Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdegustowana36

Jak zareagowaliby Wasi mężowie?

Polecane posty

Gość zdegustowana36

Tak, celem wprowadzenia. Wspólnie najmujemy dom z innymi lokatorami, jest problem z zakupem środków czystości tj część uczciwie kupuje, a dwa pokoje się od tego wymigują. Stworzona jest szczegółowa lista, kto i kiedy dokonał zakupu. Dziś, gdy kończą się niektóre produkty postanowiłam zwrócić uwagę właścicielce mieszkania, która przyszła po czynsz, by moze ona coś zaradziła, słyszał to jeden z lokatorów, który mieszka tu d 2 tyg. i mimo że wiedział o tym, że raz w tygodniu trzeba zasilić zapotrzebowanie nagle zaczął bluzgać do mnie, że on o niczym nie wiedział, a o tym mówił mój mąż jak tylko się wprowadził, po czym powiedział, że jest nowa kartka, a ponoć poprzedniej nie widział. Zapytałam, czy nie umie kulturalniej dyskutować, na co odparł, że nie,potem od słowa do słowa powiedział do mnie 'zamknij się', mnie zamurowało, po czym zapytałam, dlaczego tak mówi, to on znowu k..k..k.., więc powiedziałam, że jest brudasem i ja z nim nie będę rozmawiać, tylko mąż to zrobi. Mąż przyszedł, na gorąco mu zdałam relację, to mąż pyta go, co się dzieje, ten odwrócił kota ogonem, że to ja pokazuję niski poziom i ogólnie poszło na mnie. Nie chciałam oczywiście, by mąż podnosił na niego rękę, tylko zwrócił mu uwagę, że sobie nie życzy, by tak do mnie się zwracał, szczególnie, że ja w ten sposób do niego nie mówiłam, ale mąż ze stoickim spokojem zakończył rozmowę, co tylko ucieszyło gościa, bo jednak obawiał się, że mój mąż silniejszy i większy może różnie zareagować. Potem w pokoju mąż powiedział, że jestem konfliktowa i on nie będzie nikogo lał, na co ja odparłam, że nie chciałam, by to robił, bo przez 19 lat zwiazku nigdy go do tego nie namawiałam, nigdy nie było potrzeby, by stawał w mojej obronie. Poczułam się upokorzona, bo świadkami tego całego zajścia byli inni mieszkańcy, a mąż zachował się, jak melepeta. Potem gdy powiedziałam, że czuję się bardzo zawiedziona i poparła mnie w tym córka, to zszedł znowu na dół i powiedział lokatorowi, to co chciałam od początku. Jednak liczyłam, że stanie w mojej obronie, bo znał sytuację, ale zrobił to dopiero później, czym utwierdził gościa w przekonaniu, że to on ma rację..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może rzeczywiście jesteś za bardzo konfliktowa? w sensie zasadnicza? Rozumiem że tam każdy płaci za wynajem? Hmm w sumie ludzie mają prawo czuć się swobodnie a nie żeby obca baba traktowała ich jak uczniaków. Poza tym jesteś dorosła a nie potrafisz samavradzic sobie z ludźmi tylko wyreczasz się mężem? Nie wiem jak tam u Was jest ale co kupujecie na zmiany ? O co chodzi? O płyn do naczyń? Papier toaletowy? Nie lepiej żeby każdy miał swoje rzeczy? Lokatorzy bywają różni, bez sensu się uzalezniac od ludzi takimi ustaleniami. No i trochę jestem zdziwiona ze małżeństwo z 19 letnim stażem, z dzieckiem, mieszka w takiej "komunie"...rozumiem że można nie mieć własnego m ale wolałabym mieszkać w mini mieszkanku wynajentym ale bez lokatorów .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile macie lat? 19 lat razem? Dorosli ludzie zebwspollokatorami? To dobre w czasie studiow, ale jak dorosla kobieta moze sie klocix o srajtasme? Z kim miesKacie? Nie bois sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdegustowana36
