Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Maz przy mnie tylko do polowy porodu, ucieknie z wlasciwej akcji, co myslicie?

Polecane posty

Gość gość

Za miesiąc rodze drugie dziecko. Mąż przy pierwszym porodzie nie chciał być, oczywiście uszanowalam to ale ostatecznie i tak miałam cc. Teraz na razie nie wiem jak Bedzie. Z jednej strony nie mam naprawdę zamiaru go namawiać bo nie chce żeby przeze mnie przeżył jakąś traumę- skoro nie lubi takich widoków i przeżyć to ja jak najbardziej to szanuje. Ale z drugiej strony bardzo chciałabym żeby był z mną w tych ciężkich chwilach, żebym mogła się przytulić czy potrzymac jego rękę. Myslalam że moglby się przecież ulotnic już z właściwej akcji, parcia i samego przyjścia na świat dziecka bo szczerze to też nie chce żeby mnie wtedy oglądał. Robił ktoś tak? I czy można tak wgl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja swojego wyrzucilam z porodowki. I nie zaluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie, że można. Niech mąż będzie przy Tobie do tego momentu do kiedy sam uzna, że da radę. Nie nalegaj, nie naciskaj, że ma być do końca. Porozmawiajcie na spokojnie, powiedz, że będzie mógł wyjść jezeli poczuje taką potrzebę. Często zdarza się tak, że jak będzie z Tobą i poczuje, że jest potrzebny to już później nie zdecyduje się wyjśc. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tak myślę. Ale z drugiej strony boję się ze zdecyduje się zostać do końca żeby mi nie Zrobić przykrości, a potem może będzie czuł jakieś obrzydzenie do mnie a ja będę sobie w brodę pluć ze sama tego chciałam...A znam takie przypadki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wczoraj urodziła moja przyjaciółka, mąż był z nią do momentu aż poczuła skurcze parte, poprosiła go żeby wyszedł, urodziła, zszyli ją, zaprosili męża już po wszystkim, jak trzymała dziecko na brzuszku :) ja rodzę za 3 tygodnie i zrobię tak samo, mąż wyjdzie na samą akcję, tak ustaliliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas wlasnie taki byl plan. Porod mialam dwa razy wywolywany, za pierwszym nie ruszyło wiec na drugą kroplówkę po kilku dniach poszłam sama - z mężem umówiłam się tak, że będę po niego dzwonić jak się rozkręci. Rozkręciło się i jak już bardzo bolało to po niego zadzwoniłam. Mąż miał wyjść jak sie zacznie akcja porodowa - kłóciłam sie wręcz z nim i go wyganiałam, ale on nie chcial już wyjść. Stał przy mojej głowie, sam mi później opowiadał ze nawet nie patrzył "w tamtą stronę" :D mówił, że jak widział jak się męczę to nie mógł mnie zostawić tak samej. Nie ma żadnej traumy, minęło już 5 lat od porodu. Gdyby zdarzył sie kolejny poród - też będę chciała, żeby był przy mnie. To duża pomoc, sama świadomość że ktoś bliski nade mną czuwa. Nie wymagam patrzenia na krew, szycie, lewatywę :P Ale bycia ze mną, podania mi wody i porozmawiania wymagałam, ja akurat miałam dzięki położnym dość szybki poród, ale jak ktoś leży na porodówce dobę, więcej nawet, to ma być cały ten czas sam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest to bardzo rozsadne. Ja tez sama poprosilam zeby wyszedl jak zaczely mi sie parte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak chcesz żeby maż cię pożądał to niech nie uczestniczy w porodzie wyjątkowo paskudne doświadczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:42, zgadzam się w 100%. Miałabym żal gdyby mąż odmówił uczestnictwa w pierwszej fazie, bo niby w imię czego? co takiego zobaczy? Już bez przesady że będzie miał taką traumę bo zobaczy jak się żona męczy. Kiedyś mąż, jak jeszcze chodziliśmy ze sobą, powiedział mi, że nie chciałby być przy porodzie i patrzeć na moje cierpienie, myślę, że korzystał też z rodzinnych doświadczeń- jego brat też nie był, dla teściowej to temat tabu itd. Nie analizowałam tego specjalnie bo nie myślałam wtedy o dzieciach, nie miałam zdania na ten temat. Po latach zaszłam w ciążę, chodzimy do szkoły rodzenia i zrozumiał jak to wygląda, że to nasz wspólna sprawa, ja pamiętając tamtą rozmowę czekałam na jego krok i stanowisko. Sam zaczął temat i przyznał, że jednak chce być ze mną, że to nasze wspólne dziecko i przejdziemy przez to razem :) ja sama nie chcę żeby widział krew, wydzieliny itd. więc ustaliliśmy żewyjdzie jak poproszę, potem wróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba dziewczyny sobie zartujecie troche :O trauma porodowa? U MEZCZYZNY? Z synami tam sie wybieracie ze boicie sie traumy czy ze swoim MEZCZYZNA PARTNEREM MĘŻEM??? Moj ten nie chcial byc przy porodzie bal sie i mowil ze nie da rady ale ja tego wymagalam chcialam by ze mna byl bo rodzilam w obcym kraju mowilam tylko po angielsku. I poszlismy do psychologa jakos zmienil swoje podejscie rodzilismy razem nasze dziecko traumy brak jakos :O szok ale ja wybralam faceta a nie dzieciaka na ojca moich dzieci. Jak kobieta tego nie chce - nie musi przeciez to ok ale jesli potrzevuje i prosi wprost o wsparcie w tym trudnym dniu no wg mnie PRAWDZIWY MEZCZYZNA stanie na wysokosci zadania. A juz trauma u faceta po tym to dla mnie nieporozumienie wybaczcie :O u kobiety to rozumiem to nasz bol i nasze cialo ale zeby z doroslym facetem sie tak cackac z powodu wlasnego porodu to dla mnie nie do pojęcia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba dziewczyny sobie zartujecie troche :O trauma porodowa? U MEZCZYZNY? Z synami tam sie wybieracie ze boicie sie traumy czy ze swoim MEZCZYZNA PARTNEREM MĘŻEM??? Moj ten nie chcial byc przy porodzie bal sie i mowil ze nie da rady ale ja tego wymagalam chcialam by ze mna byl bo rodzilam w obcym kraju mowilam tylko po angielsku. I poszlismy do psychologa jakos zmienil swoje podejscie rodzilismy razem nasze dziecko traumy brak jakos :O szok ale ja wybralam faceta a nie dzieciaka na ojca moich dzieci. Jak kobieta tego nie chce - nie musi przeciez to ok ale jesli potrzevuje i prosi wprost o wsparcie w tym trudnym dniu no wg mnie PRAWDZIWY MEZCZYZNA stanie na wysokosci zadania. A juz trauma u faceta po tym to dla mnie nieporozumienie wybaczcie :O u kobiety to rozumiem to nasz bol i nasze cialo ale zeby z doroslym facetem sie tak cackac z powodu wlasnego porodu to dla mnie nie do pojęcia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zabawne, naprawdę. Kobieta rodzi, cierpi, męczy się, ale to mężczyznę przerasta poród i nie chce jej towarzyszyć na porodówce :)))) Mężczyznę, którego JEDYNYM zadaniem jest trzymać żonę/partnerkę za rękę i nie zemdleć :) Co za czasy... Dopuszczono mężczyzn na sale porodowe, a wielu z nich to i tak ciapy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem takich facetow. Nie mam dla nich usprawiedliwienia. Widzial cie nago, jak bywalas chora, wie jak wygladasz zmeczona/spocona. Czego on sie boi? Bedzie bolalo ale ciebie nie jego. A okreslenie ze to sa "widoki nie dla faceta" to jest jakas bzdura. Jak bedzie musial pieluszke zmienic to tez powie ze to "nie dla niego"? Co nagle taki delikatny? I co ma bycie przy porodzie do jakiejs tam traumy? Przeciez miedzy twoje nogi nikt mu nie kaze zagladac. Moze stac przy glowie, dopingowac, podac reke czy zaoferowac wody. Dla mnie facet ktory udaje za delikatnego by towarzyszyc wlasnej kobiecie przy porodzie ich wspolnego dziecka to cienias i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj byl, traumy nie ma, a dzieki niemu nasze dziecko jest zdrowe i zyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi nie chodzi o traumę związana z moim bólem ale osobiście sama nie chce żeby był przy tym jak krwawie, siłami czy bezwiednie robię kupę. Dla mnie to żenujące i nie chce żeby mój facet bym przy tym. W domu też nie robię przy nim kupy ani on przy mnie. Może niektorym to nie przeszkadza ale są ludzie (nie tylko mężczyźni) którzy po czymś takim mogą inaczej zacząć podchodzić potem np do seksu. Sama nie wiem jakbym zareagowała, nie chce więc też narażać naszych lozkowych relacji. Jak widzę takie podejście "jak jest prawdziwym facetem to MUSI być przy porodzie i koniec" to mnie coś bierze...często facet udając "macho" nie przyzna się partnerce że boi się czy nie chce być przy porodzie a potem mdleje albo ma ochotę stamtąd uciec. Trzeba brać pod uwagę nie tylko swoje uczucia ale też partnera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja swojego wyrzucilam z sali jak zaczelam miec parte i nie wiedzialam czy sie zaraz nie zes//ram albo nie porzy//gam :D kazalam go zawolac na przeciecie pepowiny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A potem się dziwicie,ze chłopa odrzuca od was...jak się tak napatrzy...ble...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytanie ze zrozumieniem sie klania. Nie napisalam ze kazdy facet musi byc przy porodzie tylko ze kazdy facet KTOREGO KOBIETA TAM GO CHCE. I bede sie tego trzymac rekami i nogami i bronic swojego zdania. Ty nie mozesz z rodzenia zrezygnowac i nikt cie w tym nie zastapi. A jakby moj facet mial przestac mnie pozadac po porodzie BO SIE NAPATRZYL to bym pogonila takiego frajera i mieczaka bo w razie gdybym zachorowala na jakies paskudztwo to tez bym nie mogla na niego liczyc bo by jeszcze sie obrzydzil. Troche szacunku DO SAMEJ SIEBIE by sie co poniektorym przydalo serio :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, powiem tak: oboje musicie być do porodu rodzinnego przekonani, inaczej lipa. I warto, aby facet nie czuł się pod presją, bo nic w tej kwestii nie należy robić na siłę. U nas było to tak, że na początku oboje byliśmy przeciwnikami takich porodów. Ale.... poszliśmy na szkołę rodzenia, posłuchaliśmy koleżanek i zdecydowaliśmy wspólnie, że na początek chcemy być razem. Co warto wiedzieć: zanim dojdzie do rozwarcia facet nie będzie miał co oglądać (więc nic go tam nie odrzuci czy obrzydzi), a Ty będziesz miała wsparcie. Ta faza potrafi trwać długo, czasem nawet kilkanaście godzin. Skurcze są coraz częstsze, coraz bardziej bolą, TY możesz się słabo czuć, wsparcie jest wtedy bardzo dobre. Nie licz na to, że przez ten okres będzie przy Tobie położna, czy ktokolwiek inny z personelu (chyba, że sobie prywatną położną opłacisz). Położna zagląda, ocenia rozwarcie, podaje leki, sprawdza czy jest ok i idzie. A Ty się męczysz sama dalej. Na okres parcia mój mąż też został jednak ze mną i cieszę się, że tak wyszło. U mnie ten okres był długi (na granicy cięcia, bo córka nie chciała zejść na dół), trwał 1,5 godziny i była to masakra. Cieszę się, że wtedy był, bo dodawał mi otuchy, przypominał o oddychaniu, a on ze łzami w oczach wspomina przecięcie pępowiny:) Nie zaglądał gdzie nie trzeba, stał przy głowie;) Na koniec powiedział, że to też od faceta zależy co chce oglądać i jak to wspominać. Jakby był niezdrowo ciekawski to by pewnie wychylał szyję i zaglądał w krocze, a mój w razie czego odwracał wzrok i po kłopocie. Ale umówieni byliśmy tak, że jeśli on będzie miał dość to wyjdzie i ja nie będę miała pretensji, a jeśli ja będę miała go dość to go wygonię i on to uszanuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×