Pomocy, mam dwa psy i już sobie z nimi nie radzę, demolują wszystko, nie słuchaj

ą się kompletnie. Żyją jak w raju, mają dwa porządne posiłki dziennie, śpią w domu. Nie pomagają prośby, ani groźby. Młodszego po prostu rozsadzają hormony, nie zawsze mam czas z nimi wyjść. Musiałem załatwić coś ważnego, więc wypuściłem je na ogród, potem chciałem zawołać, jeden przyszedł, drugi nie słucha kompletnie, ani na wołanie, ani na jedzenie, ani na prośby, ani na groźby, po prostu ucieka, wie dobrze, że chcę, żeby przyszedł, ale robi mi na przekór, nic nie działa. Zdemolował cały ogród, rozkopał, powyciągał kwiaty z doniczek, solary, w końcu go złapałem tylko dlatego, że udało mi się go zagnać w ślepy zaułek i jak obiecałem sobie, że nigdy nie będę go bił, i się tego trzymałem, teraz dwa porządne klapsy poszły, bo już nic nie pomaga, ale to na bank nic nie da. Nie wiem, jak go wytresować, żeby mnie słuchał, jest wyjątkowo pojętny, uczy się każdej sztuczki, ale rozumie wszystko na tyle, że potrafi kalkulować co mu się najbardziej opłaca, więc szantaż byle czym nie przejdzie. Jak chce zostać na dworze to nie kupi próby przekupstwa.

wyrzuć je z domu, proste

ja miałam to samo teraz sie zestarzały to jest troche spokoju ,najgorsze było jak żył jeszcze mój sąsiad staruszek który miał przyzwyczajenie rzucac moim psom suchy chleb przez ogrodzenie dranie żarły jak bym je głodziła (a karmie bardzo dobrze)a jak juz im sie ten chleb nie miescił w brzuchu to zakopywały w ogrodzie i po kilku dniach dostawały oswiecenia że ten chleb jest gdzieś zakopany i wtedy ryły ogród jak dzikie świnie jak ogród wyglądał przez kilka lat szkoda gadać a psy ryje jak u dzików cielska całe w ziemi i wpadały do domu to odrazu na kanape albo na fotel teraz jest juz duzo lepiej starosc nie radosc ganiaja czasem nabroją ale praktycznie juz ułozone pieski

14;52 uśmiałem się:D