Gość gość Napisano Lipiec 8, 2016 Jestem w zwiazku juz prawie 2 i pol roku. Zanim zostalismy parą to przyjaźniliśmy się przez wiele lat. Obydwoje po przejściach, po rozwodach. Bardzo nas do siebie ciągnęło ale baliśmy się zaangażowania. To on cisnął na związek, ja się temu poddałam, ale potem mam wrażenie, że to mi zaczęło bardziej zależeć. Świetnie się rozumiemy, pasujemy do siebie, mamy wspólne pasje, seks jest rewelacyjny, nigdy wcześniej nie miałam tak fantastycznego seksu. Jednak ja wyczuwałam u niego dystans, np nie zawsze mógł/chciał się spotkać. Ja wtedy zaczęłam się wycofywać emocjonalnie, bo bardzo mnie to raniło. Rok temu po jakiejś jego akcji, typu nie odpisanie mi na smsa przez dwa dni, powiedziałam mu że mam go dość i kończę tę relację. I wtedy role się odwróciły. Ja byłam twarda przez jakiś czas, ale on stał się taki zaangażowany że uległam w końcu. Jednak już złapałam lekki dystans do niego, od tamtej pory kilka razy obrażałam się na niego, w tym raz bardzo poważnie (zachował się bardzo nie w porządku wobec mnie). Teraz on stał się czuły, opiekuńczy, troszczy się o mnie, chce spotykać ciągle. A ja mam huśtawki, raz chcę, raz przestaję go chcieć bo rozpamiętuję jaki był. Taki stan trwa już ponad pół roku i żyję w zawieszeniu. Wiem że go kocham i odejście od niego będzie mnie boleć. Ale mam bardzo urażoną dumę i bardzo siedzi mi w głowie jaki był. Boję się że kiedyś znów taki będzie. Mam wystarczająco pokiereszowane życie, nie mam siły już się szarpać. Chcę kochać normalnego, dojrzałego mężczyznę. Co mam robić? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach