Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

martka90

Toksyczny związek

Polecane posty

Dwadzieścia dziewięć i pół Gratuluje że udało Ci się z tego wyjść :) ja zaczęłam niestety rozmyślać, tęsknić... Dziwnie... Ale z drugiej strony wiem doskonale że dobrze robię, że to dobra droga, moja cała rodzina się cieszy, bo widzieli co się działo... Dzisiaj rano już miałam myśl, że może zadzwonić do niego ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu... zastanawiam się co robi, co się u niego dzieje... A on pewnie ani o mnie nie wspomni... Najgorsze jest to, że ja wiedząc że dobrze robie że tak musi być, mimo tego w głębi siebie gdzieś mi się tli ta głupia nadzieja !!! nienawidzę tego uczucia ! nie chce tego czuć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
10:32 To co przechodzisz teraz jest jak najbardziej normalne i nie da sie tego obejsc. Uczucia to nie budzik, nie da sie ich z dnia na dzien wylaczyc. Nie ma innej rady jak ten czas jakos przetrzymac. Najgorszy pierwszy miesiac, potem powoli sie bedziesz przyzwyczajac. Kazdy tak ma w takiej sytuacji. Jedyne co ci "grozi", ze on zacznie cie znowu bajerowac i ty przez to ze on jest twoim nalogiem, ulegniesz. Tak jest czesto u wszystkich nalogowcow - jeszcze tylko ten jeden raz sprobuje. Jak widzisz wszystko jest w twoich rekach, i tylko w twoich. Ja sie tylko zastanawiam za co takiego czlowieka mozna tak kochac. Czy on byl kiedys inny? Czy masz z nim jakies wspaniale wspomnienia, chwile do ktorych wracasz, itp. Z tego co piszesz to jest zwykly menel, ze ci siebie nie szkoda dla takiego osobnika. Jak mozna sie tak sama katowac i umniejszac do zera. Skad ty wzielas takie przyklady, taki model zwiazku. Trudno czasem pojac czlowieka i jego brak szacunku do siebie samego. Mnie by bylo przed soba po prostu wstyd!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam żadnych wspaniałych wspomnień, żadnych :( zawsze było źle :( nigdy nie było spokoju, nie było dnia żebym nie musiała się zastanawiać co on dzisiaj znowu wymyśli... Ciągłe nerwy... Jestem wykończona na prawdę... Jeszcze trochę z nim i leżałabym w psychiatryku albo w jakimś innym szpitalu. Ta nadzieja jest chora :/ czekam jak głupia że może się odezwie a jak wiadomo dla mnie lepiej żeby się nie odzywał... Boję się że zaraz go zobacze z kimś innym i pęknie mi serce, a na pewno on sobie zaraz kogoś przygr**** taki typ. Wszyscy na około mi tłumaczą. Tak łatwo mnie olał... Nigdy nic dla niego nie znaczyłam, on się tylko do mnie przyzwyczaił... przykre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciesz się że ci dziecka nie zrobił,bo byłabyś udupiona :/ zacznij żyć swoim życiem,idź do przodu i nie oglądaj się w przeszłość...to był słaby związek bez przyszłości.Rusz się do ludzi! Możne poznasz kogoś innego niż standardowego bezmózga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiecie, że on chciał mi dziecko zrobić ale nie dlatego żeby ze mną być, tylko miał taka wizję, że jak będę mieć dziecko to calą uwagę skupię na dziecku i on w końcu będzie miał spokój i będzie mógł robić co będzie tylko chciał :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No raczej idź...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Sorry ale jak tak ciebie czytam to mysle, ze to albo jest prowokacja albo ty masz jakies zaburzenia psychiczne. Moze w dziecinstwie cos ci na glowe spadlo albo mialas jakis wypadek. Tego nie da sie pojac po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Martka, jeśli 90 w twoim niku to rocznik, to mam 10 lat więcej od ciebie. Byłam w toksycznym związku przez 5 lat, gdy byłam mniej więcej w twoim wieku. Bardzo toksycznym. Co gorsza, mój toksyczny partner (przemocowiec, kompleks Otella, notoryczny kłamca, nie kontrolował się gdy pił) potrafił być niezwykle uroczy, był bardzo inteligentny, dobrze wykształcony, miał nietypowe pasje i zainteresowania, wulkan energii a jednocześnie był typem buntownika. Między karczemnymi awanturami które mi robił, na 1000 sposobów zapewniał o swej dozgonnej miłości. Wciąż miałam nadzieję, że moją miłością uda mi się go zmienić. Bzdura. Ten człowiek był niereformowalny a im dłużej byliśmy ze sobą tym gorzej było. Teraz gdy na to patrzę po 10 latach to jest mi siebie ówczesnej bardzo bardzo żal. Siedząc w środku w takim związku ma się wypaczony obraz wszystkiego - przede wszystkim samej siebie ale też i tej drugiej osoby. Ja po prostu uciekłam, bo inaczej nie dałabym rady - znalazłam pracę, wyjechałam i zniknęłam na trochę. Proces wychodzenia z czegoś takiego nie jest łatwy. Ja to zrobiłam naokoło. Tobie poradzę tak: -po pierwsze- zero kontaktu. Nie pisz, nie dzwoń, nie odbieraj telefonów. Nie dyskutuj z nim. Nie tłumacz nic. Nie dawaj mu furtki. Jeżeli przez 6 lat się nie zmienił, to nie ma szans na to, że nagle teraz mu przemówisz do rozumu. Bądź twarda. -po drugie - poszukaj doraźnej pomocy - jest portal kobieceserca, są telefony wsparcia, - po trzecie - idź do psychologa. Koniecznie. Poszukaj, może są jakieś terapie grupowe, grupy wsparcia w twojej miejscowości. Może uda ci się dostać na nfz. To jest potrzebne dlatego, że ty też funkcjonujesz wedle tego mechanizmu i teraz czas go zdemontować, bez fachowego wparcia to może być trudne. Inaczej ryzykujesz, że wchodząc w kolejny związek, powielisz znany ci wzorzec. Ja przypłaciłam to depresją i dzięki terapii udało mi się przewartościować wszystko. I teraz powiem ci na pocieszenie na koniec: warto warto warto! :D Sama jestem przykładem, poznałam też sporo wartościowych dziewczyn, które sobie świetnie poradziły wychodząc z takich związków. Ja mam teraz kochanego męża, mamy fantastyczną córeczkę - i to jest zupełnie inna jakość. Nie zadręczam się, nie myślę o tym gdzie on jest, co robi, co mi powie, o co mi zrobi awanturę, kiedy znów będzie niezadowolony itp. Myślę o tym, co będziemy jedli na kolację i na jaki film możemy pójść do kina. Zasługujesz na to. Powodzenia, trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dwadzieścia dziewięć i pół
12:24 mój mi też już prawie że kazał planować kiedy zachodzimy w ciążę. I jak tłumaczył, jak on się zmieni przy dziecku, że to będzie w ogóle nowa sytuacja i nowy on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za słowa otuchy, takie wypowiedzi naprawdę dużo mi dają. Ale no niestety dzisiaj pękłam, płacze :( tak mi się zbierało od niedzieli .... ehh ciężko bardzo, zaczełam o nim myśleć, myśl o tym że jutro pojedzie na imprezę mnie dobija bo planowali jechać więc na pewno pojedzie... W ogóle dobija mnie myśl że weekend się zbliża, najlepiej mi jest jak chodzę do pracy. Miałam taką nadzieje że sie odezwie, i teraz ta nadzieja odchodzi dlatego to wszystko ze mnie wychodzi... wiem wiem powiecie za czym tęsknie itp wiem nie ma za czym ale jeśli spędziło się z kimś prawie 6lat to chcą niechcąc człowiek tęskni....