Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Moja matke i tesciowa boli ze nie potrzebuje ich pomocy...

Polecane posty

Gość gość

Obie po urodzeniu pierwszego dziecka korzystaly z pomocy matki/tesciowej i chyba teraz boli je fakt ze ktos moze byc zaradniejszy? Na spacer rowniez im nie daje dziecka. Sa poprostu raz na tydzien-dwa zobaczyc dziecko i tyle. Nie czuje sie zmeczona i nie uwazam zeby byla potrzeba zeby sie dzieckiem zajmowaly. A one zachowuja sie jak urazone primadonny bo przeciez czy potrzebujesz pomocy czy nie masz z niej skorzystac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Urzekła mnie Twoja historia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To masz odwrotnie do mnie. Mimo ze mnie i siostre wychowywala babcia(matka oddla moja sioste na 6 lat do babci do innego miasta to mi odrazu jak bylam w ciazy powiedziala) cytuje: "na mnie nie licz w opiece nad niemowlakiem/dzieckiem". Ale ja jej to samo odpoweidzialam ze sie nia nie bede zajmowac jak zniedolesnieje nie wychowywala mnie wiec nic jej winna nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"jak zniedolesnieje" ???? co to znaczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaradniejszy? Autorko, nie zapomnij, ze nasze matki rodzily dzieci w zupelnie innych czasach. Wtedy nie mialy tyle udogodnien, jak my dzisiaj. Nie bylo pampersow, pieluchy trzeba bylo prac recznie, bo nie kazdy mial pralke, nie bylo zmywarek itp. Dzis kobiety przez te wszystkie techniczne udogodnienia, maja o wiele wiecej czasu, wiec nie dziw sie, ze daja sobie same rade. Ale wiem, o co ci chodzi, moja mama tez byla zawiedziona, ze nie chcialam jej pomocy. Ale ja naprawde nie wiedzialam, w czym mialaby mi tak naprawde pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobnie jak autorka. Mamy lubią doradzić, pomóc, ale czy bezinteresownie? Czy żeby potem mieć Cię w garści i powiedzieć w odpowiednim momencie: "przecież ja jej to dziecko odchowałam"??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dokladnie. Nie chce pozniej uslyszec od ktorejs ze stron ze bez nich to bym nie dala rady albo ze one mi odchowaly dziecko. I chyba je to boli...ze nie beda mialy w przyszlosci co wypomniec bo jestem niezalezna.sluze pomoca ale pomocy nie potrzebuje..wiem ze kiedys nie bylo tak latwo jak teraz. Zaradniejszy mam na mysli samowystarczalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli obawiacie się takich tekstów to macie jakieś p**********e rodziny. Ja też nie korzystałam z pomocy mamy i teściowej przy noworodku. Pomimo, że obie chciały przyjechać i pomóc - nie widziałam takiej potrzeby, ale nie dlatego, ze później któraś by mi to wypomniała. Po prostu widziałam, że sobie poradzę. Ale owszem zdarza mi się dać im dziecko (teraz już dzieci) na spacer, zostawić u nich na noc, czy w razie choroby poprosić o pomoc. I żadna nie odmawia, żadna też mi tego nie wypomina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko:) pokazujesz im dziecko jak małpę w ZOO.Na miejscu tych matek wybrałabym jednak ZOO by nie oglądać dodatkowo ludzkiego goryla. Poza tym nie wiem czy bym w ogóle chciała oglądać i dziecko i ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:41 o wróciła słynna hejterka synowych... autorka jest MATKĄ i ma prawo zająć się dzieckiem tak, jak chce, widocznie nie uważa, aby jej matka i teściowa były bardziej kompetentne od niej w tej kwestii... a po drugie, żeby porównywać niemowlę do małpy trzeba mieć coś nie tak pod deklem! Tym bardziej, ze jakby autorka napisała, że korzysta z pomocy teściowej to obrzuciłabyś ją błotem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:41 Moja teściowa tak wspaniale zajmowała się moim męzem gdy był niemowlakiem, że wskutek jej zabiegów pielęgnacyjnych miał połamany obojczyk :/ do dziś ma problemy z żołądkiem, bo soliła mu jedzenie, podawała np śledzie w wieku 6 mcy z czym się nie kryje a nawet tym chwali. Jego brat o mało nie odszedł z tego świata, bo zlekceważyła wstrząs anafilaktyczny po pogryzieniu przez pszczołę... Naprawdę uważasz, że taka "matka" mogłaby mi w czymkolwiek pomóc??? Czy raczej powinnam chronić przed nią moje dziecko, jak nie przymierzając w zoo za kratami?????Aby mogła tylko popatrzeć i nic więcej!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli ich chęć pomocy wynika z tego że chcą ci móc w przyszłości wypominać - to dobrze robisz. Ale może one po prostu chcą się czuć potrzebne i mieć możliwość nacieszenia się wnukiem? Dlaczego nie pozwolisz babciom zabrać wnuka na spacer? Jeżeli to ich inicjatywa to ja nie robiłabym z tego problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego nie pozwolisz babciom zabrać wnuka na spacer? xxx A nie przyszło ci do głowy, że autorka może mieć wazny powód??? Może babcie są nieodpowiedzialne??? Znam takie przypadki zabierania na spacer: 1. babcia objeżdżała okoliczne sklepiki celem zaklejenia słodyczami wnusia, kupowała zabronione przez matkę toksyczne farbowane słodycze, o czym matka dowiedziała się od sklepowych... 2. to samo ale chciała przekupic wnusia badziewnymi chinskimi zabawkami bez atestów po 5 zł 3. poszła na plac zabaw i wsadziła 11 miesięczne dziecko do huśtawki przeznaczonej dla dziecka od 3 rż, dziecko o mało nie wypadło na szcząście zdążyła je złapać mama huśtająca obok swoje dziecko, babci brakło na to refleksu... 4. zamiast na spacer z niemowlakiem wjechała z wózkiem do kościoła, zaparkowała w kr****ie a sama usiadła z koleżaneczkami klepać różańce czy litanie... dziecko zamiast sie dotlenić świeżym powietrzem przeziębiło sie w kościele. 5. zamaist spacerować zabrała dziecko do swojego mieszkania gdzie już czekały sąsiadeczki, celem pochwalenia się wnusiem. Starsze panie zajeły sie plotami a dziecko pałętało się między nogami i wyciągało tabletki z opakowań :/ o mały włos nie doszło do tragedii 6. babka poszła pokazać pieska/kotka dziecku mającemu alergię na sierść, podała bułę przy alergii na gluten etc. (wiedziała o tym, tylko w swojej głupocie myślała, że nie zaszkodzi bo alergię wymyśliła synowa by nie dawac wnusia...) MAŁO????? Skoro "nie daje" tzn że ma powód!!! Jak mnie wpienia to gadanie o dawaniu, nacieszaniu etc. Nie jestem kaowcem do cholery a moje dziecko nie jest zabawką, aby zapewniać rozrywkę znudzonym emerytkom!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ja robię taqk samo dziecko to nie zabawka, nie atrakcja turystyczna.Babcie wścieku dostały bo myślały,ż eurodził się czasoumilacz.Co do mojej matki jest totalnie nieodpowiedzialną osobą, pomimo,ż ewykonuje zawód tzw zaufanie społecznego, córka mojej siosty pod jej opieką najadła się trutki na szczury, nie będę pisała jaki to byuł szok i stres, ciągle się kłóci o wszystko, nie zrobi niczego o co się ją ptrosi, wieć zakończyłyśm bez bezowocy spór o władzę absolutną matki i ją nie zostawiamy z dziećmi, za to teściowa przykłąd babci lanserki, wystroić dziecko i paradować przed sąsiadkami, żenada, wstyd. Sami sobie radzimy a na babcie uważam tak sama jak na kazdą inną osobą z którą dziekco ma kontakt, sama na sam akcji nie ma i nie będzie, nie widzę potrzeby uwodadniania komuś niewiadomo czego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moja kolezanka ma w rodzicie mloda mame, ktora co chwile podrzuca dziadkom swoja 2,5 roczna coreczke. Powiedziala ze wiecej dzieci miec nie bedzie bo to jedno bardzo ja meczy i nawet 2.000 + od rządu tu nie pomoze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W sumie to Wam współczuję ze macie takie relacje w rodzinie. Ja sobie np nie wyobrażam, żebym miała mamie czy teściowej ograniczyć kontakty z moim synem. Teściowa pracuje i sama jakoś nie ciśnie na spotkania, raz na dwa, trzy tygodnie jej starcza, ale jakby chciała częściej to proszę bardzo, moja mama za to oszalała na punkcie wnuka i chciałaby go widzieć jak najczęściej, tylko mieszka 100 km od nas. Ale staramy się to jakoś pogodzić, czasem ona do nas przyjedzie na tydzień, czasem ja do niej pojadę, czasem wpadniemy na weekend, sama często pytam mamę o radę w różnych kwestiach np gotowania zupek itd. Mój synek strasznie kocha babcie i ciesze się ze maja taki bliski kontakt. Ale moja mama jest moja przyjaciółka i nie traktuje jej jak intruza w swoim życiu tylko ciesze się ze jest i nigdy w życiu nie staralabym się ograniczać z nią kontaktów, czy wydzielać jej czas z wnukiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* w rodzinie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj "Nie chce pozniej uslyszec od ktorejs ze stron ze bez nich to bym nie dala rady albo ze one mi odchowaly dziecko." xxx Tylko współczuć Ci rodzinki, choć Ty chyba jesteś podobna i też rodzince życia nie umilasz. Współczuć relacji, naprawdę. Dla mnie to oczywiste, że babcie chcą czasem spędzić czas z wnukiem. Mój ma już prawie rok i widzi każdą babcię kilka razy w tygodniu. Bawi się z nimi, dzięki czemu mam czas wypić spokojnie kawę. Na spacery chodzimy czasem wspólnie. Do tej pory nie miałam potrzeby zostawiać synka z żadną z babć, ale gdyby była taka potrzeba, nie miałabym oporów. Wiem, że każda z babć chętnie by z nim została i nikt by mi niczego nie wypominał. Umiem zająć się dzieckiem, sama zmieniałam pierwsze pampersy, robiłam pierwsze kąpiele i inne zabiegi pielęgnacyjne. Nie potrzebuję niczyjej pomocy, ale nie ograniczam w żaden sposób kontaktów synka z babciami (dla jasności, to samo tyczy się dziadków). Mały jest dopieszczony, babcie szczęśliwe a ja mam 5 minut dla siebie. U nas jest zasada: rodzice wychowują, dziadkowie rozpieszczają (w granicach rozsądku oczywiście). Wszystkim to pasuje. Takie chowanie dziecka przed bliskimi i jeszcze jakieś obawy co do kontaktów są chore, zakrawające wręcz o patologiczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:47 A CO POWIESZ NA TO: ja słyszałam jak teściowa jechała po drugiej synowej, że jej podrzuca wnuka a sama lata po kosmetyczkach, że ONA jej dziecko wychowuje etc., a mąż mi powiedział, że to nieprawda i że jego matka koloryzuje, bo pilnowała tamtego wnuka może 2 razy, tylko jest mitomanką i zawsze taka była, ze lubiła ubarwiać przed rodziną i sąsiadkami... WIEC CHYBA ROZUMIESZ ŻE O MNIE MÓWIŁABY TAK SAMO MAM WIĘC PRAWO MIEĆ OPORY!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:47 takie wypominanie wcale nie jest rzadkie, tobie nie "wypomną", ale przed swoimi koleżankami będą się przechwalać jak to córce/synowej wnuka bawią i życie ułatwiają... także wiesz... zreszta skad wiesz co będzie za parę lat, teraz dziecko ma rok i jest fajnie, a za jakiś czas jak teściową będzie trzeba po lekarzach wozić a ty nie będziesz miała czasu, to ci nie tylko wupomni, ale wręcz "wyrzyga" obecną pomoc... poza tym, na ile to jest "realna pomoc" czy odciążenie ciebie przy dziecku, a na ile to ty in de facto pomagasz tym, że twoje dziecko służy za czasoumilacz dla babć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzicie sa od tego zeby dzieci wychowywac, a nie babciom podrzucac albo innymi sie wyreczac :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
już samo to, ze obrażaja się za to, że nie chcesz ich pomocy świadczy o tym, że ta pomoc nie była bezinteresowna i z dobrego serca, tylko była próbą manipulacji (chciały cię mieć w garści, byś czuła się na przyszłość zobowiązana...) chciały sobie zrobić dobrze twoim kosztem, chciały się poczuć lepiej, jak Dobra Pani z noweli Orzeszkowej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytałyście "Dobrą panią" Orzeszkowej? Teściowa chce być postrzegana wśród ludzi jako ta "dobra pani". Kobieta czuje sie niedowartościowana przez otoczenie, nie ma czym zaimponować, nie ma własnego życia, a teraz w końcu trafiła się okazja aby się dowartościowac niestety kosztem dziecka :/ Nie kieruje nią miłość do wnuka, skoro nie szanuje postanowień jego matki i jej samej. Kieruje nią tylko i wyłącznie podbudowanie własnego ja i popisywanie się małym słodkim niemowlaczkiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaradna, zgrabna, wiadomo fajne zycie, wszyscy w koło zazdraszcząjom fajnie fajnie , troche boli mie doopa a czasem sfendzi roznie to bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a niech sobie będzie dobrą Panią i zabierze dziecko na spacer. Mąż i ja nie zostawimy jej potem w potrzebie, jak starość ją przyciśnie. To oczywiste, że ani moich, ani jego rodziców nie zostawimy. Teraz wnuczka to też jej ( mojej Mamy i nawet... bezdzietniej macochy) radość - nie tylko moja - taką egoistką nie jestem. Albo jestem - godzinka dla mnie jest bezcenna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 11:47 A CO POWIESZ NA TO: ja słyszałam jak teściowa jechała po drugiej synowej, że jej podrzuca wnuka a sama lata po kosmetyczkach, że ONA jej dziecko wychowuje etc., a mąż mi powiedział, że to nieprawda i że jego matka koloryzuje, bo pilnowała tamtego wnuka może 2 razy, tylko jest mitomanką i zawsze taka była, ze lubiła ubarwiać przed rodziną i sąsiadkami... WIEC CHYBA ROZUMIESZ ŻE O MNIE MÓWIŁABY TAK SAMO MAM WIĘC PRAWO MIEĆ OPORY!!! xx Co powiem? Że moja teściowa jest normalna. Do mnie ani męża nie obgaduje innych, nawet tych, za którymi nie przepada, więc nie mam powodów, aby podejrzewać, że mnie obgaduje do innych. Napisałam wcześniej wyraźnie, że jeśli ktoś ma opory i z jakiegoś powodu ogranicza kontakty, to są to relacje patologiczne i tyle. Nie powiesz mi chyba, że w zwyczajnej, kochającej się rodzinie normalne jest