Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Macierzyństwo mnie wykańcza, juz nie wiem co robic

Polecane posty

Gość gość

Witam. Mam 26 lat i 7 miesięcznego syna. Partner strasznie go pragnął ja nigdy nie chciałam mieć dzieci. Wpadliśmy ale byliśmy juz mocno od siebie oddaleni. Po 8 latach związku juz bardziej myślałam o rozstaniu niż ślubie. Kocham swoje dziecko, ale czasami juz nie daje rady. Chłopak non stop wyjeżdża za granice a jak jest w Polsce to ciagle gdzieś chodzi. To basen to siłownia, swoje przyjemności. Synem sie zajmuje jak musi, ale jak jest w domu to on sobie chce wypić kawkę zjeść obiadek poleniuchować przed tv a dziecko jest mocno absorbujące. Non stop krzyczy nie umie sie sam bawić, raczkuje od razu do mebli i wspina sie do góry, wiecznie niezadowolony trzeba przy nim siedzieć calutki czas. Ja tez potrzebuje czasu dla siebie a musze sie o niego mocno prosić. Nawet wyjście na zakupy to dla mojego partnera wielki problem bo zabieram mu jego cenny czas który on mógłby spędzić oglądając telewizor czy grzejąc sie w saunie. Nie dogadujemy sie, ciagle sie kłócimy, mowi mi ze nie doceniam tego co mam ze mam idealne zycie bo przeciez sobie siedzę tyko w domu z dzieckiem i nic mnie nie interesuje. Teraz mam jeszcze macierzyńskie które mi sie zaraz skończy. On uważa ze skoro pracuje i utrzymuje dziecko to jego rola sie na tym kończy. Coraz cześciej w domu padają teksty rozstanie i zastanawiam sie czy to nie bedzie lepsze rozwiazanie. Tylko co potem. Dziecko do żłobka a ja jako samotna matka do pracy. Tylko co jak dziecko chore. Kto bedzie chciał zatrudnić niedyspozycyjnego pracownika. Babcie daleko w innym mieście, ojciec dziecka za granice. Nie wiem juz sama co mam robic. Jestem wykończona nie przespanymi nocami i ciągła opieka nad dzieckiem. Czytam te wszystkie komentarze opinie innych matek ze macierzyństwo to cudowny czas ze takie jak ja to marudy które nie nadają sie do zycia w rodzinie. Moze faktycznie sie nie nadaje bo meczy mnie kleszczenie sie w kawalerce w 3 gdzie wiecznie jest bałagan rozsypane zabawki wózek i inne rzeczy. Jest wiecznie zagracone całe dnie tylko zajmuje sie dzieckiem i jak spi to sprzątam gotuje prasuje piorę. Od 5 do wieczora na nogach na pełnych obrotach czasami nie ma opcji nawet zjeść. Dziecko jak nie spi nie usiedzi samo nawet 3 minut ciagle trzeba przy nim byc. Jeść nie chce spac nie chce ciagle krzyczy. Czasami jestem juz tak zmęczona ze nie daje rady. Z nerwów wieczne awantury w domu. Jestem tak nieszczęśliwa ze po prostu nie umiem sobie z tym poradzić. Zazdroszczę wszystkim matkom które sa szczęśliwe ze swoimi grzecznymi dziećmi, maja ład i porządek w swoim domu. Ja mam taki mętlik w głowie ze jak dziecko zaczyna płakać to ja zaczynam sie denerwować. Juz sama nie wiem czego chce. Nie oddałabym go za nic w świecie to moje dziecko i wiem ze mnie potrzebuje. Jak nie widzę go kilka godzin to za nim tesknie, ale po prostu sytuacja w domu mnie tak meczy ze czuje sie rozbita psychicznie z każdej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli nie masz pomocy tym bardziej w parnerze to nie dziwie sie ze jestes zmęczona . Może na spokojnie usiadzcie i porozmawiajcie . Powiedz mu ze potrzebujesz jego pomocy , ze jestes zmeczona ale zaznacz ze bardzo doceniasz jego prace . Kazdemu nalezy sie chwila relaksu . Jesli tak bedzie nadal to zwiazek sie posypie