Już odpowiadam, chciałam opisać to w skrócie, by nie było za dużo czytania. Mieszkamy w Anglii, jestesmy tu 3 miesiące i by samemu wynająć mieszkanie, to trzeba dysponować ok 3 tysiącami funtów, a my na razie nie mamy takich pieniedzy, planujemy na lato wynająć coś sami lub z lokatorami z dołu, bo dobrze się nam z nimi żyje, ale póki co najmujemy w domu dwa pokoje, dla nas i 14 letniej córki. Sprawa zakupu wygląda tak, że każdy z lokatorow co tydzień kupuje jeden ze środków czystości jak płyn do podłóg, cif, do płytek, worki na śmieci i domestos, gąbki i zmywaki, czyli tylko podstawy, papier toaletowy i płyn do naczyń każdy ma swój, bo jednak poprzedni lokator nie zgadzał się na ogólną, miesięczną zrzutkę po 5 funtów, więc wprowadziliśmy system kupowania jednej rzeczy. Trudno by było, by kazdy kupował swoje środki czystości, bo np ten lokator ograniczyłby się do zakupienia uniwersalnego środka i nim by wszystko mył. Właściwie, to masz rację z tym, że sama nie zareagowałam, nie wiem czemu tego nie zrobiłam, wolałam by mąż z nim porozmawiał. Chodzi mi bardziej o sam fakt niepostawienia się w mojej obronie, bo sama rozmowa męża z lokatorem była jałowa i dotyczyła tylko tych nieszczęsnych środków czystości, dopiero potem powiedział, to co napisałam. Sytuacja irytująca, bo zakupy do domu robimy tylko my i para z dołu, reszta się wymiguje, a trzeba mieć czym sprzątać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdegustowana36
Gość 19.48 To mieszkanie z innymi jest na max pół roku, potem szukamy mieszkania, ale na to potrzeba ok 3000 funtów, bo musisz zapłacić z góry plus depozyt i od razu przychodzą rachunki, więc jest ciężko tak na początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha, no tak, "elita"na emigracji, wszystko jasne :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to też trochę dziecinne. Mieszkałam kiedyś w takim lokatorskim mieszkaniu z chłopakiem, też była dziewczyna która wywieszała grafiki sprzątania, ustalone przez siebie i uważała że ma prawo wymagać od innych, jej współlokatorce z pokoju było wszystko jedno, mój chłopak olewał, a ja kiedy się wprowadziłam do nich to sprzątałam normalnie,kiedy było brudno albo kiedy był czas, a nie kiedy ktoś mi na karteczce wypisał. Poza tym okna, lustra i krany myję wodą z octem, a do podłóg i płytek rzeczywiście wystarczał mi płyn uniwersalny, do kuchenki płyn do mycia naczyń, a panienka też kładła na stole rachunek za płyny do szyb, do łazienki, do kuchni, mleczka, spraye, i jakieś super chusteczki nawilżane, i oczekiwała że się dołożę bo przecież to potrzebne. Ktoś kto wynajmuje mieszkanie nie ma żadnych obowiązków kupować określonych środków czystości w określonym czasie, takie wymogi może mu dać właściciel w umowie a nie współlokatorzy! Nie wydaje mi się żebyś Ty milutko i spokojnie prosiła o to żeby współpracował, bo wybacz, ale wymagać nie masz prawa. Taka sytuacja naprawdę jest ok dla małolatów albo dla grupki znajomych czy przyjaciół którzy się dogadują. Mąż pogadał, jeżeli przy nim facet Cię nie obrażał trudno żeby zachowywał się inaczej. Nie wiem czego oczekiwałaś, powiedział facetowi żeby zachowywał się grzeczniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdegustowana36
Aha, no tak, "elita"na emigracji, wszystko jasne x Tak tu większość zaczyna, nie kazdy przyjeżdża ze sporą gotówką i nie każdy zarabia krocie, by sobie pozwolić na samodzielny najem, ale nie czuje się przez to gorsza, jestem bogatsza o nowe doswiadczenia, nie zawsze przykre. Może zamiast się śmiać odpowiesz, co Twój mąż/partner by zrobił w podobnej sytuacji, oczywiście wiem, że Ty na pewno nie kłóciłabyś się o domestos, ale tak czysto hipotetycznie, bo może ja przesadzam i nie powinnam czuć się zdegustowana zachowaniem męża, bo chodzi mi tylko o nie, reszta jest tylko zobrazowaniem sytuacji, którą chciałam Wam przybliżyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdegustowana36
Gość 20.07 Grafik sprzątania sporządza właścicielka, ona również mówi przy 'dawaniu kluczy', że jest zrzutka na środki czystosci, to nie jest mój wymysł, ja tylko, jak i para z dołu dostosowaliśmy się do panujących tu zasad, tak jest w każdym takim domu lub opłaca się panią sprzątającą, bo jednak czysto musi być, to wymóg i uzasadniony właścicielki. Ona sprawdza, czy jest czysto. Sądzę, że gdybyś z nami mieszkała i chciała myć wszystko octem, to bym nie protestowała, bo sama nim myłam, jeszcze w swoim mieszkaniu w Polsce, świetnie czyści i odkaża, ale tu musimy dostosowywać się do narzuconych wymogów, zarówno ja, jak i inni. Chciałam zasięgnąć Waszej opinii, bo może ja się mylę, choc dziewczyna z dołu powiedziała, że jej mąż by na pewno zareagował, ja po prostu czuję niesmak..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisząc "elita" nie miałam na myśli Ciebie tylko tego brudasa. Niestety decydując się na wspólne lokum ryzykujemy że współmieszkancy będą burakami. Podejrzewam że Twój mąż nie chciał generować konfliktu bo burak może się odgrywać na tobie i twojej córce. Jedyne wyjście to jak najszybciej wynająć osobne mieszkanie, nawet kosztem dużego zaciskania zębów przez jakiś czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam o 20:07. Tak, mieszka się w różnych warunkach i nie o tym temat, ale liczyliście się chyba że mieszkanie z obcymi ludźmi wymaga kompromisów, że każdy ma prawo do spokoju we własnym domu? Jak mam napisać jak zachowałby się mój mąż? Nie mam pojęcia bo do głowy by mi nie przyszło dyrygować innymi współlokatorami i wyznaczać im co i kiedy mają kupować. Można się domagać utrzymywania porządku w częściach wspólnych a rażące zaniedbania zgłaszać właścicielowi i tyle. Nie przyszłoby mi również do głowy wołać męża żeby "pogadał z panem, bo pan był niegrzeczny". Może faktycznie jesteś konfliktowa? Bo wybacz, piszesz o całej sytuacji jakbyś zakładała że Ty miałaś rację, prawo a facet źle zareagował. A moim zdaniem- nie miałaś. Nie umiesz spokojnie rozmawiać z innymi, facet chyba nie bez powodu zaczął przeklinać? Ja, nawet jeśli doprowadzę do konfliktu, załatwiam to sama jak mi nerwy przejdą, a nie wysługuję się mężem, tatą, szefem... Może facet wrócił zmęczony po pracy, chciał odpocząć, mecz obejrzeć, a tu raptem musiał się tłumaczyć obcej, narwanej babie, która nie ma prawda czegoś takiego żądać, dlaczego dwa dni wcześniej nie kupił mleczka firmy X i płynu do płytek firmy Y. Pytaliście go w ogóle czy mu to pasuje, czy nie proponuje innego rozwiązania? Chyba nie jest totalnym syfiarzem, bo nie piszesz o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój maz gdyby ktoś nazwal mnie k***a dal by mu po pysku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
OMG Wg mnie masz nie po kolei. I nie rozumiem, dlaczego twój mąz ma rozmawiac, sama sie boisz? Jak zaczynasz awantury o srajtaśme, to je koncz... lol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdegustowana36
Jak napisałam wyżej, to nie ja ustalam zasady, ja się tylko do nich stosuję i nic nie narzucam, nie ma napisane, jakiej marki kupujemy dany produkt, bo i tak wszyscy idą do sklepu, gdzie jest wszystko po 1 funcie. Toż właśnie widząc, że rozmowy wcześniejsze nie przynoszą żadnego rezultatu, bo na 2 tygodnia mieszkania nie kupił nic, a ja, mąż i para z dołu po 2 sztuki. W tej kwestii mam rację, bo to jest odgórnie narzucone, więc dlaczego tylko część ma kupować, a reszta ma z tego korzystać? To nie hotel, a akurat ten człowiek zaczął bluzgać w tym momencie, gdy rozmawiałam z właścicielką, w ogóle sie bardzo zdenerwował, nie było mowy o normalnej dyskusji z właścicielką, ona nawet próbowała z nim porozmawiać, ale w końcu dała sobie spokój i zajęła się problemem z internetem. Nie podobało mi się, że on zaczął wyklinać, wtrącajac się w rozmowę i potem, to powiedział, bo ja nawet nie podniosłam na niego głosu. Bez sensu byłoby pisanie nieprawdy, bo wtedy bym wiedziała, że odpowiedzi byłyby nieadekwatne do zaistniałej sytuacji. Ja też nie przypuszczałam, że będę kiedyś w takiej sytuacji, choć ostrzegano mnie, że będzie cieżko, ale ogólnie, to i tak panuje miła atmosfera, każdy drugiemu ustępuje, rozmawiamy, jest rodzinnie, naprawdę, a ten człowiek przez kilka lat mieszkał w pustostanach, przez co go nie dyskredytuję, bo to nie moja sprawa, ale jak już zamieszkał w normalnym domu, to powinien zastosować się do panujących tam zasad, które podkreślam ja nie ustalam, ja je tylko grzecznie wypełniam. A i na początku sam zachwalał atmosferę panującą w domu, że wszyscy są życzliwi, że nikt nie wyzywa, nie ma patologii..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdegustowana36
Nie o srajtaśmie, tylko o zakupie środków czystości. Może i mam nie po kolei w głowie, dlatego chciałam zasięgnąć Waszej opinii. Nie wiem czemu tak zrobiłam, rzeczywiście mogłam to sama załatwić, choć on mnie przekrzykiwał, więc jakakolwiek rozmowa z nim nie miałaby sensu, a męża słuchał bez przerywania mu i już nie przeklinał..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdegustowana36
Pisząc "elita" nie miałam na myśli Ciebie tylko tego brudasa. Niestety decydując się na wspólne lokum ryzykujemy że współmieszkancy będą burakami. Podejrzewam że Twój mąż nie chciał generować konfliktu bo burak może się odgrywać na tobie i twojej córce. Jedyne wyjście to jak najszybciej wynająć osobne mieszkanie, nawet kosztem dużego zaciskania zębów przez jakiś czas. x To wiem, to ma być przejściowe, bo miałam do wyboru czekać w Polsce lub przyjechać na pokoje, wybrałam to drugie, czego teraz ponoszę konsekwencję, ale nie jest to jakaś dramatyczna sytuacja, bo tak naprawdę, to się mijamy, rozmawiamy tylko w kuchni, gdzie powtórzę jest naprawdę miło, a potem każdy idzie do swoich pokoi. Nie będę mieć jakiś utrudnień związanych z tą sytuacją, bo nie dam się sprowokować temu człowiekowi, a i tak widuję go raz na 2-3 dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli skarżysz właścicielce domu na kogoś, że nie spełnia waszych wewnętrznych ustaleń dotyczących szczegółów nie związanych z umową, to owszem, jesteś skrajnie konfliktową osobą. Ot, taka jątrząca gnida o osobowości donosiciela, która nawet jeśli nic nie ma osiągnąć, nawet jeśli zaszkodzi opinii o sobie, to i tak musi namieszać i wszystkich skłócić. I co miało dać te skarżenie właścicielce na kogoś, za jego plecami? Przecież - i jako wynajmująca to mówię - to czy ktoś kupuje płyn do podłóg czy nie, wspólnie czy osobno, nijak się ma do stosunku umownego z wynajmującym? I jeszcze szczujesz męża na innego lokatora... Doprawdy, masz ohydny charakter. Z tobą koszmarnie się i mieszka, i pracuje, i uczy... Całe twoje życie to chyba donosy na innych. Tfu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszasz strasznie, to w końcu ustalenia właścicielki czy wasze własne? Bo piszesz że właścicielka wymaga zrzutki na środki czystości, a że wy wymyśliliście jakąś kolejkę kupowania określonych środków czystości. Jeżeli zamiast pogadać z facetem lecisz z jęzorem do właścicielki, za jego plecami, nie dziwię się że się wkurza jak przypadkiem to usłyszy. "każdy z lokatorow co tydzień kupuje jeden ze środków czystości jak płyn do podłóg, cif, do płytek, worki na śmieci i domestos(...)"- to wymysł twój czy właścicielki? Ona wyszczególniła jakie środki czystości mają być konkretnie i jak często kupowane? I jak to się ma do twojego- "nie ma napisane, jakiej marki kupujemy dany produkt, bo i tak wszyscy idą do sklepu, gdzie jest wszystko po 1 funcie"? Sorry, ale stwierdzenie że Ty nie będziesz i mąż sobie z panem pogada, sprawia wrażenie jakbyś oczekiwała że mąż, nie będąc świadkiem rozmowy, pójdzie do faceta i mu nawrzuca że jak do żonki nie podejdzie z szacunkiem to wpierdol... Dlaczego twoje własne, konfliktowe sytuacje ma rozwiązywać twój mąż? Widocznie skoro właścicielka nie ma problemu, to sama go sobie wymyśliłaś, zrób własną kartkę, kup własne środki czystości, na kluczyk nawet zamknij, i sprzątaj nimi, po co się użerasz z innymi? Chcesz ustawiać- Ty, chociaż powinna to robić właścicielka bo to do niej należy- dorosłego faceta? Tylko dlatego że dłużej mieszkasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×