Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie kocham swojego męża ale nigdy nie odejdę. Znacie to uczucie?

Polecane posty

Gość herbata earl grey
Ja się ze swoim rozstałam, co ma kasa do tego? Nie bałam się po prostu z nim rozstać, bo nie byłam od niego zależna pomimo, że dotychczas mieliśmy wszystko "wspólnie". Dałam sobie szybko radę :) Odejść bidując to już jest szalone, bez pomysłu na siebie i na dziecko, choć czasem i do takich kroków życie nas popycha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze autorko nie pisalam tu zrby Cie dobic.Ja odczytuje Twe wpisy jak litowanie sie nad soba i rozdrabnianie.Skoro jestes z d.dz.to musisz byc b dzielna osoba skoro tak zyciowo sie ustawilas.Jednak moze powinno sie Toba potrzasnac a nie Ci przyklaskiwac wiesz?! Skoro nie mialas innych facetow to nie usprawiedliwia faktu ze nie doceniasz b db czlowieka ktory jest Twoim mezem I takie "milwgo dzionka wam zycze i napiszcie ksiazke a poza tym kopiecie lezacegi" to ZENADA. TY NIE JESTES ZADNA LEŻĄCĄ! Nie wiesz jakie zycie maja inni i jak umieja choc ciut docenic to co maja.Naucz sie kochac meza albo odejdz. Ja tez odeszlam bo raz dran dwa nie kochalam trzy hazardzista i oszust. To ty rzadzisz swoim zyciem. Nie zal sie tu bo nie ma Ci czego wspolczuc. Z wpisow wylania sie skupiona na sobie rozmemlana niedojrzala osoba. Moze to net i w realu jestes inna ale z tego co piszesz tak to wyglada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze autorko nie pisalam tu zrby Cie dobic.Ja odczytuje Twe wpisy jak litowanie sie nad soba i rozdrabnianie.Skoro jestes z d.dz.to musisz byc b dzielna osoba skoro tak zyciowo sie ustawilas.Jednak moze powinno sie Toba potrzasnac a nie Ci przyklaskiwac wiesz?! Skoro nie mialas innych facetow to nie usprawiedliwia faktu ze nie doceniasz b db czlowieka ktory jest Twoim mezem I takie "milwgo dzionka wam zycze i napiszcie ksiazke a poza tym kopiecie lezacegi" to ZENADA. TY NIE JESTES ZADNA LEŻĄCĄ! Nie wiesz jakie zycie maja inni i jak umieja choc ciut docenic to co maja.Naucz sie kochac meza albo odejdz. Ja tez odeszlam bo raz dran dwa nie kochalam trzy hazardzista i oszust. To ty rzadzisz swoim zyciem. Nie zal sie tu bo nie ma Ci czego wspolczuc. Z wpisow wylania sie skupiona na sobie rozmemlana niedojrzala osoba. Moze to net i w realu jestes inna ale z tego co piszesz tak to wyglada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem jak można nie kochać najbliższej dobrej osoby,masz twarde serce i jesteś głupią c**a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam autorko być może to mój wpis zainspirował ciebie do zalożenia tego tematu. Powiem jeszcze tyle. Potwierdzam stwierdzenie które napisał ktoś wyżej 3/4 par tak żyje. A jakby się do tego cofnąć w przeszłość to często jest też tak że my sami żyjemy dlatego że jesteśmy dziećmi-owocami czyichś błędów i zobowiązań. Jakby zebrać moje drzewo genealogiczne to większość par które miały swój udział w tym że jestem na świecie była w podobnej sytuacji jak ja, a ci którzy nie narzekali to podejrzewam że nie narzekali nie dlatego że byli absolutnie spełnieni i szczęśliwi lecz po prostu nie mieli takiej natury by tęsknić za "czymś więcej", odnosili sie z pokorą wobec tego co jest. Oczywiście wierzę że są kobiety spełnione i szczęśliwe, ale jest to również coś intymnego co pozostanie tak naprawdę w tych kobietach bo i szczęście jest czymś co nie dowiesz się nigdy czy jest na pokaz czy prawdziwe. My się możemy domyślać tak po ludzku, ale pewności nigdy mieć nie będziemy. Mam też jednak takie odczucia że na przestrzeni pokoleń te same historie sie powtarzają. Ale wiecie co ? Mi może nawet i by nie było żal że w moim życiu tej miłości w moim mniemaniu prawdziwej nie ma, gdybym miała absolutną pewność że wykorzystałam wszystkie ku temu szanse by ją dorwać. Niestety nie wykorzystałam tych wszystkich szans, a one były. Niestety byłam kiedyś inną osobą i nie miałam świadomości wielu rzeczy. Nie miałam świadomości jak życie strasznie ucieka i że trzeba je aż tak uważnie łapać. No zabrakło tej uwagi. Gdyby te niewykorzystane szanse na miłość okazały się fatamorganą to myślę że lżej by mi było dziś żyć. Może bym nawet i chodziła do tego kościoła i miała taki wewnetrzny pokój w zajmowaniu się prostymi czynnościami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Do autorki: to czym Ty się martwisz ? Wiadomą rzeczą jest, że miłość przechodzi w przyjaźń i to jest najpiękniejsze. Szaleńcza miłość przeważnie jest na początku. Ciesz się tym co masz. Odnoszę wrażenie, że szukasz na siłę jakiejś odskoczni. Twój problem, to nie problem. x miłość przechodzi w przyjaźń? chyba żartujesz...to zwiąż się może z koleżanką. szaleńcza miłość przechodzi w dojrzałą, głęboką miłość. sama autorka pisze, że mąż ją kocha i jest jej w stanie uchylić nieba. można? można. ona nie szuka odskoczni. pisze, jak jest. nie można pisać, że jej problem to nie problem. jeżeli ona czuje dyskomfort, to oznacza to, że jest to problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,zabija cie monotonia,przewidywalność.Stąd ten wniosek że nie kochasz męża. To nieprawda.Gdyby go zabrakło-płakałabyś za nim.Bo go kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie potraficie docenić marzycie o czymś wydumanym ,jesteście puste płytkie i ślepe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kodeina z efe srefe
Ty nade mną lepiej idź poczytaj co Ci odpisałyśmy na tamtym wątku :P Głowa do góry dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a najbardziej to jesteście nudne babole dlatego inni was nudzą i zycie was nudzi i każdy dzień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chce mi się nigdzie iść ,wystarczy na dziś czytania tępych idiotek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do osoby powyzej madrze piszesz. Kazdy z nas ma SYNDROM UTRACONEJ SZANSY.Nalezy sie z tym pogodzic. Puenta podsumowujaca ten temat jest banalne stwierdzenie ze w zyciu moga byc szczesliwe tylko chwile a teszta jest przej... Ze mam takiego a nie innego meza bo tak wyszlo i tyle.Takie okolicznosci a nie inne.Jednak jestem z serii tych co twierdza ze z nikim nie bedzie idealnie i kazdy dzwiga swoj kdzyz a wiele zalezy od naszego nastawienia i umiejetnosci docenianiz tego co sie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak ma wiele par. Na poczatku super extra a pozniej książę staje się zwykłym facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo to trzeba być wielkim człowiekiem żeby docenić dobre serce a nie ludzką pchłą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Tak ma wiele par. Na poczatku super extra a pozniej książę staje się zwykłym facetem." DOkaldnie. Tak samo jak kobieta : najpierw ksiezniczka, pozniej zwykla zona. Smiac mi sie chce z tych kobiet (i facetow) ktore za ksieciem (ksiezniczka) z bajki tesknia, nie doceniajac CZLOWIEKA ktorego maja przy boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja stałam się zwykłą żoną, a on zwykłym mężem. Było średnio i... Mam teraz, księcia z bajki od wielu lat, dla niego ja jestem księżniczką. Siedźcie w tych swoich d/u/p/n/y/ch związkach i myślcie, że pana Boga za nogi trzymacie. Żadna istota na ziemi nie wyjdzie z czegoś w czym tkwi, jeżeli nowe jest nieznane. Bez tego nie ma szans na rozwój i poprawę. Tkwienie w czymś, bo jest i tak ma być jest łatwe ale... daje poczucie przegranej. Szkoda życia na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe co wam zostanie z tej przyjazni jak dzieci odejda na swoje. Wspolczuje wam jesli tkwienie w zwiazku opartym na przyjazni a nie milosci jest dla was dojrzaloscia, odpowiedzialnoscia i oznaka madrosci zyciowej. Ja mam meza od 17lat i jestem w nim zakochana jak nastolatka. Mimo roznych nieciekawych przejsc (m.in. pozar domu na skutek uderzenia piotuna, strata obojga rodzicow meza, choroby, ale i dwojka wspanialych dzieci, fajny wspolny biznes) nie wyobrazam sobie nie miec motyli w brzuchu czy nie czuc podniecenia przed rqndka, wspolna kolacja czy seksem. Nie wyobrazam sobie, on tez nie. Wspolczuje ze mozecie bez tego zyc - tu nie ma czego zazdroscic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agus8784
Witaj autorko. Bardzo mi przykro że wszyscy no prawie wszyscy tak na Ciebie naskoczyli. Bardzo Ci współczuje że wychowalas się w domu dziecka. Osobom którzy wychowali się w normalnej rodzinie (tak jak ja) nawet w małym stopniu ciężko jest sobie wyobrazić co czulas i co czujesz nadal. Pewnie nikt Cię nie nauczył miłości i teraz że tak powiem na stare lata to wychodzi. Gdy poznałaś męża poczułas ulgę że dla kogoś istniejsz że jesteś dla kogoś ważna i myślę że chciałaś taką osobę przy sobie zatrzymać. I nie zastanawiałas się czy go kochasz tylko myślałas żeby nie być juz nigdy samotną i obojętna dla kogoś. A teraz gdy jesteś dorosłą kobietą inaczej myślisz. Nie przez pryzmat porzuconego niechcianego dziecka. Zrób sobie urlop wyjedź gdzieś sama i przemysl na spokojnie. Życzę Ci żebyś w tym czasie zatesknila za mężem. :-) ktoś proponował wizytę u psychologa ja też ją proponuje. Może to złe doświadczenia z dzieciństwa dają o sobie znać w taki sposób. Powodzenia. Nie odbieraj zbyt do siebie krytyki na tym forum. Tu każdy każdego krytykuje bo sami sobie nie potrafią pomóc a służą idealnymi radami. To tak jak byś się udała do poradni małżeńskiej a terapeuta byłby w trakcie rozwodu. ;) jeszcze raz życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko wypowiem się z perspektywy osoby która przeżyłą kilka różnych związków. Zanim poznałam męża zaczynałam już szukać kogoś z kim będziemy do siebie pasować i kogo bardzo polubie na tyle żeby założyć z nim rodzinę. Nie wierzyłam w miłość, nigdy nie byłam kochliwa ale w męzu zakochałam się od początku ze wzajemnością. Teraz już nasza miłość jest dużo bardziej, spokojna i na pewno monotonna. Czasem sie zastanawiam czy go jeszcze kocham, czy mniej czy po prostu inaczej. Ale jestem z nim szcześliwa. Łączy nas dużo i nie zaryzykowałabym tego dla kogoś do kogo poczułabym niepewną chemię. Są różne rodzaje miłości i ocenianie która jest bardziej prawdziwa czy ta co przerz 17 lat jest jak nastoletnia miłość czy ta która przekształciła się z czasemw przyzwyczajenie, wspólne sprawy i przyjaźń jest dopiero niedojrzałe. Powodzenia autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś --> zycze Ci zeby twoj ksiaze z bajki nie zniknal... bo biorac pod uwage Twoje zamilowanie do perfekcji bedziesz musiala szukac nastepnego. Nie twierdze ze powinno sie tkwic w zwiazku z osoba z ktora jest sie nieszczesliwym, ale postach autorki nie widze zadnego nieszczescia. Widze tylko rozmarzona ksiezniczke, ktorej znudzil sie facet w ktorym byla kiedys zakochana. Ksiezniczke ktora wyszla za maz za pierwszego facet ktory sie nawinal i po latach okazuje sie tak naprawde wcale go nie wybrala tylko po prostu innego wyboru nie miala. I to wlasnie to jest niedojrzalosc desperacja i przegranie zycia. A nie pozostanie w zwiazku z osoba ktora nie wywoluje "motyli w brzuchu" po kilkunastu czy kilkudziesieciu latach zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś --> zycze Ci zeby twoj ksiaze z bajki nie zniknal... bo biorac pod uwage Twoje zamilowanie do perfekcji bedziesz musiala szukac nastepnego. xxx i po co ta hipokryzja? Nie, nie zwiazalam sie z pierwszym lepszym i nie wpadlam zachodzac w ciaze :) ciężej ci teraz na duchu? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I to wlasnie to jest niedojrzalosc desperacja i przegranie zycia. x A ty przeczytałaś po jakich przejściach jest autorka? Przegrałąś życie to ty, wystawiając tak jednoznaczne sądy osobie, która jest pewnie (nie na własne życzenie) nieźle pokaleczona uczuciowo. Niedojrzałość w twoim przypadku to mało powiedziane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
heheszka mamusia bardzo Ci dziękuję za ten link,zszokowałaś mnie,bo ja nie czytałam jego książek i nie miałam pojęcia że napisał to samo zdanie które ja dziś wymyśliłam, trochę się zatrzymałam przy pchle czy to dobre stworzenie do porównania,i to słowo w słowo jego zdanie,nie uwierzysz wiem sama byłam w szoku widząc to zdjęcie,to chyba jakiś zbiorowy prąd myślowy albo jestem natchniona :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w odpowiedzi na twoje pytanie autorko, nie, nie znam tego uczucia kocham męża i to bardzo,jesteśmy ze sobą 6 lat,niby niedużo, ale cały czas mam motyle w brzuchu,a nawet jak ich już nie będzie i wszystko przeminie i to tak będe go kochać aż do śmierci za to że dał mi wspaniałego syna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idz i zobacz znaczenie slowa "hipokryzja" :D :D :D :D, pseudo yntelygentna istoto :D Nie mam pojecie skad wyciaglas wniosek ze uwazam Cie za kogos kto zwiazal sie z pierwszym lepszym facetem :D Halo, halo, sa na swiecie jeszcze inne osoby nie tylko TY ! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Atos
Milosc ma to do siebie, ze przemija. Wtedy cześć par zaczyna ze sobą walkę, a cześć przechodzi do przyjaźni. Jesteś szczęściarą - żyjesz w przyjazni z mezem. Czego chcesz wiecej? Ciaglego stanu zakochania??? Nie bądź naiwna - to TYLKO w filmach i w powieściach dla kucharek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawdziwa miłośc nigdy nie przemija,macie zimne serca jak wam przemija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co przemija? Moi rodzice sa razem 37 lat i kochają się tak, jak na początku, na każdym kroku to widać. Prawdziwa milosc nie przemija. Ja jestem mezatka od 9 lat i nasza milosc w miare upływu czasu jest silniejsza i dojrzalsza, motylki w brzuchu tez sa, jest przyjazn i poczucie bezpieczeństwa. Mam wrazenie, ze autorka, po przejściach w domu dziecka, miała deficyt milosci, wiec wziela pierwszego lepszego, który ja chciał. Nie kochala go nigdy, a chciala stworzyć związek i rodzine. Po prostu facet pojawil się w chwili, gdy adoracji i milosci potrzebowala dla zaspokojenia siebie, może wydawalo się jej, ze go kocha, a teraz wyszlo szydlo z worka. Wiem co pisze, sama kiedyś bylam w takim związku, koles mnie adorowal, kochal na zaboj - ja mu szanse dalam, choć na początku był mi obojętny, a ze mlodziutka bylam, to fajnie było mieć chłopaka, który wszystko dla mnie zrobi, ze koleżanki się nim zachwycają, jaki on dla mnie dobry i jaki przystojny. Sama uwierzyłam, wmowilam sobie ze go kocham, ze musze, bo on przecież taki wspanialy i swiata poza mna nie widzi. Po 2 latach jednak zrozumiałam, ze to nie była milosc z mojej strony, a tylko chec posiadania kogos za wszelka cene. Meczylam się strasznie, zakonczylam ten związek. Poczulam wielka ulge ale i wstyd, ze tak postapilam. Nie trzeba było wchodzić w ta relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko wspieram Cię, ale postaraj się pielęgnować tę miłość, może ją rozbudzisz, nie szukaj gdzie indziej, ja jestem 10 lat po ślubie, jeszcze niedawno chciałam sobie radzić bez niego, olać go, wcale nie zważałam na dziecko aż stała się wielka tragedia. I pomyślałam- no tak, teraz to już na pewno się rozstaniemy, ale stało się odwrotnie. Bardzo się wspieraliśmy i lata przeżyte razem to był nasz skarb i ratunek. Nie szukaj nowej miłośc*****elęgnuj tę. To dar, nie czekaj aż coś strasznego Was zbliży do siebie. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×