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matka90- jestes silna kobieta. Jest bardzo ciezko wyrwac sie z takiego zwiazku. Czesto jestesmy tak mocno uzaleznieni od "oprawcy", ze czujemy, ze do niego nalezymy. Wiekszosc kobiet tkwi w takich zwiazkach do konca. Musisz koniecznie isc na terapie. Mialam szczescie w swoim zyciu brac udzial w takiej grupowej terapii. Byly smiechy, placz, nerwy, smutek... i przebaczenie, glownie przebaczenie sobie i szansa na nowe zycie. Jest mnostwo kobiet i mezczyzn w Twojej sytuacji, przezywajacy to co ty. Glowa do gory, bedzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie to pewnie taki przełom będzie i w jednej chwili wybije go sobie z głowy. Pamiętam jak pierwszy raz ze mną zerwał, a byłam wtedy chybaa bardziej zakochana niż teraz, to latałam za nim przez miesiąc żeby tylko wrócił, płakałam, rozpaczałam, dzwoniłam, aż pewnego razy zadzwoniłam do niego i zapytałam czy mnie kocha, on odp że nie, rozłączyłam się, wtedy popłynęły mi ostatnie łzy i od tamtej pory jakby ręka odjął, zapomniałam o nim w 10minut, naprawdę.... Po 2 miesiącach on zaczął żałowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dwadzieścia dziewięć i pół
21:19 Tak robią faceci, niech idzie, na zdrowie. U nas wieczór po rozstaniu wyglądał tak: ja sama w domu siedzialam i płakałam, potem naszło mnie jakieś pragnienie żeby do niego pojechać, pocieszyć, przeprosić, żeby znów wszystko było dobrze, a potem się dowiedziałam, że on w ten wieczór poszedł do klubu zapić z kumplem złe kobiety :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to już jest niestety że kobiety inaczej przeżywają ... Wzięłam 2 tabletki na uspokojenie i jest już dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ex dzwonił do mnie kilkanaście razy dziennie, śledził mnie, podejrzewał o jakieś zdrady, obrażał, porownywalk do innych, twierdził, że jestem gruba waga 54 wzrost 170...zakazał kontaktu ze znajomymi bo bylo blee, a to sami idisamiidioci . Zarabiał sporo, ja sie uczylam i kazał sobie dawać za paliwo. Zdradzil mnie, romansowal z kobietami. Zostawilam s*******a, nienawidzę go do tej pory. Zniszczyl mnie totalnie. Uważam, że jest chory po prostu. Po rozstaniu przyjeżdżał, dzwonił, niszczył na moich oczach pamiatki, mdlal, nawet twierdzil, że raz karetka go zabrala hahahaha. Chuj mu w d**e. Teraz jestem szczęśliwa z innym wspaniałym facetem, a on nadal sam, mial chwile laske z liceum, bo tylko taka niedojrzala jest w stanie z nim wytzrac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niesamowite jest to jaki oni mają dar manipulowania :/ Jeju współczuje, też dostałaś kopa od życia. Mój mi nie zabraniał widywać się ze znajomymi ale on nie chciał się z nimi widywać bo twierdził że to idioci, a jego znajomi są super i musieliśmy wszędzie łazić za nimi. Mój się nie odzywa 4dzień.... Z jednej strony się cieszę bo jest łatwiej... ale z drugiej mnie to przeraża, że to się już skończyło i, że tak łatwo odpuscil... Najgorszy teraz weekend przede mną, jak to przeżyje to już będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w takim toksycznym związku byłam też 6 lat odchodziłam,wracałam tak w kółko ,aż w końcu wyszłam zacisnęłam zęby i zajęłam się swoim życiem a nie było mi tak łatwo bo mam z nim syna...dzwonił pod pretekstem spotkania się z synem a niechciał mnie wypuść z jego domu,był jak psychopata,śledził mnie,poniżał...wystąpiłam o odebranie mu praw rodzicielskich po tym jak zmieniłam adres zamieszkania po 3 latach syn go już nie pamiętał.. Wyszłam do ludzi,odżyłam i poznałam obecnego męża a z eksem nie widziałam się od 2011r. Ucięłam kontakt całkiem,zmieniłam nr. Tel,adres ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Martka, piszesz: myśl o tym że jutro pojedzie na imprezę mnie dobija bo planowali jechać więc na pewno pojedzie - przeciez i tak by pojechal nawet jakbyscie niby byli razem! Przeciez nie raz tak robil, on sie nie liczy z twoim zdaniem, z twoimi uczuciami. Naprawde az tak naiwna i zdesperowana jestes? Czy nie zaslugujesz na chlopaka ktory by cie kochal, szanowal, uwielbial z toba spedzac czas? Im dluzej tkwisz w tym bagnie, tym dluzej pozbawiasz sie szansy na milosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no fakt pewnie byłaby afera bo chciałby jechać... Ja boję się gdziekolwiek wyjść bo boje się że go spotkam :/ chciałabym też wyskoczyć na jakaś imprezę jutro ale boję się że gdzieś go spotkam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz gdzie ma isc, to poprostu tam nie idz. Idz z kolezankami na jakas inna impreze, do kina czy do pubu. Sraj na niego, nawet jabys go spotkala to sie odwroc i idz w inna strone. Wogole z nim nie rozmawiaj. Zablokuj go w telefonie i staraj sie odzyskac radosc zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To i ja napiszę ci o moich doświadczeniach: byłam z takim facetem około 7 lat - robił co chciał, też kumple i imprezy były na 1 planie, czasem błagałam by nie wychodził, wręcz na kolanach (teraz mi wstyd jak to sobie przypominam, totalne poniżenie), bo wiedziałam, że jak wyjdzie, to wróci rano, potem cały weekend będzie leczył kaca. Ciągle słyszałam, że on ma prawo się pobawić, prawo się rozerwać, prawo odpocząć - ja w tym czasie byłam uziemiona w domu z naszym dzieckiem. Z jego ust szły wciąż słowa krytyki, wszystko robiłam nie tak, wszystko źle. Nigdy nie docenił wysiłków, poświęcenia. Wciąż wypominał, że mnie utrzymuje, choć to była nieprawda, bo miałam zawsze swoje dochody, a przez większą część związku normalnie pracowałam. Sprawił, że czułam się głupia, brzydka, nic niewarta. W momentach tych powiedzmy normalnych, nigdy nie zwracał się do mnie z czułością i szacunkiem, co zauważyła cała moja rodzina i znajomi. Dawaliśmy sobie milion szans a ja jak idiotka za każdym razem wierzyłam w jego przemianę. Gdy straciłam nadzieję na poprawę i wspominałam o rozstaniu powtarzał, że będę go błagać o powrót, bo bez niego nic nie znaczę, nie dam rady przeżyć, zginę marnie. No ale zdarzyło się wreszcie coś, co przechyliło czarę goryczy - jakiś banał, który okazał się tą ostatnią kroplą. Dałam mu czas na wyprowadzenie się i nie ugięłam się, gdy namawiał mnie na kolejną szansę. Ten czas od zerwania do jego wyprowadzki to był jakiś koszmar - mijanie się, osobne gotowanie, robienie sobie na złość, milczenie, a w przerwach milczenia kłótnie. Ale stało się i się wyniósł. na szczęście tak dał mi popalić w tych ostatnich dniach, że nie żałowałam niczego i gdy zamknął za sobą drzwi odetchnęłam z ulgą. Krótko potem poznałam fajnego faceta, który w zasadzie był normalny, ale mi jego zachowanie wydawało się tak cudowne, że nie mogłam uwierzyć, że z mężczyzną może być tak wspaniale. Nic z tego na dłuższą metę nie wyszło, ale pomógł odbudować wiarę w siebie i własną kobiecość, uwierzyć że jestem wartościową osobą. Od rozstania z toksykiem minęły cztery lata. Teraz mam już nowego partnera na stałe i wreszcie czuję szczęście, bezpieczeństwo i spokój, ale powiem ci, że nawet po tylu latach nie czuję się do końca wyzwolona. Mam z byłym wciąż kontakt ze względu na dziecko i nadal potrafi mi tak dopiec, że ryczę. Więc dalej ma na mnie jakiś wpływ. Piszę to, żebyś wiedziała, że niełatwo się wyzwolić, ale jest to możliwe. Ja zdecydowałam się mając z nim dziecko, ale dałam radę a nawet zbudowałam nowy - dobry związek. Tobie też się uda, ale potrzebujesz siły, samozaparcia, a przede wszystkim musisz być konsekwentna w swych decyzjach - nie możesz się cofnąć. Trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziś wiem gdzie pójdzie na imprezę, ale jutro nie wiem.. nie chce go spotkać bo wiem, że popsuje mi całą zabawę i zaczne ryczeć... Widzę że długa i ciężka droga przede mną... Ciągle przywołuje sobie myśli co on ze mną robił, ale gdzieś pomiędzy pojawia się straszna tęsknota i zastanawianie się czy on też o mnie myśli... Bez sensu :( ale wiem że musze dać rade, nie mam innego wyjścia. Podziwiam was wszystkie że dałyście radę i zazdroszczę bo też już chciałabym być w takiej sytuacji jak wy teraz ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Piszesz, ze pojawia sie u ciebie straszna teskonota...ale za czym tak tesknisz? Bo jak sama piszesz nigdy nic fajnego z nim nie przezylas, wiec za czym tesknisz? Boisz sie byc sama? Lepeij taki menel niz byc sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tipo
Cześć. Możesz się zdziwić,ale jestem facetem po 40tce. Wszystkie panie opisują Ci jak sobie poradziły wychodząc z takiego związku i to jest super. U mojej byłej w rodzinie jest takie toksyczne małżeństwo które trwa ponad 25 lat. Też były zdrady ,alkohol, imprezy ,przemoc fizyczna i psychyczna. I wiesz co? U nich nic się nie zmieniło. Może teraz jest już mniej żywiołowo,ale oni cały czas żyją obok siebie jak obcy. Z fajnej babki ona zrobiła się zgorzkniałą babą. Satysfakcję ma gdy widzi u kogoś jakieś niepowodzenie,a była kiedyś naprawdę fajną dziewczyną. Nie poddawaj się. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i zastanawianie się czy on też o mnie myśli... ta...pewnie, tak samo dobrze jak przez cały związek, czyli tak jak o g....Nie mysli o tobie, nie myslał nigdy, jedyne co go rusza to może niepokój , że stracił kontrolę nad sytuacja- więc za jakiś czas sie odezwie. Radzę nie wchodzić w dyskusje tylko spławic jednym zdaniem. I uwierz laska, on nigdy nie myślał o tobie . tylko o sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też czułam na początku że tęsknię.. zastanawiałam się jak to będzie,i że nigdy już nie będziemy mogli porozmawiać,przytulić ale po chwili wracałam do złych wspomnień i to mnie trzymało w ryzach ! Szacunek do samej siebie odzyskałam klin-klinem :) i ta jego mina gdy były zobaczył pierścionek zaręczynowy na mojej ręce wtedy dopiero zaczął walczyć ale ja się nie ugiełam bo nie było sensu robić kroku w tył dla człowieka którego nawet nie kochałam.Teraz jestem z siebie dumna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Też czułam na początku że tęsknię.. zastanawiałam się jak to będzie,i że nigdy już nie będziemy mogli porozmawiać,przytulić ale po chwili wracałam do złych wspomnień i to mnie trzymało w ryzach ! Szacunek do samej siebie odzyskałam klin-klinem usmiech.gif i ta jego mina gdy były zobaczył pierścionek zaręczynowy na mojej ręce wtedy dopiero zaczął walczyć ale ja się nie ugiełam bo nie było sensu robić kroku w tył dla człowieka którego nawet nie kochałam.Teraz jestem z siebie dumna!" Kurcze zakończenie jak w bajce :D super :D Dałaś radę i się to opłaciło, cieszę się :) Oby więcej takich silnych kobiet. I ja też taka muszę być, wierze że los mi to wynagrodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×