Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Alegoriaaaaa

Gnebienie w szkole i dlugotrwale konsekwencje.

Polecane posty

Gość Alegoriaaaaa

Tak, wiem temat juz gdzies sie na pewno przewinal, bo odkad powstalo spoleczenstwo zapewne tysiace ludzi musialo sie zmagac z tym problemem. Ale chcialabym odnowic temat i podzielic sie z Wami wlasna historia i mam nadzieje uslyszec Wasze. Jednak to mile uczucie dowiedziec sie, ze w naszej krzywdzie nie jestesmy sami i byc moze ten watek pomoze tym, ktorzy wciaz walcza zeby odzyskac rownowage po przezytej traumie. We wczesnym dziecinstwie bylam pewna siebie i radosna, bardzo lubiana przez wszystkich choc kompletnie o to nie zabiegalam. Mialam bardzo bogata wyobraznie i bylam dosc nietypowym dzieckiem, ale mimo wszystko czulam sie w pelni akceptowana i nigdy mi do glowy nie przyszlo kwestionowanie wlasnej wartosci. Niestety wyprowadzilam sie w drugiej klasie podstawowki i trafilam do zupelnie nowej klasy, z zupelnie nowymi dziecmi i tam zaczelo sie moje pieklo. W domu mi sie nie przelewalo wiec przychodzilam do szkoly zaniedbana, w uzywanych ubraniach i jako nowa uczennica w klasie szybko zostalam wykluczona. Znana historia: w klasie sa juz mocne grupy znajomych, pojawia sie jakas nowa dziewczynka, cos tam probuje sie bawic z innymi, ale wyglada inaczej i nie wiadomo czy ''fajnie'' sie z nia zadawac. Na poczatku nie bylo najgorzej, ale pamietam ze przyczepila sie do mnie inna dziewczynka ktora byla gnebiona w klasie przede mna i strasznie chciala sie ze mna zaprzyjaznic. Nic w tym dziwnego, na pewno byla bardzo samotna, ale mowiac szczerze nie przepadalam za nia zbytnio, nie mialam nic przeciwko niej i nigdy jej nie probowalam dokuczac ale nie mialysmy ze soba wiele wspolnego. Jednak zaczelam siedziec z nia w lawce i to wystarczylo grupie zeby otrzymac ostateczny sygnal ze jestem nastepnym ''kozlem ofiarnym.'' Zaczelo sie niewinnie, wiekszosc klasy po prostu mnie ignorowala, ale pojawily sie takie osoby, ktore zaczely mi docinac, szydzic, rzucac teksty typu: ja i ta dziewczynka bardzo do siebie bardzo pasujemy, nie mialabym nic przeciwko takim glupim gadkom, ale glupia nie bylam i zauwazylam ze sie wysmiewaja z nas obu. Byla taka grupka chlopcow i dziewczynek, ktore szczegolnie mi docinaly i szydzily z mojego wygladu i sposobu zachowania, bo przez to ze nie mialam bratniej duszy coraz czesciej uciekalam w wyobraznie i sie po prostu alienowalam od reszty, siedzialam sama na korytarzu, w bibliotece, albo sie bawilam sama na placu zabaw. To ciagnelo sie przez trzy lata. Z osoby pewnej siebie, zawadiackiej i pelnej zycia stalam sie cicha, wycofana i zaszczuta. Do tego moja wychowawczyni podgrzewala atmosfere mowiac (w odniesieniu do mnie) przy calej klasie jak to wyglad i zachowanie daja swiadectwo tego co sie dzieje w domu itp. Nie tylko nie reagowala na moja krzywde ale w pewnym sensie dawala dzieciom usprawiedliwienie i zachete do gnebienia mnie podkreslajac moja innosc. Kiedys zamiast 'slucham' rzucilam jej niezbyt kulturalne 'co' to wyszarpala mnie przy calej klasie. Rozplakalam sie wtedy i kiedy jeden chlopak powiedzial jej: 'prosze pani, ona placze' odpowiedziala mu tylko: 'niech sobie placze'. Utkwilo to w mojej pamieci do dzisiaj. Zaczelam wagarowac, z trudem zdalam do piatej klasy. Znow zmienilam miejsce zamieszkania i szkole. Mialam wielkie nadzieje, ze znajde kolezanki i bede szczesliwa. Niestety trzy lata gehenny zmienily moje podejscie do ludzi, zaczelam sie bac, ze sie zorientuja ze jestem kozlem ofiarnym, tak bardzo emocjonalnie przylgnela do mnie ta latka. W polaczeniu z niezbyt zadbanym wygladem, oczywiscie ziscil sie moj najgorszy koszmar, ale tym razem bylo jeszcze gorzej. Mialam do czynienia z najgorszymi dziewuchami jakie mozna