Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Miłość rodzicielska

Polecane posty

Gość gość

Proszę, nie potępiajcie mnie za to, co tu napiszę. Jest to dla mnie ogromny problem i potrzebuję Waszej pomocy i wsparcia. Rok temu byłam w ciąży. Kochałam to dziecko, które nosiłam pod sercem, często z nim rozmawiałam i nie mogłam się doczekać aż się spotkamy. W trakcie porodu zostałam poddana całej serii niepotrzebnych interwencji medycznych (toczy się sprawa w sądzie), a sam poród był dla mnie bardzo trudnym przeżyciem. Nie ze względu na ból, nie na zmęczenie, tylko ze względu na sposób traktowania przez szpital i to co ze mną zrobiono. Dziecko bardzo szybko zostało ode mnie oddzielone, a ja byłam tak osłabiona, że nie byłam w stanie się nim zająć przez pół dnia. Nie byłam w stanie nawet usiąść, bo mdlałam. Po powrocie do domu próbowałam przekonać samą siebie, że to że go nie kocham, to tylko zmęczenie, słynny baby blues, który minie. Ale nie minął. Nie mam depresji poporodowej, ale leczę się u terapeuty na PTSD. Czekałam na to, aż miłość rodzicielska do mnie przyjdzie. Próbowałam to dziecko pokochać, ale nie potrafię. Czuję się strasznie, jak wyrodna matka. Robię przy dziecku wszystko, co powinnam. Karmię je, przewijam, bawię się z nim, nawet przytulam i całuję. Z zewnątrz wygląda to normalnie. Ale to wszystko jest bez emocji, albo wręcz odpychające. Czasem, bardzo rzadko, ale zdarza się, że mam wrażenie, że to dziecko kocham. Ale jeśli tylko zacznie płakać to ja od razu wracam na tamtą salę porodową. Wszystko dzieje się od nowa i moja "miłość" pryska. Proszę, pomóżcie mi. Powiedzcie, że to kiedyś minie. Powiedzcie, że któraś z Was tak miała, że nie jestem z tym sama i że nie jestem takim potworem, za jakiego się uważam. :( Proszę, doradźcie coś. Od nikogo nie mam wsparcia, bo każdy uważa że przesadzam i że powinnam się cieszyć, że mam dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w jakim wieku dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz, moja Mama też miała barzo cięzki poród-kleszczowy. I myślę ze w jakiś sposób miało to na nią wpływ i jej miłosc do mnie. Kocha mnie napewno i jak byłam dzieckiem tez kochała. Ale często denerwowała sie na mnie, płakała. Kiedy jej to przeszło to ciezko mi powiedzieć ale chyba najlepsze relacje mamy odkad sie wyprowadziłam z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli chcesz porady, napisz do mojej wrózki Sofii. Jest świetna. Jej adres to tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko ma rok. Jesteś pewna, że Twojej mamie to przeszło, czy po prostu rzadziej się widujecie i nie ma tylu powodów do kłótni i płaczu? Czy masz jeszcze jakieś rodzeństwo? Jeśli tak, to jak wyglądały jego relacje z Twoją mamą? Zawsze chciałam mieć więcej dzieci, ale takiego drugiego porodu bym nie zniosła. Dodatkowo boję się, że może ja nie potrafię kochać i kolejne dziecko też będę darzyć tak nikłym uczuciem...? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko nie jest niczemu winne. To że miałaś poród taki a nie inny, nie od niego zależało. Myslisz, że jemu było łatwo się urodzić? To głupie. Przeszliscie przez to razem i powinniscie trzymać sie razem. A ty zachowujesz się jak totalna egoistka, która kocha tylko siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłości nie da się przywołać "na już". To, że nie kocham dziecka nie jest ani jego ani też moją winą. Nie jestem egoistką, która kocha tylko siebie, bo nie jestem zadowolona z sytuacji w jakiej się z dzieckiem znaleźliśmy. Ale nie potrafię go pokochać. Miłości nie da się kupić ani jej na logikę w sobie wzbudzić na zasadzie "bo tak trzeba, bo jestem matką i muszę dziecko kochać". Ono jest dla mnie obce i nic nie potrafię z tym zrobić. Dla wszystkich wkoło najlepiej by było, żebym nic nie mówiła i udawała, że jest ok. A później nagle strzeliła sobie w łeb albo się powiesiła. I wszyscy mogliby mówić, że przecież taka udana rodzina była. Że nic nie zapowiadało problemów... :/ Wiedziałam, że dostanę tutaj tylko hejty od osób, które w ogóle nic nie rozumieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ostatnie badania naukowe przeprowadzone na obserwacji rodzin od lat 60 dowodza, ze nie ma czegos takiego jak instynkt macierzynski... Kobiety tak samo jak mezczyzni musza sie tej miłosci nauczyc. Tylko ze presja społeczna, strach przed ostracyzmem społecznym lub obawa o posadzenie, ze jest sie odmiencem albo nienormalna, no i przejscie ciazy powiduje szybsze zaaplikowanie uczucia do dziecka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam podobnie. Przez pierwsze miesiące widziałam tylko poród przed oczami, dzieckiem zajmowalam sie dobrze ale mechanicznie bez uczuć. Do dzis borykam sie z konsekwencjami porodu. Nigdy juz nie będę osobą sprzed porodu. Zarówno psychicznie i fizycznie. Nikt nie rozumiał mojego bólu. Szczególnie mąż . To poglebiało mój stan. Maly ma dzis 7 miesięcy, gaworzy, raczkuje, uśmiecha sie. Od kiedy zaczął byc kontaktowy obudził sie we mnie uczucia. Uczę ich sie codziennie i staram się jak najwięcej z siebie dać. Niestety wygasły uczucia dla męża. Nie byl wsparciem wtedy kiedy go potrzebowałam. Moje dolegliwości nie zwalniają mnie wg niego z seksu, który przynosi mi tylko bol. Dlatego żyjemy jakby oddzielnie i szczerze mówiąc dobrze mi z tym. Mysle ze takie uczucia na wiele kobiet ale glosno sie o nich niemowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie miałam takiej sytuacji, więc nie podzielę się z tobą moimi doświadczeniami. Natomiast mogę ci powiedzieć jedno: NIE jesteś potworem i NIE przesadzasz. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak bardzo cierpisz. Bardzo dobrze, że chodzisz na terapię, to na pewno pomoże ci w końcu poradzić sobie z PTSD. Zapewne nie mogę sobie nawet wyobrazić przez co przeszłaś. Jesteś bardzo dzielna, że idziesz do przodu mimo tego. Jeżeli nie masz wsparcia w najbliższych - porozmawiaj z terapeutą co możesz zrobić, aby im uświadomić przez co przechodzisz - być może warto na przykład zaprowadzić męża na jedno ze spotkań, aby zrozumiał co się dzieje. Pozdrawiam bardzo ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Omal nie umarlam rodzącej mojego skarba i przez to kocham go jeszcze bardziej Ni rozumiem wiec jak ciężki poród może cię oddalać od dziecka,które jest częścią ciebie. Wiesz. , że ono to czuje te twoją niechęć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×