Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czuję się stłamszona przez rodziców, jak mam sobie pomóc?

Polecane posty

Gość gość

Mam cudownych, ale dziwnych rodziców. Dziwnych, bo chyba w nietypowy sposób podchodzą do swojego rodzicielstwa, szczególnie moja mama. Często zwracała mi uwagę, że coś niedokładnie robię, albo źle, albo, że jak ubiorę taką bluzkę i takie spodnie, to źle wyglądam. Zawsze mnie to bolało, zawsze prosiłam, żeby choć raz czegoś nie powiedziała albo skłamała, że wyglądam cudownie, żeby po prostu było mi miło, żebym się ucieszyła. Nigdy nie usłyszałam, że jestem ładna albo coś. Moja mama często mówiła, że lepiej, żeby ona mnie skrytykowała niż ktoś obcy, bo jak ona to zrobi, to wtedy od obcej osoby mnie tak nie zaboli. Jest mi ciężko, bo bardzo często jak przyjeżdżam do rodziców na weekend czy nawet na dłuższy czas, żeby im w czymś pomóc, to zawiązuje się jakaś rozmowa, temat zamienia się w inny temat i zaczynam słyszeć rzeczy, że nie angażuję się w prowadzenie domu, że nie jestem temu domowi oddana i nie czuję się za niego odpowiedzialna, że tyle lat nie ma mnie w domu, bo jestem na studiach itp. Najgorsze jest to, że jest mi po prostu przykro. Oni coś powiedzą i wracają do swoich zajęć, a ja siedzę i myślę w kółko jaka jestem niedoskonała. Jest mi smutno i słyszę, że się obrażam, chociaż to nie prawda. Jest mi ciężko i nie wiem jak im to wytłumaczyć. Mówię im o swoich odczuciach, ale oni nigdy mi nie przyznają racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsza dla drugiego człowieka jest świadomość, że inni nie liczą się z ich zdaniem. Następnym razem odpowiedz, że ty wiesz lepiej co c***asuje, znasz swoją wartość i ich opinia nie ma dla ciebie znaczenia bo i tak zrobisz po swojemu. I po tym zajmij się innymi zajęciami bez przeżywania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbuję tak robić, ale to ich nie przekonuje. Jak byłam młodsza, to słyszałam, że jestem podatna na wpływy itp. Teraz może już tego nie słyszę, ale dobija mnie to wszystko. Nie mam nikogo kto by na to spojrzał z boku i im wytłumaczył, że może chcą dobrze, ale wpędzają mnie w dolinę, z której nie mogę wyjść. Naprawdę nie pamiętam kiedy usłyszałam coś dobrego. Codziennie słyszę milion drobnych przytyków, co zrobiłam źle, co myślę źle itp. Wykańcza mnie to. Kilka razy też słyszałam, że jak byłam mała to zapowiadało się, że będę bardziej do nich podobna, a na studiach się zmieniłam. Po czym słyszę, że mam nie mieć wyrzutów sumienia, że na nie poszłam. Gubię się w tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem ciągle spięta, nie potrafię niczym cieszyć, nie potrafię w siebie uwierzyć, a jak proszę, żeby choć raz powiedzieli coś dobrego, to zaczyna się znowu wywód i znowu wychodzi, że to ja jestem ta zła, która Bóg wie czego wymaga, a sama żle się zachowuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jesteś sama z tym problemem,wiele osób jest niszczonych przez najbliższych i nie bez powodu ponad 90 procent ludzi w psychiatrykach ląduje z powodu tzw.rodziny.Póki jest czas,ratuj siebie,szukaj wsparcia i pomocy ,bo możesz zmarnować sobie jedyne życie na tej planecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie największe szkody mogą uczynić owi cudowni rodzice. Oni są przecież tacy wspaniali,więc trudno się od nich odwrócić.Wtedy idzie się na kompromisy,zamiast w odpowiednim momencie stanąć we własnej obronie. Po czasie można obudzić się z kompletnym barakiem wiary w siebie,a co za tym idzie mogą pojawić się trudności w każdej innej sferze życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest błędne koło, bo jak mówię im, że mnie to boli, to gdzieś wewnętrznie czuję, ze jestem nielojalna i zła. ale jak to powiem to słyszę, że przecież to są moje myśli. nie umiem tego nawet opisać. czuję się brzydka, niepotrzebna. moja mama jest dobrym człowiekiem, miała ciężko w życiu i może dlatego tak jest. kiedyś bardzo się wszystkim przejmowałam, dzisiaj nie interesuje mnie opinia obcych ludzi, ale jak to mówię to słyszę, że wcale tak nie jest, że tylko tak mówię. za każdym razem jest tak jakby wiedziała lepiej co myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