sobie wyobrazic, czysta patologia i niestety obraly mnie sobie na cel. Jedyne czego nie doswiadczylam z ich strony to przemoc fizyczna, ale gnoily mnie psychicznie na kazdym kroku, od zartow, przez chore zabawy moim kosztem, po intrygi, w ktorych udawaly mile po to zeby wciagnac mnie w jakas kabale. Moja nowa nauczycielka probowala zareagowac, ale wyszlo jej to nieudolnie, poruszyla temat przy calej klasie na godzinie wychowawczej, pamietam jak musialam sluchac dyskusji na swoj temat i wstac przy tych wszystkich ludziach i powiedziec jak sie z tym czuje, bylo to jak przepytywanie i choc pewnie intencje tej kobiety byly jak najlepsze wcale nie poprawilo to mojej sytuacji i jeszcze bardziej utkwil mi w glowie obraz samej siebie jako odludka. Z trudem dociagnelam do konca podstawowki, czesto przychodzilam pod szkole i balam sie wejsc do srodka, ciagle plakalam, zycie w ciaglym stresie sprawilo ze popadlam w nerwice. Z wytesknieniem czekalam na gimnazjum, taki reset, nikt nikogo nie zna, relacje budowane na nowo, swiezy start. Tam znalazlam pierwsze kolezanki, ale nawet w klasie z zupelnie nowymi ludzmi moje exoprawczynie nie daly mi spokoju , same bedac w zupelnie innej klasie opowiadaly przypadkowo poznanym dziewczynom z mojej ze jestem dziwna, itd, zupelnie jakby chcialy przekazac im ''paleczke''. Cale szczescie gimnazjum spedzilam uczac sie na nowo kontaktow z ludzmi i chociaz mialam spiny czasami, jakos mi zlecialo, nareszcie nikt sie mnie nie czepial i moglam zaczac powolny proces odbudowy wlasnej samooceny. Moje pierwsze liceum nie bylo najlepsze, bylam outsiderem, ale mialam kilka przyjaznych twarzy, oczywiscie byly i takie ktore probowaly ze mnie kpic ale mialam to gdzies. Drugie liceum bylo rajem, poznalam cudownych ludzi ktorzy ostatecznie przywrocili mi wiare w siebie i pomogly mi, choc nieswiadomie pracowac nad soba i walczyc z tym okropnym poczuciem wlasnej innosci i lekiem przed odraceniem. No ale.... I tutaj jest sedno tej sprawy. Mam 25 lat i ciagle nie czuje zebym stanela twardo na nogi. Jestem swiadoma, ze nie bylam winna calej sytuacji i jest to problem tych osob, ktore sie moim kosztem bawily, nie moj. Wiem takze, ze nie moglam nic zrobic. Wiem, ze dzieki tym doswiadczeniom jestem wrazliwsza i bardzo empatyczna. Nauczylam sie z tym zyc i poukladalam to sobie w glowie. Ale zostal mi bagaz, ktorego nijak sie nie moge pozbyc od lat. Mam zaburzona samoocene, jestem bardzo krytyczna wobec samej siebie, nie chodzi o to ze postrzegam siebie negatywnie, ale raz mam wysoka samoocene, raz bardzo niska, okropnie duzo od siebie wymagam i ganie sie okrutnie za kazdy blad. Probuje sie nie przejmowac opinia innych ale osoby zbyt pewne siebie, albo takie ktorych dobrze nie znam i musze spedzac z nimi czas np w pracy mnie paralizuja. Czesto jak z nimi rozmawiam lamie mi sie glos. Za kazdym razem jak powiem cos glupiego przezywam to strasznie. Jestem przewrazliwiona, ciagle mam schize ze ludzie w pracy cos o mnie gadaja. Panicznie unikam konfliktow z ludzmi z ktorymi jestem zmuszona spedzac czas, a ktorych dobrze nie znam, bo boje sie podswiadomie toksycznej atmosfery ktora mogloby to spowodowac. Jestem wrecz za mila dla innych i czasem daje sie im wykorzystywac, a potem mam do siebie o to pretensje. Mam problem z asertywnoscia wobec osob z pracy bo znowu: panicznie boje sie konfliktu. Mysle, ze gdzies tam na dnie tej odbudowanej na nowo mnie ciagle tkwi ta zadra z przeszlosci, ta zaszczuta dziewczynka. Staram sie pracowac nad soba, jestem dosc swiadoma siebie i wiem, co chcialabym zmienic, ale czuje straszna blokade, mam wrazenie ze moje kontakty z ludzmi sa zaburzone. Mam problemy z depresja dwubiegunowa i stanami nerwicowymi. Jak zabieram sie do waznej rozmowy ktora mnie stresuje zalewa