Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

martka90

Toksyczny związek

Polecane posty

Gość gość
Moj zwiazek moze nie byl az tak toksyczny, ale kilka ostatnich miesiecy bylo bardzo mozna za takie uznac. Bylismy ze soba 2,5 roku. On jest obcokrajowcem i przeprowadzil sie ze mna do Polski, mieszkalismy tu razem przez rok. Kilka dni po tym jak sie przeprowadzil, powiedzial mi, ze widzial mega atrakcyjna dziewczyne w swojej pracy. Opisywal ja jako swoj totalny ideal- wysoka, dlugie ciemne wlosy, widac ze duzo cwiczy bo ma fajnie umiesnione cialo, idealne posladki, wszystkim facetom sie podba itd., po kilku dniach widzialam u niego na fb, ze pisze o niej ze znajomymi i wypytuje o nia-jak ma na imie, ile ma lat itd. Po jakims pol roku okazalo sie, ze on z nia pisze od miesiaca. Codziennie na fb, na telefonie, przez czata pracownicznego. Oczywiscie na poczatku stwierdzil, ze ona mu sie juz calkowice nie podoba i pisze z nia tylko dlatego, ze ona nie zna tu nikogo i pisze z nia czysto po kolezensku. Po 2 tygodniach nie moglam juz dalej tego zniesc i postawilam mu warunek- albo zrywasz z nia kontakt calkowicie albo z nami koniec. Obiecal, ze juz nigdy nie bedzie do niej pisal. Wytrzymal moze 2/3 tygodnie, ona pisala codziennie pomimo braku odpowiedzi tekstu typu "czy jestes na mnie zly:? cos sie stalo?" lub po prstu opisywala mu swoj dzien i czekala az w koncu jej odpisze. Po 2 miesiacach przez pomylke napisal do mnie zamiast do niej no i wszystko wyszlo na jaw. Wyprowadzialm sie z domu w ten sam dzien, w ogole z nim nie rozmawiajac. Zadzwonil do mnie 2 razy, ja nie odebralam i to wszytsko. Zadnego przepraszam, zero jakiejkolwiek proby abym wrocila. Po kilku dniach przyszlam po swoje wszystkie rzeczy. Wciaz nie przeprosil, nie mowil, zebym zostala. Powiedzial, ze to tylko koleznaka i ze nie zamierza zrywac z nia kontaktu, ze nadal mnie kocha i chce ze mna byc, ale ja musze zaakceptowac to, ze on z nia pisze. Wspomne, ze laska miala ciagle faceta od 9 lat, ale w ich zwiazku sie nie ukladalo i on mieszkal w WB. Moj eks przez caly czas kiedy z nia pisal mowil mi teskty typu- w ogole na mnie nie zasluujesz, zasluguje na kogos lepszego niz ty. Ona ma lepsze cialo niz Ty i 90% facetow wybraloby ja, ale ja Cie kocham dlatego jestem z Toba. Ja sluchalam tego i wciaz z nim bylam, wciaz go kochalam, robilam wszystko z mysla, ze moze faktycznie moge byc lepsza...ehh brak slow. Kiedy pytalam czy jest ze mna szczesliwy (nawet wtedy kiedy ukladalo nam sie bardzo dobrze) on odpowiadal- tak sobie, ciagle z czegos niezadowolony, ciagle robilam cos nie tak. Traktowal mnie jako pokojowke, wyprowadzaczke jego psow i wieczne pretensje, ze jeszcze robie cos zle i moge lepiej. Potrafil codziennie krzyczec do mie z lazienki teskt "halo halo haalo!!! no przeciez Cie wolam, czemu nie przychodzisz" na moje pytanie co chce odpowiadal "zapomnialem slipek, przniesiesz mi je?" Na jego warunke zostania nawet sie nie odezwalam, po prostu sie spakowalam i wyprowadzilam sie. Troche cierpialam, ale ciagle wiedzialam ze podjelam sluszna decyzje. Teraz po pol roku, w srodku nocy napisal do mnie 12 sms-ow jak moglam go tak skrzywdzic i jak strsznie sie zachowalam. On poswiecil dla mnie cale swoje zycie, przeprowadzil sie do innego kraju dla mnie a ja bylam taka suka bez serca i po prostu sie wyprowadzilam, nawet nie rozmawiajac. Spotkalismy sie i oczywiscie on wciaz twierdzi, ze ona nic dla niego nie znaczyla, ze to byla tylko kolezanka (teraz mowi na nia stupid b***h), ze moge do niej zadzwonic i zapytac co ich laczylo. Zaczal mnie przekabacac, ze ciagle o mnie mysli, chyba dalej mnie kocha i zebym to przemyslala. Spotkalismy sie nast. razem i powiedzial, ze przemyslal to i stwierdzil, ze jednak nie chce ze mna byc:) zapytalam czy w tym czasie z kims sie spotykal i odpowiedzial: tak, jestem z dziewczyna od sierpnia. (23 sierpnia sie rozstalismy). Fakt faktem, znowu sie wyglupilam, nie powinnam w ogole sie z nim spotyac nigdy, ale z drugiej strony przez ten czas ciagle myslalam, ze moze jednak on byl fajnym facetem, moze jednak mnie nie zdradzil, zbyt szybko podjelam decyzje aby sie wyprowadzic, od naszego ost. spotkania moje oczy w koncu sie otworzyly. Chyba wlasnie tego potrzebowalam. Teraz autentycznie spolczuje jego nowej dziewczynie i ciesze sie, ze to juz za mna. Autorko- Twoje uczucie nie zniknie po miesiacu, prawdopodobnie bedzie trwalo wciaz przez nast. pol roku/ rok az w koncu sie wyleczysz i bedziesz w stanie obiektycznie stwierdzic, ze na to nie zaslugujesz. Bylas z nim 6 lat to nawet kwestai przyzwyczajenie, zapelnienia nim czasu, mozliwosc zadzwonienia ko kogos kiedy tylko cos waznego dzieje sie w twoim zyciu itd., w koncu to mija. Moja rada to wypisanie na kartce wszystkich jego wad, ale takze i zalet- wszystko co przyjdzie Ci na mysl i czytanie tego za kazdym razem kiedy tylko bedziesz za nim tesknic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dwadzieścia dziewięć i pół
Hmm u mnie było trochę podobnie, facet uznał że skoro z nim zamieszkałam, skoro on dobrze zarabia, to już jestem tak jakby jego z dożywotnią gwarancją i on już nie musi się starać. Wkurzał mnie tak, np siedze z nim w pokoju, on gra na kompie i nic do mnie nie mówi, idę do innego pokoju poczytać w ciszy , to on nagle zaczyna mnie wołać, z łazienką podobnie, ja na drugim końcu duzego mieszkania, a on wola czy mu podam ręcznik, jak cisnelam wkurzona w niego, to wielki foch że jak ja się zachowuję i chyba mam coś z głową. Stale coś zrobiłam nie tak, za późno, za wcześnie, za dużo, za mało, stałam w złym miejscu, do tego notoryczne paranoje oskarżeniowe, że ja specjalnie coś zrobiłam, ze złymi intencjami. W końcu nie wytrzymałam, p*****lnęłam tę patologię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie na szczęście nie porównywał do innych lasek, ale i tak mnie zdradzał ;) Mi zawsze powtarzał, że jestem śliczna, że wie o tym, że ma i będzie miał ze mną bardzo dobrze... Tylko nie wie dlaczego on tego nie potrafi docenić. A ja wiem, jemu po prostu pomyliła się miłość z przyzwyczajeniem. Gdyby mnie kochał to by doceniał... A z innej beczki: ciągle kłóciliśmy się o jego kolegów, bo on ciągle chciał z nimi a oni ćpają koks i inne narkotyki. Ciągle go musiałam pilnować, bo nieraz sobie przyćpał, zresztą jak ze mną zerwał jakoś w lecie to chodził codziennie ućpany, w ogóle nie spał bo był cały czas na haju. Jak życ z takim gościem, któremu nie mogę kompletnie zaufać? i ciągle go musze pilnować i sprawdzać czy ćpa czy pije.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Idz sie leczyc, ty , nie on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dwadzieścia dziewięć i pół
Martka, u mojego to samo. Nałogi, nałogi, nałogi... Najszczęśliwszy był kiedy jarał zioło z takim jednym narkomanem. Wiedział, że tego nie toleruję, bo potem jest kompletnie nietrzeźwy i robi i gada głupoty, ale miał to gdzieś. Tylko jak mógł przypuszczać że będę chciała mieć z takim dziecko? Jak na to teraz patrzę, to jakaś kompletna paranoja i patologiczny związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak wiem, że ja się powinnam leczyć bo jak mogłam żyć z kimś przez tyle lat, trzeba mieć grubo nierówno pod sufitem, wiem ;) Tak nałogi własnie nałogi, dla mojego bylego to było normalne, on z takiej rodziny pochodzi, u niego w domu i w otoczeniu zawsze się piło, imprezowalo dlatego nie mogliśmy się w tej kwestii dogadać bo dla niego to była norma, on otacza się tylko takimi ludźmi... Nie ma znajomych, którzy są "normalni", tam żaden kolega mu nie powie "ej słuchaj źle robisz" albo "szkoda że z dziewczyną nie wyszło" tylko każdy mu będzie gratulował postawy, że mnie zlał. Teraz zaczyna się najtrudniejszy moment - weekend. Mam nadzieje, że uda mi się go spędzić ze znajomymi i nie będę tyle myśleć... Już mam ciary myśląć co on będzie robił... eh co za głupota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze wtedy sobie pomyśl: i tak by to robił bez względu na wszystko. Bądź dzielna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dwadzieścia dziewięć i pół
17:53 wsród znajomych mojego było parę abstynentów, ale większość to ludzie dla których bez piwa nie ma życia. Też nie mogłam tego zrozumieć, żeby dla kogoś w ogóle nie było rozrywki bez piwa. Ja juz rzygałam tym widokiem puszek piwa, mialam ochote nimi rzucać z okna. Z paroma znajomymi exa utrzymuję kontakt, co jakiś czas się spotykamy. Myślę że większość z nich mnie rozumie że odeszłam, oni dobrze widzieli co się działo, i widzieli że jego poprzednie związki podobnie się kończyły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wróciłam właśnie ze spotkania z koleżankami... Wypiłam piwo, myślałam ze będzie lepiej, ale wcale nie jest lepiej.. Moje myśli teraz: "nie wytrzymam" jeju ale mi ciężko .... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty jestes od kiego uzalezniona, bo przeciez nie mozna kogos kochac za takie traktowanie. Powinnas naprawde pomyslec o pomocy psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TwojaimienniczkaMarta
Trafiłam tu, bo sama zaczęłam szukać podobnej beznadziejnej sytuacji do mojej. Ja dziś w nocy spakowałam część rzeczy mojego konkubenta... Rano poszłam do pracy i napisałam mu smsa, że chcę żeby się dzisiaj wyprowadził. Na razie cisza... Pół nocy przepłakałam, ale jeszcze dałam się w nocy przytulić i wiem jak będzie mi tego brakować. Ale wiem że to najlepsza rzecz jaką mogę zrobić. Mój facet ma problem z alkoholem. Próbowałam, ale nie mam na niego wpływu. Już raz go pakowałam, ale zapowiedział ze absolutnie on się nigdzie stąd nie ruszy. I wtedy w głębi duszy się cieszyłam ze został, przecież się kochamy. Ale w końcu coś we mnie pękło. Ogromnie pragnę lepszego traktowania, pragnę miłości i wiem że zasługuje na nią. Tylko to tak cholernie trudne. Tylko ktoś tak samo uzależniony od drugiej osoby, może to zrozumieć jak ciężko jest nie ulec przeprosinom i zapewnieniom, że to już koniec złych chwil... Jak ciężko jest po rozstaniu zadbać o siebie itd, jak tak naprawdę nie ma się najmniejszej ochoty wychodzić do ludzi, ani do pracy, wtedy nie ma się siły na zrobienie makijażu, myje się zęby bo trzeba, nie chce się jeść i trzeba uważać żeby samemu nie zacząć nadużywać %. Ale czytam teraz o różnych podobnych historiach i o tym że jest możliwe wyjście z tego i to dodaje otuchy... Trzymam mocno za Ciebie i siebie kciuki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dam wam rade. Postarajcie sie o dobre prace, rozwijajcie sie zawodowo i uwazajcie na kase. Postarajcie sie zbudowac wlasne zycie nie oparte na zwiazku i mezczyznie. Dopiero wtedy szukajcie faceta :D W USA ponad 50 procent ludzi ponizej 34 roku zycia nigdy nie bylo zonatych. I ilosc rozwodow ciagle u nich spada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dwadzieścia dziewięć i pół
