Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kiedy macierzynstwo stalo sie dla Was przyjnoscia? Szczerze..

Polecane posty

Gość gość

Dla mnie to udreka. Mam 10 miesieczna corke i poprostu nie chce mi sie zyc. Kocham ja, ale przybija mnie to wszystko. Jestem sama daleko od rodzinu, meza mam od swieta jak pewnie wiele z Was, a corka ,jak to dziecko wysusa ze mnie cala energie a przy tym radosc zycia. Prosze mamy, powiedzcie kiedy tak naprawde jest lzej? Czy jest jakis przelomowy moment?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jakoś nie mogę się doczekać tej rzekomej przyjemności. A dodam że córa ma prawie 7 lat i jest bardzo fajną dziewczynką. Niemniej bywa fajnie gdy można już z boku obserwować jak dziecko bawi się same z innymi dziećmi, czy porozmawiać, czy już ze starszym wyjść na rower.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po 18, kopa w tylek i od razu lzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W każdym razie zobaczysz: będzie ciepło, puścisz dzieciaka po trawie, pobiega sobie, będzie miło. Tylko nie bądź jak frajerki żeby się wkręcić w te szybkie odpieluchowanie. Pieluchy ogromną wygodą. Zakładasz dziecku i masz problem z głowy, nie musisz go sadzać, pytać, sprawdzać, wycierać, przebierać. A gdy przyjdzie naprawdę właściwy czas to dziecko je rzuci w jeden dzień, bez przesikiwania całego otoczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj syn ma 5 lat i to nadal udreka. Przykro mi ale nie potrafie Cie pocieszyc autorko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze? Przy drugim dziecku... na prawdę! Odżyłam jak nic, zupełnie inne macierzyństwo, bez babylusa, depresji poporodowych itp. takiego pawera złapałam, że nawet uśmiechałam się do niej jak musiałam kolejny raz w nocy wstawać. nie wiem co stało się tego przyczyną, czy to, ze córcia - nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam trójkę dzieci .Dwoje starszych 18 i 15 ,jak byli mali to jakoś tego tak nie odczułam,byli spokojni.Najmłodsza ma prawie 4 lata ,ale daje tak popalić że wieczorem padam ze zmęczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze? Od pierwszej chwili. Córeczka ma 1,5 roku i jest najpiękniejszym co spotkało mnie w życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem po co wy pchacie sie w te dzieci zamiast zyc z mezem szczesliwie, chodzic do pracy, jesc romantyczne kolacje, leniuchowac razem drapiac sie po plecach,podrozowac co weekend i byc usmiechnietymi na codzien. Przeciez dziecko to ciagle problemy, malzenstwo sie zmienia w jakich chory uklad ktorego celem jest przetrwac kolejny dzien z odchaczonym obiadem i umytymi z grubsza garami na wieczor. po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez nie wiem,to ich hormony,a potem biadolą,to było oczywiste że to harówka i niewola ,oczywiste ,ale nie bobasek ma być i to szybciutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie zrobiło się fajnie jak można było się już normalnie werbalnie porozumieć, czyli około 2,5 roku. Teraz córka ma 4 lata i nawet jak czasem pyskuje to już zupełnie co innego niż ryczacy nie wiadomo o co niemowlak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kafeteria.pl Czego szukasz? Szukaj DT FORUM KATEGORIE Spis tematów Dodaj nowy temat Szukaj Ulubione tematy Odpowiedz na ten temat Nienawidzę męża Killla35 dziś Historia jak wiele. Znamy się 10 lat i kiedyś bardzo się kochaliśmy. Maz był moim przyjacielem. Znaliśmy się tak dobrze ze nie wyobrażałam sobie ze możemy się pokłocic bo zawsze jakoś siebie wzajemnie rozumielismy. Nasza codzienność wygląda tak ze on pracuje w domu a ja zajmuje się domem i dziećmi. Maz zarabia bardzo dużo. Ostatnio coś się zmieniło. Nie potrafię się z nim dogadać. Każda rozmowa kończy się kłótnia. On wkręcil sobie nadopiekunczosc, dlatego najczęściej kłótnie są o dzieci i przy dzieciach. Drze na mnie mordę, wyzywa od wariatek jeśli tylko ośmiele się odezwać. Przykład. Jest 13, dzieci wstały o 9 a ja z nimi, dostały śniadanie, 2h po śniadaniu pokrojone owoce a potem coś słodkiego. Maz wstaje o 13 bo zawsze w piątki czy soboty do pozna ogląda filmy. Pierwsze pytanie. Co tu taki syf. Mówię że bawiłam się z dziećmi i nie mogłam posprzątać. On wybucha śmiechem. Bo nie można posprzątać jak się bawi z dziećmi?drugie pytanie. Gdzie obiad. Mówię że jeszcze nie zrobiłam. Co z ciebie za matka ze godzina 13 a dzieci obiadu nie jadły? Ja- mógłbyś na mnie nie krzyczeć przy dzieciach. On- a mogłabyś zacząć się nimi zajmować zamiast d**e plaszczyc? Co im dałaś do jedzenia do tej pory? Czy gdybym nie wstał w ogóle byś ich nakarmila? Kiedy będzie ten obiad??? I drze się a dziec***atrzą jak mnie gnoi. W zasadzie gnoj mam za wszystko mimo że on siedzi całymi dniami zamknięty w pokoju i nie ma pojęcia o zajmowaniu się dziećmi. Gdzie ty wychodzisz? Mówię że do sklepu nic do jedzenia nie ma. Pyta- i z małym wychodzisz??( dopiero był chory a już ma po sklepach latać. Ty masz dobrze w głowie? Mówię że nie ma nic do jedzenia. To drze się dalej ze trzeba było wcześniej pomyśleć i zamówić z dostawą do domu, krzyczy ze myślenie nie boli i ze mogłabym w końcu ruszyć d**e i domem się zająć. Kolejny przykład bawię się z dziećmi ale się kłócą. Rzostawiam ich po katach ale dalej się biją ( mają po 4 i 5 lat). Maz schodzi na dol i krzyczy na mnie "zajmij się k***a dziećmi zamiast siedzieć i gapic się na nich. " mowie ze ma nie przeklinać przy dzieciach " gdybyś mnie nie prowokowala to bym nie musiał. Jesteś tak leniwa ze mnie to już w*****ac zaczyna powoli. Mówię że próbowałam ich uspokoić i ze ma na mnie tak nie mówić. W*****a się jeszcze bardziej. " i po ch*j się wdajesz w dyskusję po ch*j??? Tak jest codziennie. Największe klotnie o to ze nie umiem się zająć dziećmi, że jest bałagan , że jeszcze nie jadły, że są na dworze a jest zimno, że rozmawiam przez telefon a oni broja w tym czasie, że na nich krzycze. Maz nie ma pojęcia o wychochowaniu dzieci. Ja zajmuje się zakupami, lekarzami, opieka, wozeniem wszędzie, sprzątaniem praniem i gotowaniem. Nigdy nie mam wolnej chwili, nigdy nie wychodzę, nie siedzę przed komputerem. Maz jednak ciągle mi wypomina ze jestem leniwa, że jestem zła matka, że jestem rozrzutna. Najgorsze jest to ze on kompletnie nie rozumie ze to on może robić coś złego. Kiedy rozmawiamy na temat kolejnej kłótni on przekonuje mnie ze jest biedny i sfrustrowany bo znowu go zdenerwowałam swoim zachowaniem. Czuje taka nienawiść. Nie potrafię do niego dotrzeć. Czuje się jakbym rozmawiała z osobą psychicznie chora która nie rozumie podstawowych pojęć, uczuć. Z socjopatą. Nie mam już siły. Czuje się taka mala przy nim. Nie pracowałam od 4 lat bo taki mieliśmy układ, bo tak chciał, paraliżuje mnie myśl że dzieci miałyby być przez nas nieszczęśliwe, ich szczęście to dla mnie priorytet, nawet kosztem mojego. Sama pochodzę z rozbitej rodziny. Klotnie rodziców to był dla mnie koszmar dlatego sama nigdy nie koce się przy nich. On jednak nie ma z tym problemu. Nie wiem jak do niego dotrzeć. Mam wrażenie ze on nie jest zdrowy psychicznie, coś mu się musiało stać, jak inaczej można to wytłumaczyć.... Zgłoś gość dziś Odejdź od niego, po co się męczyć? Zgłoś gość dziś zamordowałabym takiego męża gdy zaśnie..to pewnie kryzys wieku ,uznał ze zycie w jednej klicie z kobieta to uwiązanie,z dziećmi nieznośne dni,i się dusi,nie może patrzeć na swoje wiezienie,i na ciebie,ja osobiście jestem przeciwna związkom i dzieciom jeśli nie jest to osoba bardzo silnaaa i poukladana,prawie żaden i żadna nie jest,bo malzenstwo to faktycznie niewolaa,i układ,zazwyczaj to jest nie do zniesienia,2.moze być inna c***a i jego frustracja ze trudno polaczyc dwie baby,to niszczace na chwile obecna,uwazam ze konieczna separacja Zgłoś Poznaj technologię MoistureProtect. Philips Poznaj technologię MoistureProtect. Philips gość dziś on niszczy cie psychicznie wiesz o tym,ja bym nie pozwolila by ktoś tak jezdzil po mnie,twoja slaboscia jest zaleznosc finansowa,idz do pracy a jemu powiedz nie przy dzieciach żeby zamknal prymitywnego ryja ze się wynosisz stad za tyle i tyle Zgłoś gość dziś jezeli