Mój wybranek (mowa o nauczycielu) uczył mnie przedmiotów zawodowych, na początku nie myślałam nawet o nim, wiadomo - nauczyciel, sporo starszy, żonaty - cel nie do osiągnięcia. Podobał mi się odkąd pamiętam, pomimo, że nie jest jakiś mega przystojny - ma w sobie to coś, które tak na mnie działa, zapewne jego osobowość i charakter tak mnie do siebie przyciągają; emanuje pewnością siebie, męskością, jego żarty są w tej samej szufladce z moim poczuciem humoru i zainteresowania też daleko od siebie nie odbiegają. W tym roku jakoś nabrałam pewności siebie, chyba popchnęło mnie to do myśli, że mogę spróbować, w zasadzie - czemu nie, najwyżej pokaże mi gdzie moje miejsce i na tym się skończy. Zdumiało mnie jak łatwo poszło nawiązanie bliższej relacji; napisałam do niego (przez e-dziennik) o jakieś pierdołki, desperacko pragnąc zwrócić na siebie uwagę i takim sposobem przerzuciliśmy się na maile z jego inicjatywy. Piszemy praktycznie codziennie, jednak umiarkowanie, zaczęło się od tego jak wspólnie żartowaliśmy i wymienialiśmy różne opinie. Już wtedy ewidentnie się do niego zalecałam. W szkole jednak nadal nie zwracał na mnie większej uwagi, czasami na korytarzu napomknął o czymś z naszych rozmów, jednak na lekcjach zupełnie jakby mnie nie było - ponad przeciętne ignorowanie - trochę mnie to zastanawiało i trochę smuciło, jednak teraz rozumiem, że to najlepsze, co mógł robić - żadnego faworyzowania. Skończył się semestr - skończyły się lekcje z nim. Za to moje wiadomości stawały się jakby coraz bardziej odważne, zaprzyjaźniłam się z nim i byłam (wciąż jestem) w nim zauroczona. Tak doszło do spotkania, które sam zaproponował. Prawie jak randka z filmu, prawie - bo zerwałam się z lekcji i w pełnym ukryciu pojechaliśmy na wspólny obiad. Zaskoczę Was czytelnicy - nic specjalnego na niej się nie działo, rozmawialiśmy, żartowaliśmy, mogłabym go nieustannie słuchać. Tak przeleciały nam ponad 3 godziny, było na prawdę miło, a moje serce przyśpieszało za każdym razem gdy patrzył mi w oczy. Myślałam, że chociaż mnie pocałuje, ale cóż, widocznie wodze fantazji popuściłam za daleko. Od spotkania zaczęłam o niego dyskretnie rozpytywać, tak żeby nikt nie zauważył, że coś jest na rzeczy. Dowiedziałam się skąd jest, trochę ciekawostek o nim ale i dołujące rzeczy - o tym, że jego córka jest ode mnie młodsza tylko o 3 lata i (co najgorsze), dowiedziałam się ile on sam ma lat... To był dla mnie szok, sporo się pomyliłam, byłam przekonana, że jest o WIELE młodszy... okazało się, że jest starszy ode mnie o równe 30 lat. Zastopowałam z podrywaniem go, odtrącił mnie fakt, że jest starszy od mojego ojca. Nadal mi się podobał ale przyjacielska korespondencja mi wystarczała, jest na prawdę ciekawą osobą więc z tym nie było problemu. Tyle, że coś się zmieniło, częściej zaczepiał mnie w szkole i sama też dawałam mu do tego sposobności. Jednak nie wytrzymałam w takich relacjach długo, emocje i coraz częstsze podniecenie myśląc o nim zaczęły mną dominować. Posuwało się to tym dalej im większa była jego zniewaga moich aluzji - odważyłam się aż wysłać mu dokładny, szczegółowy przebieg erotycznego snu z nim w roli głównej. To była na prawdę pikantna wiadomość... Ale co to zmieniło? Nic. Kolejny szok - nic a nic. Napisał, że treść mu się podobała i że ładnie opowiadam. Nie dałam po sobie poznać jak bardzo zawiodła mnie jego reakcja - próbowałam dalej między wierszami na niego wpłynąć. Dostałam od niego ostatnio bardzo szorstką wiadomość w odpowiedzi na moje umizgi, nawet mnie zdenerwowała, poczułam się mocno dotknięta bo skrytykował mnie, dając do zrozumienia, że ma mnie za cnotkę. No i zaczęło się, odpowiedziałam w ten sam sposób - szorstko, z dystansem i drwiną. Z tego, co później wydedukowałam był wypity ale to nie ma znaczenia. Przyznał mi rację, że nie jest lepszy i sam trzymał mnie na dystans, w zasadzie nie wiem z jakiego powodu. Może się bał takiej relacji, którą mu sugerowałam, może to zbyt duża zmiana, ryzyko, może bał się konsekwencji... jedno jest pewne, na pewno nie chodziło o to, że nie chciał - chciał i wciąż chce. Jego powłoka zdystansowanego faceta opadła w jednym momencie. Chyba pogodził się z faktem, że chcę go i nie dam się spławić, przynajmniej dopóki nie zobaczę wyraźnego "nie" (lub "tak" oczywiście). Zaoferował mi weekend razem żeby pobyć trochę sam na sam, móc swobodnie porozmawiać i wiadomo w jakim jeszcze celu. Jestem w nim mocno zauroczona ( zauroczona bo już nie wiem co to "miłość" i kiedy jest "miłość"), odrzuciłam już dawno wszystkie negatywy i straciłam okropne uczucie "chorej sytuacji". Chcę się z nim spotykać mimo tego, że on ma żonę, mimo tego, że ja mam chłopaka, mimo tych 30 lat różnicy, mimo, że wiem, że nie będzie wspólnej przyszłości, mimo tego, że musimy się ukrywać. Jednak czuję się trochę stłamszona, przybita, zmiażdżona, oh no wiecie... przez to, że nie mogę z nikim o tym porozmawiać. A teraz pytania do Was drodzy czytelnicy: Czy byliście w podobnej sytuacji albo ktoś ze znajomych? Co sądzicie o związku ze starszym facetem? A o związku z żonatym facetem? Czy według Was wiek ma wpływ (jaki?) na relację? Zawrócił mi w głowie - czy jestem przez to złą osobą czy da się to jakoś usprawiedliwić... Co sądzicie o tej relacji - zdrada po obu stronach? Proszę o jakiekolwiek odpowiedzi w temacie, musiałam to z siebie wyrzucić. Fajnie gdyby odpowiadały osoby, które nie chcą tylko skrytykować ale wnieść coś rozsądnego do mojego życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz prawo być szczęśliwa tak jak każda kobieta. Związek z z żonatym mężczyzną jest podobny jak z własnym mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i co, ja byłam w podobnej sytuacji kilkanaście lat temu, facet o prawie 30 lat starszy, żona, dzieci starsze ode mnie .... i już jesteśmy razem kilkanaście lat :) piszę serio, chociaż wydaje mi się , że ten Twój temat to prowo - nie chodzi o wydarzenia, które opisujesz, ale jak je opisujesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest prowokacja, wszyscy mówią, że mam lekkie pióro. Skoro byłaś w takim związku to wiesz jak ciężko brać na siebie coś takiego, tym bardziej, że nawet przyjaciółce boję się o tym powiedzieć bo chodzi ze mną do szkoły i no niestety, mogłoby się coś wydać. Nie chcę narobić ani jemu, ani sobie kłopotów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie pomyslicie chociaż raz jak czuje się zona jak ją zdradza mąż? Jak niszczycie życie jego córce? Każdy tylko myśli o swojej D/u/p/i/e. Dziwne czasy nastały że teraz zdrada jest w modzie. Pomyslcie trochę zanim zaczniecie coś robic,. Widać że nie tylko faceci myślą ta drugą głową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gw*no prawda. Dzieci są odchowane, a jak godzi się na takie relacje z dziewczyną to widocznie ma ku temu powody i pewnie jego relacja z żoną nie jest zdrowa już od dawna, bo gdyby była to nigdy by się nie zgodził na flirt z uczennicą. Zdrada mentalna już miała miejsce. Grzechem jest porzucić żonę i nie łożyć na dzieci, ale zauroczenia zdarzają się w każdym wieku i na to nie mamy wpływu. Grzechem jest natomiast burzenie starego, żeby zbudować nowe. Dlatego jestem zwolenniczką związków poligamicznych. To nie jest egoizm. Egoizmem jest chęć posiadania kogoś na właśność. Jak kiedyś raz poznaliście osobę to chcecie mieć ją już na własność po kres czasów. A tak nie ma. Wiadomo, że uczucie wygasa z czasem - ludzie poznają swoje wady i zaczynają być wobec sieobie nawet wrodzy. Jeżeli facet się zakocha to jest bardziej święty od tego , który się nie zakocha, ale korzysta z domu publicznego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
weź sie dziewucho do nauki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przejmuj się jego żoną, różnicą wieku i twoim nieudanym chłopakiem. To jest przygoda i ciesz się z tego że dane ci to przeżyć. Jak jesteście ze sobą szczęśliwi to najważniejsze. Żyj chwilą, bo to tak szybko mija. Nie żałuj niczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki stary grzyb? Porzygałabym się na samą myśl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
up, to prawda, jest 'stary', choć teraz dla mnie to na prawdę pojęcie względne. Tak jak pisałam - byłam w szoku gdy dowiedziałam się ile tak ma lat. Dowiedziałam się tego od innej nauczycielki, sama przyznała, że wygląda niesamowicie jak na swój wiek, popieram jej zdanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wierzę w ten temat, sama mam 19 i dla mnie faceci powyżej 25 nie istnieją, dla moich koleżanek również

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wy jej doradzacie! Facet ma 50, za 5 lat nawet mu nie stanie, a za 10 dziewczyna będzie mu dupsko podcierać, bo będzie taki schorowany. Ludu, rozbić rodzinę, matka chyba by się mnei wyrzekła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyjątek potwierdza regułę. Wierz lub nie, dla mnie przestają istnieć faceci w moim wieku; zwykli gówniarze, zero ambicji, na prawdę myślą tylko o tym jak zaliczyć panienkę - wysłuchałam niezliczone ilości smutków i żalów swoich koleżanek, sama wiem jak jest być z kimś w swoim wieku. Są odpowiedni na imprezę ale nie nadają się do niczego innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to śmieszne, bo my dokładnie taką opinię mamy o starszych gościach, chłopaki w naszym wieku umieją długo z nami chodzić bez seksu, buziaki itp. a staruchy zaraz pchają się z łapami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:58 ale w łapach prezenty przynosza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle, ze stary to pisze ten temat, nie zadna 20 latka. Stary pisze i sam siebie broni, to codziennosc na kafe :D tutaj jest zatrzesienie starych stulejarzy marzacych o wyrywaniu mlodych dziewczyn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejny raz napiszę; wyjątek potwierdza regułę. W moim towarzystwie więcej takich chłopaków, co dziewczynę wolą wykorzystać niż na prawdę się zakochać i przeżyć razem coś fajnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gerontofilia :/ dla mnie taki starzec to obrzydliwe, nie przekonało by mnie nic do niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w moim otoczeniu moje koleżanki też nie umawiają się z nikim powyżej 23 lat, starzy faceci odraxu lecą z łapami, jedna kiedyś spotkała się kilka razy i szybko skończyła znajomość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"cel nie do osiagniecia" bo ma zone buhahaha wypnij doope to sie zdziwisz :D skoro on ryzykuje swoje malzenstwo opinie I status zeby sie z toba spotykac to chyba nie myslisz ze dlatego bo sie zauroczyl> :D kazdy facet w jego wieku marzy o powrocie do swoim mlodych lat I waleniu tepych nastolatek nie pisze tego zlosliwie tylko pisze jak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeciez to pisze ten stary koniotrzep, to on zalozyl temat pelikany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie dlatego nie do osiągnięcia bo ma żonę, a dlatego, że nauczyciel. Nie zależy mi na tym, żeby się we mnie zauroczył - wiem, że lubi rozmowy ze mną. Jest też fakt, że każdy mój "niegrzeczny" temat ignorował, pomijał, nie zauważał i tak non stop, dopóki mu tego nie wygarnęłam, wszystko z mojej inicjatywy, nie zależy mu tylko na tym, żeby mnie przelecieć - inaczej skorzystałby na starcie. Trochę przykre, że tak niewiele osób potrafi spojrzeć na sytuację z mojej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przeleciał od razu bo by wyleciał z roboty, na pewno obśliniony chodzi jak pies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prowokator znowu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szanuję opinię, jednak nijak ma się to do pytań zawartych w temacie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gerontofilie się leczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś nagorszym sortem ..az ciezko powiedzieć "człowieka", typem przebiegłej suki bez skrupułów. Gimbaza, ktora musi udowodnić, ze jest cos warta. Otoz nie jestes warta nic, szmato. Ale co tam, kiedys i tak odczujesz za to taka karę, ze sie przekręcisz kopytami do góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciez to ktos,NIE 20-LATKA(!)pisze provo a wy sie jaracie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak wam to odpowiada to okej, szkoda tylko jego żony i tego twojego chlopaka ;/ ale i tak 30 lat to już yroche pato :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prowo czy nie ja zazdroszcze bo sama zakochalam sie w nauczycielu :( jest starszy o 11 lat uczy matmy, nie wiem co robic odbilo mi na jego punkcie a on jak by mnie nie zauważa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×