Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

uważam,że niektórzy ludzie całe życie mają pod górkę. Dlaczego? nie wiem.

Polecane posty

Gość gość

Uważam np, że ja mam wiecznie pod górkę w życiu, Żeby coś dostać fajnego od życia, to latami cierpię, szukam szczęścia. mam za sobą mnóstwo niespełnionych miłości, związek ze schizofrenikiem, dzieciństwo, w którym zabrakło uwagi matki i miłości ojca. Czym sobie zasłużyłam na gorsze dzieciństwo niż mieli inni - nie wiem. Nawet jak juz znalazłam miłość zdawałoby się, to okazalo sie ze ten los na loterii o którym któraś z Was temat założyła, wcale nie jest taki najwyzszy. mąż zaradny i pomocny, ale mało wylewny i skupiony głownie na swoim rozwoju. często czuję się samotna w związku. teściowa masakra, praiwe rozpadło sie przez nią nasz zwiazek. Ja ważam, że sa ludzie ktrzy cale zycia mają pod gore. Jak dostałam pierwwzą pracę to byłam gnojona przez jedną taką, która miała mi za złe że szefowa mnie lubi. Po prostu uważam, że niektórzy ludzie co by nie robili, zawsze mają pod górę i nawet jak dostają od losu prezent, to musi byc on okraszony problemem, szczęście, które ma słodko-gorzki smak. Moja kuzynka tez ma podobnie. I wiele osób. Ale znam tez wielu wesolków ktorym zawsze się lepiej układało, nie dołowali się, jak coś nie wycjodziło to się nie łamią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Popadasz w robienie z siebie ofiary. "Och, nikt nie ma ciężej w życiu ode mnie" Brrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie popadam chyba? Poczytaj co napisałam i pomysl, czy to że ojciec nie okazywal mi zadnego zainteresowania, matka wychowywala surowo, duzo na mnie krzyczala i miala nerwice, to takie nic? to sie ciagnie cale moje zycie. dlugo tez szukalam milosci, chyba z 8 lat. jak znalazlam to oczywiscie nie moze byc normalnie bo tesciowa mi sie trafila ktora probowala nas sklocic i rozdzielic i nadal jej nie ufam. miala za zle ze "traci syneczka" bo tak to by nadal z nią mieszkal. Daj spokoj, chyba nie masz mi czego zazdroscic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i co, chcesz się licytować na cierpienia, kochający rodzice to dużo, ale nie wszystko, mnie za bardzo trzymali pod kloszem i teraz też mam problemy przez to, nie umiem walczyć o swoje, być asertywna Do tego mam nieuleczalną chorobę , poważną Toksyczny związek za sobą I co... każdy coś tam ma przykrego Beznadziejne jest się tym przechwalać Życie jest piękne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja cie rozumiem, choc w wiekszosci przypadkow szczesliwie spadam na 4 łapy to i tak droga do szczescia czy tez zadowolenia jest u mnie zawsze ciezka, z przebojami, pog gorke jak to napisałas. nie mam nic podanego na tacy, o wszystko musze walczyc, starac sie bardziej niz inni, udowadniac cos.. cale zycie tak mam... choc koncowy rozrachunek jest na moj plus i ktos kto mnie zn powie nie narzekaj!, to ja wiem jak ciezko praca i wysilkiem jest to okupion,e jestem po prostu zmeczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:33 dokładnie tak samo się czuję. Obok mam znajomą, która wszystko od życia ma na tacy - poznała super faceta już w liceum, więc nie czekała na miłość 10 lat jak ja, po drodze będąc samotną lub napotykając d..pków. Życie "w d...pe jej nie dało" w ogóle. Mieszkanie ma po matce, matka dostała z pracy a sama przeniosła się do bogatego brata, który ją zatrudnił u siebie. Mają mnóstwo pieniędzy. Dziewcyzna o nic nie musi się martwić, nawet jak dziecko urodziła to wszystko przy dziecku robi mąż. Matka jej gotuje i podsyła obiady, są przyjaciółkami, ona mamie wszystko może powiedzieć, ja swojej nic, bo nie ma kompeltnie zaufania i nici porozumienia. Ta dziewczyna jedyne czego nie ma to ojca, bo została spłodzona ze związku z żonatym, który potem wypiął się na nią i jej matkę. Ale co to za różnica, ja miałam ojca ale nie interesował się mną zbytnio, kocha ł tylko mojego brata, miałam wrażenie że mnie nie znosi, nie akcpetuje, wiecznie mnie ofukiwał. Więc czuję się jak ona też nie miałam ojca. Ale ona ma wszystko inne, a ja żeby mieć miłość to 1) czekałam 10 lat 2)walka z tesciowa, udowadnianie sobie ze to ma sens. Praca, studia? pochodzę ze wsi, musiałam wynieść się 400 km od domu od matki bo nie dało się wytrzymać. Tułaczka po różnych mieszkaniach z róznymi wspollokatorami, nieraz się w poduszkę płakało. A ta moja koleżanka wychowała się w dużym mieście, nie musiała uciekać od matki bo matka była dla niej łagodna, miła. To tylko taki przykład.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Yyy a od którego momentu liczy się czekanie na miłość? Ja mam 30 lat i tylko ten jeden krótki toksyczny związek za sobą, ale to nie jest dla mnie dramat, we mnie jest więcej miłości niż w niejednej zakochanej osobie. Każdy dostaje inne karty do rozgrywki i pokora polega na niezaglądaniu innym w ich karty, jak dziecko "czemu ona dostała to to i to, a ja tylko to".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to obroc to w atut zamiast narzekac jak ci ciezko. Przeciwnosci ksztaltuje charakter. Ja tez mialam pod gorke, beznadziejnych rodzicow, biede, kiepskich lekarzy, choroby ciagnace sie latami, zero wsparcia. Dzis mieszkam w moim wymarzonym kraju, mam super prace w swietnej instytucji i kilku prawdziwych przyjaciol. Moglam siedziec w polsce i pakac jak to jestem poszkodowana przez niesprawiedliwy los ale wolalam sie pstawic wszystkiemu i wszystkim. Mozna? Mozna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko ze niektorzy nie maja w sobie tez wrodzonej zaradnosci i odwagi! wiec nie pytaj czy mozna? mozna owszem jak sie ma w zyciou obok checi farta i wlasnie odwage, same checi nie wystarcza niestety. czasem wystarczy sam fart, czase przebojowac, czasem umiejetnosc postawienia wsyztskiego na 1 karte. ja (gosc z 15.33) rozumiem autorke, ze moze tych nie posiadac, sama ich nie mam choc niby jestem zaradna. niemniej wszystko przychodzi mi z trudem, i tez sobie czasem pobiadolę. pracuje od 19 roku zycia, mieszkanie na kredyt, na remont czy wakacje musze odlozyc kosztem innych wydatkow a itak rzadko na wakacje jezdzimy. kumpel zwykly chlopak po zawodowce, ma mieszkanie po rodzicach, ma firme gdzie wiecznie anrzeka jak mu zle, a kupil dzialke rekreacyjna, wyremontowal cale mieszkanie, kupuje 3 auto, 2 dziecko w drodze, prawie co roku na urlop, ona nie pracuje...ot tak po prostu, ja na remont juz 2 lata odkladam i guik z tego, ciagle sie cos po drodze musi spier/dolic i nie moge osiagnac upragnionego celu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Q ja mam kolosalne szczęście w życiu. Wszystko łatwo mi przychodzi i nawet nie muszę się specjalnie wysilać. Ludzie mi chętnie pomagają we wszystkim. Czasem gram rolę takiej trochę niezaradnej a sprytna jestem że aż Hej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie też zauważyłam że jednym się wszystko udaje (mąż, przyjaciółki, życie towarzyskie, praca, rodzice itd.) a inni mają ciągle pod górkę, nie bez powodu się mówi biednemu zawsze wiatr w oczy.. oczywiście można brać sprawy w swoje ręce ale są rzeczy na które nie ma sie wpływu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:03 zgadzam się. Biednemu (nie mówię koniecznie o biedzie materialnej, tylko np. biednemu bo skrzywodzonemu itd.) zawsze wiatr w oczy. Tragizm polega tez na tym, że osoba wychowana bez miłości, będzie podświadomie wchodzić w takie związki gdzie też będzie o tę miłość walczyć, bo jednak ona będzie dawała więcej z siebie niż on, taka osoba nie potrafi zyc z normalnym człowiekiem który ją kocha tak jak ona jego. Ma wzorce głeboko zakodowane w mózgu, że ma się zakochiwać w facetach niedostepnych. potem wchodzi w taki związek i dalej cierpi, matnia, błędne koło. Wydaje jej się ze znalzała miłośc. WYDAJE SIĘ - dobre okreslenie. Nie znasz się na psychologii choć odrobinę skoro twerdzisz że "można?można" g...wno tam można! Można jak się ma odwagę i psychikę nie rozyebaną, ja nie mam ani tego ani tego. Odważna nie jesyem bo mi matka wpajała że trzeba byc cichym jak mysz pod miotłą. mam mega przeyebane po takim wychowaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie widze w życiorysie autorki nic szczególnie tragicznego, ona chyba nie wie, co to problemy sa. ... Normalne zycie, z dylematami i problemami jakie ma 80 % osób

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ja napisze Ci o mojej pracy, jestem pielegniarka w hospicjum w uk, wczoraj przyjelismy dziewczyne 23l umierajaca na AIDS, jak miala 15l byla zgwalcona a w dodatku dostala hiv I zaszla w ciazy, dzis umiera, kilka dni temu28l umarla na raka, nadal uwazasz, ze masz ciezko I zycie ci sie nie uklada? Jestes kowalem swojego losu a zycie jest piekne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od nas odszedł ojciec, mama wychowywała nas sama, w strasznej biedzie, kiedy trochę odetchnęliśmy- mama zachorowała, bardzo ciężko,zmarła w męczarniach. Kiedy się po tym otrząsnęłam urodziłam martwe dziecko. Uważam,że mam cały czas pod górę, nie widzę sensu mojego cierpienia......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też to zauważam, niektórzy maja jakieś pokrętne szczęście i nawet przy kłopotach spadną na cztery łapy, dostają od losu więcej niż na to zasługują, innym całe życie wiatr w oczy, nawet jeśli próbują odmienić swój los, jakby byli urodzeni pod nieszczęśliwą gwiazdą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Autorko ja napisze Ci o mojej pracy, jestem pielegniarka w hospicjum w uk, wczoraj przyjelismy dziewczyne 23l umierajaca na AIDS, jak miala 15l byla zgwalcona a w dodatku dostala hiv I zaszla w ciazy, dzis umiera, kilka dni temu28l umarla na raka, nadal uwazasz, ze masz ciezko I zycie ci sie nie uklada? Jestes kowalem swojego losu a zycie jest piekne xxx z calym szacunkiem ale czy tej zgwalconej dziewczynie tez powiesz "nie martw sie! umierasz, ale zycie jest piekne"??! a moze jeszcze dołóz jej, "TRUDNO, BYLAS KOWALEM WLASNEGO LOSU"... nie cierpie takich tekstów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam takie same wrazenie, cale zycie sie staram ciezko pracuje a samo cierpienie, ojciec alkoholik to wiadomo jakie dziecinstwo teraz maz tyran a rodzina ma mnie w d***e i jestem sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja uwazaz ze w zyciu nawazniejsze jest poztytwne nastawienie, optymizm i pogoda ducha. Jak sie do czegos podchodzi z nastawiniem "napewno sie nie uda" to sie na 90 procnt nie uda. Znam ludzi ktorzy maja ciezko, walcza z chorobami ale pomimo tego nie robia z siebie sieroty zyciowej, a znam i takie ktore zyja jak paczek w masle a wiecznie narzekaja i jojcza. Zawsze powtarzam ze optymisci moze nie zyja dluzej ale o ilez przyjemniej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.15 Zawsze powtarzam ze optymisci moze nie zyja dluzej ale o ilez przyjemniej oczko.gif 100% racji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wlasnie mam cale zycie pod gorke, glownie z powodu wady