Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Bawia mnie kobiety które maja dziecko i piszą że teściowa to obca osoba...

Polecane posty

Gość gość
12:25 twoja ocena jest krzywdząca :/ "wzięłam"? faceta? to on mnie "wziął" a poza tym nie masz pojęcia jak bardzo byłam w nim zakochana. zresztą nadal go kocham. Nigdy nie kochałam nikogo, żadnego faceta, tak jak jego. I to mnie skłoniło do przyjęcia oświadczyn. a to że mówię czasami że może trzeba było zrezygnować to mówię dlatego że nie akceptuję jego matki która wiele mi nawtykała i odebrała smak wielu miesięcy tego związku. Właściwie byłam chodzącym nieszcześciem. Bo syn nie umiał matki do pionu postawić. I fakt, byłam naiwna.Ale czasem kocha sie wbrew wszystkiemu. A twoja teoria o obawach przed staropanienstwem jest chybiona bo jak moglam w wieku 23 lat bac sie staropanienstwa? mow za siebiem, nie kazdy ma 30stkę na karku jak ty ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pieprzysz bzdury na mój temat i to bardzo mnie wkurza. Ach bądź sobie rozbawiona. Gdybym bała się staropanieństwa tobym wzięła poprzedniego faceta na męża, albo pierwszego swojego chłopaka. Jakoś ich "nie wzięłam", choć oni, jak ty to mówisz, bardzo chcieli. Ja ich rzuciłam nie oni mnie więc twoja teoria jest z d...py wzięta ale co tam, pisz na zdrowie, nie znasz mnie i nie masz o mnie zieloneg pojęcia. W życiu nie wszystko jest czarno-białe, pożyjesz, coś przezyjesz, to zobaczysz. A na razie więcej pokory zalecam. Ośmieszasz to się ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:25 chyba niewiele w zyciu widzialas. nawet najwieksze milosci zdychają jak w paradę wkroczy zazdrosna mamusia lub tatus, niewazne czy panny mlodej czy pana mlodgo. mojego ojca tępił jego teść. sądzisz ze byl na tyle głupi by zrezygnować z mojej matki bo jej ojciec ma wyimaginowany problem i chcial dla niej wieśniaka z warchlakami a moj ojciec byl za bardzo "miastowy"? oj ty ciele głupie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to obca, wredna, panosząca się baba. Gruba stara rura!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:42 idiotka z postu 12:25 zaraz Ci powie, że wyszłaś za syna swojej teściowej z poczucia samotności i braku laku. Bo jak to, jak się naprawde kocha to i mamusia męża nam pasuje, w przeciwnym razie sie rozstajemy. Głupia ci...pa. O niej mówię oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Odnoszac sie do tutulu. Bawią was takie kobiety, bo same tak nie macie i trafilyscie na ludzkie teściowe. xx TRAFIŁYSMY? TRafic to mozna prawd***** w lesie. Przed slubem wypadaloby dobrze poznac swojego wybranego , wiedzic o nim jak najwiecej, poznac jego życie, rodzine i jego stosunek do niej. Mowicie , ze jestescie zakochane, a nie znacie tego kogos dokladnie, malo o nim wiecie. Czyli co? Polecialyscie na urode, ładne słowka, czy moze kasę?A moze to pierwszy, ktory sie oswiadczył? I uwazacie, ze to miłosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ooooo to ty masz doświadczenie w partnerach życiowych,nie zazdroszczę bo nie ma czego:) a na jakiej podstawie twierdzisz że mam 30 lat,jesli jesteś jasnowidzem to twoje jasnowidztwo dałaś ciała. Nie potrafiłabym nawet pomyśleć kochając męża ze moglabym poczekac na kogoś innego by móc akceptować i być akceptowaną przez jego rodzinę.To chore co mówisz,a z kochaniem to chyba przesadzasz? tylu partnerow i tyle miłości?masz duze serce i nie tylko,życzę więcj empatii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:45 jakie duże serce? 3 partnerów do 25 roku życia, w tym dwóch z nich to były normalne związki po kilka lat chodzenie, z pierwszym chłopakiem byłam kilka lat/ Jakaś katolska mentalność przez ciebie przemawia. Nic nie rozumiesz, nie mówię że mogłabym go rzucić bo ma dziwną matkę, tylko że czasem mam poczucie że trudno mogłam zrezygnować z wielkiego uczucia ale za to mieć święty spokój, nie żyć z oddechem jego matki na moich plecach, bo ciągle go czuję!! rezygnacja z miłości dla życia bez stresu, mówi ci to coś? Nie zawsze jak ktos sie z kims rozstaje to znaczy ze z braku milosci! i to nieprawda ze milosc zniesie wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś nie rzucaj się jak pchła na kołnierzu bo już widać że uderzono w twój czuły punkt.nikt nie powiedział że tesciowa musi cię lubić,akceptować a ty ją.To matka męża,on może mieć z nią kontakt a ty nie,i nic ci do tego.Dzieci twoje tez nie muszą bo nie każda babcia ma parcie na wnuki.Tyle w temacie i po h...ten jazgot.Masz