Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

chłopak przeżywa, że za mało czasu spędzamy razem

Polecane posty

Gość gość

mamy 25 lat i półtora roku jesteśmy razem. Nie mieszkamy razem, ale w tym samym mieście, bo studiujemy. Mój chłopak jest bardzo wrażliwy i dużo pracuje, bo ma dwie prace i studia. Ja mam dwa kierunki i chorych rodziców, muszę przynajmniej na weekendy jeździć do domu, żeby trochę im pomóc, a czasem na dłużej, jak sytuacja tego wymaga (mama ma rzs, tata jest po wylewie). Mój chłopak bardzo przeżywa jak nie możemy się widzieć. Często już się o to kłóciliśmy. Powiedziałam mu, że zobaczymy się chyba dopiero we środę, bo w pn i wt mam nawał roboty, będę na uczelni od 8 do 20, a jeszcze muszę dokończyć rozdział mgr i napisać jakiś referat, on też do późna pracuje. Ale za to weekend spędzimy razem. On jest z tego powodu przygnębiony, że zobaczymy się dopiero w połowie tygodnia. Słyszę po głosie, że mu smutno i mam wyrzuty sumienia, ale nie daję rady ogarnąć wszystkiego. Mam swoje domowe problemy i obowiązki i kiedy tylko mogę spotykam się z nim. Nie myślę na razie o wspólnym mieszkaniu, może po wakacjach się nad tym poważnie zastanowimy, bo na razie za dużo spraw jest na głowie i nie chcę niczego robić w pośpiechu. Nie wiem jak mam się zachowywać, nie mam już siły dzielić czas tak, żeby wszyscy byli zadowoleni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To niech on u ciebie nocuje, chociaż tyle czasu będziecie razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ja mieszkam w akademiku, nie da się tak. on mieszka z rodzicami i ja zawsze kiedy oboje kończymy w miarę wcześnie czyli jakoś tak do 20:00 to chodzę do niego na noc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez tak mam, po pracy tez bym chcial troche czasu dla siebie a moja dziewczyna nie moze tego zrozumiec, chcialby abym od razu po pracy jechal do niej, zebym siedzial z nia do 24 i ogladal filmy a ja wstaje codziennie o 5:30 a ona okolo 7-8 , pretensje do mnie ma, ze o 22 zaczyna chciec mi sie spac, jak mnie zaczyna bardziej denerwowac to mowie jej, ze moze powinienem zwolnic sie z pracy to bede mial wiecej czasu i dla siebie i dla niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja może i mam mniej obowiązków niż on, ale to nie znaczy, że nie robię nic. potrzebuję spokoju, żeby się skupić i coś napisać, czasami też potrzebuję po prostu pobyć sama. tłumaczę mu, że to nie jest tak, że wolę koleżanki czy imprezy od niego, bo tak nie jest, tylko, że w 99% przypadków kiedy wieczorem i w nocy nie jestem z nim, to po prostu siedzę i nadrabiam jakieś zaległości na uczelnię albo jestem w domu i pomagam rodzicom. bardzo mnie męczy jego postawa, czuję się trochę "uwiązana", bo nie nadaję się do związku 24h na 24h akurat w tym momencie kiedy mam do ogarnięcia tyle rzeczy. dla mnie ważne jest wsparcie, a wsparcia nie okazuje się przecież tylko poprzez nieustanne bycie razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Cię, z moim partnerem jest podobnie. Tłumaczenia na spokojnie nic nie dawały. Też czasem potrzebuję pobyć sama, po prostu wiem, że jeśli mam coś do zrobienia, to przy nim się nie skupię. Tylko u nas to dochodzi aż do kłótni z tego powodu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u nas też było mnóstwo kłótni o to. potem jakby przestał o to mieć pretensje, ale czasem mówi mi wprost, że przecież już sie zaczął do mnie "dostosowywać", ale mi przykro jak słyszę coś takiego. nawet zaczął zauważać, że jak mam gdzieś wyejchać itp. to jak mu o tym mówię to się denerwuję...dziwi go to, ale to chyba taka podświadoma reakcja z nerwów, że znowu będzie wojna o to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój też zawsze mówi, że przecież się dostosowuje, że już nawet nie komentuje (ale focha to strzeli) itd. Też nie lubię słuchać takich tekstów, jakby nie mógł tego zrozumieć, tylko aż musi się dostosowywać do "złych warunków". Chociaż mojego to chyba nikt nie pobije. Ostatnio mieliśmy się spotkać, ale sprawy się lekko skomplikowały, pytam go delikatnie, czy będzie zły, jeśli przełożymy to spotkanie, bla bla bla... O dziwo podszedł do tego spokojnie, że nie ma sprawy, że nic się nie stało. A następnego dnia się obraził, bo jak stwierdził - myślał, że jednak przyjadę i się z nim spotkam :D Czasami mam wrażenie, że zachowuje się gorzej niż kobieta w ciąży, której szaleją hormony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wcale się mu nie dziwię. Po prostu cię kocha a ty nie szanujesz tego. Ja miałam podobnie szybko zamieszkalimy razem i po braliśmy się. Teraz mamy dwoje wspaniałych dzieci i bardzo się z mężem nadal kochamy. Zawsze jest przy mnie nawet podczas badań ginekologicznym pochwy i wspierał porody. Jest troskliwy i dba o nas. Dużo pomaga we wszystkim nawet w pracach domowych. Gdy będziesz stawiać między nim mur to utracisz jego uczucia do ciebie i skończy się to źle. Chyba że nie masz zamiaru z nim być to wtedy nie zawracaj mu głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
buahaha, sraać też chodzicie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co go straszy samego jak cie nie widzi czy jak!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×