wymowy, nic mi sie w zyciu nie udalo... tak jak piszesz, pech do facetow, 10 lat zmarnowane na doopkow, brak swojego mieszkania, brak pracy, zle wybrane studia, nikt mi w niczym nie pomogl, choc wszyscy widzieli jak jest... A inni od razu na dzien dobry wszystko dostają... ech zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu nie chodzi o optymizm czy pesymizm, ale o to ze czasem kazdego dopada dół, i wladnie dopadl autorke, sama jakis czas temu pisałam tu podobny temat, o zmarnowanej mlodosci, dziecinstwie, braku pomocnej dloni.... i choc nie jeste biedota i patologia, to sa momenty ze zaluj***ardzo podjetych decyzji.. czasem sa chwile ze czuje sie nikim, doslownie nikim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zycie nie jest sprawiedliwe. Religia katolicka hołubi ludzi cierpiących, wiec jak jesteście wierzący to w niebie będziecie pierwszymi. Przykre są wasze historie ale nie podoba mi sie sposób w jaki piszecie o kimś komu sie powodzi. Moze wasze komplesy właśnie biorą się z tej zazdrości i zawiści? Nie skupiacie się nad tym jak poprawić swój los tylko na tym ze ktos ma lepiej? Moim zdaniem powodzenie w zyciu zalezy od trafnych decyzji. Od tego czy w danym momencie powie sie tak albo nie. Wiadomo rodziny się nie wybiera i zdrowia genetycznego ale wszystko inne zalezy od nas i trochę od szczęścia i od tego jak podchodzimy do porażek. W zyciu wg mnie trzeba szybko nauczyć sie na błędach. Wyciąganie wniosków z przeszłości. Z wysokim blondynem co ma obsesje na temat sportu i jest jedynakiem mi nie wyszlo to drugi raz na takiego sie nie skuszę. Przez Internet poznałam psychopatę to wiecej z czatu sie nie umówię. Kolejna sprawa ktoś wg mnie pomaga w zyciu to odwaga w zmianach. Nie idzie tak to próbuje inaczej, jestem kiepska jako fryzjerka to może będę pracowax w sklepie z artykułami dla fryzierow? Albo doksztalce sie i zostane kosmetyczką albo zrobię kurs na farbowanie i będę lepsza? Moze zupełnie zmienię branżę? Im człowiek łatwiej reaguje na zmiany to lepiej mu idzie i polecam umiarkowaną spontaniczność. Zawsze w większych decyzjach robię sobie w glowie rachunek plusów i minusów. Może to wyrachowane, ale radzę sobie w życiu nieźle i jestem ostatnio super szczęśliwa bo mam cudowną córkę, ktora byla calkowicie planowana, pojawila się w idealnym momencie. Ludzie pozytywni przyciągają dobre rzeczy. Uśmiech nie zaszkodzi. Cieszę się z najmniejszych rzeczy. Uwielbiam swoje życie i szczerze codziennie modle sie za męża córkę mamę czasem teściów rodzeństwo. I nie modlę sie w sposób daj.daj daj tylko dziękuję za wspaniale dziecko za męża i za to co osiągnęłam. Nie lubię ludzi Kosciola. Kościół to dla mnie istytucja zbrukana przez pazernych ludzi. Ale odczuwam potrzebę bycia wdzięczną za to jak ukladam sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wam powiem inaczej. Mam wrażenie ze to nie zależy od tego co się przeszło tylko jak się przeszło. Są ludzie którym się nie udaje, otrzasna się i idą dalej i w końcu uda im się osiagnac cel co z boku patrzac nazywamy "i tak spadl na 4lapy". Inna kategoria sa ludzie ktorzy tarzaja się w smutku i niepowodzeniach. Kazde malenkie "nie udalo sie" urasta do mega problemu, doluje, dobija i człowiek ma wrażenie ze wiecznie jest źle. właśnie w ludziach tej drugiej kategorii (wiem, źle to brzmi) nie ma tej wiary w siebie ze w końcu coś się uda. Niestety należę do tej drugiej kategorii i wiem ze to przez nastawienie jest mi ciężko choć oczywiście obwiniam zdarzenia z przeszłości. mimo tego ze wiem gdzie jest problem to i tak nie potrafię tego zmienić bo już brak mi wiary ze coś się zwyczajnie uda A nawet jeśli nie to ze sie