Pantegram 7 Napisano Czerwiec 7, 2016 Z jednej strony wręcz uwielbiam moje studia, bo dowiedziałam się na nich masy ciekawych i przydatnych rzeczy, z drugiej... ...system oceniania mnie wk#$%%#!!! I nie - nie dostałam póki co złej oceny i nie z powodu oceny się pienię - egzamin, o którym chcę napisać, na razie odwołano z powodu choroby wykładowcy (co też jest barwne, bo dowiedzieliśmy się o tym dzisiaj rano, a egzamin miał być o 14.00), ale już mniejsza o to... Tak się składa, że mamy od rocznika wyżej gotowiec, tj. zestaw pytań, które w poprzednich latach pojawiły się na tym egzaminie. Powinnam więc być zadowolona, prawda? Cóż - nie jestem :/ A przynajmniej nie do końca... Do szewskiej pasji doprowadza mnie świadomość, że gdyby nie ten gotowiec - znowu byłabym zaskoczona pytaniami na egzaminie i jego poziomem trudności!!! To jest o tyle c*****e, że: - psychologia (z tego mam egzamin) to jest taki megazapychacz na moim inżynierskim kierunku, a z tego co widzę, wykładowczyni zrobiła taki sam egzamin dla wszystkich studentów, których uczy... ten egzamin równie dobrze mogliby pisać studenci psychologii na I roku czy studenci jakiegoś kierunku humanistycznego, na którym psychologia jest ważna - zamiast pytań ogólnych, na logikę, mamy pytania szczegółowe np. o nazwisko twórcy danego nurtu psychologicznego, co akurat inżynierowi nie jest szczególnie przydatne tzn. bardziej wartościowe jest, by inżynier miał praktyczną wiedzę ogólną z zakresu psychologii, aniżeli by wkuwał nazwiska, tak, jakby miał strasznie mało do zapamiętywania na inżynierskim kierunku... -.- - zakres kolokwium nie pokrywa się z sylabusem!!! a w szczególności z tym, co było na ćwiczeniach i wykładach... Mam wszystkie slajdy z wykładów przed oczami, bo wykładowczyni je udostępniła... mam bonus za aktywność i frekwencję na ćwiczeniach... i żadnej wzmianki o mechanizmach obronnych sobie nie przypominam, a na tym gotowcu oczywiście - szereg pytań właśnie z tego... Autoprezentacja, praca w grupie, wpływ grupy itp. - takie rzeczy mieliśmy, w gruncie rzeczy ciekawe i dobrze dobrane - dobrze ułożony materiał, wzbogacony o przykłady i ćwiczenia praktyczne, więc realizacja przedmiotu w porządku... ale dlaczego kolos jest z kosmosu? -.- Dlaczego zawiera pytania o tematyce, która nie była nawet wzmiankowana na zajęciach?!? To nie jest pierwszy raz, kiedy na ćwiczeniach mamy obrazowo porównując - napisać program liczący pole koła, a na egzaminie taki, który liczy całkę po ułamku z logarytmami w mianowniku... I ja nie mam nic przeciwko trudnym kolokwiom, generalnie, ale pod warunkiem, że bazują one na tym, co było na wykładach / ćwiczeniach / laboratoriach, a nie tak, że zajęcia sobie, a potem egzamin sobie, z poziomem trudności kompletnie nie przystającym do tego, co było na zajęciach, i właściwie luźno nawiązującym do nazwy przedmiotu... Uważałam na zajęciach, mam ponadprogramową wiedzę z przedmiotu, którą się na zajęciach wybijałam, bo akurat psychologia jest takim moim małym hobby (interesuję się nią), i mimo tej całej dodatkowej wiedzy i starań miałabym problem, by to kolokwium wymaksować.... (dobrze zapamiętuję koncepcje i umiem wykorzystać wiedzę w praktyce, ale takie detale jak nazwiska twórców danego nurtu łatwo uciekają mi z pamięci, więc na tego typu pytaniach bym się wyłożyła) No to jest po prostu śmieszne - umieć ponad program i nadal nie mieć gwarancji oceny bardzo dobrej... po prostu genialne. :/ To nie jest taka pierwsza sytuacja na moich studiach i już mnie po prostu zdrowo to wkurza... Tęsknię niezmiernie za tymi czasami, gdzie dzięki mojej inteligencji i ogładzie mogłam właściwie w ogóle się nie uczyć, a tylko dzięki aktywnemu uczestnictwu w zajęciach mieć wybitne oceny... Teraz moją inteligencję mogę sobie w buty schować, nic mi po niej - dopiero po wyjściu z uczelni do pracy zaczynam mieć profity z tego, że rozumiem to, czego się uczyłam do egzaminów, nie ma to jednak większego odzwierciedlenia w ocenach... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach