Gość gość Napisano Lipiec 13, 2016 Witam, proszę o radę, czy według Was jest to normalne zachowanie, bo nie wiem co zrobić w tej sytuacji. Mieliśmy z chłopakiem, z którym jestem 4 lata zarezerwowane bilety lotnicze do Włoch, wszystko już zaplanowane, on dostał 2 tygodnie urlopu, miał się wyprowadzić z akademika, w którym mieszkać i 2 dni przed wylotem zawieźć rzeczy do swojej mamy i leciec ze mną. Po powrocie miał szukać nowego mieszkania.Do tego byliśmy wstępnie umówieni na miejscu z pewnym panem odnośnie noclegów. Nie mogliśmy się doczekać. Niespodziewanie jednak zmarł mój dziadek i pogrzeb miał być dzień po naszym planowanym wylocie. Ja od razu wiedziałam, ze nie polecę, bo mieszkam z dziadkiem prawie od małego i był dla mnie naprawdę ważną osobą. Nie wyobrażałam sobie lecieć na wakacje w tym wypadku, a bilety kupiliśmy w promocji za niecałe 100 zł. Moja babcia powiedziała nawet, że zwróci nam za bilety. Zadzwoniłam zapłakana do mojego chłopaka z informacją, ze dziadek zmarł i nie lecimy. Liczyłam na jego wsparcie, że zrozumie, przyjedzie, a on próbował mnie przekonać, żebyśmy lecieli i pomodlili się na miejscu za niego, że i tak już mu nie pomożemy itd. Tylko ja chciałam być z rodziną, to już nie chodzi o niego, tylko o bliskich, żeby przy nich być w takiej chwili, a on najwyraźniej tego nie rozumie. Nie przyjechał do mnie, chociaż go prosiłam, że bardzo tego potrzebuje, na co odpowiedział "jak chcesz to Ty przyjedź" i żebym była z rodziną. Cały dzień próbował mnie przekonać żebyśmy lecieli. Mówił, ze rozmawiał z kolegami i oni też się dziwili, że nie chcę lecieć. Potem 2 dni później przyjechałam do niego, robiłam mu wyrzuty, a on powiedział, że nie przyjdzie na pogrzeb, jakby to była jakaś groźba. Wtedy trzasnęłam drzwiami i wyszłam. Dodam jeszcze, że w trakcie choroby dziadka, ani razu nie przyjechał do szpitala ze mną. Podejrzewam, że się bał, bo mówił, że może pojedzie, a potem się wycofywał. Ja kompletnie tego nie rozumiem :( Ostatecznie nie polecieliśmy, mimo, że mówił, że nawet sam poleci beze mnie, a na pogrzeb przyszedł. Ja mam jednak uraz po tym zdarzeniu i bardzo mnie to boli, że nie dostałam od niego wsparcia w takiej chwili i musiałam się nasłuchać. Ostatecznie po pogrzebie pojechaliśmy na krótki wypad, który całkowicie ja zaplanowałam :( Teraz jakoś do tej pory chce mi się płakać jak wspominam ten brak wsparcia z jego strony. Byłam w szoku, bo wcześniej nie układało nam się jakoś źle i nie spodziewałam się tego po nim :( Proszę Was o opinie, co Wy o tym myślicie, bo już nie wiem, czy to coś ze mną nie tak. Nie może mi to dać spokoju Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach