Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pannazpytaniem

Ciężkie życie z nerwicą, jest tu ktoś kto też choruje?

Polecane posty

Gość pannazpytaniem

Witam Was wszystkich, zdecydowałam się napisać tutaj, bo nie każdy z mojego otoczenia chce podzielić się swoją historią... Robię artykuł, artykuł odnośnie tej okropnej choroby. Chciałabym, aby inni ludzi zrozumieli w czym rzecz, że to nie jest tak łatwe jakby mogło się wydawać. Chciałabym, abyście opisali swoje historie i choć w tak prosty sposób pomogli innym. Być może, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, artykuł trafi do gazety. Wszystko odbędzie się anonimowo. Jeśli nie chcecie tutaj pisać, to proszę powiedzcie, a podeślę Wam swój prywatny mail. Znajdą się tak dobre dusze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podbijam, hallo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie więcej niż połowa stałych użytkowników Kafeterii, to ludzie z nerwicą, zaburzeniami emocjonalnymi. Część z nich o tym wie, część nie ma pojęcia, że jest chora. Ja też jestem chory. Myślę, że nawet poważnie chory. Właściwie, to życie mi już mocno zbrzydło. Niby dla jakiej gazety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannazpytaniem
Prosiłabym o poważne odpowiedz, bo serio może coś z tego dać. Obecnie chce zrobić ten materiał i opublikować go na swojej stronie i w kilku miejscach, gdzie może mieć jakieś szersze pole manewru. Na początku chciałabym podesłać do Dziennika Bałtyckiego, jeśli to przejdzie to mam nadzieję na dalszy ruch. Sama zmagam się z tym schorzeniem, wielu ludzi po prostu tego nie rozumie, jak ciężko się żyję z tą przypadłością, więc proszę o jakieś wypowiedz. Pozdrawiam wszystkich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja proszę Pani mam zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, które z czasem doprowadziły do wykształcenia się depresji, w czasie której towarzyszyły mi psychozy, a po ostatnim ciężkim epizodzie depresyjnym nabawiłem się nerwicy lękowej. Życie jest piękne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannazpytaniem
A czy jest możliwość wysłania do Pana/Pani kilku pytań na mail?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A proszę bardzo najedenraz-85@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannazpytaniem
poszło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannazpytaniem
Akimke, czy mogłabym podrzucić Ci kilka pytań? Piszesz się na to? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość neuro
Wyżej, napisałem całkiem serio, że na tym forum, gromadzą się ludzie neurotyczni, mówiąc ogólnie. Ja też jestem chory/zaburzony. Jak zwał, tak zwał. Dystymia. Fobia społeczna. Inne lęki. Brak energii/woli życia. Brak celu. Wahania nastroju. Silny rys depresyjny, który objawia się zupełnym brakiem siły. Wieczne zmęczenie. Tracę nadzieję, na możliwość uporządkowania i ustabilizowania mojego życia. Potrzebowałbym pracy, którą mógłbym wykonywać (mam określone możliwości i ograniczenia w zakresie psychicznym i trochę fizycznym, mam pewne umiejętności, predyspozycje, które mógłbym rozwijać) bez niechęci, nienawiści i która dawałaby mi możliwość utrzymania siebie. Nie jestem w stanie znaleźć takiej pracy. Nie umiem sobie takiej pracy zorganizować, bo kręcę się w kręgu mojej nerwicy, fobii, braku energii do życia. Na starcie jest praca za najniższe uposażenie i taka, której nienawidzę. Czyli wypada skończyć tę groteskę, którą jest moje życie. Nie robię tego, bo czepiam się ciągle jakiejś iluzorycznej nadziei i mam jeszcze bliskich, którym raczej nie umiałbym tego zrobić. Od dziecka się z tym zmagam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannazpytaniem
Gość neuro, czy chciałbyś zamienić ze mną kilka słów przez mail?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannazpytaniem
ktoś coś jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość neuro
Nie wiem, czy zmuszę się do pisania maili. Mówię serio. Mam doła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannazpytaniem
gość neuro, też zmagam się z tym cholerstwem, wiem, że może być ciężko. Proszę, odnajdź w sobie ten strumyk nadziei, napisz. Z każdego problemu jest wyjście, zawsze! Uwierz mi, wiem co mówię!!!:) w razie w; karolina1062@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość neuro
Właśnie piszę ci maila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nerwica jak każda inna choroba - kiepsko ją mieć, ale im bardziej ludzie się nad sobą użalają tym gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam zaburzenia układu pokarmowego związane z nerwica, ostatnio zmieniłam prace, bardzo sie w niej stresuje, mam wrażenie, ze to właśnie skutek tej nerwicy. Zreszta w zyciu prywatnym tez bardzo często sie denerwuje i przejmuje różnymi bzdurami, niektóre rzeczy bardzo długo sobie wypominam, mam różne sny związane z moimi porażkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zcvznij brac leki, ja biore od 2 miesiecy i jest wyrazni lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannazpytaniem
Jeśli macie chęć napiszcie i podzielcie się swoimi przeżyciami. Pozwólmy innym zrozumieć jak jest ciężko żyć z tą chorobą. I nie, to nie jest użalanie, to pokazanie światu problemu. karolina1062@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannazpytaniem
gość neuro, nie wiem czy napisałeś czy nie, bo nie otrzymałam żadnego maila. Daj znać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wysłałem o 23:16

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety, najgorsze (w moim przypadku) jest to, że ranię swoim zachowaniem najbliższe osoby, tzn. takie, które mnie najbardziej kochają. Moje słowa w napadach złości sprawiają im ogromną przykrość. Dlaczego? Dlatego, że są osobami, którym mogę się zwierzyć, a że nie umiem tłamsić negatywnych emocji w sobie, wyżywam się w całości na nich, jak na worku treningowym. Mam częste wahania nastroju (humor potrafi zmienić się w ciągu dosłownie chwili, bez wyraźnej przyczyny). Moi bliscy mówią, że czasami boją się odebrać telefon, bo nie wiadomo w jakim jestem nastroju. Ogólnie bardzo często towarzyszy mi uczucie pustki, wydaję mi się, że nic dobrego w życiu już się nie wydarzy. (Mam super sytuację zawodową, rodzinną, której inni zazdroszczą i nawet w życiu nie pomyśleliby co czuje moja dusza, najbliższa przyjaciółka mówi, że mam za dobrze i że dlatego wydziwiam) Ale to jest niezależne ode mnie. Jednego dnia czuję się jak wybawiciel świata, myślę, że mogę wszystko, drugiego, że jestem zwykłym człowiekiem, prochem, nicością. Denerwuje mnie ta rutyna w doroslym zyciu praca, mąż, dzieci. Jestem sama, nie chcę zakładać rodziny, zresztą nie potrafie zbudować trwałej relacji. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że często źle się czuje, codziennie jestem zmęczona, mam niepokojące objawy podczas "atakow", np. kołatanie serca, problemy z oddychaniem które naprawdę czuje, ale u lekarza wychodzę na hipohondryczke, bo z badań wynika, że jestem zdrowa. A wszystko wzięło się z moich ambicji od dziecka , obsesji doskonałości i perfekcjonizmu. Wiele osób mówi, że nie mają sensu w życiu. Ja na szczęście spełniam się zawodowo i to jest moim sensem, dlatego walczę. Mam nadzieje, ze trochę Ci pomogłam :) Mam 26 lat .