Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

uważam,że niektórzy ludzie całe życie mają pod górkę. Dlaczego? nie wiem.

Polecane posty

Gość gość
19.38 Mam męża, ale co z tego? On wróci z roboty późnym wieczorem, siusiu, paciorek i spać, a ja mam tylko to dziecko, jesteśmy dopiero na początku drogi, mój dom będzie moim więzieniem, każdy pierdzieli, że mam być silna, pitolenie komunałów nic nie kosztuje. Mam żyć dzieckiem, dla dziecka i pod dziecko, jakbym ja sama już nie istniała, nie ma już mnie-Pani X, jest mama autysty. Tylko z tego będę rozliczana, tylko tak będę postrzegana (świetny temat do plotek na spotkaniach na których mnie nie będzie), ja już nie mam prawa mieć marzeń, planów. Jak dziecko jest małe to jeszcze jakoś człowiek to ciągnie, a czy ktoś myśli w kategoriach dorosły autysta? Co się z takimi dzieje? Jak żyją gdy zabraknie rodziców?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.40 chodzi o to, ze masz meza rodzine nieidealna ale masz. gdybys byla sama pewnie bys tu pisala, ze jestes samotna i nikogo nie masz... trawa zawsze bardziej zielona tam gdzie nas nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy z nas przychodząc na ten świat ma swoje plany, jakaś lekcje do przerobienia, czegoś musi się nauczyć, coś zrozumieć etc. Tak więc "po cos" tak się dzieje w życiu każdego człowieka, pokora, miłość , zrozumienie... To da Wam siłę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
E nie jest latwo znalezc w sobie sile w pewnych sytuacjach. Czlowiek sie w koncu zalamuje i zostaje tylko sie wydyndac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie koniecznie, są specjaliści, którzy dadzą radę i pomogą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo jedne problemy implikują kolejne. stąd przysłowie "biednemu to zawsze wiatr w oczy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Duzo problemow jest z braku pewnosci siebie i wiary we wlasne mozliwosci. A takie cechy maja czesto ludzie ktorzy mieli schrzanione dziecinstwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Duzo problemow jest z braku pewnosci siebie i wiary we wlasne mozliwosci. A takie cechy maja czesto ludzie ktorzy mieli schrzanione dziecinstwo x Dokladnie. Pewnych spraw nie da sie zaleczyc, mozna wybaczyc, zapomniec, ale skutki czy tak pozostaja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojej naprawdę? Też w życiu nie wszystko uklada mi sie najlepiej. Rozwiaze jeden problem, pojawia sie kolejny. Czasem.jestem tym zmeczona. Ale nie przyszlo mi do głowy obwiniac losu za to, ze onni mają lepiej, łatwiej. A licytowanie się na cierpienie i nieszczęście jest przykre. Są na swiecie dzieci, które głosują i co komu zawiniły, ze taki los je spotkał? To uważam za prawdziwe nieszczęście. Dzieci ze smiertelnymi chorobami co komu zawinily? A ich rodzice? Czemu taki los ich spotkal? Ciężkie dzieciństwo? Są dzieci katowane, glodzone, molestowane, gwalcone. Mam kuzyna, który miał naprawdę straszne dzieciństwo. Teraz jest w szpitalu psychiatrycznym. A w malzenstwie nie tak? Są kobiety, ktorych mezowie bija, znecaja sie psychicznie, zmagajace się z alkoholizmem...Moze czas przestac szukac negatywow swojej sytuacji i zauwazyc pozytywy, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Witajcie, a mi sie czasem wydaje, ze ktos na mnie zly urok rzucil, bo mam tez ciagle pod gorke. Ale z drugiej strony, mysle ze sama zamknelam sobie byc moze jakas szanse przez brak wiary w siebie. Moze to nie chodzi o szczescie, co bardziej o brak wiary w siebie i wlasne mozliowsci. Ktos kto jest pewny siebie idzie na przod, a jak mu sie noga podwinie nie przejmuje sie i idzie dalej. Ktos kto podswiadomie nie wierzy w