często po takich rozmowach skacze mi ciśnienie i bardzo boli mnie głowa i wtedy słyszę od mojej mamy, że jestem taka jak ojciec, że tylko powiedzieć mi prawdę, to tak reaguję, że na dobrą sprawę nie można mi nic powiedzieć. i znowu czuję się winna. nie wiem jak mam sobie pomóc, jak im wytyłumaczyć, ze czasem to ja mam rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest błędne koło-----------------czyli sama to celnie określiłaś. Zauważ,że zamiast swoją własną energię przeznaczać na WŁASNE życie,zużywasz ją na dręczenie się innymi,co gorsza,rodziną. Ludzie najbliżsi potrafią wpędzać w poczucie winy i manipulować człowiekiem i im bardziej będzie starał się wywinąć,tym bardziej sytuacja może się zapętlać. Po prostu,zatrzymaj się na moment i zastanów,kto jest dla Ciebie najważniejszy i wobec kogo powinnaś okazywać największą lojalność. Tą osobą jesteś TY SAMA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem jak mam sobie pomóc, jak im wytłumaczyć-------poczucie winy to prosta droga do choroby i przegrania własnego życia. Może podejmij decyzję,że przestaniesz cokolwiek tłumaczyć ludziom,którzy nie szanują Cię i nie są zainteresowani tym,co Ty masz do powiedzenia. Jeśli pozwolisz innym,mogą zadręczyć Cię na śmierć. Buduj swoją własną siłę,bądż dla siebie dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jak oni, też spróbuj wpedzic ich w poczucie winy. Powiedz im, że są strasznymi rodzicami, że to ich wina, że wychowali ciebie na takie okropne dziecko. Teraz jesteś już dorosła i nie zmienisz się, a oni niech się z tym faktem pogodzą. Powtarzaj im to zawsze gdy ciebie zaatakują, że to oni ciebie tak wychowali, że nie angazujesz się w ich dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kilka razy im powiedziałam coś takiego i dzisiaj słyszę, że od mamy, że on też miała ciężkie życie, ale swojej matce nie mówiła takich rzeczy, że to straszne usłyszeć coś takiego od własnego dziecka. Od nich słyszę, że to studia mnie zmieniły, że tam się nasłuchałam i teraz myślę tak jak myślę. Czasami jak mnie najdzie gorsza chiwla, to myślę sobie, że gdybym wiedziała, że na koniec studiów będę słyszała takie rzeczy, to chyba bym na nie nie poszła :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi sie, że lepiej usłyszeć od rodzica czy kogokolwiek innego: "jesteś beznadziejny" niż nie słyszeć tego, ale słyszeć, że ciągle jest coś nie tak. Naprawdę miałam ciężko, no trudno, tak się życie ułożyło, ale chcę móc to powiedzieć, chcę, zeby czasem ktoś mnie pożałował, może nawet współczuć. Chcę czuć, że to co czuję jest normalne, a nie że czepiam się Bogu ducha winnych rodziócw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najbardziej zadręczyć może własna rodzina,bo człowiek w jakiś sposób jest bezbronny i ufny. Od dzieciństwa tresowany jest w poczuciu winy o to,czy tamto,bo wiadomo,że jako dziecko nie może się postawić rodzicom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To powiedz swojej matce, że jest za stara na noszenie czegośtam albo za gruba na cośtam. Ja tak zrobiłam i od tego czasu mam spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cały ranek z nią o tym rozmawiam. Nie mam siły, ryczę od rana. Nie da się jej nic przetłumaczyć, nawet ktoś z boku by chyba nie pomógł. Zamęczę się, chociaż i tak już jestem wrakiem. Nic złego nie robię, a ciągle jes źle, ciągle muszę czegoś o sobei wysłuchiwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może pójdź do psychologa,potrzebujesz kogoś,kto Cię wysłucha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteś teraz osłabiona,bo dałaś się wciągnąć w grę,w której jesteś na wstępie na straconej pozycji,ocknij się i nie daj wdeptać się w ziemię,po prostu odwróć się od ludzi,którzy Cię niszczę i daj sobie Sama utulenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chciałabym psychologa, a moja mama proponuje mi kościół i mówi, że jest między nami blokada, że nie chcę jej zrozumieć. Może ma trochę racji, może się nad sobą użalam, ale jestem w takim sanie, że potrzebuję aby trochę uwagi mi poświećić, nic dobrego nie umiem o sobie powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeżeli czujesz, że psychicznie nie jesteś już w stanie sama tego ogarnąć to musisz zgłosić się po pomoc do kogoś wykwalifikowanego - coacha albo psychologa. jeżeli nie masz na takie porady funduszy, to może spróbuj w jakiejś miejscowej darmowej poradni. dobrze byłoby też jakoś się zdystansować do tej relacji - ciężki temat, ale to niemal norma jeśli chodzi o stosunki między ludzkie, mało kiedy istnieją 100% zdrowe relacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdybyś była moją córką,to bym Cię serdecznie przytuliła i powiedziała Ci,że jesteś wspaniała już za sam fakt,że się na tej ziemi pojawiłaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a moja mama proponuje mi kościół i mówi, że jest między nami blokada, że nie chcę jej zrozumieć. & Kolejna stara dewota bez refleksji z lekka fanatyczna. Chodzenie do kościoła czyni z niej dobrą katoliczkę tak jak stanie w garażu czyni z niej samochód. Jak byłam na studiach to do rodziców przyjeżdżałam raz w miesiącu lub rzadziej, najczęściej po wałówkę i żeby się z koleżankami spotkać;)) Rodzice ciężko pracowali a czas na rozmowę to było mniej więcej 1 godzina dziennie. Nikt na nikogo nie lazł i kolaniskami GARDZIELI NIE PRZYDUSZAŁ. Weź się odetnij, dziewczyno, na co ci ten wampir?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic dobrego nie umiem o sobie powiedzieć. .......doprawdy?Tak bardzo świat,w którym przyszło Ci wzrastać pozbawił Cię wiary w siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kilka razy im powiedziałam coś takiego i dzisiaj słyszę, że od mamy, że on też miała ciężkie życie, ale swojej matce nie mówiła takich rzeczy, że to straszne usłyszeć coś takiego od własnego dziecka. & Czy coś wiesz o relacjach matki z babką? Czy twoja mama była maltretowana psychicznie przez rodzicielkę? A teraz jak im się układa? To jest ciekawe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to rzeczywiście cudowna mamusia. Pomnik jej wyryj w spiżu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim razie PO CO jeździsz do rodzicòw? Przecieź nie po miłość i wsparcie. To PO CO? Łatwiej, bezpieczniej, zadzwonić, lub napisać list.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak wygląda teraz relacja między Twoimi rodzicami? Kochają się? Pobrali się dobrowolnie i z miłości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, czyżby przytłoczyły cię nasze pytania, czy boisz się spytać matkę. Czy wolisz narzekać (typowo polskie) zamiast przeanalizować sytuację i być może zapędzić rodzicielkę w kozi róg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim razie PO CO jeździsz do rodzicòw? Przecieź nie po miłość i wsparcie. To PO CO? --nie wiem jak jest u autorki,ale czasem rodzice wpędzają w poczucie winy,bo włąsnie im trzeba poświecić energię i oni oczekują wdzięczności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×