Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Tajemnicza_Ona

Ciezka sytuacja.

Polecane posty

Cześć. Otóż moim problemem jest to ze nie mogę sobie poradzić ze stresem, a właściwie z osobami wywołującymi ten stres. Jestem osobą spokojną, cichą, niepytana raczej milczę. Od wszelakich bójek, awantur itp trzymam się jak najdalej. Nie potrafię się obronić gdyby zaszła taka potrzeba. Mojego męża brat ma dziewczynę która zażywa różne dopalacze.... moja osoba jej przeszkadza od samego początku jak się tu sprowadziła. wiecznie się mnie czepia wymyśla jakieś bzdety na mój temat, albo że ja ją ciągle prowokuję ( nie wiem czym). Jeśli chcielibyście mnie trochę wesprzeć, pomóc jakoś doradzić cokolwiek się dowiedzieć więcej to napiszcie. Ta cała historia jest ogólnie bardzo długa i dosyć kręta. Pomocy szukałam już niemal wszędzie, dlatego piszę teraz tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po prostu staraj sie unikać osób które Cie męczą,źle traktują i staraj sie nie przejmować nimi,rób swoje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mąż co na to wszystko twój mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty jestes juz w rodzinie jako zona,Ona jeszcze nie weszla do tej rodziny,wiec to Ona powinna szukac porozumienia,nie Ty.Skoro ma ciagly problem ze Soba,to po prostu Ja omijaj lub powiedz w oczy,ze takie osoby jak Ona,Cie mecza,i tyle w temacie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o męża to jest oczywiście po mojej stronie (też nie trawi tej dziewuchy) jeśli zachodzi potrzeba to idzie i zrobi z tym porządek tylko że niestety oboje wiemy że to wszystko tylko na chwilę bo ona z jakiś czas i tak znajdzie pretekst żeby się do mnie doczepić lekko mówiąc. Jeśli chodzi o porozumienie z nią? Nie ma takiej szansy. Widzicie to wszystko jest bardzo pokręcone. Z mężem jesteśmy już razem jakieś 6 i pół roku. Oni można powiedzieć też, tylko jest ta różnica że oni przez te sześć lat non stop się rozchodzą i schodzą. Zacznijmy od początku. Zanim zaczęłam chodzić z M (mąż) prowadzałam się ale bardzo krótko z B (jego brat), krótko bo ona mi go zabrała. (teraz patrząc na to z perspektywy czasu wyszło mi to na naprawdę dobre). Po krótkim czasie od rozstania z B zaczął się koło mnie kręcić M no i jakoś tak samo wyszło. I od tamtego czasu ona traktuje mnie jak jakiegoś wroga jakbym to ja niszczyła ją powoli (a jest na odwrót). Widzicie ja jestem osobą raczej trzymającą się z boku (może to jest właśnie mój błąd) przez co praktycznie od samej podstawówki do 2 klasy liceum wszyscy robili sobie ze mnie takie popychadło taki worek treningowy na którym można się wyładować. To wszystko odbija się teraz na moim życiu. Ja już sobie z tym nie radzę. Jest mi nawet ciężko jakąkolwiek prace znaleźć bo stres nerwy wszystko zżera mnie od środka. Najlepszym rozwiązaniem byłaby przeprowadzka ale narazie nas na to nie stać. M niedługo zacznie nową pracę będzie wyjeżdżał w trasy na 3 tygodnie i potem tydzień w domu wiąże się to z lepszymi pieniążkami. Oboje się cieszymy bo może uda się szybko stąd wynieść, ale oboje boimy się co to będzie jak on wyjedzie a ja zostanę sama z dzieckiem w domu. Tym bardziej że mieszkamy też w dość nieciekawej okolicy, a szanowna pani zaczęła nastawiać kolegów z kamienicy przeciwko mnie co wiąże się z tym ze oni z kolei nasyłają na mnie swoich kolegów do postraszenia mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×