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobne objawy jak pani wyżej. Strasznie zmiany nastroju i potrafię tak za przeproszeniem dopierdolić, że dorośli, stabilni emocjonalnie ludzie płaczą. Im dłużej cos mnie irytuje i staram się gryźć w język tym gorzej dla tej osoby na którą ukierunkowana jest moja złość. Do tego jestem notorycznie niewyspana i, również podobnie, mam kołatanie serca i problemy z oddychaniem. Na szczęście lekarze szybko zorientowali się, że przyczyną moich objawów jest stres. Mówi się, że na stres są dwie reakcja. Ucieczka lub konfrontacja i dla mnie zawsze istniało tylko to drugie (unikanie problemu tylko bardziej mnie denerwuje). Nie użalam się zwykle nad sobą, to choroba jak każda inna. Po prostu mój organizm wydziela za dużo hormonu odpowiadającego za wieczny stres. Znalazłam sposoby na uspokajanie się i bliscy też wiedzą kiedy po prostu dać mi spokój albo nie prowokować (np. strasznie denerwuje mnie kiedy widzę, że coś jest nie tak i narzeczony nie mówi mi o co chodzi). Gdybym miała cukrzycę czy inne schorzenie mające w objawach takie huśtawki nastroju ani nikogo by to nie dziwiło ani nikogo by to nie obchodziło. Więc swoją chorobę traktuję tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Normalnywdebilimświecie
Aleee tu oku/rw/ień/ców !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam i nerwice i F34 :O Z F34 żyłam całe życie. Na nerwicr choruje prawie rok czasu. Pierwszy jej atak był wywołany narkotykiem i duża dawka kofeiny wciagnięta na raz. Dostałam skurczu całego ciała, kołatania serca,silnych duszności, stanu przed omdleniowego. Wyladowalam na pogotowiu. I od tego czasu się tp ciągnie. Pierwszy miesiąc nie wstawalam z łóżka, bałam się wychodzić z domu i czytałam co ni jest bo to ciągnęło się dalej a marihuany już dawni nie miałam we krwi. Nie wierzyłam ze to objawy nerwicy a 7razy byłam na pogotowiu bo dostałam silnego skurczu oskrzeli bez kaszlu i podejrzewali alergie więc dali mi steryd w tyłek (a nigdy alergi nie mialam) a raz z objawem niewydolności nerek bo dostałam nocnego drżenia jak w padaczce po którym bolały mnie strasznie nerki i prawie nie sikalam. To były moje objawy nerwicy bo alergi okazało się na kota nie mam jak później się badalam a na pogotowiu po pdzebadanuu z nerkami też miałam wszystko ok :( potem badania i bieganie po lekarzach. Zrobiłam ich naprawdę ogromną ilość i wydalam na nie 2tys :O oczywiście myślałam ze to rak mózgu, tętniak, sm, sla, astma, rak trzustki itd.... lekarze się ze mnie smieli ze z takimi chorobami przychodzę... Z badań wyszły jedynie choroby od nerwicowe czyli zapalenie żołądka, przepuklina przełyku(tp przez nią miałam duszności po dużym posiłku przynajmniej się wyjaśniło)i wypadanie płatka zastawki serca. Tak to reszta bez zmian :O zaczęłam wówczas wierzyć w nerwice chociaż było dla mnie absurdem ze nerwica może takie objawy dawać jak rak mózgu np :O zalamalam się i zachorowalam na depresję. Zaczęło się bieganie po pstcgiatrach.. faszerowali mnie masa leków anrtdepresyjnych i gowno pomagały. Jedyne co wyszło mi na dobre to wtajemniczenie mnie w takie leki jak benzo. Od tego momentu nie boję się sama wychodzić z domu bo mam zawsze przy sobie xanax na atak paniki. Jedyny lek jaki na mnie zadziałał to solian ale on wyciągnął mnie z depresji a nerwica wciąż trwa. Na dzień dzisiejszy nauczyłam się z nią żyć. Oczywiście nigdzie nie pójdę bez xanaxu i propranololu w torbie. Zdążyłam iść do pracy, zrobić kursy związane z moim zawodem. Tragedii nie ma chociaż ataki paniki i agorafobie mam nadal i np jak idę sama dluuugi dystans np 3km do rodziców to dostaje zawrotów głowy i muszę przycupnac żeby odpocząć albo jestem z mężem w markecie który jest bardzo duży i oświetlony jarzeniowka to też zaczyna mi się stan