Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem jak ojciec dla swojej dziewczyny

Polecane posty

Gość gość

Moja dziewczyna jest dobrym człowiekiem o dobrym sercu, jednak jak to w takich historiach bywa musi być jakieś ale. I ale jest, ale w cale nie jakiejś, a cholernie duże. Zacznę od samego początku. Poznałem ją pół roku temu na internecie, skomentowała wpis na jakimś fp, z którym to wpisem w całości się zgadzałem. Napisałem do niej by spytać o szczegóły jej wypowiedzi. Rozmawiało nam się bardzo dobrze, okazało się, że tak jak ja jest z okolic Katowic i z chęcią wyszłaby z kimś na spacer. Po dwóch dniach umówiłem się z nią koło legendarnego spodka. Pojawiła się punktualnie, zgrabna, ładna dziewczyna. Była bardzo nieśmiała, mało co mówiła, jednak wkrótce miało się to zmienić. By wpleść w spotkanie nutkę romantyzmu, zabrałem ją do chorzowskiego parku róż. Był początek sierpnia, więc róże mogła ujrzeć w pełnej okazałości. Gdy je zobaczyła bardzo jej się spodobało, rozgadała się i szybko zaczęła wąchać każdy kwiat z osobna. - Te róże nie pachną - powiedziała. - Jak nie pachną? - odpowiedziałem nieco zdumiony, wąchając jeden z kwiatów, którego woń atakowała moje nozdrza. Urwałem kwiat pachnący bardzo intensywnie (wiem, nie powinienem urywać i dałem jej do powąchania, obserwując. Podejrzewałem, że ma coś nie tak z tym jej ślicznym noskiem, skoro nie czuje aż tak intensywnego zapachu. Myliłem się. Ona nie umiała wąchać... Jej wąchanie polegało na szybkim braniu powietrza do nosa, tak, jakby chciała wepchać katar z powrotem do otworu nosowego. - Nie pachnie - powtórzyła. W tym momencie powinna zapalić mi się ostrzegawcza lampka, jednak uśmiechnąłem się tylko, pomyślałem, że to słodkie. - Ej, ale tak się nie wącha bo czujesz tylko ciśnienie... Musisz pomału... Wzięła spokojnie wdech przystawiając kwiat do nosa. - Pachnie. Teraz pachnie! Przeskoczę miesiąc w przód. Okazało się, że była chowana pod kluczem. Nie miała ojca, mieszkała z dziadkiem i mamą. Mogła wychodzić gdziekolwiek tylko z dziadkiem, i to do godziny szesnastej. Gdy wracała ze szkoły po 16, dziadek przyjeżdżał ją ze szkoły odbierać. Dodam, że ma prawie 20 lat. W domu nie można jej było praktycznie niczego. Nie gotuj, bo się poparzysz, nie rysuj, bo kredką oko wydłubiesz, nie rób kanapek, bo przetniesz się nożem. Ona, jako grzeczna dziewczyna słuchała wszystkich poleceń. Chcąc ochronić ją przed światem skrzywdzili ją jeszcze bardziej. Gdy dowiedziałem się o tym, postanowiłem jej pomóc i trochę ją zbuntować. Zasugerowałem jej, by stawiła się dziadkowi. Że jedzie do mnie, i wraca o godzinie 21. Bez dyskusji. Tak zrobiła kilkukrotnie. Okazało się, że dziadek bardzo szybko pogodził się z tym, że jej ukochana wnuczka wraca później niż zazwyczaj, i nie miał nic przeciwko. Tutaj zaczyna się mój problem. Czuję się jak jej ojciec, a nie chłopak. Ojciec, wychowujący małą dziewczynkę. Ona sama nie potrafiła dosłownie niczego. Uczyłem ją jak wąchać kwiaty, jak poruszać się po internecie (na początku myślałem że umie, bo zamieściła komentarz na fb, ale okazało się, że umie obsługiwać tylko fejsbuka). Uczyłem ją nawet jak przechodzić przez ulicę i jak robić kanapki czy jajecznicę.Idąc z nią za rękę czuje, jakbym trzymał córkę, nie dziewczynę. Dodam, że moja dziewczyna nie ma żadnych znajomych. Z moimi przyjaciółmi nie umie znaleźć wspólnego języka, bo najczęściej mówi o szkole, a ten temat w moim towarzystwie poruszany jest najrzadziej. Zasugerowałem, by znalazła sobie znajomych, że uzależnianie się od jednej osoby jest złe. Wiadomo, można kochać, ale normalnym jest, że oprócz swojej połówki ma się przyjaciół. - Nie potrzebuje znajomych. Mam ciebie :* I w tym momencie zacząłem spełniać już trzy funckcje. Ojca, który uczy ją najprostszych rzeczy, uczy ją asertywności, chłopaka, który jest wsparciem i funkcje znajomych. Trzy miesiące w przód. Poznałem jej kuzynkę (nazwę ją Karyna) która jest wybitną materialistką. Kradnie rodzicom pieniądze, ale rodzice nie wyciągają konsekwencji, bo ,,jest chora i ma padaczke". Spotkaliśmy się znów w mieście spodka. Spotkanie przebiegało normalnie, tak, jak poznaje się członka rodziny swojego różowego. Jednak na rozstaniu, jej