a ty zwariujesz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zapytałabym wprost ale na spokojnie czy chce ratowac wasz zwiazek bo jesli bedzie tak dalej moze sie rozpasc . Pamietaj by zawsze doceniac jego wkład bo dla faceta to wazne . Wrecz popros go o pomoc - do faceta trzeba tak inaczej :P niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem cię trochę sama mam absorbujace dziecko w domu non stop burdel bo jak tylko usnie trochę na chwilę to siedzę cicho jak mysz pod miotłą zeby jej nie obudzić bo jak się nie wyspi jest tak marudna że wykańcza mnie fizycznie. Tylko że mój mąż jest trochę inny fakt dużo pracuje Ale trochę mi w domu pomaga. Chcesz radę? Odejdź. Nie wiem wróć do rodziny zazadaj alimentów. Będzie tylko gorzej. Znarnuhesz sobie życie a tak jesteś młoda na pewno kogoś poznasz. I nie wszystkie firmy od razu zwalniają młode matki. Przecież zawsze tak jest jak dziecko małe choruje to np u mnie non stop babki na zwolnieniu i nikt z tego halo nie robi. Wychoruje się a po dwóch latach uodporni trochę glowa do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież to stary dziad taki się nigdy nie zmieni typowy snob. Co wy mu chcecie tłumaczyć ?? Ja bym się spakowala i wyniosła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie macierzyństwo tylko partner Cie wykańcza. Jak sie ma oparcie z facecie żadne dziecko ci niestraszne :). Z nim musisz zie dogadać. Q takiej sytuacji lepiej miec od niego almenty niz jego w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Przecież to stary dziad taki się nigdy nie zmieni typowy snob. Co wy mu chcecie tłumaczyć ?? Ja bym się spakowala i wyniosła x pierwsze sie rozmawia , jesli nie wyciagnie z tego wniosków to zegnaj. szkoda czasu i zdrowia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale doradzacie - łatwo odejsc . Trudniej pozbierac zwiazek - znam małzenstwo gdzie facet zachowywał sie podobnie a nawet tak samo , dziewczyna postraszyła rozwodem i ze nigdy wiecej nie zobaczy syna to zaraz sie ocknął . Facet sie zmienił nie do poznania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie chodzi o to ze on uważa ze jest idealnym partnerem i ojcem. Nie widzi w ogóle swoich wad. Pracuje chwilkę za granica bo jakieś 4 miesiące w roku, resztę czasu jest w Polsce. Ja na swoje potrzeby nie biorę od niego pieniędzy. Opłaca mieszkanie, jedzenie i jedzenie dla dziecka. Ja jak ide na zakupy to ciuszki czy jakieś deserki itd kupuje za swoje. Chodzi o jego egoistyczne podejście. Twierdzi ze siedzi z dzieckiem wiecej ode mnie co jest totalna bzdura. Jedzie na uczelnie wraca, zje, pobawi sie z nim 15 minut i jedzie sobie na basen, wraca jak mały spi. Ostatnio chciałam wyjsć z koleżankami do galerii to wielka afera ze on nie pójdzie na siłownie, a jak w sobotę chce pojechać do koleżanki jak mały juz spi to tez mu nie pasuje bo bedzie musiał wstawać do niego w nocy. Mały jest mega męczący bo budzi sie nie raz i 8 razy w nocy a o 5 juz nie ma zlituj trzeba wstać. Tylko On tak wstanie raz w tygodniu i zmęczony odsypia potem 3 dni, a ja tak wstaje cały czas, a jak go nie ma to na okrągło jestem z dzieckiem, chory nie spi całe noce i nie mam kiedy odespać, tego nie zauważa. Nie da sie chyba porozmawiać juz normalnie bo zaraz jest to samo. On sobie planuje zycie a mnie przesuwa w nim jak mebel. Obiecywał ze nic sie nie zmieni i nie zmieniło, ale w jego zyciu. Chce wyjechać na stałe za granice a mnie dać do rodzicow z dzieckiem na 2 lata. Odbiera mi całe moje zycie. Mieszkamy od 6 lat w dużym mieście mam tu swoich znajomych swoje całe zycie a on chce mnie wysłać na wieś bo uważa ze teraz to tyko on i dziecko sa moim życiem a cała reszta sie nie liczy. Moze i tak jest ale mam 26 lat i chciałabym jeszcze od czasu do czasu pożyć a nie tylko siedzieć w 4 ścianach z dzieckiem. Wszystko musze dostawać do niego, to co on chce tak ma byc i nie ma dyskusji. Bo on chce zarobić na swój wymarzony dom i nie widzi innej opcji tylko wyjazd. To po co mu było to dziecko. Czasami sie czuje jak pomoc domowa która ma tylko siedzieć w domu, sprzątać prac gotować i zajmować sie jego synem, nigdzie nie wychodzic tylko byc na każde skinienie. Ma do mnie pretensje ze on nie ma kiedy odpoczac a tak na Prawdę odpoczywa cały czas będąc w Polsce. Widzi siebie, swoje potrzeby, a ja? Ja przeciez jestem przyzwyczajona. A jak mowię ze obiecywał ze tak nie bedzie to słyszę- i ty mi uwierzyłas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
. Chce wyjechać na stałe za granice a mnie dać do rodzicow z dzieckiem na 2 lata. Odbiera mi całe moje zycie x Teraz juz mi wystarczyło . Postawiałbym krótko jestesmy razem i razem wyjezdzamy albo sie rozstajemy . Jesli on chce jechac sam na dwa lata to juz nie wróci .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli nie jesteście małżeństwem? To spróbuj postraszyc. Pogadaj z nim i spróbuj się wyprowadzić choćby na kilka tygodni. Musisz dac mu kopa i nim potrzasnac bo inaczej jego rozum tego nie ogarnie niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Możliwe ze to on mnie wykańcza a nie dziecko. Ale ja chyba juz po prostu nic do niego nie czuje. Cała ciąże imprezował nie przejmował sie niczym. Teraz przestał imprezować bo on ma dziecko. Ale co z tego jak zachowuje sie tak jak zachowuje. W domu tylko brudzi nie pomoże w niczym. Czasami zakupy zrobi ale to chyba zeby z dzieckiem nie siedzieć. On robi po prostu co chce, nie czuje sie w obowiązku wrócić do domu bo dziecko, po prostu załatwia swoje sprawy i ma gdzieś czy ja potrzebuje pomocy czy nie. Jak sie klocimy to mi mowi w nerwach ze żałuje ze ze mna ma to dziecko, ze jak jestem taka nieszczęśliwa to żebym sobie była samotna matka na własne życzenie a on sobie ułoży zycie. Potem twierdzi ze mnie kocha i tak tylko w nerwach mowi ale ja w to nie wierze. Wydaje mi sie ze tak właśnie jest i jest ze mna zeby mieć dziecko blisko siebie ale tyko mieć. Mój czas moje potrzeby sa dla niego nie ważne, ale on uważa ze nie jest tak, mowi ze sa ważne a widzi siebie, z nim rozmowa to jak mówienie do ściany, to typ marzyciela wymarzył sobie swój dom i do tego daży, nigdy nie liczył sie z uczuciami innych, zawsze mówił ze jest skutwysynem i po trupach do celu. Tyko wcześniej jakoś to do mnie nie docierało a teraz mnie to przeraża. Tak na prawdę nie chce z nim byc tyko boje sie co dalej. Jak sobie poradzić z dzieckiem. Z takim małym dzieckiem i jak dziecko to zniesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie to partner cię wykańcza nie macierzyństwo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On chciał żebyśmy pojechali z nim za granice. Ale ja tam juz mieszkałam z nim pare lat temu. Wyglada to tak ze on od 7 do 23-24 w pracy od poniedziałku do soboty niedziela wolna albo i nie. A ja bez języka w obcym kraju z małym dzieckiem. Zero znajomych rodziny pomocy z nikad. Tam to juz bym sobie chyba strzeliła w łeb. A jego tłumaczenie- ale w niedziele bede miał syna dla siebie. Jeden dzien w tygodniu jak pospi do południa pobawi sie z synem. Ja powiedziałam mu zeby znalazł prace w Polsce, jest po studiach poradziłby sobie, ale on tam za dużo zarabia i nie chce pracować w Polsce za "'marne grosze" bo on chce mieć swój dom bez kredytu i nie ma żadnej dyskusji z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jednej strony czasami czuje sie winna bo on chce zarobić na dom dla całej rodziny, zeby mojemu dziecku było lepiej. Ale to sa jego marzenia, nie moje. Ja nie chce domku na wsi tak jak on i to mnie tez przytłacza. Ze to ze mamy razem dziecko sprawia ze wszystkie moje marzenia poszły w bok. Ze nie liczy sie to czego ja chce. Ja nie czuje tej całej pogoni za pieniądzem, tego szału zarabiania i mieć wiecej ciagle wiecej. Ja bym chciała tylko spokojnego zycia, czasami chwili relaksu rozrywki póki jestem jeszcze młoda. A on mi to wszystko odbiera. Liczy sie on jego plany, marzenia. A ja musze sie dostosować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiedz mu wprost o swoich uczuciach o tym czego chcesz badz czego nie chcesz . Powiedz ze chcesz by tutaj pracował ze nie chcesz domu na wsi itd . Zobaczysz co ci powie - jesli twoje zdanie sie nie liczy to odejdz bo po co sie meczyc całe życie z kims kto cie nie zauwaza . Uprzednio poinformuj go o swoich plananch co do wyprowdzki jesli juz bedziesz tego pewna . Jezlei facetowi zalezy bedzie walczył , jesli ma was w nosie palecm nie kiwnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mówiłam mu wiele razy. Mówiłam ze szczęśliwa czuje sie tylko tu gdzie mieszkam. Ze nie chce mieszkać ani u rodzicow ani za granica ani na wsi. Ale on chce. Bo pieniądze, dla niego najważniejsza jest kasa. On od małego był tak wychowywany ze to on jest najważniejszy zawsze był najmądrzejszy najładniejszy najlepszy zawsze w centrum uwagi i zawsze kasa sie liczyła i dalej tak jest. Ja mu powiedziałam ze jestem nieszczęśliwa ze mam dość tej tułaczki żebyśmy wynajęli dwa pokoje znalazł prace i wzięli kredyt ze ja tez pójdę na początku dorywczo ale myślałam cos w domu, jestem po kosmetologii wiec mogłabym robic paznokcie czy założyć swój biznes na Allegro, w weekendy mogłabym pracować w restauracji bo to tez potrafię pracowałam tak wiele lat ale nie. On widzi siebie i swoje plany. Reszta sie nie licz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam meza który całymi dniami gonił za kasa . Dzieci zero go interesowały moze bardziej by sie nimi " pochwalic " Nigdy dla nas nie miał czasu . Pomocy przy dziecaich chyba nawet nie oczekiwałam bo miałam pomoc d rodziców wiec chyba takiej potzreby nie miałam . Takie małżenstwo na paierku , kazdy miał inne palny , marzenia . wybudował nowy dom ale nie umiałams ie cieszyc skoro nawet w tej kawwestii mia niewiele do poiwezenia . mMieszkałam jak w obcym miesjcu . Pewnego dnia spotkałam faceta z którym miło było pogadac , mielismy podobne mysli i cele . W kilka miesiecy tak sie zapedzilismy ze pokochalismy . Wniosłam o rozwód , mąz chciał sie zmienic itd - nie słuchałam go wcale bo chyba nigdy go nie kochałam . Wyszłam ponownie za mąż , teraz mam pomoc , zainteresowanie i miłosc , taka prawdziwa . Wspolne plany i marzenia . A on tez sie ożenił ale jego zona ma ten sam problem z nim . Tacy ludzie sie nie zmieniaja . Dzisiaj ? dzisiaj moge powiedziec ze powinnam juz dawno od niego odejsc i nie marnowac sobie 10 lat - bo uwazałam ze chyba tak musi byc . Po rozwodzie dziecmi interesował sie przez pól roku potem tylko przelew raz w mcu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wy nas tego uczycie kasa misiu kasa. Teraz nie miejcie pretensjii ,że połowa młodych facetów za granicą zapieprza. Ciekawie co byś zrobiła gdyby twój facet faktycznie pracował w polsce gdzie nawet po studiach 3/4 tys. to maksimum. Macie to na co zasłużyłyście. Chamstwo i narcyzm można zaakceptować brzydoty i biedy nie. Tak wygląda motto życiowe polek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz jakoś przetrwać, troszkę odchowasz dziecko i będzie na pewno lepiej, jakoś sobie ułożysz życie od nowa, ale ja na twoim miejscu poczekałabym jakies 2 lata, az młody podrośnie. Jak bedziesz samotną matką to też nie będziesz miała pomocy tak jak i teraz nie masz, ale teraz chociaż będziesz miała jakis grosz od męża jak macierzyński ci sie skończy, no i dach nad głową. Olej partnera i rób swoje. Niech mąż sobie jedzie w p**du jak chce. Synek jest najważniejszy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz jakoś przetrwać, troszkę odchowasz dziecko i będzie na pewno lepiej, jakoś sobie ułożysz życie od nowa, ale ja na twoim miejscu poczekałabym jakies 2 lata, az młody podrośnie. Jak bedziesz samotną matką to też nie będziesz miała pomocy tak jak i teraz nie masz, ale teraz chociaż będziesz miała jakis grosz od męża jak macierzyński ci sie skończy, no i dach nad głową. Olej partnera i rób swoje. Niech mąż sobie jedzie w p**du jak chce. Synek jest najważniejszy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idz do psychologa-psychoterapeuty do poradni zdrowia psychicznego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym chyba też zrobiła jak radzi gość z 10:23. Dobrze, że chociaż kasę daje... Wyciągnij ile się da, nie wiem, może odkładaj sobie jakieś pieniądze i staraj się uniezależnić w razie czego. Jak masz fach w ręku, to może rzeczywiście rozkręcać jakąś działalność. Łatwo mówić - odejść. Jak synek podrośnie do wieku przedszkolnego będzie łatwiej, teraz jesteś trochę uziemiona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a czemu ty nie mozesz odejsc i mu dziecka zostawic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki miałam nawet zamiar robic swoje i sie nie przejmować. Jak pojedzie to niech jedzie i tak sama bede to i tak bede. A dziecko musi gdzieś mieszkać cos jeść i tak sobie myślałam pójdzie do przedszkola ja do pracy bedzie lżej. Ale juz po prostu tak mnie to wykańcza ze nie potrafię udawać w domu ze jest super. I codziennie awantury a do tego to on jest pierwszy ciagle niezadowolony wiecznie rozdarty non stop mu cos nie pasuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podejdz do tego bardziej filozoficznie. Dziecko jest, wiec trzeba je wychowac, najtrudniejszy jest okres pierwszych 2 lat. 7miesieczne nie potrafi sie samo bawic, to naturalne. Balagan w domy w tym czasie tez. To sie zmieni, gdy dziecko bedzie starsze. Na razie ciesz sie,ze partner was utrzymuje i skoro i tak jestes w domu, staraj sie jak najwiecej dac z siebie dziecku, obserwuj jego rozwój- to naprawdę jest ciekawe, kształtujesz człowieka!-pomagaj w zdobywaniu nowych umiejetnosci, dbaj o jego zdrowie. To potem zaprocentuje. Pamietam, jak siedziałam w domu z dwójka malutkich dzieci, dziadkowie daleko, maz caly dzień w pracy. Nie umial czy nie chcal zajmowac sie wtedy dziecmi ( faceci zreszta na ogól lapia kontakt z dziecmi juz starszymi, u nas tez tak było. Skoro i tak byłam slazana na bycie z dziecmi od rana do wieczora i w nocy, starałam sie czerpać z tego jednak jak najwiecej dobrego - dla siebie i dla dzieci. Poki dziecko jest malutkie, odradzalabym ci jakies g***towne decyzje/rozmowy itd z partnerem. Skup sie na dziecku. Jak podrosnie - ocenisz sytuację i pomyslisz, co robic dalej. Jesli teraz podejmiesz decyzje o odejsciu - partnera to pewnie nie zmartwi, a ty bedzisz miala byc moze trudniej w uzyskiwaniu alimentów. Potraktuj sie jak samotna matke, ale ze wsparciem finansowym - to juz coś. Moze zreszta w waszym zwiazku cos sie bedzie zmieniac na korzysc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gość z 10:22 Nigdy nikogo nie prosiłam o pieniądze zawsze pracowałam i dawałam rade. Jak zaczął studia ja tyrałam po 16 godzin zeby on nie musiał zeby skupił sie na nauce, mógł sobie imprezować zeby przeżył studia jak student z czystym mieszkaniem ciepłym obiadem uwierz materialistka nie jestem. Ja rownież moge isc do pracy nie musze siedzieć w domu i czekać az ktoś mi przyniesie pod nos. Wole mieć swoje pieniądze niż prosic faceta o kasę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spędzam z dzieckiem każda chwile, bawię sie z nim, układamy klocki nauczyliśmy sie raczkować mowię do niego bawimy sie razem cały dzien. Ale czasami tez potrzebuje chwili dla siebie, chwili odpoczynku, snu. Tego brakuje mi najbardziej. Po prostu sie wyspać czasami odpoczac wyjsć na chwile. Ale partner egoista ma to gdzieś. Ostatnio powiedział do mnie ze mam mu zostawić nazwiska adresy i numery telefonów do moich wszystkich koleżanek. Uważasz ze to normalne partnerskie zachowanie? Nie mam nic do ukrycia ale nie chce sie czuć we własnym domu jak dziecko wiecznie kontrolowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale pomysl, co ci to da, jesli sie teraz rozstaniecie - roboty ci przy dziecku nie ubędzie, kasy i wolnego czasu nie przybedzie, a tak przynajmniej moze raz na pare dni mozesz gdzis wyjsc, na zakupy itd. No trudno, tak ułozyło sie, taki partner, teraz go nie wychowasz , w zyciu róznie bywa, nie wszedzie jest idylla. Skup sie na dziecku, bo nikt inny go nie wychowa. Dasz radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co piszesz, zdajesz się być silną, zaradną kobietą. A to bardzo dużo. Dasz sobie radę, moim zdaniem. Olej dziada, ciągnij z niego ile się da i żyj swoim życiem. Ja chyba planowałabym sobie czas tak, że brałabym dziecko ze sobą i niech się cmoknie. Synek podrośnie i będzie łatwiej. Ja żyję w normalnym małżeństwie, a też jestem całe dnie sama z dwójką dzieciaków i wszystko muszę robić z nimi, bo nie mam wyjścia. Taki urok wczesnego macierzyństwa. A jeżeli chodzi o stwarzanie pozorów- chyba żyje tak więcej par niż nam się wydaje. Zaciśnij zęby i idź do przodu, albo w dziecko i potem w pracę, albo może kogoś poznasz, a może partner otrzeźwieje? Wierzę, że jesteś nieszczęśliwa, ale masz synka i tego się trzymaj. Dasz radę, mamy mają twarde tyłki;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×