Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zastanawiamsie123

Jak otworzyć się na drugiego człowieka?

Polecane posty

Gość zastanawiamsie123

Jak to się mówi: mam wszystko. Urodę, wykształcenie, pracę, zdrowie, znajomych, ciekawe hobby, itd, itp. Do szczęścia brakuje mi jedynie miłości drugiej osoby. Przez wiele lat nie szukałam miłości i świadomie skupiałam się na innych dziedzinach życia, głównie po to, by ogarnąć i zamknąć pewne sprawy, nie pakować w nie drugiego człowieka i nie przysparzać mu kłopotów. Wychodziłam z założenia, że dopóki nie uporządkuję sobie życia wolę być sama... No i minęło wiele lat, życie uporządkowałam i poukładałam jak czekoladki w bombonierce, tylko... mam wrażenie, że jestem kompletnie wypalona. Obecnie chcę kogoś poznać, spotkam różnych facetów i niestety żaden mnie wzbudza we mnie jakichkolwiek uczuć. Owszem, spotkania są miłe i przyjacielskie, a mężczyźni chcą czegoś więcej i są zainteresowani głębszą znajomością. Ja zaciskam zęby, staram się jak mogę, daję sobie i im szansę i nic. Po prostu nic, zero. Nie czuję absolutnie czegokolwiek. Mam wrażenie, że jestem uśmiechniętą górą lodową. Takim ludzkim soplem. Marzę o tym, żeby się zakochać i stworzyć z kimś związek, bo wiem (na bazie własnych doświadczeń), że życie w pojedynkę jest fajne i spokojne, ale brakuje w nim pełni. Tylko kompletnie mi to nie wychodzi. Obawiam się, że to efekt życia w pojedynkę przez parę lat. Czy mieliście podobne doświadczenia? Czy po wielu latach samotności potrafiliście otworzyć się na drugiego człowieka i dać mu szansę? Czy są na to jakieś dobre, sprawdzone sposoby? Pozdrawiam ciepło i serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz problem, bo od samego poczatku nie chcialas sie angazowac..niby teraz co sie zmienilo? no wlasnie nic a nawet jest gorzej...tu nie chodzi o milosc tylko o Twoja psychike, podswiadomie nie chcialas nikogo a inne sprawy do uporzadkowania to tylko byla wymowka... nie? ;) pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyżby jakieś "zimnej suce" nastukało lat i odjęło urody? Zabetonowali cię na dnie morza, że nie mogłaś zabiegać o to? Na wszystko inne mogłaś dać rady, tutaj nie? Coś tu nie pasuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żeby móc otworzyć się na drugiego człowieka to trzeba takiego spotkać, który wzbudzi w nas uczucia. Te posty powyżej to jakaś masakra. Pracę i inne sprawy można zaplanować. Ale miłość ? To tak nie działa. Przekonało się o tym jakieś 1/3 związków, które się rozpadły. Taka statystyka rozwodów (1/3 par).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiamsie123
Hmm, być może faktycznie klucz tkwi w tym, że bardzo głęboko w swojej podświadomości ja wcale nie chcę się wiązać (lub po prostu bardzo się boję)... Mam za sobą 3 związki (niezbyt długie), które kończyły się po mojej stronie, bo dochodziłam do wniosku, że "to nie to". Uważałam, że chłopaki nie dawali mi szczęścia. Potem przeczytałam parę mądrych książek, z których wynikało, że jeśli chcę mieć szczęśliwe życie i dobry związek, to muszę zacząć od siebie: znaleźć na siebie pomysł, ułożyć życie zawodowe, prywatne, zdrowotne, itd, bo żaden facet nie zrobi tego za mnie. :) Doszłam do wniosku, że to ma sens i wcieliłam to w życie. Właśnie z tego powodu poświęciłam kilka lat na organizowanie paru spraw osobistych i nie wchodziłam w żadne sensowne relacje. Teraz jestem gotowa na związek. Problem polega na tym, że bardzo ciężko (po paru latach samotnego życia) otworzyć przed kimś swoje wnętrze i dać mu szansę... Być może faktycznie tu potrzeba po prostu trafić na prawdziwą miłość. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak trafisz na ta jedyna osobę od razu będziesz to wiedziała... to się czuje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Dr Psychologii
autorko, niestety ale będzie to problem, bo po prostu przyzwyczaiłaś się do życia jako singielka, teraz związek to dla ciebie utrata kontroli nad wszystkim, bo już nie są to tylko twoje decyzje ale wasze, a to trudne po jakimś czasie. Nie strasze cię, ale jest szansa że NIGDY nikt twoim wymaganiom nie sprosta, a prawdziwa miłość jest głupia, prosta, naiwna, i niezaplanowana. Coś czego ludzie troche wiekowi nie potrafią już stworzyć. Teraz jedynie może być związek z rozsądku, bardziej jak partnerzy biznesowi, bo o młodzieńczej miłości możesz zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest brak szacunku i pokory wobec człowieka. Każdy człowiek jest jak wszechświat, ale trzeba myśleć a to juz nie jest takie proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×