Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak powiedzieć rodzicom o ciąży, gdy wiem że będą załamani?

Polecane posty

Gość gość

Witam, mam 25 lat, a mój chłopak 23. Jestem już pod koniec 4 miesiąca ciąży, ale wciąż nic nie powiedziałam moim rodzicom. Z chłopakiem jesteśmy razem od ponad roku, kilka miesięcy temu okazało się że jestem w ciąży. Chłopak się wzruszył, ucieszył, chciał się chwalić od razu całemu światu że będzie tatą :) Następnego dnia poinformowaliśmy jego rodziców, którzy się bardzo ucieszyli - oczywiście się również martwili, planowali jak nam pomóc i organizacyjnie, i finansowo (chłopak pracuje, a ja studiuję 2 kierunki i sobie dorabiam). Na radość ze strony moich rodziców również się nastawiliśmy, co prawda moja matka nie wiedziała że jesteśmy razem gdyż niedługo wcześniej rozstałam się z wieloletnim partnerem, ale jako mojego przyjaciela uwielbiała go i zawsze dopytywała kiedy przyjedzie, piekła ciasta, peklowała szynki, rozmawiała z nim godzinami... Cóż, do czasu... Moi rodzice okazywali radość przez pierwsze 5 min, potem rozpoczął się istny horror! Fakt że jesteśmy razem skomentowała najpierw że "musielibyśmy być nienormalni żeby było inaczej" ale już za moment rozpoczęło się piekło. Cokolwiek mój chłopak nie powiedział było obracane przeciwko niemu - na pytanie o ślub powiedział mojej mamie że jest to dla nas obojga sytuacja niespodziewana również finansowo i nie ma chwilowo nawet kasy na pierścionek zaręczynowy. Ta następnego dnia wydzwaniała do mnie że on "wyśmiał" jej pytanie o ślub a mnie nie traktuje poważnie. Pracował tymczasowo na taxi (czasem po 18-24h, pracował strasznie dużo, aż serce się krajało jak zmordowany wracał do domu), padło pytanie czy będzie szukał bardziej stabilnej pracy - oczywiście że tak, jak tylko wrócimy do domu zacznie rozsyłać cv do firm, ale dopóki czegoś nie znajdzie to ostatecznie jest też jeden plus tej pracy - jeśli ja będę bardzo źle się czuć i wymiotować, w każdej chwili będzie mógł po skończonym kursie przyjechać do domu i się mną opiekować. Wnioski mojej matki? Ten nierób nie zamierza szukać pracy a winę za to zwala na mnie bo ja na pewno będę go co chwila wzywać do domu i nie pozwolę mu szukać niczego stałego. Najgorsze że w czasie bezpośredniej rozmowy z nim moja matka była miła, kochana, herbatkę mu robiła, a już następnego dnia wydzwaniała do mnie powiedzieć jak ten potwór i manipulator zniszczy mi życie. I co chwila telefony od matki że jestem porażką jej życia, że nie tak mnie wychowała, moje życie sie skończyło, nie ukończę studiów, zmarnowałam życie, a najlepiej to żebym przyjechała do domu "bo razem z tatą chcą ze mną POROZMAWIAĆ". Jeszcze wpadli na genialny pomysł ze któregoś dnia znienacka wpadną do mnie na uczelnię wziąc z dziekanatu wykaz ocen bo "jeśli jeszcze na uczelni jest coś nie tak, to już nie jestem ich córką"!!!! C***j że studiuję 2 bardzo ciężkie kierunki i sobie raz lepiej, raz gorzej, ale radzę... Okazało się że jestem dla nich gówniarą której cyt."zachciało się bawić w dorosłą" :/ Problem roku do tego był taki że co ludzie powiedzą?! Wstyd! Najlepiej zebym ja nie wychodziła z domu i nie pokazywała się z nim na mieście bo ktoś nas razem zobaczy! Kiedyś to ja miałam faceta świetnie ustawionego finansowo, z perspektywami, a w ciąży jestem z "kimś takim" (nie, nie pochodzą oni z wiochy zabitej dechami, ani nie mają bóg wie jakiego statusu żeby wgl myśleć w takich kategoriach - A JEDNAK, niespodzianka...!) Rodzinie też nic nie powiedzieli bo nie wiedzieli jak mają to powiedzieć, przecież to taki wstyd że jestem w ciąży... Mój chłopak siedział z boku i słuchał jak matka wydzwania po 50x dziennie żeby na niego gadać jaki to on jest beznadziejny - jak nie odbierałam to za chwilę dzwonił ojciec z pretensjami że jak ja śmiem od mamy nie odbierać telefonów bo ona siedzi w domu i tak się martwi że na pewno przeze mnie coś się jej stanie. Mimo że są po rozwodzie, wydzwaniali do siebie co chwilę i wzajemnie się nakręcali, a potem wszystkie życiowe żale na mnie wylewali przez telefon. I te rozmowy "(cisza w słuchawce).... nie damy rady..... nie tak cie wychowaliśmy.... (cisza)... jak mogłaś nas tak okłamać....(cisza)... przyjedź bo chcemy z tobą porozmawiać....." NOSZ KURWA! Nigdy w moim życiu nie byłam tak zestresowana, po nocach nie spałam, co chwila płakałam, trzęsły mi się ręce, na dźwięk telefonu podskakiwałam z przerażeniem. To ja do cholery byłam w ciąży i potrzebowałam wsparcia, a jedyne co dostałam to największą traumę życia. Niestety po miesiącu tej patologii poroniłam. W tym momencie odkryli szansę na to zeby mnie nastawić przeciwko chłopakowi, żebym jak najszybciej od niego odeszła. Dopiero po wszystkim jak odetchnęłam powiedziałam im co myślę o nich i ich zachowaniu, o tym że jestem dorosła czy im się to podoba czy nie i mają się przestać wpieprzać w moje życie i że nienawidzę ich za to jak mnie traktowali w tym czasie. Ojciec się rozpłakał bo wystraszył się, że na święta nie przyjadę, ale ostatecznie mieli pretensje że nie powiedziałam im tego wcześniej. Ja im to mówiłam! Oni mnie nie słuchali! Wielkie awantury były jak im mówiłam że jeśli dzwonią tylko po to żeby mnie terroryzować to nie zamierzam odbierać od nich telefonów. Jedyne co uzyskali swoim zachowaniem to to, że z naprawdę przyjacielskich i rodzinnych relacji stały się one bardzo ograniczone. Niby raz na jakiś czas rozmawiamy, ale to są rozmowy o niczym, do domu przyjeżdżam raz na kilka msc... Za to mój facet cały czas mnie wspierał, razem ze mną przeżywał radość z ciąży, całował po brzuszku, przynosił świeżo wyciskane soczki, dbał, pielęgnował, spisał się na prawdę na medal, a później oboje przeżywaliśmy żałobę po naszym dziecku. Kilka msc po tych wydarzeniach postanowiliśmy spróbować ponownie zostać rodzicami i udało się :) Jego rodzice już wiedzą, cieszą się bardzo że będą dziadkami, tylko moi jeszcze nie zostali poinformowani. Na samą myśl o tym że trzeba im to w końcu powiedzieć chce mi się płakać i ogarnia mnie wściekłość, bo wiem, że koszmar zacznie się od nowa. Niestety to już prawie 15 tydzień i dłużej nie da się brzuszka ukrywać... I tu pada pytanie - jak im to powiedzieć żeby zminimalizować stres jaki będę musiała przy tym przeżyć? Informowanie przez telefon odpada bo to da im dodatkowy argument do pretensji że nawet sie nie pofatygowałam osobiście. I tak czuję że będzie lament że tak późno się dowiedzieli, ale ja potrzebowałam mieć czas żeby się razem z ukochanym nacieszyć w spokoju naszym małym miśkiem w brzuszku... No cóż, na tak patologiczną sytuację pewnie najlepszą radą byłoby odcięcie się kompletnie od nich, ale to są moi rodzice... mimo że polegli totalnie w czasie kiedy ich potrzebowałam, to nie chcę z nimi zrywać kontaktu, marzę o tym że tym razem się ucieszą, że może po tamtych wydarzeniach coś zrozumieli, jednak wiem, że tak nie będzie... Jest mi z tym ciężko, musiałam się po prostu wyżalić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie rodzice, to toksyna. Mysl o sobie i o dziecku. Jestes dorosla, nie masz obowiazku informowac o ciazy. NIe masz obowiazku sluchac jazgotu rodzicow. Jesli krzycza, powiedz do widzenia i odloz sluchawke. Wyznacz granice :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja bym na Twoim miejscu zadzwoniła. Jak coś będzie nie tak, to rzucasz słuchawka i tyle. Jesteś dorosła, Twoi rodzice robią to na co im pozwalasz. Wiedzą, że Cię to dotyka, pokaz, że ignorujesz ich słowa. Mam podobnych rodziców. Wiadomość o ciąży przekazałam przez telefon. Powiedziałam od razu jak się bardzo cieszymy, taka radość itp. Reszta mnie nie obchodziła. Ważni jesteście Wy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×