ograniczanie z jakiegokolwiek powodu kontaktu babcia-wnuczek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rob jak uwazasz, i pozwol innych robic to co uwazaja za sluszne :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 11:47 takie wypominanie wcale nie jest rzadkie, tobie nie "wypomną", ale przed swoimi koleżankami będą się przechwalać jak to córce/synowej wnuka bawią i życie ułatwiają... także wiesz... zreszta skad wiesz co będzie za parę lat, teraz dziecko ma rok i jest fajnie, a za jakiś czas jak teściową będzie trzeba po lekarzach wozić a ty nie będziesz miała czasu, to ci nie tylko wupomni, ale wręcz "wyrzyga" obecną pomoc... poza tym, na ile to jest "realna pomoc" czy odciążenie ciebie przy dziecku, a na ile to ty in de facto pomagasz tym, że twoje dziecko służy za czasoumilacz dla babć.... xx Po pierwsze, jak napisałam do koleżanki wyżej, moja teściowa nie jest typem pleciugi, obmawiającej inne osoby. Wiem, że na tym forum na teściowej należy wieszać psy, ale ja na moją nie mogę powiedzieć złego słowa. Ona jest taktowną osobą, która nie wtrąca się w nasze życie. Owszem, czasem pomoże czy coś doradzi, ale nie narzuca się. Po drugie, jeśli już mi teściowa pomaga, to akurat nie na zasadzie niańczenia mi dziecka. Czasem zaprosi nas na obiad, czasem przyjedzie z jakimś jedzeniem, dowiezie jakieś zakupy, gdy jestem uziemiona z maluchem w domu. Z dzieckiem jeszcze nigdy nie została sama, bo po prostu nie mam potrzeby zostawiania ich samych. Kiedy chcę coś załatwić, mąż zostaje. Teściowa bawi się z malcem w mojej obecności, ale nie kontroluję ich w żaden sposób. Moja teściowa jest na tyle mądrą i odpowiedzialną osobą, że nie mam problemu z tym, że popijam kawkę w kuchni a ona bawi się z małym w pokoju. Trzecia sprawa. Nie martwię się, że kiedyś ona mi cokolwiek będzie wypominała. Nie będzie miała takiej potrzeby, bo dla mnie to normalne, że w rodzinie sobie pomagamy. Jeśli kiedyś będzie potrzebowała ode mnie pomocy, nie zawaham się jej udzielić. Nie wyobrażam sobie, że swoich czy męża rodziców moglibyśmy zostawić w potrzebie. Zarówno ja jak i mąż dostaliśmy w życiu bardzo wiele od swoich rodziców. Wychowaliśmy się w rodzinach, gdzie było dużo miłości i rodzice nadal są naszymi przyjaciółmi. Poza tym to oni nam zapewnili dobry start w dorosłość i to, że możemy wieść wygodne życie i niczego sobie nie musimy odmawiać. Nie jesteśmy już podlotkami a nigdy jeszcze rodzice nic nam nie wypomnieli, ani opłacania studiów, ani podarowanego mieszkania, ani kupionego samochodu, ani założonej firmy, już o innych drobniejszych sprawach nie wspominając. Nie boję się więc, że pozwalając teściowej na zabawę z synkiem kręcę sobie jakiś bicz. Fakt, że dziecko mam jeszcze małe i jest fajnie, bo siedzę z nim na macierzyńskim, ale mam zamiar wziąć jeszcze trochę wychowawczego, bo nie muszę wracać do pracy. Stać nas na życie na wysokim poziomie z zarobków męża. Właściwie to mogłabym w ogóle z pracy zrezygnować, jeśli chodzi o kontekst finansowy. Do pracy wrócę kiedyś na część etatu bardziej dla rozrywki i kontaktu z ludźmi, bo lubię swój zawód i nie po to kończyłam naprawdę ciężkie studia, żeby garnkologię i szmatologię tylko w domu uprawiać. Odnosząc się do ostatniego Twojego zdania, to napiszę, że zdecydowanie ta druga opcja. Dziecko służy za czasoumilacz dla babć a babcie jako czasoumilacz dla dziecka. Uwielbiają się wzajemnie, co mnie cieszy niezmiernie. A realną pomoc, jak pisałam wcześniej, dostaliśmy z mężem zarówno od moich jak i od jego rodziców. Jednak akurat nie przy dziecku, bo w tej kwestii zwyczajnie nie potrzebujemy pomocy. Radzimy sobie doskonale sami, ale to nie powód, żeby się z dzieckiem zamykać przed innymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co powiem? Że moja teściowa jest normalna. Do mnie ani męża nie obgaduje innych, nawet tych, za którymi nie przepada, więc nie mam powodów, aby podejrzewać, że mnie obgaduje do innych. Napisałam wcześniej wyraźnie, że jeśli ktoś ma opory i z jakiegoś powodu ogranicza kontakty, to są to relacje patologiczne i tyle. Nie powiesz mi chyba, że w zwyczajnej, kochającej się rodzinie normalne jest ograniczanie z jakiegokolwiek powodu kontaktu babcia-wnuczek? x Wiesz co, chyba przesadzasz. Niepotrzebnie się nakręcasz. Nikt tutaj nie pisze o "ograniczaniu kontaktów z dziadkami", tylko o niewykorzystywaniu ich do pomocy, szczególnie gdy nie ma takiej potrzeby. Gdyby któraś napisała, że daje dziecko do babci a sama się wtedy opala to to byłoby wg Ciebie OK? Raczej też nie. Więc czemu skaczesz na autorkę, że DAJE SOBIE radę i NIE CHCE oddawać pod opiekę swojego dziecka gdy nie widzi takiej potrzeby? Ja lubię spędzać czas z moim dzieckiem i też nie lubię oddawać do babci jak nie muszę, chcę się nią nacieszyć. A co do relacji o których piszesz że są patologiczne, to chyba jednak nie wiesz co to znaczy patologia. To, że w rodzinie ścierają się silne osobowości, że każdy chce mieć swoje 5 minut, że każdy ma swoje humory, czasem zmienne nastroje i czasem zdarzy się wybuchnąć nie jest patologią. A to, że jasno komunikuję mojej mamie moje uczucia, odczucia, emocje powoduje tylko, że świetnie się rozumiemy i dogadujemy mimo, że mamy inne zdanie, bo jesteśmy innymi, dorosłymi osobami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ale ja po Autorce nie jadę, bo sama też zajmuję się dzieckiem bez czyjejkolwiek pomocy. Autorka napisała, że babcie widzą dziecko raz na tydzień dwa a pomocy nie chce, bo się boi późniejszego wypominania i gadania, że sama by sobie nie poradziła. W sumie to się nie dziwię, że mając taką teściową i matkę, które mogłyby mieć dzięki opiece nad dzieckiem "haka" na autorkę, ona nie chce ich pomocy. To jednak nie jest normalne. U mnie w rodzinie i wśród znajomych, z którymi "trzymam" naturalne jest, że babcie i dziadkowie od czasu do czasu zaopiekują się dzieckiem bezinteresownie, ale też nikt ich do tego nie zmusza, bo chce zwalić na nich swój rodzicielski obowiązek. Nie dałabym mamie czy teściowej np. zmieniać pieluchy dziecku, kiedy by do mnie przyszła, ale jak się chce pobawić z wnukiem, to niech i cały dzień z nami siedzi. Jak pisałam, w innych kwestiach mi mama i teściowa pomagają, bo czasem potrzebuję tej pomocy, ale nikt nikomu nic nie wypomina i nie ma takich obaw. Takie obawy nie są naturalne w zdrowo funkcjonującej rodzinie. I tu nie mają nic do rzeczy silne osobowości. Moja teściowa to wieloletnia dyrektorka, która rządzenie innymi ma we krwi a ja też nie dam sobie w kaszę dmuchać. Mimo to dogadujemy się bez spięć i nikt nikomu nic nie narzuca. Wystarczy szacunek do drugiej osoby i nie wtykanie nosa w czyjeś życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×