Tańczenie z facetem

Jestem z facetem już 3 lata, układa nam się dobrze, wczoraj byliśmy pierwszy raz razem na weselu...To była delikatnie mówiąc masakra :) Nie zatańczył ze mną ani razu, 8 h przesiadziałam albo chodziłam z miejsca na miejsce bo tak mi było wstyd siedzieć przy stole, zwłaszcza, że mam 22 lata. Kłótnie co 30 min przy stole, bo on nie lubi, nie umie tańczyć, to dla niego żenujące, itp. Słuchanie takich tekstów sprawiło, że zaczynam się zastanawiać czy nie skończyć takiej znajomości, wczoraj i tak mu powiedziałam, wiele słów za dużo, rozumiem, że nie każdy jest tancerzem ale wesele jest od tego, żeby potańczyć z osobą towarzyszącą, to przecież naturalne? To wydaje się być absurdalny temat żeby kończyć znajomosć ale przed nami jeszcze sporo takich imprez. Mam na nie nie chodzić i być nieszczęśliwą? Spotkałyście kiedyś kogoś takiego?

Jak by mi kazali tańczyć, to bym chyba wolał popełnić samobójstwo.

To mój narzeczony też nie lubi tańczyć. Przygotowania do ślubu idą pełną parą, a z tańcem nadal problem. Dlatego myślimy nad skorzystaniem z oferty http://www.artmargot.pl/ i ich profesjonalnych tancerzy, żeby chociaż pierwszy taniec wypadł dobrze. A może narzeczony odkryje w sobie nową pasję dzięki temu? ;)

Ja bym się od biedy zmusił do kilku tańców, ale tylko tyle. Też nie lubię i nie umiem tańczyć. Nic na to nie poradzę. Większych problemów już nie masz?