kuzynka (Karyna) powiedziała: - Dorotko (imie mojego różowego, które zmieniłem) bo wydałam wszystkie pieniądze zanim przyszliście, nie mam na bilet do domu. Pożyczysz mi 10 zł? Wcześniej jednak widziałem, że w portfelu kuzynka Karynka ma pełno szmalu. Byłem pewien, że moja różowa także to widziała. Obserwowałem sytuację. - Pożyczę Ci Karynko - powiedziała, wyciągając banknot z wizerunkiem Mieszka I. Dała jej, Karyna poszła kupić bilet. Trochę się zagotowałem, bo wiedziałem, że jest to zarzutka. Chciałem jednak wiedzieć, jak idzie jej ,,trening asertywności". Gdy Karyna wróciła z biletem, powiedziała: - Dorotko, moge sobie wziąć resztę? - Możesz Karynko. W tym momencie moje nerwy puściły, wziąłem materialistce kuzynce bilet, potargałem go, wziąłem jej portfel, wyciągnąłem dyszkę i oddałem mojej dziewczynie. Po całym zajściu solidnie ją opieprzyłem, przedstawiając jej zarzutkowość całego wydarzenia. Różowa przyznała mi rację, twierdząc, że nie będzie zadawać się z jej kuzynką. Zacząłem spełniać następną funkcję - funkcje jej kuzynki Karyny. Takie lub podobne sytuacje spotykają mnie na codzień. Funckja ojca urosła do tego stopnia, że unikam z nią jakichkolwiek stosunków seksualnych. Po prostu nie mogę. Nie czuje się jak chłopak, tylko jak mentor, nauczyciel, ojciec, którego nigdy nie miała. Zaczęło mi to bardzo ciążyć. Jestem człowiekiem po przejściach (miałem fobie społeczną, depresję i ataki paniki, ale wyleczył mnie mój psychiatra, dając leki antydepresyjne i przeciwlękowe SSRI. Poinformował mnie, że te choroby mają nawroty, i mam unikać stresu, bo przyśpieszę kolejną wizytę) i czuję, że przez obciążenie psychiczne pojawiają się pierwsze symptomy depresji. PUNKTKULMINACYJNY. Wczoraj uświadomiłem sobie, że zabierając ją spod klucza dziadka, stworzyłem jej swój klucz. Że wszystko ma gotowe, wszystko jej tłumaczę, we wszystkim pomagam, w większości rzeczy ją wyręczam. Robię za nią wszystko. Gdy proszę, żeby (przykładowo) rozmroziła warzywa na patelnie, to nie potrafi. Pyta się jak. Sugeruje, żeby przeczytała instrukcje na odwrocie biedronkowego opakowania. - Aha aha, no fakt jest instrukcja! Gdybym nie powiedział o tym, na pewno odłożyłaby i nie wiedziała co z tym zrobić. Cholernie, moje drogie Mirki i Mirabelki mi to ciąży. Spełniam za dużo funkcji. Nigdy w życiu nie czułem się aż tak samotny, jak jestem teraz. Nie rzucę jej, bo wiem, że wróciłaby pod polecenia 85letniego dziadka, który czasami sam nie dokońca rozumie, co mówi. Mam świadomość, że jak odejdę to ten człowiek się zmarnuje. Gdy jest przy mnie mam nadzieję, że coś osiągnie, że czegoś ją nauczę, że chociaż znajdzie pracę. Cholernie zależy mi na ludziach. Wczoraj w nocy nie wytrzymałem, uroniłem łzy bezradności, napisałem SMSa, że musimy poważnie porozmawiać, bo szczerość w związku to podstawa... Tylko jakie wnioski jej przedstawić? Że od dziś nie uczę jej niczego, że spełniam tylko rolę chłopaka, odrzucam trzy pozostałe? Czy może rzucić hasłem ,,musisz to zmienić"... Dziękuję, że przeczytaliście ścianę tekstu, która dotyczy mojej sytuacji. W żadnym wypadku nie jest to zarzutka, jest to realny problem, z którym zmagam się od kilku miesięcy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poćwicz bycie śmiesznym to ci odpowiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
serio to ty jesteś tu strasznym egoista i się rozkliwiasz nad sobą za bardzo. Z tego co pisałeś to wywnioskowałam , ze ty po prostu sobie budujesz ego dzięki temu, że ona widzi w tobie taki autorytet, i to wszystko tak naprawdę z pomocą czy troską ma to niewiele wspólnego chodzi o ciebie o ciebie cały czas o ciebie. Do tego bierzesz 100 % odpowiedzialności za nią, bo ona przecież nic nie umie a ty taki bystry ( znów ego) zrobisz to lepiej. I cie tak bardzo przytłacza, jestem taki zmęczony jeju jeju. Z tego co piszesz ta dziewczyna nie ma aż tak strasznych problemów nie jest jakas kaleką, poza tym te rzeczy co opisujesz do wszytsko jest do opanowania. Nie jest tak trochę że ona znalazła w tobiewłaśnie drugiego dziadka który zamiast chce by nauczyła się samodzielności sam wyręcza ja ze wszystkiego. Bo przecież ona taka glupitka nic nie umie. A może ty chcesz j taką widzieć, nie jest tak , że jak już stanie się samodzielna to być możę nie będzie cie potrzebować, czy to nie ta obawa lęk cię męczy, a może wtedy nie będziesz mógł dalej pełnić funckję jej mentora która tak łachta twoje ego. Wydaje mi się, być może myle się, że tu cały czas chodzi tak naprawdę o ciebie ja, ja, ja zmęczony, ja musze wszystko robić, nie ty chcesz to robić, zastanów się nad sobą, co ty z te relacji czerpiesz, popracuj nad sobą, bo w tobie też jest pproblem. To co opisujesz przypomina mi trochę parę kiedy to kobieta próbuje uwolnić mężczyznę z nałogu, z tym, że ona wcale ine chce tego y on się uwolnił tak naprawdę bo ona straci wtedy funkcję jego wybawicielki, i kim wtedy będzie nikim kimś zupełnie jemu niepotrzebnym. Do tego, kiedy pozbwia go sprawczości, nie daje mu szans na pokonanie tego uzależnienia i to samo jest z toba. Z Zamęczasz się chorobliwie, jakimiś błahostkami, jakby co najmniej trzeba było ją przewijać i zakładać codziennie pampersy a tak naprawdę chodzi o to, że w próbujesz przejąć nad nią w 100 % odpowiedzialność i kontrolę, A tak się nie da, sam ani sobie nie dajesz luzu ani jej tak naprawdę, i pewnie stad taka twoja reakcja i wypalenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o losie.. nie wiem..masakra jakas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość sylwia
Dziwny układ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość sylwia
..aczkolwiek potrzebny układ.Chylę czoło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potrzebny ale komu? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość sylwia
Jej.Sam napisałeś że bez Ciebie zginie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzuć ją bo tylko się męczysz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość sylwia
To prawda...no chyba że Ty sam dobrze się czujesz w tej roli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakby się źle czuł to by tutaj o tym nie pisał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak, nie napisalby tej sciany:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01
Pisanie na kafeterii na temat tak zawiłej psychologicznie sprawy jest co najmniej nietrafione. Sam byłem w związku z kobietą, która była bardziej dla mnie jak córka, a nie dziewczyna. W pewnym momencie wszystko się już rozpadło przez brak seksu. Miałem zerowy pociąg do niej. Wszystkie inne problemy wzięły się z tego. Cóż można radzić w takiej sytuacji. Jeżeli w łóżku by się tak ochoczo zgadzała na wszystko co jej mówisz na co dzień, to bym z nią nie zrywał. :P A tak na poważnie to musi się nauczyć samodzielności. Najlepiej, żeby znalazła sobie jakąś dorywczą pracę czy coś (o ile nie studiuje). Zaraz się nauczy życia. Albo wyjedź z kolegami na 2 tygodnie i niech dba o mieszkanie w tym czasie. Zobaczymy czy sobie poradzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pół roku temu był sierpień? Coś ściemniasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
OMG, znowu ten psychol od "różowej". Dopiero co w innym wątku miała 23 lata, już ma 20 :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
01:56 Napisz kolejne "100 lat samotności" albo "cień wiatru" ;) Ok. Masz dryg do surrealistycznych opowieści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O k***a:D:D:D ponad przeciętny umysł. Czasem można się rozweselić:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ściemniacz. Kolejny wątek o "różowej".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ty co ćwiczysz pisanie opowiadań ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widocznie ci na niej zależy skoro nie chcesz ją zostawić porozmawiaj z nią na ten temat że nie chcesz być dla niej jak ojciec tylko chłopak powinna iść do pracy tam się nauczy wielu rzeczy poza tym ma dopiero 20 lat więc ma szansę się zmienić i się zmieni tylko bądż cierpliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to troll

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silene
Moja różowa i mirki oraz mirabelki było najlepsze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta dziewczyna z opisu to jakiś przygłup. To prowo, nikt normalny na umyśle nie chciałby być z takim czymś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×