przedomdleniowy. Ale jestem dumna z siebie ze nie daje się nerwicy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i u mnie nerwixe wywołała marihuana a raczej wyciągnęła ja na powierzchnię bp maryska wyciąga z nas ukryte choroby/zaburzenia psychiczne. Najgorszymi objawami były (bo teraz je olrwam)dla mnie duszności, kula histeryczna (bo zaraz sobie wkrecalam obrzęk krtani) oraz derealizacja. To derealizacja wciągnęła mnie w depresję i myśli samobójcze. Na dzień dzisiejszy się do niej przyzwyczaiłam. Dalej widzę świat jakby był snem ale polubiłam ją. Dzięki niej przykre sytuacje po mnie spływają bo odczuwam je jako nocna mare a nie rzeczywistość. Chociaż ciężko było się przyzwyczaic i kosztowało mnie to 7miesięcy depresji :O ppgpdzilam się ze dd i nerwica prawdopodobnie będą mi towarzyszyć do końca życia i trzeba się z nimi pogodzić i zaprzyjaźnić a przede wszystkim przebadać się gruntownie czy to nie choroby somatyczne żeby mieć spokój z ppdejrzewanien tego u siebie. Ciężko było nauczyć się z tym żyć ale się udało mimo ze one trwają nadal. I dobrze mieć ze sobą zawsze jakieś benzo. Wiadomo ze ro leki uzalezniajace i niebezpieczne ale w razie ataku paniki niezastąpione. Ja mam też propranolol na mój płatek zastawki jak mnie tacgykardia złapie i on dobrze też niweluje objawy nerwicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A objawy jakie mialam (dorobilam sie tez tezyczki hiperwentylacyjnej której na dzień dzisiejszy już nie mam) : szybki oddech i duszności, skurcze całego ciała i drżenia, derealizacja, nadmierna senność, wieczne osłabienie, ciągły ból głowy, kołatanie serca, kula histeryczna, osłabienie mięśni, biegunki, uczucie omdlewania. Dziś mam tylko uczucie omdlewania, duszności i odrealnienie oraz kołatanie serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie wiem czy mam nerwicę już czy nie, ale często trudno mi zapanować nad stresem , poprostu boli mnie brzuch z nerwów i nie umiem tego opanować.. NIeraz tak jest jeśli chodzi o dość zwykle sprawy jak egzamin na uczelni czy sprawy osobiste, czasem podbieram mamie tabl. na uspokojenie to wtedy działaja ( np. xanax) , ale biore ich mało, tylko w sytuacjach bardzo stresujących, mam zamiar przestac ****arc w ogole bo wiem, ze to świnstwo i może mnie wyniszczyc. Co dziwne wśród ludzi uchodze za osobe dosc spokojna, ale to dlatego, ze po mnie stresu moze nie widać, ale w srodku cala sie trzese, albo jak jestem sama w domu to najgorzej mi nad tym panować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja historia 1985
Ja choruję na nerwicę lekąwa od 2012 roku. Wszystko zaczelo się po zaręczynach .... kiedy ów mierścionek trafił na mój palec. Jak wsiadałam do pociągu i drzwi się zamykały serce zaczynało mi tak waliś że myslałam za każdym razem że umrę ale musiałam jechać do pracy i tak dzien w dzień lub wydawalo mi się ze zaraz z wymiotuję publicznie. Wszystko mialo swoją kulminację kiedy siedząć w pokoju na fotelu oganęło mnie tak dziwne uczucie jak bym miala zaraz zwariować krzyczeć i wyszłam do mojego pokoju ...to mineło ale po tym się rozpłakałam i powiedziałam do sieie co mi jest do cholery ? Zgłosiłam się do psychologa który wszystko mi wyjasnił na czym to polega. Zrozumieć co się z człowiekiem dzieje w takich sytuacjach to terapia na co najmniej rok .... ja chodziłam 12 mc do czasu slubu. Wszystko ustało ale po urodzeni dziecka po 9 mc odezwalo się z dwojoną siłą i znowu trafiłam na terapie....pomaga bardzo. Niewiem czy z tego da się wyjsc czy tylko załagozić te stany... ja niebiore leków czasem pomaga mi validol lub małe dawki hydroxyzyny. Ale żyje z tym co dziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×