siebie bedzie robil z malych niepowodzen kleski zyciowe. Moze jest tak, ze niektorzy zostali obdarzeni pozytywnym usposobieniem, a inni musza sie tego nauczyc, by dzielnie isc do przodu mimo wszystko. Co o tym sadzicie? " Ja się wypowiem w tym temacie. Jest coś takiego jak samoocena, ale ta samoocena jest budowana na podstawie tego jak traktują nas inni oraz jak nam coś idzie na tle innych, a to jak nas traktują inni to często jest też wypadkowa naszej powierzchowności nawet rzeczy których byście nie przypuszczali jakich nie na wszystko co mamy wpływ tak jak rysy twarzy, barwa głosu, bystrość, przenikliwość spojrzenia, refleks, szybkość rozumienia itd. itd. Wiele spraw ma swój zaczątek już w przedszkolu, potem w podstawówce często jakiś cudem jest ciąg dalszy tych samych problemów, a to nie żaden cud tylko zwykła wypadkowa tego czym emanujemy. Jak nas od małego nie szanuje rodzeństwo, rówieśnicy, nauczyciele, a w domu dodatkowo źle się dzieje to jakie my mamy mieć poczucie wartości na start. Potem nie dziwota że w pracy boimy się odezwać, bo nawet jak się odezwiemy to robimy to takim wystraszonym tonem na zasadzie przepraszam że żyję, że każdy będzie to odbierał jakby dziwoląg przemówił. Ktoś taki nigdy nie będzie częścią ekipy. Potem nie dziwota że ktoś taki idzie na pierwszy strzał do zwolnienia, a zostaje inny pracownik na równorzędnym stanowisku który jest silniejszy charakterem od małego szanowany że potrafi zjednywać sobie ludzi i sie wbić do grupy. Tu nawet rzetelne wykonywanie pracy nie pomoże. Już dawno zauważyłam że w pracy to się liczy najmniej, a najwięcej sie liczy pewność siebie, towarzyskość, a wręcz cwaność nawet bym powiedziała. Tacy ludzie dostają akceptacje, uprawnienia, wyższe stanowiska i są nietykalni. Przykre ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dodam jeszcze tacy ludzie będą mniej pracowali a więcej plotkowali i się chichrali, a ci wypchnięci poza margines towarzystwa to nawet do kibla ledwie zjadą czas by wyjść, będą od zapieprzania i nie będą mieli prawa głosu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i jeszcze zapomniałam, dostają niższą wypłatę od tamtych lub są zatrudniani na gorszych zasadach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko 3 wpisów powyżej SAMO SEDNO SPRAWY !! Choćbyś sie pos***ła to nie przemożesz jak np urodzisz sie z jakąś np. wadą i do tego np w biednej czy dysfunkcyjnej rodzinie .To rzutuje na całe życie i jest kojarzone z "przekleństwem" .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rowniez sie zgadzam to jest dokladny opis tego jak ja mam w pracy. Zawsze bylam tak wlasnie traktowana i jak mozna sie uwolnic od tego i zmienic bo ja nie widze wyjscia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz przykład z real life'u .Koleżanki nierozłączki od podstawówki . Rodziny niezmożne, podobne .Ale... jedna powiedzmy Nina -ładna zdrowa i wygadana, ma mnóstwo adoratorów . Intelektualnie przeciętna .Mając 18 lat wpada z synkiem b.bogatych ludzi , on student zakochany w niej na max . Teściowa zadurzona w synku w końcu akceptuje związek 'żeby Kubusiowi-synusiowi było dobrze" , teść po kwasach dołącza . Po porodzie ona wprowadza sie z partnerem i dzieckiem do jednego z kilku mieszkań teściów .Teść pomaga jej w dojeniu państwa na pomoc dla samotnej matki plus daje hajs .Partner motywuje ją do dalszej nauki i pomaga w niej ,teściowie pchają ją na studia ...Oczywiście mają dobre auto, partner ją uczy jeżdzić, teść załatwia egzamin bo to człowiek wpływowy ...Druga, powiedzmy Zosia, jest w miarę zdolna pracowita lecz ma wadę wymowy i jest brzydka . W domu litują sie nad nią "chłopaka ona nie znajdzie" a dobre ciocie chcą ją posłać na zakonnicę ...W szkole poza Niną ludzie maja z niej bekę . Nauczycielki tłamszą a pan od fizyki nie robi słodkich oczek jak do Niny i nie podaruje Zosi jak nie umie ..Ta brzydota chce isć na ambitne studia lecz nikt w niczym nie pomoże ani nie zmotywuje, raczej wyśmieje .'Zocha lekarz/prawnik -buchachacha ". Same więc widzicie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18.06 dziewczyno , ile ty masz lat żeby pisać takie p*****ly :P jak ktoś jest zdolny, ambitny i pracowity to choćby był krzywy i garbaty to zrobi karierę. Na piękne oczka nikt kariery zawodowej nie zrobi no chyba , ze w najstarszym zawodzie swiata. A ta pierwsza o której piszesz to jakby nie była inteligentna to ani kursu na prawo jazdy ani studiow tym bardziej by nie zrobila. Piertolisz głupoty i przeceniasz urode która nie zawsze pomaga w zyciu często wręcz przeszkadza, no i niestety szybko mija :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No 18.30 popracuj w korpo to zdziwisz się . Takie same pracownice -A ładna i wygadana, B brzydka i wycofana o TAKIEJ samej przydatności dla firmy, jak sądzisz gdzie po 5 latach one zajdą zaczynając w wieku 24 lat gdy uroda ma znaczenie ? ... A akurat podobno w burdelach to piękności zbytnich nie ma :O tako rzecze moja kumpela policjantka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" dziewczyno , ile ty masz lat żeby pisać takie p*****ly jezyk.gif jak ktoś jest zdolny, ambitny i pracowity to choćby był krzywy i garbaty to zrobi karierę. Na piękne oczka nikt kariery zawodowej nie zrobi no chyba , ze w najstarszym zawodzie swiata. " Widać niedostatecznie jasno się wyraziłam. Pisząc rysy twarzy nie miałam na myśli tego czy ktoś jest ładny czy brzydki, bo już dawno zauważyłam że respektowanie kogoś często nie zależy od urody. Można być z twarzy nawet dość ładnym a mieć spojrzenie mało bystre i mieć głos flegmatyczny i ktoś taki nigdy nie będzie respektowany, a można być brzydalem, brzydulą ale z powierzchownością o takim rodzaju jaki inni respektują. Programy takie jak discovery nie o wszystkich zjawiskach międzyludzkich kręcą programy. Ja zauważam wiele rzeczy o których się nie mówi. Są np. ludzie o delikatnej powierzchowności a są ludzie którzy nawet nie muszą się odezwać a już na pierwszy rzut widać że są typem który będzie w każdej grupie respektowany. Same wiecie że nie każdy ma zdolności kierownicze. O tym własnie mówię. Od tego się zaczynają zdolności kierownicze. Od bycia respektowanym w grupie od małego. A skąd się to bierze ? No właśnie. To czym ktoś emanuje. Nie wiadomo tak do końca czy to sprawa wrodzona czy nabyta, ale mowa o samym tylko wnętrzu, a jeszcze dochodzi twarz, wiecie dobrze nie każdy ma francowatą twarz. A jak taką napotkacie w pracy jako nowy pracownik to się jej prędzej słuchacie niż kogoś delikatnego prawda? I tacy ludzie właśnie wszędzie się odnajdują i zawsze spadają na 4 łapy. Mają pozycje i kase, nawet jeśli nie są prezesami to są zawsze wyżej w hierarchii niż ktoś o słabej powierzchowności. O tym właśnie mówię. Tak to działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ona ma racje z ta uroda., Mam 35 lat i wiem ,ze uroda pomaga w życiu . Byly kiedyś robione eksperymenty . Ludzie sa milsi i chętniej pomagają jak ktoś jest ładny , zgrabny i zadbany . Np masz byly szef miał 190 cm , przystojny , dobrze zbudowany , do tego megaa męski glos . Jego spojrzenie wystarczyło żeby ludzie wiedzieli o co chodzi . Nigdy nie krzyczał i ludzie go szanowali . Obecny szef 160 cm , chudy , brzydki ma głos jak baba . Wszyscy go olewają . Musi krzyczeć żeby ludzie go słuchali . Wygląd pomaga w odnoszeniu sukcesów .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wygląd plus "wygadanie" . A do tego umiejętność tzw. inteligencji społecznej.Osoba może mieć iQ100 brak większych zdolności do czegokolwiek ale da sobie radę lepiej niż teoretycznie zdolniejsi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania123453
Niestety w życiu trzeba mieć szczęście. Sama chęć, własne działe itp nie pomogą jeśli nie znajdziesz się w odpowiednim miejcu w odpowiednim czasie. Wiem wiem... są ludzie, niestety mam ich niedaleko, którzy uważają inaczej. Przeważnie to tacy co coś osiągneli. Owszem, swoją pracą, ale też i mając farta. Wystarczy raz, a łańcuszek pójdzie. Przypomnijcie sobie ze szkoły. Średnio zdolna uczennica. Dostała piątkę z jakiegoś przedmiotu. Bo umiała, bo miała ładny zeszyt. Może raz akurat trafiła w pytanie na kartkówce. I potem to już jest łańcuszek. Z innego będzie noga, ale ją podciągali do góry ze stopniami, Zamiast trója, czwórka itd itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mąż_narcyzy
Pokora, miłość zrozumienie .... bolą mnie już plecy i nic z tego nie mam. A widzę, że ci bez pokory, bez dawania miłości, bez rozumienia drugiego człowieka ... ci mają świetne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najbardziej boli to że nie ma juz ludzi którzy bezinteresownie pomogą.....każdy musi mieć jakiś interes w tym żeby chociażby polecić Cię szefowi itd.....nie mówiąc o zwykłym dobrym słowie.....obserwuje to zjawisko cynizmu od dawna....też miałam pod górkę też ciężkie dzieciństwo itd...ale pamiętam wokół ludzi którzy wspierali....moja mama samotna matka dwójka małych dzieci zero socjalu to były czasy kiedy od państwa nic się nie dostawało....to były lata 90-te....ledwo nam na chleb wystarczało ale często jedliśmy tylko ziemniaki, które mama od rodziny ze wsi przywoziła....zawsze czułam się gorsza od rówieśników z powodu tej biedy....ale próbowałam to nadrobić nauka....A jeśli chodzi o to ,że ludzie kiedyś byli inni to pamietam dzień, gdzie mamę odwiedziła koleżanka bardzo ładna dobrze ubrana piły kawę ,plotkowały jak to kobiety....tuż przy wyjściu ta pani chciała jeszcze skorzystać z toalety która była koło kuchni....ja wówczas byłam w łazience....a ona wyszła z WC skręciła do kuchni wyjęła portfel i zostawiła na stole 500zl......wszystko widziałam....po czym pożegnała się z mama i wyszła....gdy moja mama zobaczyła te pieniądze to się rozpłakała....na owe czasy to było naprawdę dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2016.06.09 10:30 przepraszam Cię, że tak się będę wyrażała jak właśnie teraz, ale z tym "ludzie radośni przyciągają sukcesy" czy coś w tym stylu...to ja bardzo nie lubię takiego p*************. A wiesz kto tak p*********i? Ktoś, kto nie jest chory jak ja, na stany lękowe i depresje. Czy nie rozumiesz tego, że nie da się z osoby z wrodzonymi skłonnościami do depresji (matka miała, ojciec też miał epizod) zrobić wesołka i osoby, która myśli pozytywnie? Przestań pier...olić, bo aż uszy puchną. Jak ja uwielbiam takie rady z d...py, po których człowiek ma się jeszcze gorzej, jak ja uwielbiam recepty sytego na życie dla głodnego, którego nic nie nakarmi bo on ma inny mózg. Może liźnij trochę psychologii, psychiatrii. łatwo się wypowiadać komuś, kto po prostu ma inny rozum. X Tak, ludzie radośni, szczęśliwi przyciągają radość i szczęście a z depresji można się wyleczyć. A skąd wiem? Z własnego przykładu. I tez miałam spieprzone życie, teraz nie jest idealnie, ale 100 x lepiej. A będzie jeszcze lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dzieciństwo, matka, która wogóle nie chciała mieć dzieci, a tym bardziej córki, dała się namówić swojemu mężowi, 4 lata młodszemu, czyli dwudziestolatkowi. Nie gotowi na dziecko, bez mieszkania, kilka lat tułania się po wynajmowanych pokojach i rodzinie, oczywiście mocno dawano mi odczuć przez babcie i ciotki jak bardzo nieproszonymi jesteśmy gośćmi, wyżywała się na mnie zwłaszcza jedna ciotka, ojciec był wtedy cały czas w pracy, matka nigdy mnie nie broniła. On na poczatku był bardzo fajnym ojcem, do mojego 10 roku życia, później, niby pod wpływem chorej tarczycy, zamienił się w psychopatycznego tyrana, znęcał się psychicznie, a nawet fizycznie. Matka całe życie miała mnie totalnie gdzieś, patrzyła tylko jak pozbyć się z domu. Bieda okropna, najważniejsze były szlugi, palili po paczce dziennie, piwo ojca i przede wszystkim d***** ojca, czego matka nie chciała widzieć. Byłam bardzo spokojnym i nad wiek rozwiniętym dzieckiem, dobrze się uczyłam, lecz nie wytrzymałam ciśnienia, wpadłam w anoreksję, alkohol, narkotyki i związki z totalnie po/je/ba/ny/ mi osobnikami. Mój pierwsżycia raz? Zostałam zgwałcona ze szczególnym okrucieństwem. Ślady pobicia nosiłam 2 miesiące. Rodzice nic nie zauważyli. Dziwne, ale wpadłam w nimfomanię , przewinęło się sporo facetów, było dużo niebezpiecznych sytuacji. Prawie zawaliłam szkołę, ale zawziąłam się na koniec i maturę zdałam najlepiej w roczniku. Po roku od ukończenia szkoły średniej wyszłam za mąż. Robiłam szkołę policealną medyczną i studia zaoczne, żyłam z korepetycji, stypendium i pisania prac, niby było wszystko ok tylko wciąż ta amfa...rzuciłam, przyszła depresja, nie zaliczyłama ostatniej praktyki w szkole medycznej i nie pojechałam na obronę pracy licencjackiej. Później ucieczka od byłego męża, znów dziwne związki, znów gwałt. Doznałam jakiegoś psychicznego wstrząsu. Z dna wyciągnął mnie obecny mąż, facet który pododał mi się od bardzo wielu lat. Teraz jestem tu gdzie jestem- troje super dzieci ( żeby nie było zbyt kolorowo, wszystkie ciążę zagrożone, wszystkie cc z komplikacjami, z dużym zagrożeniem życia, zapaść) fajna praca na swoim, duży dom, 4 psy. Teraz robię studia, o których marzyłam. To tyle . Miałam pod górkę, były chwile załamania, ale życie jest tylko jedno i trzeba walczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dodam jeszcze, że wśród znajomych uchodzę za szczęściarę, której wszystko łatwo przyszło przez urodę, że zlapałam super faceta na męża. Nigdy nikomu się nie skarżyłam, prawie nikt nie wie o moich problemach z przeszłości, więc nikt nie powiedziałby, że jestem z tych co mają pod górkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdy mnie te moje nieszczęścia dotykały to też prawie nikt nie wiedział, zawsze wszystko ukrywałam, od dziecka mam taką wpisaną w psychikę konspirację :) zawsze umiałam udawać szczęśliwą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja już mam dosyć porównywania się do chorych na aids, raka itp. Mam cieszyć się z tego że mam g*******e życie i nie mam jeszcze tego co już gorszego nic być nie może. I co to za życie? Cokolwiek nie zrobie,jakkolwiek nie staram się to i tak zawsze zostaje w czarnej d**e. Walczyłam o siebie ,o swoje szczęście ale to była walka z wiatrakami, teraz już nie walczę bo to nie ma najmniejszego sensu Ile można? Zostane w tym bagnie i będę żarła psychotropy żeby jakoś to znosić że mam z****** życie. Tyle mi zostało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Witaj w klubie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ccc

Mam tak samo. Całe życie same problemy. A miłości nadal się nie doczekałem, mimo że mam 42 lata. I raczej się nie doczekam. Mi pisane jest nieszczęście i samobójstwo. Teraz chodzę na terapię, ale czy ona coś daje to się okaże za parę lat. Generalnie uważam, że lepiej byłoby nie istnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×