Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak znaleźć siłe by zacząc od zera??

Polecane posty

Gość gość

Mam 29 lat, 5 miesięczną córkę, mieszkamy z mężem w domu na który wspólnie zarobiliśmy, ale postawiliśmy go na działce teściów. Z teściami nie lubimy się a z mężem się nie układa, czuje, że straciłam grunt pod nogami, bo w sytuacji gdy się rozstaniemy to ja muszę się wyprowadzić. Uświadomiłam sobie , że całe życie pracowałam i nie mam nic. Dom stoi na męża, ja mam samochód i trochę grosza na koncie co starczy tylko na wynajem. Codziennie płaczę , rozglądam się po domu, patrze na te wszystkie meble, garderobę o której zawsze marzyłam i mam to wszystko zostawić? Wszystko urządzałam po swojemu, mężowi się podobało i nie wtrącał się, jest idealnie. Tak mi szkoda, bo mieszkamy w tym domu raptem od roku, na dodatek dołożyli nam moi rodzice trochę grosza. Ale ja się tutaj strasznie męczę bo prowadzimy życie ja, córka. Mąż i teście. Czuję się tutaj jak intruz, przez okno widzę teściową , która po raz kolejny sadzi mi kwiatki mimo, że nie chce, obgaduje mnie a mąż uważa, że się czepiam bo jego mama chce dobrze. Mąż wogóle mnie nie rozumie i obraża się gdy wspominam o jego mamie i wychodzi robiąc mi na złość do teściów, wraca wieczorem i idzie spać. Domyślam się , że też jada u nich bo na obiad nie przychodzi. A ja siedzę jeszcze z córką do 12 w nocy bo ona dopiero o tej usypia. Mąż z córka wogóle nie spędza czasu, można powiedzieć , że wychowuje ja sama. a wszystkie pytania dotyczące córki odnośnie jej żywienia , zdrowia zadaje mamie, jakbym ja była jakaś niedouczona, nie znała się. Dla męża mama jest kimś bardzo ważnym i wydaje mi się , że najważniejszym. Za to dla teściowej najważniejsza stała się moja córka, dlatego też patrzy mi na ręce, kontroluje, wypytuje. Ze względu na to , że mi z teściową nie za bardzo idzie rozmowa to mój maż regularnie raportuje jej wszystko. Zauważyłam już nawet kiedy mój mąż pyta mnie o coś po to by przekazać to mamie, bo wiem , że jego nie interesuje to ile np. córka waży, kiedy ma szczepienie. Słyszałam jak teściowa opowiada sąsiadce , że Ola miała kolkę tyle i tyle , że robi tak i tak. A tak naprawdę ona tego wiedzieć nie może bo nie widzi nas tak często. Ze względu na to że zdarza się , że mąż wraca z pracy na weekendy tylko to teściowa nie przychodzi do nas w tym czasie. przyjdzie tylko jak mąż jest w domu. Ostatnio wymyślili, żeby mąż zabierał Olę i przychodził z nią do nich. Mąż nie chce abym chodziła z nimi, w sumie to nie wiem dlaczego. Nie zgodziłam się więc na wynoszenie córki. Ogólnie to jestem tutaj sama, nie mam znajomych, a mąż?? gdy coś mu nie pasuje to wychodzi jak nie do teściów to do kumpli. w końcu to jego okolice i ma tutaj mnóstwo znajomych. własciwie to nawet gdy jest dobrze mąż też wychodzi do kumpli bo jak on to mówi: zasłuzył na piwko po całym dniu pracy a ja z córką ciągle siedzimy same. Ja wszystkie swoje znajomosci poucinałam dla meża. Teraz gdybym powiedziała mężowi, że odchodzę to chyba by mnie wysmiał, on wie , że zależy mi na tym domu, i że nie bedę potrafiła żyć skromniej. Chyba by mi kluczyki od samochodu zabrał gdybym podjęła taką decyzje. On jest pewien , że ja byłam , jestem i będę. Dlatego napewno zrobiłabym to gdyby nikogo nie było. uciekłabym stąd. Ale nie wierzę w siebie, co ja zrobie, gdzie pójde? mam isc do rodziców jak nastolatka im siedziec na głowie? Kiedyś gdy mieliśmy z mężem kryzys wspomniałam o tym mojej mamie i ona powiedziała abym pamiętała , że zawsze moge wrócic do domu. Ze mój pokój stoi pusty. eh nie moge spac , codzien o tym myslę, zanim zasnę to wyobrażam sobie jak spimy z córką na jakiejs wersalce w wynajetym mieszkaniu. jestem załamana, zła na cały świat. z każdym dniem jest coraz gorzej, teraz mamy z mężem "ciche dni" więc juz wogole nie mam do kogo buzi otworzyc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz zamiar sprzedawać swoje szczęście za wykończony dom? Może na tej wersalce z córką będziesz szczęśliwsza? Poucinałaś znajomości dla męża? A masz pewność że tego chciał, oczekiwał? Czy sama sobie wmówiłaś że tak trzeba? Gdzieś tam może czekać na Ciebie fantastyczna praca, podróże, piękne mieszkanie, mężczyzna który pokocha Ciebie i córkę. A Ty te wszystkie perspektywy oddajesz za piękną garderobę? Postaw sprawę na ostrzu noża, albo teściowie się nie wpieprzają, albo odchodzisz. Odnów znajomości, odwiedzaj i zapraszaj przyjaciół, idź do pracy, znajdź coś co sprawia Ci radość i znowu spróbuj znaleźć szczęście w małżeństwie. Mąż się postawi? Będzie wolał kumpli, mamusię i żonę uwięzioną w złotej klatce? Idź do mamy, masz coś na start, odzyskasz pieniądze wpakowane przez twoich rodziców, pójdziesz do pracy, zaciśniesz żeby i dasz radę z córeczką. Albo- albo, dom nie wystarczy do szczęścia najwyraźniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie tez byla propozycja budowy na ziemi tesciow tuz obok ich domu. No way !!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko-jestes jeszcze bardzo mloda, szkoda zycia na bycie nieszczesliwa, jeszcze wiele osiagniesz. Wroc do rodzicow, mama Ci pomoze na poczatku, staniesz na nogi i osiagniesz wiele, bo jestes silna i madra kobieta; przy sprawie rozwodowej postaraj sie udowodnic wklad swoj i rodzicow w budowe domu i maz cie bedzie musial splacic; dom to tylko cegly, meble-troche drewna, chcesz posiwiecic swoje i corki szczescie dla tych rzeczy? pamietaj tez, ze im starsza bedzie corka tym ciezej bedzie Ci podjac ta decyzje tak sobie mysle, ze moze zacznij od tego, ze pojedziesz z dzieckiem do rodzicow na kilka dni/tygodni, zobaczysz jak sie czujesz i jak zareaguje twoj maz zycze duzo sily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wypnij się na tego dupka i spadaj do rodziców - zobaczysz jak odżyjesz, uwierz mi, przerobiłam to!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobnie. Tylko u mnie sytuacja wyglada następująco. Mam ok 30 lat i 11letnie dziecko. Miezkamy z tesciowa w domu meza od pokolen. Do 10 roku zycia tylko ja karmilam, sprzątalam uczylam dziecko wywiadowki lekarze itp. Nagle maz sie otrząsnąl i zaczal budowac silna wiez z synem. Przez wszystkie lata pokornie zgadzalam sie na utrate przyjaciół bo nie odpowiadali, na brak samotnych wyjść z domu, kontrola finansowa itp. Dobrze ze uparlam sie i zrobilam studia. Wiem bylam glupia ale wtedy wolalam ustapic niz sluchac aluzji i pretensji bo oni maja metode jezdzic po psychice. W mojej rodzinie nie mam oparcia. W tamtym roku poszlam do pracy na miesiąc. I automatycznie spadly mi klapki z oczu. Poczulam taka siłę wolność ze moge byc soba. Ze zycie w domu opieka nad nim to nie dla mnie. Chce pracowac spelniac sie. Zaczęłam sama decydowac o sobie W domu byl szal. Bo obiad nie zawsze byl bo wracam zmęczona itp. W koncu wygarnelam ze tyle lat pracowalam w domu ja to teraz czas na tesciowa ktora hak przyszłam miezkac odsunela od siebie wszystkie obowiazki. Mialam pieklo. Usłyszałam tyle rzeczy ze jestem niewdzieczna, ze mam zwrocic im za studia, zablokowano mi dostęp do pieniędzy itp. Zaczeli mnie przyciskac a co najlepsze gdy ja bylam w pracy tak sie zzyli z moim dzieckiem, ze nie zrobie mu tego aby zabrac go od nich. Doszlo uderzenie w twarz. Moja decyzja ja poswiecam jeszcze 7 lat w tym czasie ruszam do wymarzonej pracy robie po cichu swoje dziecko osiąga pelnoletnosc i samo decyduje czy zostaje czy wyrusza ze mną. Na meza i tesciowa wyłączyłam sie emocjonalnie. Przecierpie to tylko dla dziecka a pozniej w wieku 36 lat wyprowadze sie i zdaze jeszcze szczesliwie pozyc. Moje małżeństwo to moja najwieksza porazka zyciowa. Dodam tylko ze nie wspolzylismy od slubu (corka urodzila sie przed) wiec nawet przed bogiem tlumaczyc sie nie bede

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, bardzo Ci wspolczuje,ale jestes mloda,zdrowa i wszystko mozesz zaczac od nowa! Na poczatek postaw mezowi sprswe jasno: to tez jego dziecko, macie wspolna rodzine,a jesli woli mame,to niech do niej idzie. Nie zostaniesz z niczym. Masz corke. To najwazniensze. Masz pomoc swoich rodzicow, a to wazne. Nie patrz na przedmioty,ktore zostawisz. To tylko rzeczy. Corka nie moze dorastac patrzac na nieszczesliwa matke. Prxemysl, na czym Ci zalezy. Na domu, w kforym cxujesz sie jak intruz czy spokoju? Trzymaj sie cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8:29 co ty sie boisz teraz odejść! Boisz sie ze dziecko z toba nie pójdzie? Przeciez sad o tym zdecyduje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a polozylas juz krzyzyk na swoim malzenstwie? bo jesli nie to uswiadom meza w jaka strone to wszystko zmierza. Dziecko jest jeszcze maleńkie, a ty jestes przemęczona i znuzona obowiazkami... znajdz cos dla siebie, chociazby fitnes albo lekcje jezyka i wychodz z domu regularnie, zostawiajac dziecko albo z mezem albo z tesciowa. Od razu nabierzesz do wszystkiego innej prespektywy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie może jeszcze mie jest tak zle jak u gościa z 8:299 Mnie mój m tez dzis wkurza. Mamy prawie dwulatka ja jestem w 5 m-cu c . Poszlam rano po zakupy Tel nie wzięłam a on do mnie dzwonil żebym cos jeszcze mu kupila. Zwyzywal mnie od jakiejś tabazy bo mu tego nie kupiłam. Ze powinnam sie zalogować. I brac tel ze sobą! . Teraz od 2 h siedzi sobie o gra na swoim ajphoniku. Potem odwróci to w żart i będzie przepraszam i sie tlumaczyl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zabierz dziecko i idź do mamy, jak mąż nie będzie chcial oddac kasy za Twój wkład w dom to podpal to w cholerę, przynajmniej nie będzie Ci żal, że gdzies zostało....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ciesz się że w domu rodziców twój pokój stoi pusty, bo u moich rodziców nie ma pokoju pustego już dla mnie. Mój szanowny brat z żoną i z dziećmi wrócił zza granicy i zwalił się rodzicom na głowę. Dostali całe piętro u góry w ich domu w sensie dwa pokoje i łazienkę, ale dla nich to było mało. Po roku zażyczyli sobie abym opróżniła cały mój dawny pokój z moich rzeczy bo oni chcą ten pokój przeznaczyć dla swoich dzieci. Moi rodzice zgodzili się na to a ja nie mam dokąd iść w razie decyzji odejścia od męża. Mogę co najwyżej najmować. A tak w ogóle to nie wierzę już w miłość. Faceci są mili tylko na początku jak kobieta jest niezależna a oni mają interes, potem jak kobieta jest uziemiona przy facecie pod wieloma względami to nagle się okazuje że miłości żadnej nie ma i chyba nie było, zostaje tylko zimna egoistyczna kalkulacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz 29 lat i nikt ci nie powiedzial, ze na cudzych gruntach sie nie buduje swojego domu, wowczas wszystko naklezy do osoby, ktorej jest grunt....ech! człowiek zuroczony robi głupstwa, wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym na twoim miejscu wróciła do rodziców. Mam kilka koleżanek w twoim wieku, albo starszych, które tak zrobiły. Jaki jest sens wynajmować mieszkanie, skoro możesz miec je za darmo? Bo społeczeństwo tak każe? Bo kobieta w pewnym wieku powinna być samodzielna, bo inaczej "nie wypada"? Nie myśl tymi schematami. I spróbuj odzyskać pieniądze zainwestowane przez rodziców. Nawet na drodze sądowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak po ślubie górą jest ten kto zostaje przy rodzicach. Życie mu się praktycznie nie zmienia a dostaje tylko same bonusy, w razie problemów rodzina stanie murem za swoim dzieckiem na własnej ziemi. U mojej szwagierki tak zięcia teściowie pogonili. Tu już nawet nie chodzi o to kto jest winny tylko o to kto zostanie goły i wesoły w razie rozejścia, a przed ślubem się gada o takich rzeczach, no bo jak można nawet dopuszczać do głowy rozstanie. Ja teraz mieszkam w mieszkaniu męża i wiem że w razie czego będę musiała sie wyprowadzić. Na razie jest to tylko mieszkanie ale mąż widze się go pazurami trzyma. Nie chce go zamienić na większe bo wie że wtedy to już będzie wspólne. To nic że sie ciaśnimy jak sardynki w puszce. Przy moich rodzicach to by prędzej uciekł niż zamieszkał. Nikt głupi nie jest. Ale przy teściach to ja też w życiu nie zamieszkam, on już teraz prawie codziennie do matki jeździ, ale mi to nie przeszkadza wręcz to uwielbiam jak go nie ma. Byleby mieć k***a od niego święty spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" a przed ślubem się gada o takich rzeczach, no bo jak można nawet dopuszczać do głowy rozstanie." miało być "Nie gada"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jaki jest sens wynajmować mieszkanie, skoro możesz miec je za darmo? " Oj nie powiedziałabym, nie powiedziałabym. Ja u mojej mamy miałam za darmo. Przed ślubem! A teraz ? Już chyba nie byłoby tak lajtowo. Kto by miał za darmo ten by miał, ale to żadna reguła. To wszystko zalezy od rodziców a nie od tego co ludzie powiedzą, bo ludzie mogą kogoś obgadać że do matki wrócił ale do wiedzy o finansach rodzinnych już dostępu nie mają no chyba że rodzice sie tą wiedzą z sąsiadami podzielą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobnie. Tylko u mnie sytuacja wyglada następująco. Mam ok 30 lat i 11letnie dziecko. Miezkamy z tesciowa w domu meza od pokolen. Do 10 roku zycia tylko ja karmilam, sprzątalam uczylam dziecko wywiadowki lekarze itp. Nagle maz sie otrząsnąl i zaczal budowac silna wiez z synem. Przez wszystkie lata pokornie zgadzalam sie na utrate przyjaciół bo nie odpowiadali, na brak samotnych wyjść z domu, kontrola finansowa itp. Dobrze ze uparlam sie i zrobilam studia. Wiem bylam glupia ale wtedy wolalam ustapic niz sluchac aluzji i pretensji bo oni maja metode jezdzic po psychice. W mojej rodzinie nie mam oparcia. W tamtym roku poszlam do pracy na miesiąc. I automatycznie spadly mi klapki z oczu. Poczulam taka siłę wolność ze moge byc soba. Ze zycie w domu opieka nad nim to nie dla mnie. Chce pracowac spelniac sie. Zaczęłam sama decydowac o sobie W domu byl szal. Bo obiad nie zawsze byl bo wracam zmęczona itp. W koncu wygarnelam