Alkohol jest do d**y. Nigdy nie zrozumiem jak można go przedkładać nad relacje miłosne i nie potrafię się pogodzić z tym, że tyle ludzi to robi. Ja dałam mojemu ultimatum: ograniczasz picie albo odchodzę. Pół roku później odeszłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też tego nie rozumiem, i nie rozumiem po co ktoś się pakuje w związek wiedząc, że koledzy i nałogi będą ważniejsze... Wczoraj odpisała mi jego bratowa, oczywiście na wstępie ją uprzedziłam że nie chce wiedzieć co on robi, z kim robi i jak robi, żeby mi nic o nim nie mówiła. Ona oczywiście że jest jej mnie żal, że szkoda tego wszystkiego ale wie, że stać mnie na kogoś lepszego. Ja ze łzami w oczach jej odpisywałam, i napisałam że życze im wszystkiego dobrego i żeby trzymali się ciepło... Pożegnałam ich wszystkich :( ehh... a dzisiaj byłam na zakupach i ciągle mi się wydawało, że gdzieś go widze, że jego auto itp... Chyba dlatego że tak strasznie nie chciałabym go spotkać... :( Dziś wybieram się na imprezę ale nie wiem gdzie bo on może być wszędzie. Jeju to jest straszne jak pomyśle że on tak łatwo to olał, że były zaręczyny... a że już jest po wszystkim to jemu bez różnicy... Dla mnie zaręczyny bardzo dużo znaczą a dla niego nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i stało się, spotkałam go na tej imprezie, oczywiście naćpany, pijany nie wiem co jeszcze.... Nie wytrzymałam podeszłam do niego, zapytałam czy jest zadowolony z tego co zrobił, powiedział że tak, zapytalam czy jest zadowolony z tego że zerwał zaręczyny, powiedział że tak... poszłam... później bawiąc sie zobaczyłam że ciągnie jakaś laske za rękę, znowu podeszłam, a on powiedział że nie chce mu sie ze mną gadac, popłakałam się i on to widział ... jego kolega mnie pocieszał... i powiedział mi że tydzien temu on nie był w opolu naprawiać coś tam tylko pojechał normalnie na imprezę na śląsk. Tak rycze w domu że aż moj tata przyszedł. Ja nie potrafie i nie mogę tego przeżyć... boże daj mi siłę :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Nadal nic nie zrozumialas i co najgorsze, nie dajesz sobie pomoc. Zycze wiec powodzenia (obojetnie co to znaczy). Pozwalasz traktowac sie jak gowno i chyba powoli wierzysz, ze nim jestes (sorry). Szkoda cie jako czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dużo rozumiem, tylko nie jest łatwe być obojętnym w takiej sytuacji... bardzo mnie to zabolało.... Wiem, że on to zwykłe g****o po prostu... czym ja się przejmuje... To czego się obawiałam mam już za sobą naszczęście,mam nadzieje że będzie już lepiej. Myśle, że on już nie wróci... zazwyczaj wracał po paru dniach... teraz minął tydzień i jego postawa jest jaka jest więc myślę że da mi spokój. Niech sobie znajdzie lepszą ode mnie... Pomijając te całą sytuacj***awiłam się świetnie :) On teraz szlaja się z kumplami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykre jest to, że on teraz zamiast zachowywać się normalnie to próbuje mi pokazać, że źle zrobiłam zostawiając go, i będzie się na mnie mścił... Znienawidził mnie ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Martka, ale w jaki sposob on chce ci to pokazac? Z tego co piszesz, to facet ma na ciebie totalnie wyje/bane, pewnie nawet by nie zauwazyl ze byliscie na tej samej imprezie, gdyby nie to ze do niego polazlas i sie jeszcze bardziej zgnoilas. On sie dobrze bawil, a ty za nim latalas...wiec kto tu komu probowal cos pokazac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on mi, że jestem nikim dla niego... Zawsze jak się rozstawaliśmy to dwa dni chciał ze mną być a później się mścił, i miał wyj****e. Wiem że się zgnoiłam, ale nie wytrzymałam po prostu... czasu nie cofne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, że dałam mu satysfakcję ale naprawde nie jest łatwo wytrzymać w takiej sytuacji... Jest mi źle, ale co zrobię... on zrobi wszystko