Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mój mąż nie mógł być przy porodzie, czy powinnam się przejmować?

Polecane posty

Gość gość

Poród zaczął się przed terminem, a on akurat był na wyjeździe w innym mieście... Miał być przy porodzie ale nie udało się. Tak się zastanawiam czy to ma znaczenie czy nie... Bo może dobrze się stało, tyle kobiet tutaj pisze i mężczyzn zresztą też, że facet inaczej patrzy na kobiete jak się naogląda podczas porodu na to wszystko... Jak uważacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przejmuj się; większość kobiet świata rodzi bez mężów i jakoś żyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tragedia, już nic nie pomoże. Ja bym skoczyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
maz matki mojego syna tez nie byl przy porodzie nie, nie sadze zebys sie miala tym przejmowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jego zaoytaj, jak mu zależało, to pewnie coś stracił i teraz będziesz musiała rodzć jeszcze raz, by mu dostarczyc przeżyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Nie rozpaczam tylko się zastanawiam czy to wielka strata, czy powinnam to olać. Szczerze mówiąc na początku ciąży myślałam właśnie żeby rodzić samej bo się bałam, że partner obrzydzenia jakiegoś do mnie dostanie... A z drugiej strony tyle kobiet zachwala ten poród rodzinny i troche zazdrosna jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic sie nie stalo a zazdroscic nie ma czego a piza tym prawdopodobnie bedziecie mieli drugie dziecko wiec nic straconego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój maż był przy porodzie, ale poród trwał a z 40 minut. i ogolnie nie było tematu, byl, urodziłam i tyle. ale gdy kolega zaczął opowiadać, ze gdy jego zona będzie kiedyś tam rodziła to on pepowinę przetnie nawet , a mój mąż na to : zobaczymy czy będziesz taki kozak, że on nie dałby rady i tu jestem w szoku bo nie opowiadał mi nic o porodzie ale otworzyła się i powiedział, że to było dla niego duże przezycie, że gdy urodziłam to ona płakał, że gdy mnie szyli a on był tam z dzieckiem to stał i płakał i nie dałby rady napewnoz emocji przeciąć pepowiny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja pierdziele, pomijajac sam "problem", to bylo minelo i czasu nie cofniesz, wiec po co sie zastanawiac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×