Mąż domator, ja nie do końca...

Jesteśmy młodym małżeństwem z dzieckiem w drodze ;) mój wymarzony majówkowy niskobudżetowy (bo do 10tego jeszcze trochę;) ) dzień wyglądałby tak: - pójść na spacer - pójść na rynek na lody - posiedzieć na balkonie pijąc kawę/zjeść tam jakiś posiłek - iść na obiad na miasto generalnie nareszcie się ubrać ładnie, pomalować, wyjść do ludzi a nie dziczeć w domu. Wymarzony wolny dzień mojego męża: -zamówić żarcie do domu -leżeć na kanapie -oglądać tv -siedzieć przy kompie -leżeć na kanapie -grać w playstation -leżeć na kanapie Nie jest leniem, cały tydzień pracuje, oprócz stałej ma też dodatkową pracę raz w tygodniu, pomaga w domu ale dobija mnie te spędzanie wolnego czasu. Nie każę mu być na nogach cały czas ale iść ze mną na jakiś kompromis pod tym względem, pół dnia na zewnątrz, pół na kanapie... Kompletnie się rozmijamy. Mi się już nie chce wychodzić z domu samej. Któraś z Was jeszcze się tak "wpakowała"? ;) pożalmy się :)

Gdyby cię kochał to nie przeszkadzałoby mu wychodzenie z tobą, ba nawet w galerii jeszcze nosiłby wszystkie twoje torby z zakupami ale jak widać ma ciebie w d***e więc nie obchodzi go czy po drodze jakiś facet będzie się do ciebie zalecał.

Ale dziś galerie zamknięte ;)

Eh, to problem stary jak świat. Macie pewnie inne temperamenty. Jaki mąż był przed ślubem, zawsze taki był? Może warto iść na terapię, dobry psycholog potrafi "dogadać" ludzi i otworzyć im oczy. Ze swojej strony polecam poradnię http://psycholog-ms.pl/poradnia/, bardzo fajne miejsce.