Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czuję do niej nienawiść

Polecane posty

Gość gość

Nie spotkałam tak małostkowej, drobiazgowej, wrednej osoby jak moja matka. Nie cierpię jej za każdy jej aspekt, nawet te dni, kiedy jest czuła i kochająca, bo to budzi jeszcze większe poczucie niesprawiedliwości i jej fałszu, kiedy zaczyna się ten gorszy okres. Ona nie żyje. Karmi się tylko nienawiścią kierowaną w stronę męża i wiecznym czepianiem się córki. Na uwagi, dlaczego nie zmieni swojego życia, skoro na nie tak narzeka "to on mi zniszczył życie, nie jest prawdziwym facetem" i zaczyna się litania i wyzwiska. Nie istnieje żaden aspekt, w którym przyznałaby się do swojej winy (Za każdą nawet drobną i nie chamską uwagą powtarza milion własnych chamskich kierowanych w stronę upominającej osoby). Zniszczyła wszystko długami, a teraz jest niewinną owieczką spłacaną przez własne dzieci. Życzę sobie tylko, żeby czuć do niej większą odrazę i znaleźć sobie kogoś, bo jestem na tyle samotna, że jeszcze się wspieram na tych lepszych dniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wątek powinien brzmieć "chciałabym jej nienawidzić". Ostatnio jej pokazywałam coś ważnego i wzruszającego, a ona nawet się nie skupiała na oglądaniu tego (jak zawsze, mam wrażenie, że jej nic nie interesuje) tylko obserwowała, czy jedząc ciastko, gdzieś nie nakruszyłam... za chwilę był wrzask 'nakruszyłaś, zobacz!' (miałam talerzyk...) i mowi 'ja widzę takie rzeczy'. To nie były okruszki, tylko malutkie odbarwienia na stole... Takie jest całe jej podejście do życia. Okruszki urastają do rangi czegoś niesamowicie poważnego, a istotne i ważne kwestie to coś, co można zawalać i ignorować. Chrześcijańska empatia w stosunku do innych (deklaruje się jako mocno wierząca) zostaje zamieniona na "Bóg nakazał upominać innych" (to jest jej dosłowny cytat), tylko zapomina o wszystkim innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to po co z nią mieszkasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i czemu jej nie oddajesz jej własną bronią? jak robi cos nie tak to jej to mów razem z tekstem co Bóg nakazał :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo jestem podobna do niej. Pod względem "niemocy". Boję się ludzi od dzieciaka, nie chciałabym iść do pracy na stałe (dorabiam tylko dorywczo) bo zgłupiałabym widząc się z ludźmi 7x w tygodniu. Ale powoli do tego dojrzewam. Muszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja do niej mówiłam milion razy różne rzeczy. Kiedyś byłam dyplomatyczna. Nie działało 'nie bo nie' i taka dyskusja, mądrością tego nie zwalczysz. Potem ja też zaczęłam się wydzierać. Dzisiaj potrafię nawet przeklinać w kłótni (mówię odp*****l się, jesteś p******a jak słyszę setny raz ten sam tekst i wydzieranie się), a ona "jeszcze raz się tak do mnie odezwiesz". W gruncie rzeczy stałam się "najgorszą", o jaką bycie zawsze chętnie oskarżała wszystkich dookoła. Ale niewiele mnie już to interesuje, co ona sądzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie rozumiem z toksyczna matką widzisz sie 7 razy w tygodniu a z normalnymi ludzmi bys nie chciała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
człowiek to istota słaba i ułomna widocznie ona inaczej patrzec na zycie nie potrafi ale ty musisz walczyć o siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo się boję ludzi, spodziewam się od nich złych rzeczy. Fobia społeczna. Od nich też doznałam sporo złego, wyśmiewali się ze mnie etc. Nawet dzisiaj niespecjalnie mam znajomych, o chłopaku nie wspomnę. Nie potrafię budować więzi. I niekoniecznie też lubię. JA bardzo chciałam, żeby ona sobie pomogła. Ale jej nie da się pomóc, po prostu nie da. Mam ochotę powiedzieć rodzeństwu, żeby przestali za nią płacic długi. Ale czy ją by to otrzeźwiło? raczej nie. A o pracę lepszą też będzie miała trudno, bo nie ma wykształcenia, namawiałam ją na liceum, pomogłabym jej, ale nie. Ona potrafi mówić tylko o wadach ojca i "ja tam bym chciała żeby on sobie kogos znalazł i się wyprowadził"... Ach tam, szkoda gadać. Mam nadzieję, że dam sobie radę z tą cholerną fobią społeczną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie, ona jest niby świadoma wielu rzeczy. Dawało się z nią poważniej gadać, ale wyłącznie na tematy nie dotyczące jej bezpośrednio. Tylko ona... po prostu nie chce nic zmieniać, jest tak uparta. Albo zbudowała sobie samoocenę na kreowaniu się na ofiarę, nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ona jest nienormalna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie oczekuj ze ona sie zmieni zawalcz o siebie i swoje zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak umrze, będzie mnie bolało, że jej życie takie było. JEszcze się boję o jej zdrowie, bo nie leczy postępującej wady wzroku (od 2 lat). Ona w tym momencie jest dosłownie pół ślepa, nie przeczyta bez okularów wielu rzeczy. Oczywiście była uparta i mówiła, żeby się odczepić od jej życia. Teraz nie można już kompletnie nic powiedzieć typu "zadbaj o siebie dla swojego dobra, chcesz kiedys nie widzieć świata? wyobraź to sobie, jakie by to było straszne" bo będzie "nie wypowiadaj takich słów i nie krakaj!!!". Jak małe dziecko oderwane od rzeczywistości (bo przecież jej choroby nie dotyczą... mimo coraz gorszego samopoczucia, nadciśnienia - a nie dba zupełnie o dietę i dalej pali). Chce się dosłownie wyć, jak się na to patrzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kazdy sam za swoje zycie odpowiada a malo kto ma takie jak powinien , nie oceniaj jej , patrz na siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×