nie załamie A świat się nie skończy. Taki durny typ człowieka wiecznie zgnebionego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś - mądrze powiedziane... Faktycznie niektórym ludziom w zyciu jest pod górkę, ale w cos takiego jak szczęście nie wierze prawie w ogóle, często sa to choroby, fobie, wady, głupota, która skutkuje podejmowaniem fatalnych decyzji, lenistwo.. Znam niezły przykład dawnych sąsiadów, może nieco przejaskrawiony, ale na tym b widać, taka patologiczna rodzina, gość koło 30, gruby, wiecznie bez pracy, mieszkał ze swoja dziewczyna co była w ciązy i teściową.. Facet totalna niedojda i zakała zyciowa, nie potrafił napisac bez błedów jednego wyrazu, za zawodu budowlaniec, ale z takich co nic nie umieja, bo nawet płytek ani parkietów nie układał.. I słyszałam kółtnie, czemu on bez pracy, a ten ze ma pecha bo pracuje w branzy budowlanej i tam zatrudniają na czarno, a na zime pracy nie ma. A kto mu zabronił uczenia się? Potem z tego braku pracy się rozpił, i był coraz b leniwy, kłócili się wiecznie z ta dziewczyna i teściową.. Przychodził kurator do obojga, przestawali płacic rachunki, musieli zmieniac mieszkania...Fakt, ze jedne problemy generują inne, ale trzeba zacząc od siebie, bo to nieprawda ze swiat się specjalnie obraca przeciw wam, to z wami jest cos nie tak... Czasem niestety na to nie ma się wpływu, np. nieuleczalna choroba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:30 przepraszam Cię, że tak się będę wyrażała jak właśnie teraz, ale z tym "ludzie radośni przyciągają sukcesy" czy coś w tym stylu...to ja bardzo nie lubię takiego p*************. A wiesz kto tak p*********i? Ktoś, kto nie jest chory jak ja, na stany lękowe i depresje. Czy nie rozumiesz tego, że nie da się z osoby z wrodzonymi skłonnościami do depresji (matka miała, ojciec też miał epizod) zrobić wesołka i osoby, która myśli pozytywnie? Przestań pier...olić, bo aż uszy puchną. Jak ja uwielbiam takie rady z d...py, po których człowiek ma się jeszcze gorzej, jak ja uwielbiam recepty sytego na życie dla głodnego, którego nic nie nakarmi bo on ma inny mózg. Może liźnij trochę psychologii, psychiatrii. łatwo się wypowiadać komuś, kto po prostu ma inny rozum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
JA MAM TAKIEGO znajomego, zawsze ma pod górkę. Urodziła im się córka z chorym sercem i zmarła ZA PÓL ROKU. Potem on nie mógł tego przeżyć i zaczął pić, wywalili go z dobrej roboty, potem zostawiła go żona bo nie mogła tego znieść. Mają jeszcze 1 dziecko. Ten znajomy zabra ł kiedyś syna na weekend od żony do siebie do domu, jak zasnął to zapalił się dom i ledwo dzieciaka odratowali, znajomy ma kilkanaście procent ciała popażone, dostał jakąś słabą rentę. Po tymk wypadku była żona już go nie chce w ogóle znać. On poparzony, bez pracy, ciągle ma pod górę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aha i9 ten w/w znajomy ostatnio dzwonił do mojego męża i mówił że mu coś w przełyku rośnie i nie może mówić, znając jego farta w życiu to pewnie jakiś rak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś --> wszystkie problemy tego znajomego wziely sie z JEDNEGO problemu (choc nie ukrywam ze powazenego) z ktorym nie umial sobie poradzic. On nie ma caly czas po gorke tylko nie radzi sobie z soba i przez to SAM prowokuje dalsze problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...bo wyobraz sobie ze ja mam kuzyna ktory a ciezko chora corke (nieuleczalna choroba genetyczna) a jednak nadal zyje, pracuje, cieszy sie z kazdego dnia spedzonego z rodzina i robi wszystko co w jego mocy zeby jego rodzina byla szczeliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×