Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość trójka z plusem

Co z pieniędzmi po ślubie?

Polecane posty

Gość trójka z plusem

Jestem świeżo po ślubie i właśnie zorientowałam się, że z moim narzeczonym wcześniej nie rozmawialiśmy jak ma wyglądać nasz domowy budżet. Przed ślubem "jakoś" to zawsze wychodziło - raz płaciłam ja, raz on, ale teraz sprawa chyba powinna wyglądać inaczej? Mąż unika tematu, ale mi to jakoś leży na sercu, zwłaszcza że zupełnie nie wiem jak mielibyśmy się dzielić wydatkami, bo i nasza sytuacja jest nieco skomplikowana. Ja zarabiam dużo mniej od niego i do tego mam jeszcze córkę z poprzedniego związku (na którą łożę sama, bo ojciec poszedł w siną dal). Domowe sprawy też ciężko podzielić na pół, bo mąż ma pracę wyjazdową i np. dwa tygodnie nie ma go w domu, potem przyjeżdża na tydzień (zakwaterowanie i wyżywienie zapewnia mu wtedy firma). W związku z tym domem niemal w całości zajmuję się ja (jakby pojawiło się kolejne dziecko to pewnie sama też bym wykonywała większość obowiązków). Jak zatem powinny wyglądać wspólne wydatki, żeby podział był sprawiedliwy i żeby żadna ze stron nie wykorzystywała sytuacji drugiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mogłaś nie omówić tak ważnej kwestii przed ślubem? Teraz po ptokach, bo piszesz, ze Twój mąż unika tego tematu, więc jemu odpowiada obecny podział, chyba musisz sobie poszukać drugiego etatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to teraz ciężko ci będzie go przekonać że ma więcej kasy dawać, facet przyzwyczaja się do pewnych rzeczy i ciężko mu zmienić swoje nawyki - szczególnie jeśli chodzi o zwiększenie wydatków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trójka z plusem
Układ sprzed ślubu nie był zły - dawałam sobie radę i drugi etat nie był potrzebny. Jak robiliśmy jakiś większy zakup to też nie było to problemem (zwykle w większej kwocie był on finansowany przez narzeczonego). Chciałabym teraz tylko jasnych zasad, żebym ja nie musiała się zastanawiać czy aby na pewno dołoży (choć zwykle nie było z tym problemu) i żeby nie było, że po ślubie nagle robię zamach na jego pieniądze:-) Bo tego wcale też nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli samo to nie wychodzi w naturalny sposób to musicie usiąść i poważnie porozmawiać, podzielić wydatki. W wielu domach jest tak że np. pensja żony idzie na codzienne zakupy i rachunki, a pensja męża na odkładanie na wakacje, kredyty, utrzymanie samochodu itp. W innych całe pieniądze idą na wspólne konto i małżonkowie razem nimi gospodarują. Co do waszych wydatków to najlepiej żebyś ty w całości finansowała sprawy związane z córką bo kiedyś mogą na tym tle pojawić się konflikty, a reszta wydatków to już jak tam podzielicie i na ile możecie sobie pozwolić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak można nie omówić takich kwestii przed ślubem?? wiesz pieniądze nie są najważniejsze, ale skoro zarabiasz dużo mniej od niego to wypadałoby z jego strony dawać ci na dom nawet jeśli jest w delegacji przecież jesteś jego zoną a skoro wziął ciebie za żone to chyba też wziął odpowiedzialnosć za twoje dziecko z poprzedniego związku, radze obgadać tą kwestie jak najszybciej:) ja z narzeczonym mamy dziecko ale jeszcze zanim sie urodziło był podział że on płaci te rachunki a ja tamte, ja tez zarabiam mniej od niego ale sam daje mi pieniądze wiec powiem ci że to kwestia dogadania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trójka z plusem
Na pewno rozmowa jakaś musi się odbyć, tylko że na obecną chwilę sama nie jestem przekonana do jakiegokolwiek układu. Bo jak się podzielić rachunkami np. za jedzenie? Kiedy męża nie ma tydzień, a nawet dwa w domu? Jak z rachunkami za wodę i prąd, skoro w większości ja z córką korzystamy z tych rzeczy? Ale jak też wycenić to, że dom jest na mojej głowie, że wszystkie formalności na miejscu ja ogarniam? Dotychczas nie było to jakimś palącym problemem, ale planujemy dziecko i co wtedy, kiedy będę miała jeszcze więcej obowiązków i jeszcze mniej pieniędzy (przerwa w pracy np.)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech Ci przelewa co miesiąc konkretną kwotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwią mnie takie dylematy. Mam identyczną sytuację jak Ty Autorko, czyli jest jeszcze dziecko moje z poprzedniego związku, tyle, że mąż pracuje na miejscu, ale też zarabia dwa razy więcej. U nas nie ma, moje i twoje, tylko jest nasze, mamy wspólne konto, i z niego schodzą wspólne opłaty, koszty życia, lekarze, dentyści, wycieczki, urlopy całej trójki a wkrótce czwórki. Tak samo obowiązki w domu są nasze, a nieże moje a on pomaga. Wiadomo, że jak urodzi się dziecko to ja będę cześciej w domu i z racji tego więcej zrobię w domu ale to go nie zwalnia z obowiązków po jego pracy. jeżeli ktoś decyduje się na związek/małżeństwo/rodzinę, to przecież nie powie ci: " mam kasę na urlop dla siebie, ty odłóż ze swojej pensji, a że nie stać się na odłożenie dla siebie i dla twojego dziecka to niech córka zostanie u dziadków bo to nie moje dziecko i ja nie będę jej opłacał wakacji". Za coś takiego to od razu "do widzenia, ślepa gienia". A co jeśli za 5 lat to Ty Autorko będziesz zarabiała dwa razy tyle co on? Albo jak on straci pracę? To co ? Wówczas Ty z dzieckiem na normalnym żywieniu a on na "wychudzonym" bo przecież nie daje kasy? Toż to chore !!! Przecież to nie ma znaczenia kto zarabia więcej tylko ile finalnie razem macie tej kasy dla waszej rodziny. Przedstaw mu te argumenty, choć wydaj mi się, że to p"po ptokach" jak ktoś napisał, bo takie rzeczy albo ustala się wcześniej albo wychodzą naturalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji byłoby omówienie tego we dwoje (bez żadnych świadków). Pamiętaj o tym, by spokojnie porozmawiać o sprawach finansowych, ponieważ jest to temat delikatny. Staraj się na nic nie naciskać, bo może się czuć osaczony. Powiedz mu, jak Ty to widzisz i jak chciałabyś, by wyglądał wasz podział zarobków. Zapytaj się, czy mu taki układ pasuje. Możesz zacząć tak: Wiesz nie rozmawialiśmy o tym przed ślubem, a jest to dosyć ważna kwestia... itd. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trójka z plusem
Tyle, że wspólna kasa nie wydaje mi się do końca dobrą opcją. Gdzie miejsce na własne wydatki (żeby nie trzeba było się spowiadać z każdego zakupu), gdzie na oszczędzanie żeby np. kupić drugiej osobie prezent? Poza tym u nas sytuacja jest trochę inna - obowiązków domowych nijak nie da się podzielić na pół, bo męża więcej nie ma niż jest (ale dzięki temu też więcej zarabia, bo ma rozłąkowe itp.). Cały czas jestem w dylemacie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas nie ma, moje i twoje, tylko jest nasze, mamy wspólne konto, X Uważam, że tak powinno wyglądać małżeństwo. Wszystko wspólne, a nie moje i twoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trójka z plusem
Czyli jeśli wszystko wspólne to z każdego wydatku należy się spowiadać? A jak chce się zrobić prezent-niespodziankę drugiej osobie to skąd wziąć pieniądze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli jeśli wszystko wspólne to z każdego wydatku należy się spowiadać? A jak chce się zrobić prezent-niespodziankę drugiej osobie to skąd wziąć pieniądze? X Ale o czym Ty piszesz kobieto? Jakie spowiadać się? Normalnie, idziesz do bankomatu, wybierasz kasę i kupujesz w sklepie za gotówkę, przecież nie wie co kupiłaś. Wy macie jakieś dziwne myślenie, po cholerę wam małżeństwa, jak żyjecie jak lokatorzy? To twoje, to moje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Osobiście uważam że w małżeństwie potrzebna jest też własna przestrzeń - czy to chwile spędzane osobno na własnym hobby, czy właśnie własne pieniążki które odkładamy na prezent niespodziankę dla ukochanego czy wydajemy na swoje drobne przyjemności czy hobby. Wspólne konto też może generować konflikty gdy żona nagle zacznie robić mężowi problemy że za dużo wydaje na motor czy co tam jest jego konikiem. Osobiście wolę opcję ze sprawiedliwym podziałem wydatków (myślę że też wtedy najlepiej się kontroluje wydatki i oszczędza) i własnymi zaskórnikami w które mąż nie wnika i nie krytykuje ile wydaję na fryzjera ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no a nie można tak po prostu wszystko do wspólnej kasy i brać normalnie na fryzjera oboje ,na ciuchy i buty oboje ,na opłaty ile trzeba oboje, na żywność dla wszystkich Pamiętać oboje o nie rozrzucaniu się na drogie zachcianki a grubsze plany na dom czy wakacyjne robić razem z tego co zostaje???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powinniście o tym jak najszybciej porozmawiać. Dużo związków, dużo przyjaźni rozpada się właśnie przez pieniądze. Po przysiędze małżeńskiej, założeniu obrączki na palec WSZYSTKO staje się wspólne... Czy to wydatki, czy to problemy, smutki, radości, WSZYSTKO dzieli się na pół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no a nie można tak po prostu wszystko do wspólnej kasy i brać normalnie na fryzjera oboje ,na ciuchy i buty oboje ,na opłaty ile trzeba oboje, na żywność dla wszystkich Pamiętać oboje o nie rozrzucaniu się na drogie zachcianki a grubsze plany na dom czy wakacyjne robić razem z tego co zostaje??? X Można. Ale niestety w dzisiejszych czasach ludzie wolą mieć osobne konta, bo GDYBY się rozwiedli, to lepiej mieć odłożoną SWOJĄ kasę w razie W. Dla mnie chore, brać ślub biorąc pod uwagę ewentualny rozwód, głupota. Teraz nie ma małżeństw, nie ma wspólnoty, jest MOJE i TWOJE, nie ma NASZE, przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem 15 lat po ślubie, mamy 2 dzieci i osobne konta. Mamy taki podział "naturalny", nikt go nie omawiał. Mąż z wypłaty od razu płaci wszelkie rachunki, tankuje auta, ogólnie zajmuje się też autami w kwestii serwisu, oc itp. Przynosi do domu jakąś kasę "na życie", bo nie jest fanem płatności bezgotówkowych. Ja z kolei płacę przelewem za przedszkole, szkołę oraz płacę kartą za wiele zakupów spożywczych i za wszelkie ciuchy/buty... swoje i dzieci. Kiedy jesteśmy na zakupach razem zwykle to ja płacę kartą za zakupy, ale mąż sobie przeważnie kupuje sam i wtedy oczywiście płaci sam. Wszystko tak jakoś wychodzi, że każdemu coś na koncie zostaje. Jak jest ekstra wydatek typu wakacje czy remont to płacimy wspólnie, czasami ja zapłacę za kurs językowy np. jak akurat mam większą gotówkę. Nie kłócimy się o pieniądze. Traktujemy je w sumie jako wspólne, ale zdeponowane na 2 kontach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak jest ślub to automatycznie prawnie wszystko staje się wspólne i trzeba mieć tego świadomość zakładając z kimś rodzinę! w razie rozwodu następuje też prawnie podział majątku i ew. alimenty czy orzeczenie o winie czy bez niego. Osobne konta,intercyzy itp. to rozłam już na wstępie i nie można nawet budować RODZINY czy MY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trójka z plusem
Z tą niezależnością to nie chodzi o myślenie o rozwodzie czy ukrywaniu pieniędzy. Jak ktoś wspomniał powyżej w niejednym związku pojawiają się kłótnie, albo przytyki jak ktoś wydaje za dużo na coś (ciuchy, hobby, samochód). Wydaje mi się więc, że dobrze mieć swój budżet i jeśli jedna osoba chce cały wydać na swoje zachcianki to własnie to robi. Nie ma jednak wtedy ryzyka, że wyda za dużo i np. wyczerpie limit na "zachcianki" tej drugiej. Dzieleni się rachunkami jest ok, ale w jakich proporcjach? Czy dzielicie się po równo? Czy ta osoba płaci, która więcej używa (np. samochód) lub więcej zarabia? Jak zrobić żeby było sprawiedliwie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mamy osobne konta i jedno wspólne. Na wspólne przelewamy pół pensji (u mnie to 1 tys, u niego 4). I rachunki, żywność, ubrania, paliwo itd. oplacamy ze wspólnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bzdura, nie widzę nic złego w osobnych kontach. Skoro przed ślubem mieliśmy swoje konta to po mamy je od razu likwidować i zakładać jedno wspólne? Mój mąż pracował kilka lat w delegacji, ja w tym czasie studiowałam, później pracowałam na 1/2 etatu. Wtedy on płacił za wszystko właściwie, przelewał mi też pieniądze na konto żebym mogła normalnie żyć pod jego nieobecność. Kiedy zaczęłam pracować i zarabiać podobnie jak on sama też płaciłam za co trzeba było i wydatki jakoś się rozłożyły. Ja lubię mieć swoje konto, jestem do niego przyzwyczajona, kontroluję swoje wydatki, wiem ile mogę wydać, co kupić. Jeżeli kupuję mężowi jakiś prezent czy np. idę z koleżanką na winko i płacę swoją kartą, czuję się bardziej komfortowo niż miałabym brać ze wspólnych pieniędzy. Też nieswojo czułabym się gdyby z konta wspólnego mąż wziął większą gotówkę i kupił mi np. biżuterię. Każdy ma swoje przyzwyczajenia, myślę, że najważniejsze żeby partnerom pasowało. U nas na tle kasy nie ma kłótni, właściwie o pieniądzach nie rozmawiamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikka21
My zażyczyliśmy sobie prezenty, bo i tak trzeba było jakoś urządzić nasze nowe gniazdko, znajomi kupili nam garnki gerlacha z funkcją odcedzania z wykorzystaniem dwóch rodzajów sitek w pokrywce każdego garnka.sa super..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz autorko, my nie dzielimy tak sztywno-moje, twoje...ani wg zużycia. Po prostu mniej więcej podzieliliśmy się obowiązkami finansowymi i mąż płaci jedno a ja drugie. Najlepiej mieć jeszcze jedno wspólne konto i wspólną pulę, u nas to pula gotówkowa, nie konto. Mąż przynosi kasę do domu, ja też czasami dokładam, ale ja lubię płacić kartą więc różnie to wygląda. Myślę, że u Ciebie logicznie byłoby mniej więcej przeliczyć ile idzie Wam miesięcznie-wszystkim. Tą kwotę podzielić na Ciebie i męża. Taka pula "domowa" powinna być powiększona o pieniądze na nieprzewidziane wydatki. Reszta leży na waszych wspólnych kontach i wydajecie jak i kiedy trzeba. Jak podzielić zależy od Was, albo na pół albo skoro mąż więcej zarabia to proporcjonalnie do zarobków jakoś, np. po pół pensji. To powinno wyjść naturalnie, żeby nie było poczucia że ktoś kogoś utrzymuje itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trójka z plusem
Dziękuję za podpowiedzi. Powoli mi się kształtuje już wyobrażenie tego jak moglibyśmy to między sobą ułożyć - pytanie teraz czy spodoba się to mężowi:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×