wczesniej było normalnie a teraz tak jest to tylko jeden jest powod: ma kochanke, albo sie zakochał...mowie z doswiadczenia...takie wyzywanie zony to wymowka jak ma zle i dlatego musi albo ma kogos na boku Zgłoś Killla35 dziś Największą przeszkodą jest dla mnie faktycznie uzależnienie finansowe ale także uzależnienie od dzieci. Starszy syn jest przewlekłe chory ( cukrzyca oraz padaczka) dlatego ciężko mi go by było zostawić na 9 h w przedszkolu. Nawet bym tego nie chciała. Dlatego akceptowalam ten układ. Kolejna przeszkodą jest dla mnie świadomość że niszczenie dzieciom życie. Wiem ze wiele osób tego nie akceptuje ale naprawdę pogodziłam się z tym ze moje jest już zniszczone, potrafiłam czerpać radość z tego co mam. Z dawania szczęścia dzieciom, z rozpieszczania ich, bycia wzorowa mama która się udziela w szkole a jednocześnie dba o siebie. Ale teraz już zaczynam wymiekac. Zauważyłam że kiedy się nie odzywam jest najlepiej. Po prostu przyjmuje tę zj**ki na klatę i nie wdaje w dyskusję. Jednak ja taka nie jestem. Nie potrafię się pogodzić z tym ze ktoś narzuca mi coś co nie jest prawdą, że ktoś traktuje mnie jak gowno mimo że wiem ze jestem dużo warta, że ktoś zarzuca mi lenistwo mimo że sama myślę o sobie ze robie wszystko jak najlepiej i bardzo się staram. Ktoś napisał ze by go zabił. Taka mam ochotę wierzcie mi. Nigdy nie slrzywdzilibyscie dziecka ale jak widzicie obce dziecko które katuje psa, nie dalibyacie mu po gębie? To już dla was nie jest małe dziecko tylko wredny gowniarz bez uczUC. Tak mam z mężem. Nie potrafię na niego spojrzeć jak na człowieka. Jest dla mnie niezrozumiałym psychopata. Nie potrafię zrozumiEC jego zachowania i wytłumaczyć go sobie w głowie.... Zgłoś To wypowiedz kobiety z tematu obok ktora zniszczyla sobie zycie dziecmi. NA WLASNE ZYCZENIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jak chce się żyć łatwo, lekko, przyjemnie i plytko, to decyzja o dziecku nie ma sensu. Ale jeśli chce się mieć w życiu więcej radości, szczęścia, głębi, choc często okupionej łzami, to dziecko jest realizacja tych planów. Dla was dziecko to nieustanna harowa i meczarnia. A dla mnie sens zycia. Ale nie może o tym wiedzieć i tego poczuć osobą bezdzietna, stawiające na luz w zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niby jak dzieci mialy po 6i7lat.Same na chwile na pl.zabaw juz szly,same sie w miare ogarnely.Teraz mam 2latke i jak pomysle o 5latach pelnej Jej obslugi to nie wiem jsk to zniose.Z mezem siedzimy ciagle w domu bo nie ma kto z dziecmi zostac.Mam a na tyg.siedzi 5godz. z najmlodsza corka i w weekend nie ma zamiaru ani minuty dluzej.Rozumiem Ja ponieksd i jestem wdzieczna ze nie musze jej dzc do zlobka tylko jest u kochanych dziadkow.Jednak moje malzenstwo i nasz kontakt z mezem chyba zdycha.Ciagle gimnastykujemy sie bo ciagle kasy trzeba wiecej i wiecej,ciagle jakies przeszkody i problemy,maz ma ciagle inne wazniejsze zajecia niz nasza rodzina.Niby takie realia ale jak jest z nami to mam wrazenie na sile i bez przyjemnosci. Nie wiem czy z dziecmi mozna czuc sie wolnym..Zawsze juz nedziesz sie martwic i niepokoic chocby do konca swego zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie od początku było super. Synek spokojny, bezkolkowy, kp bez problemu, sielanka. Schody zaczęły sie jak zaczął raczkowac i chodzić. Odżyłam gdy poszedł do przedszkola. Teraz ma cztery lata i jest ok, ale dziś miał takiego p*****lca, ze latał po domu jak z motorkiem w zadku, wyssał ze mnie całą energię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak cora zAczela chodzic i komunikowac swoje potrzebowyvw sposob inny niz krzyk i placz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak zaczely mówic. a potem bylo z roku na rok coraz wspanialej. Z wyjatkiem pierwszego okresu niemowlactwa, gdzie kontakt był slaby, dla mnie to nieprzerwana radość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie syn byl spokojny, jadl i spal bez problemu - bylam szczesliwa mama. Trudniej bylo kiedy wstal ,ma motor w d***e. Odetchnelam jak poszedl