Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co sądzicie o rodzicach którzy nadal opiekują się dorosłymi dziećmi

Polecane posty

Gość gość

W sensie, że pomimo tego, że ich dzieci dorosłe i po studiach oni nadal wszystko za nich robią. W moim bliskim otoczeniu jest wlaśnie taka rodzina. Syn już 5 lat po ślubie a oni nadal kupują mu ubrania i codziennie przywożą obiad. Córka już pracuje a oni i tak za nią załatwią wszelkie sprawy urzędowe. Czy to aby nie przesada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd się biorą niedorajdy życiowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam 26 lat, męża i 5 msc dziecko, a mama nadal mi pomaga w wielu rzeczach. Jak wróce do pracy to ustaliłysmy ze bbedzie nam gotowac (wpadniemy na obiad i odebrac dziecko). Tesciowa- na dzień dziecka wzieła nas na zakupy i wydała w lidlu ze 300 zł na spożywke (Pomimo że stać nas na normalne życie). Nie widze w tym nic złego... Ja pomagam najblizszym, oni pomagają mi .... Mojemu kuzynowi rodzice kupują chemie, ubrania, spożywke, a nawet dokładają do czynszu (pracują za granica). Oni dzięki temu duzo oszczedzają i budują dom... z przybudówką dla rodziców na starość :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ich życie- ich sprawa. Ja nie pozwalam nikomu wtrącać się w moje życie, nic od nikogo nie biorę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomoc dorosłym dzieciom a całkowite ich wyręczanie to dwie różne sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważam, że tacy rodzice są nadopiekuńczy, a dzieci, które z takiej pomocy korzystają to ofiary losu. Moja teściowa tak się zachowuje w stosunku do brata męża. On, chłop dorosły, rozstaje się z żoną, więc "tymczasowo" u nich zamieszkał. Tymczasowo czyli już od jakiś 8 miesięcy, pracuje, ale u mamusi wygodniej, bo obiad ugotowany, ciuchy wyprane. Chłop dorosły (jest po trzydziestce), pracę ma, propozycje sensownego wynajmu też, ale się nie garnie do wyprowadzki od mamusi, bo gdzie by mu było wygodniej. Żenada:/ Dobrze, że teściu w tej kwestii ma w głowie lepiej ułożone, bo syna stara się pogonić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To robienie krzywdy. Bo kiedy i jak ma dorosnąć nasz syn czy córka, jeśli my nadal płacimy za nich, chodzimy do urzędu, gotujemy, prasujemy itp? .W przypadku syna, najczęściej matki robią taką głupotę, piorą, prasują, gotują obiadki, a potem taka jego przyszła lub już zaślubiona kobieta przeżywa koszmar, bo chłop oczekuje, że będzie jego służącą. W przypadku córek, no cóż rosną księżniczki, oczekują, że ładna buzia i nadstawienie doopy mężusiowi to wszystko , a on niech zapierda*a na cały dom i jeszcze po pracy ogarnia obowiązki domowe. Ludzie, nie róbcie krzywdy swoim dzieciom!!!! Mój syn jest co prawda jest nastolatkiem, ale uczę go samodzielności, żeby umiał sobie uprać, uprasować, chociaż mrożone pierogi przyszykować i non stop powtarzam, że w przyszłości jak dorośnie i zacznie zarabiać, to owszem życzę mu tyle kasy by zatrudnił sobie "marysię" lecz jeśli nie to sam musi to ogarniać. Bozia zdrowe rączki, nóżki, oczka, rozumek dałam więc litości dlaczego miałby tego nie umieć? Tłumaczę mu, że dziś takie czasy, że żona to nie "marysia" i razem będą ogarniać takie obowiązku domowe jak i razem na swój dom i rodzinę będą pracować. Obecnie syn sam dobie ogarnia śniadania i kolacje, sam wstaje do szkoły i robi sobie kanapki, nie muszę pilnować czy wstaje o tej porze o której musi, to jego powinność. Sam pierze, tzn robi to pralka, ale sam pilnuje żeby uprać na czas. Nie, nie znęcam się nad nim ani go nie olewam, interesuje się jego życiem, pytam jak w szkole, chodzę na wywiadówki, rozmawiam o życiu, o wszystkim, o problemach, troskach, radościach, wie, że może na mnie liczyć, ale jestem matką, nie "marysią" która zagłaszcze na śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli jest wypadek życiowy, choroba,strata pracy, rozwód, kłopoty lokalowe to pomoc rodziców jest zrozumiała. Ale jesli chlop czy kobita ma juz np 35 lat, nadal mieszka u rodzicowa w domu, a tam ma pranie ,gotowanie,kontrolowanie gdzie wychodzi i kiedy wróci, albo kupowanie ubrań to już patologia. Z dorosłego człowieka robi się małe dziecko.tylko że ono już nie ma 10 lat tylko 30,40,50....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważam ze tacy rodzice w pewnym.momencie zaniedbali pewne aspekty wychowania dziecka. Ciotka mojego meza zajęta była doktoratem i habilitacja gdy dzieci były w wieku gdzie matka jest potrzebna. Dzisiaj szczęśliwa pani doktor habilitowana nianczy 25letniego syna który ciągle nie może wziąć się za naukę oraz 27 letnia córkę która przyniosła jej do domu dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W mojej rodzinie tak jest. Wujek i ciotka są nadopiekuńczy w stosunku do ich 30 letnich dzieci. Dzieci mieszkają na swoim ale obiady gotuja im na caly tydzien, oplacaja rachunku, ciagle biorą kredyt za kredytem i calą kasę im dają a oni tylko ją przewalają. Ciągle w pracy i teraz kolejny kredyt nacwczasy dla córki. Nic nie myśląo sobie, o swoim zdrowiu choć juz pid 60 . Niańczą dorosłych ludzi. Latają za nich po urzędach, załatwiają im pracę.. Szkoda że za nich nie chodzą. Dzieci niezaradne życiowo. Nie mają o niczym pojęcia. Ciągle żyją pid kloszem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja teściowa tak robi szwagier po 30 stce a ona lata do piwnicy na palić w piecu bo on mgr nie będzie budził rąk a teściowa 77 lat sprząta gotuje a on to na w d...... syfu narobi a ona jak służąca a gdy ja moim synom 4 i 6 lat zwracam uwagę żeby wyrzucili papierki itp to przewraca oczami ze ja powinnam to robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam taką koleżankę, sasiadke. Mieszka u rodziców z 5letnim synem "narzeczony" przyjeżdża na weekendy. Ojciec załatwia za nią sprawy urzędowe, matka gotuje, pierze itp. Prowadzi dziecko do zerówki, chodzi z nim do lekarza niejednokrotnie. Koleżanka nawet nie dokłada się do domowego budżetu. Nie wie jak robi się opłaty za mieszkanie, prąd itd. Ona nie pracuję, siedzi w domu. Ma 29lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale zazdrościcie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ale zazdrościcie smiech.gif Czego? :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:59 Główna małego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×