ze tyle lat pracowalam w domu ja to teraz czas na tesciowa ktora hak przyszłam miezkac odsunela od siebie wszystkie obowiazki. Mialam pieklo. Usłyszałam tyle rzeczy ze jestem niewdzieczna, ze mam zwrocic im za studia, zablokowano mi dostęp do pieniędzy itp. Zaczeli mnie przyciskac a co najlepsze gdy ja bylam w pracy tak sie zzyli z moim dzieckiem, ze nie zrobie mu tego aby zabrac go od nich. Doszlo uderzenie w twarz. Moja decyzja ja poswiecam jeszcze 7 lat w tym czasie ruszam do wymarzonej pracy robie po cichu swoje dziecko osiąga pelnoletnosc i samo decyduje czy zostaje czy wyrusza ze mną. Na meza i tesciowa wyłączyłam sie emocjonalnie. Przecierpie to tylko dla dziecka a pozniej w wieku 36 lat wyprowadze sie i zdaze jeszcze szczesliwie pozyc. Moje małżeństwo to moja najwieksza porazka zyciowa. Dodam tylko ze nie wspolzylismy od slubu (corka urodzila sie przed) wiec nawet przed bogiem tlumaczyc sie nie bede x SZOK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. Czy kochasz swojego meza? 2. Czy gdyby nie bylo tesciow obok was, ale byliby koledzy, czy chcialabys spedzic z nim zycie? Jesli na oba pytania odpowiedzialas "tak", to moim zdaniem jest co ratowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas bywało podobnie. Mąż wybywał z domu, praktycznie tylko nocowaliśmy razem. Ale on chyba poczuł że jestem gotowa nie dość że odejść, to jeszcze dziecko jemu zostawić i jakoś się ogarnął. Parę szczerych rozmów też się przydało. Dzięki nim pojął że nie jestem typem ofiary i to on ma więcej do stracenia. Tyle że ja naprawdę zabrałabym się sama i zaczęła nowe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja ci jednak radze inaczej. Dziecko jest male i absorbujace. Wykorzystaj to,ze tesciowa je czasem zabiera i pomaga, i postaraj sie miec ten czas dla siebie. Niech podrosnie, zobaczysz jak to sie dalej potoczy. teraz nie jest dla ciebie dobra pora błakac sie samej z malym dzieckiem , w stresie. Odejśc zawsze zdązysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"dziś Nie wiem jak moznaby dziecko zostawić i odejsc " A ja wiem o co chodzi. Mój mnie olewał na całej linii lub obrażał niesłusznie za każdą niewygodną czy patową sytuacje niesprawiedliwie mnie o nią obwiniając, jak w obliczu powyższych sytuacji wywoływałam awanturę to wtedy on robił ze mnie chorą psychicznie wariatke i straszył że odbierze mi prawa rodzicielskie. Wie dobrze że bardzo kocham dziecko i oszalałabym gdyby to zrobił. Jak bardzo trzeba szastać czymiś uczuciami żeby posuwać się do takiego szantażu. Ostatnio znów się to powtórzyło i pewnym momencie coś we mnie pękło. Powiedziałam że już się jego nie boje że odbierze mi dziecko, że gdyby sąd zdecydował o czymś takim to przyjmę to. On nie zrozumiał i kazał mi to wyjaśnić. Wtedy mu powiedziałam wyraźniej już się zmieniłam i że w razie gdyby sąd mi odebrał prawa do dziecka to ja będę sobie żyć swoim życiem bez dziecka i bez niego. Zatkało go. Nic nie odpowiedział. Ja sobie już nie pozwolę na żadne takie szantaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, serdecznie Ci współczuję sytuacji i męża. Przemyśl sobie czy jesteście w stanie naprawić Wasz związek. Pisze to, bo zakładam, że z jakiś sensownych powodów pojęłaś za męża tego a nie innego mężczyznę. Pytanie czy uczucie, które było między Wami całkowicie już wygasło? Czy faktycznie różnice są nie do pokonania? Jeśli uznasz, że warto podjąć ostatnią próbę to porozmawiaj z mężem, idźcie na jakąś terapię dla małżeństw