mnie adrenalina i placze mi sie jezyk. Lamie mi sie serce bo pamietam jaka smiala bylam przed tym wszystkim i widze ile cech mojego charakteru zostalo zblokowanych przez te sytuacje. Mysle o psychoterapii i chyba w koncu ja podejme bo nie wiem czy dam sobie rade sama, od lat probuje i zrobilam duze postepy, ale utknelam. Przykre, ze glupie dzieciaki potrafia tak kogos zniszczyc przez wlasny kretynizm i okrucienstwo i potem czlowiek nawet w doroslym zyciu musi sie z konsekwencjami tego okrucienstwa zmagac. Jesli macie podobne historie to dobre miejsce zeby je zamieszczac, wspierajmy sie nawzajem i wymieniajmy doswiadczeniami, nie czujmy sie juz wiecej odosobnieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz, można powiedzieć, że jestem Twoją rówieśniczką, mam 23lata i podobne akcje za sobą.. również przez to stałam się bardziej empatyczna, wrażliwa na całe zło.. może i nawet nie przesadze jeśli napiszę, że te sytuacje sprawiły, iż jestem mądrzejsza życiowo od np. wielu moich znajomych, których problemy są po prostu śmieszne.. niestety takie życie będziemy myślę musiały nadal za sobą ciągnąć, bo to co się zobaczyło już się " nie odwidzi" tak samo z usłyszeniem czegoś .. na dzień dzisiejszy ja np. staram się pracować stale nad sobą tzn. stawiam sobie cele i małymi kroczkami je realizuje.. też boję się niesamowicie krytyki, tego co kto o mnie pomyśli, ale za cholerę tego innym nie pokazuje, a jak już coś usłyszę pod swoim adresem to od razu staje do boju, bo sobie wtedy myślę, że taki gnój więcej mi nie będzie w życiu ubliżać, przez co sprawiam często wrażenie przewrażliwionej.. z drugiej strony nie jestem przynajmniej głupia i wiem co to sarkazm, a kiedy ktoś sobie po prostu żartuje, nie pozwalam nikomu na komentarze pod moim adresem, jeśli wyjdzie na jaw, że było coś mówione o mnie beze mnie, to zaraz taką sytuację wyjaśniam i to ta osoba ma wtedy głupie poczucie, że po prostu sobie nie dam w kaszę dmuchać i lepiej ze mną nie zadzierać, ja już w swoim życiu wstydu się nażarłam, nie boję się teraz nikomu narobić tak zwanej "siary" gdy np. jestem w miejscu publicznym.. zbudowałam w sobie może trochę niezdrową i niedobrą , ale pewną barierę, gdzie każdy kto mnie zna, wie na co sobie może pozwolić wobec mnie.. nie śmieje się z niczyich żartów , kiedy one mnie zwyczajnie nie śmieszą, nie staram się o czyjeś względy na siłę.. i na tym najlepiej wychodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tl;dr, ale czytając kilka wybranych zdań widzę, że mamy podobny problem. 25 lat i wciąż ciężko mi nawiązać jakiekolwiek więzi z ludźmi, bo zostałam mocno zraniona przez dręczących mnie kolegów z liceum. Kartotekę u psychiatry założona 5 lat temu. Więc, I feel you, sis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mogę nawet w skrócie opisać jakie sytuacje miałam w życiu.. w podstawówce trafiłam do klasy integracyjnej , ale w niej były też zdrowe dzieci, w sumie to pół na pół.. trafiłam tam bo były wolne miejsca i niby normalna klasa, ale np z 6 osób miało aparaty słuchowe i problemy z mówieniem.. lubiłam tą klasę poza dwiema francami, a może i nawet trzema.. o dziwo dwie z nich nosiły te aparaty i były bardzo przez to cwane, ciągle na mnie o coś skarżyły, aż sama się gubiłam o co może chodzić, więc miałam uwagi np. intrygi wobec koleżanek, chodziło niby o to, że coś zrobiłam takiego, że moja koleżanka z klasy nie chce się z nimi trzymać.. a nic nie zrobiłam, po prostu ona ich nie lubiła, a w związku z tym, że te dwie chore miały specjalne ulgi to z byle gównem mogły polecieć, a mnie się oberwała, bo niby zdrowa.. należało mi się widocznie, w każdym bądź razie ta sytuacja dodatkowo była niestety, ale napędzona , przez mojego ojca mundurowego, typ władcy , jak coś mu się nie podoba to mówi o tym, no i raz naskarżył, że świetlica była nieczynna o 8:00 ze ktoś się tam spóźnił (miał akurat rację z tym) ta informacja poszła od świetliczanki do jej dobrej koleżanki , a mojej historyczki.. no i się zaczęły docinki " Aniu przeczytasz to, czy ojca na mnie naślesz?" itp.. czułam się strasznie w tej klasie, poza tym kolejna sytuacja jak jedna z tych dwóch dziewczynek co nosiły aparaty , ciągle nasyłała na mnie swoją młodą mamusię, która nie pracowała i miała coś z głową, straszyła mnie, wygrażała, a zaraz zapraszała na obiad do siebie.. później okazywało się, że coś chciała ode mnie np. naucz Kamilkę tabliczki mnożenia, pomóz jej przeciez taka z ciebie mądra dziewczynka.. a na następny dzień, jak np. ta cała Kamila czymś mnie zdenerwowała to zwyczajnie nie miałam ochoty w jej towarzystwie przebywać to zaraz była przerwa między zajęciami i jej matka przychodziła, żeby mnie nastraszyć.. katastrofa.. gimnazjum z kolei przechodziłam tylko niecały rok takiego koszmaru , mianowicie doczepiły się mnie dwie dziewczyny , a kilka im tylko kibicowało , dlaczego tak się stało? a no dlatego, że wszystkie były rejonowo przydzielone do szkoły, a ja się tam dostałam za stopnie.. no i było, że jestem kujonem, że chodziłam ciągle w moim swetrze wyciągniętym itd. jedna z nich była bardzo gruba i wyobraź sobie, kiedy ta sytuacja się skończyła.. w momencie kiedy przebierałysmy się w szatni, ona coś mnie do dziewczyn komentowała, a ja się odwróciłam i jej płaskiego dałam nazywając ją grubą szm.. zobacz co musiały mi robić, że ja mając 13lat dopuściłam się takiego czynu.. byłam wychodzona, miałam nieprzespane noce.. ale dzięki tej sytuacji ci ludzie teraz mają do mnie ogromny szacunek, a z jedną z tych dizewczyn przyjaznimy się na studiach .. ona mi kiedys powiedziałala, że nie lubiła mnie bo nie lubi ludzi słabych.. a , że ona miała nieciekawą sytuacje w domu, to dodatkowo w niej budziło agresje i na mnie ją wyładowywała..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie można mieć pretensji do swoich rodziców, że np. nie stać ich było na to czy tamto, ja tam w sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałam, czy coś powinnam mieć, czy też nie..nie zalezało mi na tym, nie zwracałam uwagi na to czy koleżanka ma trampki z nike czy tam innego badziewia..mi się zresztą zupełnie inne rzeczy podobały..a im przeszkadzał mój z****** rozciągnięty sweter i to, że się uczyłam.. teraz żałuje, że przestałam się tak starać np. będąc na studiach.. po prostu tamten okres zastopował we mnie na zawsze myślę, chęci wspinania się wyżej, myślę sobie.. a po co ci to, po co się stresować, marnować życie.. a dawniej ja to po prostu lubiłam..i nie byłam z tych co umie, a nie nauczy, czy nie pokaże .. zawsze byłam pomocna, a jak coś mogłam komuś wytłumaczyć ( a tak się składa, że świetnie uczę, mój facet o 5 lat nie raz prosił mnie, abym coś mu wytłumaczyła bo robię to tak, ze wszystko kuma..) bardzo się cieszyłam, że ktoś mnie potrzebuje.. teraz? ciągle jakoś mam wrażenie, że przez tamten okres cos we mnie pękło, czuję się poniekąd gorsza, a najdziwniejsze jest to, że gorsza nie w swoich oczach( bo w moich oczach akurat mam o sobie jak najlepsze zdanie) ale w oczach znajomych.. często się zastanawiam, co oni tak naprawdę o mnie myślą, czy mają mnie za głupią, czy za inteligentną, czy uważają mnie za nieroba bo nie pracuje jeszcze, a może za nieudacznika ? ..życie jest trudne, szczególnie dla ludzi, którzy nie urodzili się pod szczęśliwą gwiazdką :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja opisze co dzialo sie u mnie w liceum i co nadal ma chyba jakis wplyw na moje zycie. O innych szkolach pisal nie bede bo nic nadzwyczajnego sie nie dzialo wiec moze ja nie mialem takiej przeje+bki jak inni. Ja potrzebuje czasu zeby sie zaklimatyzowac wiec na poczatku liceum z nikim sie nie zadawalem wiec oczywiscie innym sie to nie podobalo i wymyslili mi ksywke "ponurak" :D dowiedzialem sie o tym dopiero po chyba miesiacu bo mieczaki bali sie chyba ze sie dowiem i wszyscy zachowywali sie normalnie. Po jakims czasie mielismy wycieczke integracyjna po ktorej stalem sie z ponuraka najfajniejszym kolezka w klasie bo sie najbardziej naje+balem na niej i mozna powiedziec odblokowalem. Czasy liceum, wszystko co "najgorsze" imponowalo tym poje+busom. Ja tez bylem glupi i sie zaczelo. Zaczalem palic papierochy i pic z nimi praktycznie codziennie. Stalem sie wrecz uwielbiany przez tych ktorzy mnie wczesniej nie lubili. Dzien w dzien przychodzili po mnie zeby sie napic itd. Nie bede tu opisywal tych wszystkich imprez bo bym do jutra pisal. Po jakims czasie mialem dosc tego imprezowania, picia itd. Byl taki jeden kolezka ktory najczesciej po mnie przylazil i on stal sie moim najgorszym wrogiem, bo kilka razy odmowilem wyjscia na dwor, powiedzialem ze musze sie uczyc, co bylo bzdura bo w ogole sie wtedy nie uczylismy, bo myslelismy ze to obciach byc "kujonem" brak slow jaka glupota no ale tak bylo. Wszystko co "zle" nam imponowalo. No i ten kolezka wkur+wil sie na mnie i zaczal nastawiac wszystkich przeciwko mnie a po jakims czasie zostalem w klasie zupelnie sam. Z najbardziej lubianego stalem sie wrogiem nr1. Zaczeli mnie wysmiewac itd. Teraz zaluje ze bylem takim mieczakiem i sie tymi skur+wysynami przejmowalem. Ale np jak podobala mi sie jakas dziewczyna, a ja jej, to te ci+oty robily wszystko zeby to zniszczyc, wysmiewali mnie przy niej az w koncu ona tez zaczynala mnie wysmiewac, z praktycznie nieistniejacych powodow. Bylo to wszystko nie do zniesienia wiec odszedlem z tej klasy w ostatniej klasie liceum i wycofalem sie praktycznie z zycia towarzyskiego na kilka lat. Okolo 5 lat gnilem w domu na utrzymaniu rodzicow ktorzy byli na mnie wkur+wieni bo trzeba byc niezlym idiota zeby przerwac liceum w klasie maturalnej. Wszystkie klasy kiedy tak imprezowalismy ledwo zaliczylem uczac sie tylko przed poprawkami. Bylem zawsze zagrozony z kazdego przedmiotu. Po tych kilku latach jednak postanowilem ze koniec z tym, ze zadne frajerstwo nie bedzie mialo wplywu na moje zycie. Ten czas ktory gnilem w domu byl tez troche powiazany z moja byla dziewczyna, nasze zerwanie tez mnie niezle dobilo. No ale to juz przeszlosc. Od jakiegos czasu staram sie naprawic te wszystkie bledy. Rzucilem palenie i ograniczam alkohol do minimum. Oprocz tego robie prawko i poszedlem do szkoly zeby skonczyc to co kiedys przerwalem, i nie, juz nie mysle ze przez nich, tylko przez swoja glupote. Co jeszcze? Zaczalem tez prace, planuje zarobic na wyjazd za granice i tam zaczac nowe zycie. Bylem tam jakis czas temu, znajomy mnie zaprosil i po prostu zakochalem sie w tym innym kraju. Na koniec napisze ze tamte czasy maja jednak jakis wplyw na mnie. Jestem bardzo podejrzliwy np w klasie po tylu latach podejrzewam ze ludzie mnie nie lubia itd albo mam problemy w kontaktach z kobietami, wmawiam sobie czesto niestworzone rzeczy ale staram sie nad tym panowac i jest coraz lepiej. Za kilka tygodni koncze szkole i jestem z siebie dumny ze naprawie ten blad no ale czasu zmarnowanego nie da sie naprawic ale powiedzialem sobie ze wybacze im jak skoncze ja. Jest to symboliczne bo zajecia odbywaja sie w gimnazjum gdzie chodzilo wiekszosc tych sku+rwieli z tamtego liceum ;) wybacze im jak skoncze, zamkne tamten rozdzial w 100% i nie beda mieli wiecej wplywu na moje zycie!!!!!!!!! Troche zaluje tylko ze "obudzilem" sie po takim czasie no ale czasu juz nie cofne. Chce zaczac nowe zycie i mam nadzieje ze sie uda. A co u nich mnie nie interesuje, nie sprawdzalem nk czy facebooka przez te lata i nie bede, powiedzialem sobie ze koniec z tamtym gownem w 100%!!!!!!! :) Zycze kazdemu zeby tez sie udalo. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam ze na szczescie nie musialem szkoly zaczynac od nowa, dzieki temu ze mialem zaliczone klasy ale tez dluga przerwe. Inaczej bym sie zalamal a tak szybko uda sie skonczyc, juz za kilka tygodni, zajelo mi to od pazdziernika 2015, nie w 3 lata. :) To bylo najwazniejsze. No i mam nadzieje ze jakies kontakty z klasy zostana na dluzej bo polubilem ta klase mimo tego ze czasami wlasnie mysle to co mysle przez przeszlosc. Wszyscy sa spoko i bardzo mili. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Juz sie nie moge doczekac. :) Jakis czas temu jakos nie wierzylem ze moge miec srednie. Nie wiem jak to opisac ale bylo to takie odlegle a teraz (wiem, srednie to nic teraz) jest juz tak blisko. Juz za te kilka tygodni nikt nie powie ze mam tylko podstawowe :) A i kto wie, moze jednak zostane w Polsce i na studia pojde. Musze to jeszcze przemyslec. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re Ly
Mam podobną historię. W 6 klasie podstawówki rodzice sie rozwiedli i ułożyli sobie zycie na nowo. Wtedy zaczął się mój koszmar, dostałem komputer i mniej czasu spędzałem ze znajomymi. Od kiedy poszedłem do gimnazjum byłem gnębiony przez 3/4 chłopaków z klasy. Nie mogłem z nikim pogadać, nikt nie traktował mnie poważnie. Znęcali się nade mną przez całe gimnazjum fizycznie jak i psychicznie. Wycierpiałem się wtedy strasznie, osoby z innych klas zaczęły mi docinać (gorzej już być nie mogło, nie dość, że cała Twoja klasa Cię gnębi to jeszcze inne ze szkoły). Wielu z Was pomyśli sobie, że to moja wina i macie racje. Sam zacząłem unikać starych znajomych, ale nowi nie mieli powodów żeby ze mnie szydzic i martretować moją psychikę. Codziennie jak miałem iść do szkoły bolał mnie brzuch i wpatrując się w zegarek bałem się wyjścia z domu. Każde wyjście gdzieś z klasą, każda lekcja mijały długo i w stresie. Bywało też tak, że musiałem siadać w ostatnich ławkach, albo szukać wolnego miejsca z dala od tych najgorszych **** żeby w trakcje trwania lekcji nie dostać tzw. "karczycha" albo po rzebrach. Nie cierpie tego okresu i chciałbym wymazać go z pamięci. Później poszedłem do szkoły zawodowej, na początku było fajnie, miałem normalny kontakt z chłopakami z klasy, ale bolało mnie to, że musiałem kłamać jak dostawałem pytanie "Co robiłeś w weekend". Jakby dowiedzieli się, jak byłem traktowany w gimnazjum to byłbym skreślony i na nowo stałbym się kozłem ofiarnym, co pozniej po czesci i tak się wydarzyło. Nie pamiętam już dokładnie ci wtedy się wydarzyło, ale sprawy zaczeły na nowo przybierać postać tego co działo się w gimnazjum. Jakoś dowiedzieli się, że moje życie polega na graniu i chodzeniu do szkoly. Co doprowadzilo mnie do tego, że postanowiłem zrezygnować ze szkoły w 2 klasie( czego teraz żałuję). 1,5 roku mi brakowało do ukończenia szkoły, ale niestety nie chciałem żeby powtórzyła się sytuacja z gimnazjum. Później wszystko potoczyło się już bardzo szybko, poszedłem do pracy jako uczeń w zawodzie stolarza. Nie ukończyłem żadnej szkoły, i pracowałem 3 lata. Niestety sytuacje z moich lat szkolnych odbily sie na mojej psychice. Kiedys byłem osobą w miare śmiała i miałem znajomych. Jeszcze do niedawna każda sytuacja mnie stresowała, przejmowałem się wszystkim co mowilem. Zakupy w markecie, wyjście na miasto i cokolwiek zwiazanego z miejscami publicznymi powodowały u mnie stres. Pocenie się rąk, bóle brzucha itd. Chodziłem do psychiatry, brałem leki na fobie społeczną i po części na jakąś depresje. Rozmowy z psychologiem mi nie pomagały. Takie silne przeżycia nigdy nie będą do konca wyleczone. Dziś mam lat 21, poszedłem do szkoły