Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćć887

Czy przeżyłyście miłość jak z bajki ?

Polecane posty

Gość gośćć887

Czy byłyscie kiedys tak zakochane, że nie potrafiłyście się skupić na codziennych czynnościach, kazda wiadomosc od niego wywoływała uśmiech na waszej twarzy , kazde spotkanie było niezwykle magiczne ? Czułyście sié jakbyście grały główną rolę w komedii romantycznej :D Jeżeli tak to opiszcie waszą historię jestem bardzo ciekawa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może i tak, ale koniec milosci byl rutynowy i przewidywalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forensinc_azor
predzej jak z never ending horror

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fretka_susu
Miłość to uczucie głupie zaczyna się w sercu a kończy na d***e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czasami nawet na tym sie nie konczy, bo mozna kochac kogos i nawet go nie dotknac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez tak miałam... zaczęło się magicznie... skończyło tragicznie...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksczupakabra
Hmm... zaczelo sie od koszmaru - problemy, okaleczanie sie, alkohol. Bylo po 21 w pazdzierniku 2011.. Siedzialam nad Brda i sobie robilam krzywde.. on zauwazyl, podszedl od tylu, zlapal za rece bym nie mogla sie ruszyc... balam sie ze chce cos mi zrobic... a on trzymal... hmm.. w sumie tulil... tlumaczyl ze tak nie moge robic.. owinal mi rece swoja koszulka (mial bluze i kurtke na to) i po 1 odprowadzil do domu... w sumie ciekawil mnie, i probowalam go szukac... znalazlam trzy dni pozniej, w tym samym miejscu, poszlismy na spacer... no i tak sie zaczelo... jednak on wracal do siebie, na podkarpacie... dzielilo nas 450km... spotykalismy sie raz na 3-4miesiace... a teraz... spi w obok, a ja jestem najszczesliwsza... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zaczeło się od koszmaru. ja miałam schizy, szukałam schronu, żeby tylko uciec i znaleźć spokojny kąt. on dal mi parasol przed sloncem, wysmarował olejkiem do opalania, żebym nie poparzyła twarzy, odwiozł mnie do domu. chcial do mnie przyjechac ale powiedzialam, ze mam wielkiego psa, ktory go ugryzie. przychodzil do mnie spytac jak sie czuje, a ja mialam poczucie winy, że skrzywdze go wczesniej czy pozniej, bo mam shizy. opiekowal sie mna, ale mam schizy i zawsze uciekam. byly mąż chcial powrotu, niedoszly maz chcial powrotu, koledzy chcieli sie do mnie zblizyc, on stracil wiare ze to bedzie dobrze. i nie było. nadal go kocham, ale wiem, że nie bedzie happy endhu, bo jestem pokrecona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mysle ze zasluguje na wiecej niz moge mu zaoferowac. jestem lichego zdrowia, za słaba, by dac mu dziecko, nie moge byc tak okrutna, by wpierw dac mu to, czego pragnie, a potem nagle wszystko odebrac i zostawic z niczym, kiedy oczekiwania zaczna wzrastac w miare jedzenia. moze lepiej by nie sprobował i nie wiedział jak smakuje ten owoc, zamiast sie nim struć i rozpaczac nad utraconym smakiem, nie chce serwować mu zycia na krawedzi, nie chce by płakał, nie chce by zostal sam na starosc i przezyl zycie jako wdowiec. nie tego dla niego chcę. mam schizy , bo z jednej strony zawsze bedzie w moim sercu, a z drugiej chce by byl szczesliwy ludzac sie, że może z inna bedzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godimakethempay
i pray 4 u

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×