i spróbujcie jeszcze raz. Jeśli stwierdzisz, że próbować już nie chcesz, albo próby się nie udadzą (bo np mąż nie będzie widział problemu) to odejdź. I odejdź lepiej teraz niż za parę lat. Teraz jesteś jeszcze młoda, masz szanse szybciej ułożyć sobie życie, za jakiś czas będzie trudniej. Co więcej: małe dziecko tak nie odczuje rozwodu jak duże. Wróć na początek do rodziców, skoro masz taką możliwość i ciesz się, że Ci pomogą. To naprawdę dużo na początek. I jeszcze jedno, najważniejsze: jeśli zdecydujesz się odejść to przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji idź do prawnika i dowiedz się co masz robić. Może się okazać, że w przypadku rozwodu nie zostaniesz z niczym, bo chyba jakaś część majątku nabytego przez wszystkie lata jest wspólna. Nie wiem też jak wygląda kwestia ewentualnego orzekania o winie, ale być może w przypadku dobrego adwokata udałoby Ci się dostać rozwód z winy męża. Jak dla mnie to wszystko o czym piszesz to są ewidentne zaniedbania z jego strony, potrzebny byłoby tylko adwokat, który da na to paragrafy. Życzę Ci z całego serca podjęcia dobrej decyzji, powodzenia i wytrwałości. Bądź silna, dla córki i dla siebie. Masz oparcie w rodzicach, nie zaczynasz od zera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym, jak już tu któraś pisała wcześniej: na pewno będziesz szczęśliwsza na tej kanapie z córką, niż w ślicznym mieszkaniu w którym brakuje miłości. Wiesz co, ja myślę, że jak tylko się wyprowadzisz to od razu poczujesz ulgę i odetchniesz z radością. Na pewno dasz sobie jakoś radę pod względem finansowym, a nastrój będziesz miała o wiele lepszy. Gwarantuję Ci, że wtedy chętniej poznasz nowych ludzi, nowe towarzystwo, choćby to miały być inne matki wychodzące na spacer z dziećmi. I gwarantuję Ci, że nie będziesz żałowała tej decyzji. Żałować natomiast będziesz jeśli teraz zostaniesz i niczego nie zmienisz. Bo zmarnujesz sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorka nie dostanie rozwodu z winy meza, boi maz nie bije , nie pije itd. Moze tez miec trudnosci z otrzymaniem rozwodu, jesli maz bedzie przeciwny. WIec nie tak hop hop

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, może warto jeszcze zawalczyć o to małżeństwo, kochasz go jeszcze ? Może musicie się jeszcze dotrzeć z teściową, wyznacz jej granicę, bądź stanowcza, najwyżej się obrazi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś "Jaki jest sens wynajmować mieszkanie, skoro możesz miec je za darmo? " Oj nie powiedziałabym, nie powiedziałabym. Ja u mojej mamy miałam za darmo. Przed ślubem! A teraz ? Już chyba nie byłoby tak lajtowo. Kto by miał za darmo ten by miał, ale to żadna reguła. To wszystko zalezy od rodziców a nie od tego co ludzie powiedzą, bo ludzie mogą kogoś obgadać że do matki wrócił ale do wiedzy o finansach rodzinnych już dostępu nie mają no chyba że rodzice sie tą wiedzą z sąsiadami podzielą. x autorka wyraźnie napisała, że ma możliwość wrócić do rodziców. nie wyobrażam sobie, żeby ją czardżowali za wynajem, co najwyżej dokładałaby się do opłat, wydatków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy było ni Cię stać, z Twojej kasy na ten dom i na tą całą historię. Zachowujesz się jak małoletnia księżniczka która przeżywa, oj ah. Głupia dziewczynko ! Opisujesz idealne warunki bytowe, o których inni mogą tylko pomażyć. Ciesz się głupia cipcio, że masz tylko takie problemy. Zazdroszczę rozmieszczenia i durnoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×