zaocznie i pracuje w tygodniu. Stres czasami sie pojawia, ale to jak u każdego, al ja mam już zniszczoną psychikę i zapewne nerwice. Czasami siedząc bez powodu się złoszcze, czasami chce mi się płakać. Emocje pojawiające się bez powodu to nic normalnego. Ostatnio pierwszy raz w zyciu pojechałem gdzieś sam, ruszyłem się z domu. Pojechałem do Warszawy i mimo tego, że nic nie zwiedzałem cieszę się z tego wyjazdu. Zwykły spacer po mieście byl dla mnie testem i czyms co pozwolilo mi nabrac troszkę pewności siebie. Poznałem też pewną dziewczynę w internecie, która tam właśnie mieszka. Wie o mnie praktycznie wszystko, pomijając sytuacje szkolne. Ja prawde mówiąc też bardzo duzo o niej wiem. Mimo tego, że jest to tylko koleżanka, dużo mi pomogła. Stałem się pewniejszy siebie i zacząłem robić coś w swoim życiu. Pod koniec kwietnia jadę ją poznać, chociaż nie wiem czy to dobry pomysł. Pierwsze 2 miesiące znajomości były cudowne, cieszyłem się z każdego zdania napisanego do niej i na odwrót. Ostatnio niestety coś zaczyna się psuć i pewnie to moja wina, bo czesto ją denerwuje. Zobaczymy co to będzie, czy poznam ja i bede miał prawdziwą koleżankę czy wszystko się popsuje i kontakt się urwie. Podejrzewam, że codzienne pisanie przez 3 miesiące ją troszkę już znudziło. Moja samoocena nadal jest niska, chociaz nie powinna. Podobno wygladam dobrze. Przeszkadza mi samotnosc, chcialbym czasem z kims pogadac o wszystkim i o niczym. Nigdy w zyciu nie byłem w żadnym związku, a to mnie strasznie dobija. Mając 21 lat nigdy sie nawet nie całowałem, nie mówiąc juz o innych rzeczach. Troszkę to przygnebiajace. Nie chcialbym też żeby ktoś kiedykolwiek dowiedział się o mojej przeszłosci z lat szkolnych.. Dużo w tym chaosu, ale myslę, że każdy będzie potrafił to przeczytac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dasz rade. :) A ja chce jeszcze powiedziec ze dobrze ze tak to wszystko sie dla mnie potoczylo. Z czasem wroce do normalnosci, do bycia soba, jesli chodzi o kontakty, szkole czy prace czy dziewczyny - pracuje nad tym. Nie bede taki podejrzliwy, itd, jest coraz lepiej a jakis czas temu kazdy usmiech kobiety do mnie traktowalem jak cos podejrzanego. Najwazniejsze ze zrozumialem ze musze rzucic caly ten syf, papierochy, alkohol, codzienne imprezy ktore mnie niszczyly i pewnie gdybym sie nadal zadawal z tamtym JE+BANYM K*******M to pewnie juz bym gnil na cmentarzu bo jestem pewny ze doszlyby jakies moze narkotyki, dopalacze czy inne gowno. I nawet te 5 lat to nic przy tym co zrozumialem i nie zmarnuje ich o wiele wiecej. Nie moge uwierzyc jaki ja bylem popier+dolony!!!! Ch+uj im w doopy szmatom!!!! Nigdy wiecej nie pozwole zeby ktos mial znowu taki negatywny wplyw na moje zycie!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
KU+RESTWEM*. JAK JA ICH NIENAWIDZE ale wybacze jak skoncze szkole i koniec rozpamietywania. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8.50 jednak budujące zakończenie tej historii !:) Koledze z tą panną z Warszawy powiem -nigdy jej nie opwiadaj jakim byłeś przegrywem , po prostu zakończ to i tyle .Jak pracujesz i masz troche hajsu to zorganizuj wspólny wyjazd razem jak ją poznasz w realu ( o ile bedzie warta tego...)i nie mów że nie całowałeś sie wcześniej nigdy . P.S ile ile lat ma ona? A co do postu autorki wątku to historia jak z horroru :(.Gdzie byli twoi rodzice ?! Ta nauczycieleka co toba "potrząsała" przy klasie toż to nadwało się do prokuratury ! Albo do tego żeby swoich zębów szukała na chodniku ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idz do psychologa-psychoterapeuty doporadni zdrowia psychicznego tam przyjmują na nfz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Walcz, dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. Żyj na przekór