żeby mi dokopać... Muszę dać radę jakoś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale w jaki sposob chce sie mscic? Bo on nawet gadac z toba nie mial ochoty? Ty chyba masz jakies urojenia? Najpierw uroilas sobie ta cala "milsoc" (bo ewidentnie facet cie od dawna nie kocha, albo i nawet wcale nie kochal), a teraz jakies zemsty...Facetowi jestes obojetna, kiedy ty to zrozumiesz? Naprawde jestes az tak slepa i glupia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy tak obojętna skoro za każdym razem tak robił jak się rozstawaliśmy, też nie chciał ze mną gadać i miał totalny zlew na mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Halo??? Jak nie chce gadac, olewa - to co to znaczy? Ze mu zalezy? Ze kocha? Dziewczyno, ty naprawde potrzebujesz pomocy, bo masz chyba problemy z ocena sytuacji/rzeczywistosci??? i niby gdzie ty tu widzisz chec zemsty? Facet sie swietnie bawi, wkoncu sie od ciebie uwlonil, a raczej powinnam napisac CIEBIE od siebie uwolnil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to dobrze, mam nadzieję że rzeczywiście ma mnie gdzieś i da mi spokój... Bo już nieraz tak było a później przychodził ... więc może tym razem nie przyjdzie, i w końcu odżyję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto, nawet jak przyjdzie, to ty nawet nie chcuj z nim rozmawiac!!! Odetnij sie calkowicie, bo inaczej nigdy sie z niego nie wyleczysz. Zrob sobie liste tych wszystkich rzeczy ktore on robil o powies na lodowce, nawet niech rodzice wiedza i czytaj po 100 razy dziennie. Nawet niech ci do glowy nie przyjdzie za nim tesknic, bo nei ma za czym. Powinnas teraz dziekowac bogu, ze to sie tak potoczylo. Wykresl go ze swojgo zycia i przestan czekac az sie odezwie. To kawal HOOJA ktory nidgy cie nie kochal!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam wrazienie, ze Twoim najwiekszym problemem w tej sytuacji jest to, ze on nie lata za Toba i Cie nie przeprasza, nie probuje odzyskac. Na tej imprezie sie upodlilas na maska, nie ma sie co oszukiwac. Powiedz mi, czym on Cie ujal ze chcialas z nim byc? Sama piszesz, ze nie masz ZADNYCH milych wspomnien z nim zwiazanych, ze nigdy nie bylo inaczej. Wiec o co chodzilo bo nie ogarniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Martka, to chyba jakis pasztet i dlatego sie zgadzala na takie akcje, boi sie ze nikt jej nie zechce, hehehe...wrazal bo chcialo mu sie ru/chac a wiedzial, ze ty zawsze w dup/ska nastawisz. Na twoim miejscu, to bym sprawdzila czy jakims syfem cie nie zrazil skoro tak imprezuje, to pewno i nie jedna bzyknal na tych imprezach i jak cpa, to cholera go wie czy nie zarazony jakims HIVem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet po rozwodzie
Do autorki po prostu jeszcze nie dotarło, że to nie jej fecet jest problemem, tylko jej psychika. Nie wiem, może jest niezaradna życiowo, może jest DDA, może jest kobietą bluszczem, ale zachowuje się jak alkoholiczka po odstawieniu gorzały. Nie pije, ale ciągle o niej myśli. Obawiam się, że jeżeli on wróci (a to jest całkiem możliwe, pasożyt potrzebuje żywiciela), to padnie mu pod nigi, żeby wytarł o nią buty, byle by tylko był obok. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak upodliłam się bardzo, dlatego własnie nie chciałam go spotkać, wiedziałam że nie wytrzymam tego, że to nie na moje nerwy... Ja jeszcze w ogole chciałam do niego dzwonić (po co?nie wiem) ale się powstrzymałam bo to byłby już gwóźdź do trumny. Dobrze się stało wiem o tym... Tylko ciężko się jest z tym pogodzić, chyba każdy przechodzi coś takiego po rozstaniu... Ale będę walczyć sama ze sobą żebym to wytrzymała !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×