Gość zawszetosamo Napisano Czerwiec 1, 2016 Mógłbym siedzieć i patrzeć w ścianę przez całe dnie. Do większości spraw muszę się zmuszać. Po dwu terapiach jest lepiej, lęki się zmniejszyły. Ale nadal, nie ma we mnie, takiej odruchowej woli działania. Właściwie nic mnie nie motywuje, poza wizją narastających problemów. Wtedy działam, żeby nie mieć kłopotów. Jakby nie było niczego, co mnie pozytywnie napędza, stymuluje. Uciekam od świata. Zawsze tak było. Naprawdę, jestem nieprzystosowany, albo chory, albo głupi. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach