Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Marnuję czasu na głupoty poddałam się już całkiem

Polecane posty

Gość gość

Pomóżcie :(. Uważam, że jestem za głupia i i tak nie będę potrafiła się rozwijać. A to nieprawda, mam dobrą pamięć, umiem kojarzyć, myślę, że mam potencjał, zresztą jak byłam dzieckiem to ciągle to słyszałam, miałam wiele talentów, których rozwijanie porzuciłam. A kim jestem teraz? Weekendy zbyt często przed komputerem, czasem impreza, o wiele mniej czytam (wolę czytać blogi, o relacjach międzyludzkich, artykuły psychologiczne, choć co do psychologii ostatnio jestem mocno krytyczna, i lubię demaskować niektóre jej błędy, historię tańca)- za to dość często chodzę do filharmonii i opery. No i studiuję (tylko to moje studiowanie jest byle jakie), a czasami pracuję. Jak żyć, będąc takim człowiekiem, w dodatku ze skrajną prokrastynacją (nadmiar wolnego czasu chyba temu sprzyja...) i kiepską samodyscypliną (nieudolnie próbuję ją rozwijać, ale szczerze, nie mam już tej energii co kiedyś, kiedyś coś mnie popychało do przodu, dziś nic...) Co ja mam ze sobą zrobić? W moim przypadku 'weź się do roboty' to za mało. Najpierw trzeba mieć chęci. Zbliża się sesja, a ja zamiast się uczyć siedzę, słuchając Rossiniego i próbując tańczyć. Albo wisząc na tym forum :). Ale sesja to i tak problem cząstkowy, liczy się całokształt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz znajomych chłopaka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znajomych już praktycznie nie (dziwna jestem przy ludziach, i nie umiem budować więzi choć się staram, a i nie wszyscy wokół mnie byli fair, więc zerwałam niektóre znajomości), te imprezy są tylko dlatego, że czasem wyciągnę koleżankę ze studiów. Chłopaka także nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Klasyczny tekst "za dużo myślisz". A ty za mało :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko się zużywa. Jak chodzisz w spodniach przez rok to się powycierają, jak jeździsz autobusem codziennie to w tym autobusie zużywają się opony. Jak tyle myślisz to myślisz że mózg się nie zużywa? Zużywa się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zdychaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już w ogóle nie myślę, postanowiłem oszczędzać swój mózg. Jak dojdzie do wojny nuklearnej i zagłady cywilizacji to wtedy będę miał niezużyty mózg i będę najmądrzejszym człowiekiem na świecie. A wtedy droga do władzy nad światem będzie jak droga do Żabki po bułki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Organ nieużywany zanika... Więc nie przeholuj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz obrać sobie cel, inaczej nic z tego nie będzie. Odrywając się od świata popadniesz w depresję, zwłaszcza że powoli robisz się leniwa. Potrzebujesz osoby która da ci motywację, bez tego będzie ci ciężko. Sam wyszedłem z dołka w pojedynkę ale na mnie nie ma co patrzeć, różnię się trochę od innych :) Dla mnie było oczywiste albo biore się za siebie i zmieniam swoje życie na lepsze albo wegetuję jak warzywo. Postawiłem cel i nie było mowy że "dzisiaj mi się nie chce" zmuszałem się i bardzo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdybym tak umiała, nie byłoby takiego posta :) Niestety nie mam nikogo takiego i nie bardzo się zanosi, by był. W dodatku przeżyłam ostatnio zawód miłosny (mini trójkącik się utworzył, i oczywiście ja byłam na przegranej pozycji), co jeszcze bardziej podkopało moją i tak już wątłą samoocenę. Kiedyś wierzyłam, że mogę wiele, w tym momencie nie mam wiary w to, że spełnię "minimum"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak będziesz się przejmowała głupotami to nic sie w twoim życiu nie zmieni. Ja też wtedy byłem sam i dałem radę, więc teoretycznie też się da i też byłem po zawodzie miłosnym, dziewczyna po 3 latach powiedziała mi tak po prostu że ona jednak nie chce być w poważnym związku tylko musi się wyszaleć. Rozumiesz to? Nic nie wskazywało na to że przekreśli udany związek. Więc jak sama widzisz miałem o wiele gorzej. Nie masz pojęcia ile wycierpiałem przez to ale ileż można? Mi zaczął przeszkadzać fakt że mam szansę żyć, inni umierają w młodym wieku a ja żadnej choroby, wszystkie kończyny i wegetuję jak warzywo. A ktoś inny stara cię cieszyć ostatnimi chwilami !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co ty tu robisz Koochanie?/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale u mnie to się ciągnie już 5 lat. 2 lata temu nie wychodziłam z domu po kilka tygodni. Chodziłam do psychiatry, psychologa, i nic nie pomogło. Kierunek studiów zmieniałam 3 razy. A zawód miłosny to i tak u mnie nic, ja z takiego czegoś szybko wychodzę. Jedyne zło, że oddziałuje mi to na samoocenę, która i tak jest żałośnie niska. Ale właściwie spodziewałam się porażki, choć się starałam, i oczywiście tak się stało. Kiedyś pomyślałąm, że może pozytywne myślenie coś pomoże, ale wtedy zaczęłam dosłownie dostawać lekkiej paranoi, poszło to u mnie w drugą stronę i nadinterpretowałam wiele rzeczy, więc przestałam :P nie uważam, że przejmuję się głupotami, tylko że brak mi motywacji, pewności siebie do działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po 3 letnim związku w którym się poświęcałaś nie wiem czy tak łatwo byś się podniosła :) chyba że nie potrafisz kochać to co innego. A jaki masz cel w życiu? Do czego dążysz? Co działo się z tobą gdy byłaś młodsza, ciągle powtarzasz samoocena ale to sie nie bierze samo z siebie. Co takiego wywarło na tobie tak miażdżący wpływ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapewne nie, ale co ja mogę wiedzieć o związkach? Byłam w jednym... który trudno nazywać prawdziwym związkiem. Kochać chyba potrafię... mam w sobie dużo ciepła, choć nie zawsze umiem to okazać. Ale mi relacje nie wychodzą. I właściwie dobrze, ja się do tego póki co nie nadaję. Nie mów mi o celu w życiu, bo za każdym razem, jak o tym słyszę, stają mi przed oczami wszystkie wizje spełnionych marzeń, których nie osiągnę, bo są ambitne, za ambitne jak dla mnie. I chce mi się wyć i tłuc głową o mur. Jeszcze rok temu aż takich reakcji nie mialąm, próbowałam ruszyć jedną rzecz (poważniejszą), ale oczywiście zatrzymałam się w połowie drogi. W liceum prawie przestałam chodzić do szkoły, miałam też problemy z koncentracją, finalnie miałam poprawkę i dwa egzaminy klasyfikacyjne. Chyba wtedy zafiksowałam się na tym punkcie, dojrzewanie tez zrobiło swoje i moja samoocena poszybowała w dół. Od tamtej pory mam problemy z koncentracją, często wolę nie myśleć, żeby chronić się przed tym strachem, mam schizy na punkcie tego, że w moich oczach widać brak inteligencji, i nie lubię patrzeć ludziom w oczy, bo potrafię sobie w czasie teraźniejszym wkręcać to, że nie wyrażają niczego poza pustką. Relaksują mnie dłuugie spacery (po kilkanaście kilometrów), samej oczywiście, i muzyka klasyczna. Jeszcze wcześniej wyśmiewali się ze mnie całą podstawówkę i gimnazjum, z mojej nadwrażliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisałabym coś konkretnego, ale kopię ten sam dołek :D a pięknymi radami o lepszym jutrze, to wiadomo, można się podetrzeć. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:23 przybijam żółwika w niedoli :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdechnij, będziesz miała spokój. Nie czekaj do starości, umrzyj teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:30 co cię motywuje do pisania takich rzeczy? dlaczego każesz komus umierać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×