do przedszkola w wieku 3 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ok 2,5 roku, 3 lat. Będzie dobrze kochana. Oczywiscie wszystko zalezy od dziecka. Mam trójkę dzieci i środkowy synek najlatwiejszy byl/jest i mam nadzieję, że dalej będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie od początku do 3rz, potem znów fajnie po 6 rz. syn był kapitalny od urodzenia, kochany, byłam 3 lata w domu, dziecko dopilnowane. potem on do przedszkola a ja do pracy. zaczęły się schody, syn zrobił się nieznośny a ja wciąż zmęczona. jak miał 6 lat oboje z mezem zmieniliśmy prace na mniej absorbujace i nasze życie znów jest fajne i z dzieckiem jest lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie podobnie jak u kogoś wyżej lepiej zrobiło się jak urodziła się młodsza córka- równo 2 lata różnicy między dziećmi. Młodsza była spokojniejsza, ja byłam bardziej ogarnięta, a starsza trochę się uspokoiła. Kazdy etap-chodzenie, odpieluchowanie, mowienie, posłanie do przedszkola i powrot do pracy powodują,że jest lepiej. Teraz moje mają 3 i 5 lat i już jest całkiem nieźle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
od pierwszej chwili kiedy polozono mi synka na brzuch

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, źle się nastawiasz moim zdaniem. Macierzyństwo nigdy nie jest czystą przyjemnością bez żadnego wysiłku. Zawsze to jest mniej lub więcej pracy, nerwów, zmęczenia czy dzieci małe czy duże, a pośród tego chwile radości, wzruszeń, dumy. Moim zdaniem nie ma takiego momentu, że jest już tylko " spijanie śmietanki". Trzeba tylko umieć czerpać radość z tych fajnych chwil. Piszę to jako mama prawie rocznej bardzo absorbującej dziewczynki i pyskatego szkolniaka;-) Jak to mówią : Dzieci to kupa szczęścia, z przewagą kupy;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z chwilą narodzin drugiego synka. Starszy ma 3 lata i dopiero teraz dzieci dają mi ogromną radość. Nie mam depresji poporodowej, starszy chodzi na 4 godziny do przedszkola, a ja mam nawet czas na krotkie poczytanie książki. Oczywiście jestem zmęczona, ale przede wszystkim szczęśliwa. Mam idealną rodzinkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 10:04 Bardzo mnie ujelo co Pani napisala i jest mi bliska taka postawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
. Moim zdaniem nie ma takiego momentu, że jest już tylko " spijanie śmietanki". xx Tez tak myslałam, do czasu , kiedy dzieci stały się dorosłe. Teraz tylko spijam i innym tego zyczę . Wbrew pozorom, szybko zleci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc 9:44 a ile teraz ma twoj syn?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja córka ma 7 miesięcy i muszę przyznać, że jak na razie macierzyństwo to sama przyjemność ale to w dużej mierze zasługa córki bo jest dosyć grzecznym dzieckiem i nie dała mi jeszcze w kość ale pewnie jeszcze wszystko przede mną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To moja wypowiedź z 10:04. Na pewno im dzieci są starsze tym jest w pewnym sensie łatwiej, choć dochodzą inne problemy. A w przypadku dorosłych dzieci trudno też mówić o takiej czystej radości z macierzyństwa. Moja mama zwykła też mówić, że macierzyństwo to jest wieczne martwienie się, nawet gdy dzieci są odchowane. O to czy są szczęśliwe, czy im niczego nie brakuje, przychodzi osobista refleksja- czy zrobiłam wszystko najlepiej jako rodzic. Tak więc z chwilą urodzenia dziecka życie nie jest już takie jak dawniej. Wracając zaś do tematu- mając doświadczenie starszego dziecka wiem, że czas szybko płynie i trzeba chwytać to co jest najlepszego. Moje nastawienie do młodszej córki jest z tego powodu inne - mam więcej cierpliwości, więcej rzeczy odpuszczam i poświęcam się zabawie, wygłupom, bo wiem, że te chwile już nie wrócą. Przy starszym synu czekałam na nie wiadomo co, a on wyrósł nie wiadomo kiedy i mam wrażenie, że dużo straciłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc 9:44 a ile teraz ma twoj syn? x w lutym skonczyl 10 lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×