innym. Poukładaj sobie życie. Zmierzaj prosto do swojego szczęścia. Nie oglądaj się na nikogo. Ludzie tylko udają lepszych. Naprawdę to miernoty. Więc nie ma się czym przejmować. Walcz i tyle. Czerp satysfakcję, z tego, że się nie poddajesz i dążysz do szczęścia. Pomału, nigdzie się nie spiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamietajcie tez ze karma powraca i te k***y ktore gnebily na pewno kiedys za to zaplaca ze 3x wieksza sila bo karma to najgorsza suka i karze bezlitosnie, wiem po sobie wiec radze byc dobrym dla innych :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam podobnie jak autorka od 1 klasy było wszystko ok.. Można powiedzieć że zadawalam się z tymi najlepszymi klasie dziewczynami z bogatych domów etc.. lubiały mnie nie było problemu, każdy w klasie mnie akceptował.. i tak było kilka lat bez żadnych spin.. mniej więcej od 4 klasy zaczęło się dziać źle, moja matka poznala mojego przyszłego ojczyma, który miał + 20 kotów, jakoś w 5 klasie u niego zamieszkaliśmy, mówiąc wprost w mieszkaniu okropnie śmierdziało, ciuchy mi prześmiardly i każda jedna rzecz, mimo prania ciuchów i codziennego kąpania śmierdziało ode mnie i od mojego rodzeństwa (oni też mieli problemy ale nie w takim stopniu) przyczepil się jeden chłopak, w dodatku nie lubial mojego brata najpopularniejszy w klasie i wgl..obral mnie sobie za cel, wyzywał mnie od brudasów, śmierdzieli, cala klasa to podlapala i to się ciagnelo dwa lata, śmiechy, zlosliwe komentarze, nawet w czasie lekcji, chodzenie do szkoły to był koszmar ledwo zdalam bo nie chodzilam w 6 prawie wcale, kiedy się bronilam było jeszcze gorzej, nikt nie reagował, mam uraz psychiczny do dziś pomimo 23 lat na karku, całe gimnazjum w samotności chociaż nikt mnie już nie gnebil zamknęłam się w sobie.. no i tak to wygląda że tego gnoja który to wszystko zaczął bym chętnie zabila niech ma szczęście że nie wiem gdzie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Re Ly
Jest ode mnie 3 latka starsza. Ja mam 21, a ona 24 :) Jest moim przeciwienstwem, ma mnóstwo znajomych, sporo imprezuje, ale jest normalna. Niestety wiedziała o mnie wszystko po 3 tygodniach, ale ja o niej tyle samo. Wspólny wyjazd ? Hmm na pewno bym chciał, ale dopiero jak ją poznam. Z tym, że to tylko koleżanka i nie planuje raczej tego zmieniać. Mieszka daleko ode mnie i to wielki problem :) Problem w tym, że ja wyidealizowalem i nie potrafię się do niej nie odezwać. Ostatnio zawsze ja muszę pisać pierwszy, bo sama się nie odezwie. Nie wiem czy jestem przewrazliwiony, ale od czasu mogłaby napisać pierwsza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę że twoim problemem jest to że wczesniej straciłaś dziewictwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj jej zatesknic. :) a jak sie nie bedzie odzywala, olej. Chociaz w sumie niektore kobiety takie sa ze chca sie odezwac ale ZA NIC tego nie zrobia. Wiec nie wiem ale teraz najlepiej przestan pisac do niej przez jakis czas i zobacz co sie stanie. Tylko nie 2 dni. :p Z tydzien mysle bedzie ok. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 20 lat i w dokladnien każdej szkole w której się pojawiłam bylam szykanowana i nielubiana. teraz na studiach tez mnie nie lubia tylko już nie szykanują a po prostu olewają, jakbym nie istniała. nie mam za bardzo znajomych a ci co niby się ze mna przyjaznia tylko patrza jak tu mnie wykorzystac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idzcie do psychologa-psychoterapeuty przyjmują w poradni zdrowia psychicznego nfz. Nie zostawajcie z tym sami. Tam ktos Wam da wsparcie. Zaproponuje psychoterapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cmoknij sie w doopala :D Kazdy da sobie doskonale rade sam/a.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×