swoją matkę,rodzinę i tego pilnuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matko, jak można być takim debilem, by uważać, że jak nie lubi się matki czy ojca swojego męża, to znaczy że to nie jest i nigdy nie była miłość? A jaki mamy obowiązek kochać jego rodziców? To są obce kobiety dla nas, obcy faceci. Widzę że samotność na dekielek wam już bije i próbujecie swoje nieudacznictwo i wieczne singlowanie "z wyboru" ukazać jako coś lepszego, pokazać mężatkom i narzeczonym że ich miłość to nie miłość tylko obłuda i strach przed samotnością. Ach produkujta się dalej...widać na kilometr że to szukanie wad u innych na siłę, dyskredytowanie ich związków, bo przecież jakoś podbudować się trzeba i na kafeterii wytłumaczyć się sama przed sobą, że tobie w życiu nawet związek nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PRAWDZIWA MIŁOŚĆ zniesie wszystko,ale prawdą jest że życie nie znosi prózni.Brak kasy,obowiązki przerastają was,tesciowa która nie chce robić z siebie dywanu.Miość pryska bo tak na prawdę nie była nigdy prawdziwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Ty królewno za dychę najpierw się naucz czytać ze zrozumieniem a pozniej niech ci pozwolą dosiąść klawiatury. Ja tam nigdzie nie doczytałam tego co tobie się udało,po prostu oprocz czytania trzeba użyć tego czegoś co się nazywa mózgiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:44 dokładnie, zgadzam się z tobą. rzuca się jak pchła na kołnierzu zarzucając nam że wyszłyśmy za męzów dla...kasy :D bo jak to, jakbyśmy wyszły z miłości to znaczy że kochalybysmy jego matke. Boże co za dno intelektualne z niej...aż żal bierze. Pewnie tzw. "singielka z wyboru".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:55 jeśli ktoś tu ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem, to jesteś to tylko i wyłącznie ty sama. Twoja logika, poziom łączenia faktów, rozumowanie - przerażające. Naprawdę niewiele wiesz. Oj niewiele. Nawet największa miłośc jest w stanie się wypalić, jak ciągle ktoś w niej mąci, a partner/ka nie umie rodzicowi wyznaczyć granicy. I to że coś się rozpada nie oznacza, że nie było miłością. Tak samo czasem odchodzimy od kogoś mimo że serce pęka, bo pewna jego cecha, czyli np. pozwalanie mamusi na wszystko, nie pozwala nam na bycie z takim kimś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jak się wychodziło za tę osobę to może się miało jeszcze nadzieję, było się zaślepioną miłością, myślało się "może teściowej przejdzie, musi się oswoić z nową sytuacją, na pewno jej się odmieni choć trochę, jestem przecież dla niej miła". Nie rozumiesz tego że jak sie kogos kocha to często się myśli w ten sposób, i że wszystko się przeskoczy, wszystko pokona? Po latach wychodzi że się jednak nie dało rady i co, nadal uważasz że to znaczy że nie kochamy naprawdę, nie kochałyśmy? Jesteś bardzo pustą kobietą. I bez wyobraźni. Naprawdę, przestań się już na mnie rzucać, jak to ktoś napisał "jak pchła". Ty masz inne zdanie my mamy inne i trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robcie co chcecie, mnie dziwi,ze komplikujecie zycie sobie, mezowi i dzieciom. Widac niektore kochaja stan wojny. Na szczescie mam idealne uklady z tesciowa i nie dlatego,ze trafil mi sie aniol , bo druga synowa wieszala na niej psy i twierdzi,ze pzrez nią malzenstwo sie rozpadło. Jak sie decydowalam na polaczenie z jakas rodziną to robilam to swiadomie a nie,zeby sie kłocic z tesciową i ją sobie"wychowywać", to nie moja rola. Załozyłam, ze bedzie ok, a w kazdym razie doloze starań,zeby tak było . To,ze wychowala mojego męza na takiego, jaki jest, to przeciez na wstepie dla niej plus. Nie czepiam sie pierdólek, kazdy ma jakies wady, ja tez, no i jest bardzo dobrze. A od roku sama jestem tesciowa i jak na razie wzajemne relacje mamy idealne - bo znam moje dziecko i wierzę, ze wybrało mądrze , a w szczególy nie wnikam, bo to nie moja sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:05 no dobrze, ale dlaczego oceniasz mnie z miejsca negatywnie? Ja w relację ze swoją teściową weszłam z ufnością i dużą dozą nadziei. Uśmiech, pozytywne słowo - w końcu to mama osoby którą kocham. A ona przywitała mnie ścianą lodu i traktowała jak konkurencję, kazała synowi wybierać z kim spędzi święta, mnie nie zapraszała, mówiła że "chce nacieszyć się synkiem" ("synek" ma 30 lat) . jest samotną kobietą bez faceta. Podajesz przykład że inna synowa twojej teściowej obarczała ją że związek się przez nią rozpadł. A u nas jest tak: mój mąż mi mówił że przede mną miał dwie dziewczyny, matka żadnej nie akceptowała, mąciła w tych związkach, zniechęcała go! Teściowa ma jeszcze jedną synową u drugiego syna i jej też nie lubi i na nią nadaje. Więc co, nadal sądzisz że to wszystkie ewybranki jej synów mają feler, a teściowa jest kryształowa? nie wydaje ci się to podejrzane że "jeszcze się taka nie urodziła co by jej dogodziła"? sam mąz mi to powiedział że ona tak uważa. Sama ona mi to niby w zartach powiedziała. Proszę odnieś się do tego. Bo atakować nie znając całej prawdy to każda potrafi. mam sie przypodobać komus kto uzna to tylko za poddaństwo? a po co? czekam na twój komentarz, nie ukrywam że jestem go bardzo bardzo ciekawa. Nadal uważasz, że to ja mącę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha i dodam, że nigdy się z teściową nie pokłóciłam więc nie wiem i nie bardzo rozumiem, o jakim stanie wojny mówisz. Stan wojny to się toczy w moim umyśle. Bo wiem, że po tym wszystkim nigdy do niej nie powiem "mamo". A stosunki będą "bardzo dobre" chyba tylko pozornie, bo ja ze swojej strony umiem już tylko udawać. Szczera i miła to byłam na początku, dostałam po uszach i już nie zabiegam o akceptację i miłą atmosferkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I weź pod uwagę, że jak kogoś bardzo zraniono, do żywego, tak że mu się rano z łóżka wstawać nie chciało, tak, że się czuł nikim, zerem, g...wnem po tych jej tekstach których potem przed synem się wypierała.. to wybacz ale ja Matką Teresą nie będę. I choć widzę że ona teraz próbuje udawać szczerą, a robi to od kiedy jestem w ciąży - sorry ale z mojej strony spjania z dziubków nigdy już nie będzie. Teraz ściana lodu jest z mojej strony. Ale nie z zemsty czy wyrachowania. Po prostu nie potrafię zmusić się do tego, by jej przebaczyć, bo nie ufam w szczerość jej intencji. Wiem, że robi to by zyskać dostęp do wnuczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś To może ja coś dopowiem.Jestem bardzo dojrzała osobą z 35 letnim stażem małzeńskim.Mój mąz to pierwszy i ostatni chyba facet:)Mam dwóch dorosłych synów w tym jeden żonaty, Życie nas nie rozpieszczało,to co posiadamy to praca naszych rąk i niczego nikomu nie musimy zawdzięczać w tym opieki nad dziećmi. Moje życie było bardzo trudne,jedna wielka poniewierka.Pobraliśmy się na studiach bo bardzo chcieliśmy być sobą.Ukonczyliśmy z b.dobrymi wynikami mieszkając w akademiku.Rodzice męża mnie nie akceptowali jak zresztą i drugą synową.Kochali córkę i jej dzieci,moje były obce bo od syna. Nasza miłośc przetrwała tyle że mogłabym was tutaj obdzielić ale była tak silna że nikt nie był w stanie jej popsuć a my też pracowaliśmy nad tym ją pielęgnowaliśmy.Tak jest do dzisiaj.Dzwonimy to siebie z pracy kilka razy i tęsknimy za soba jakby ta nasza miłośc była od wczoraj. Dodam jeszcze ze to własnie ja wtedy kiedy tesciowa nieuleczalnie zachorowała zajęłam się i z godnością pochowała,Mąz bardzo kochał mamę wiedząc ze sytuacja jest trudna ale ja nigdy mu nie robiłam wody z mózgu.Wyszłam za niego a nie za jego rodziców. Mądrość w związku przezwycięży najtrudniejsze momenty ale trzeba chciec i związek pielęgnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moja teściowa to alkoholiczka mająca wszystkich w d***e - widziałam ją z 5 razy mam ją wychwalać pod niebiosa???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś już cię widzę i nawet czuję jak pachniesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Nie musisz ani chwalic ani ganić,pilnowac swojego tyłka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:16 Dziękuję Ci za Twoją odpowiedź. Bardzo mądrą zresztą. Ja tez uważam tak jak Ty, dlatego kochając męża nadal tak samo, tęskniąc za nim nawet jak kilka h się nie widzimy (my nawet nie potrafimy wyjechać gdzieś na jedną noc bez siebie) nadal z nim jestem i wiem że zawsze będę, bo go kocham nad życie, a on kocha mnie. Jego mama mnie nie akceptuje, podobnie jak tamtej synowej, ale to już czytałaś powyżej. Ot cała moja historia. A to że czasem myślę "może należało odejść" jest mówione tylko i wyłącznie z bezsilności, chwilowego "mam dość". A potem i tak jest tęsknota za osobą, którą się kocha. Nas też nic nie jest w stanie zniszczyć, tzn. uczucia naszego, bo mnie jako człowieka teściowa trochę psychicznie podniszczyła, nie będę ukrywać. I to we mnie tkwi zadrą. Sama jednak widzisz że osoby pokroju 12:25 twierdzą że skoro jest się z kimś kogo matki się nie akcpetuje to znaczy, że się go nie kocha i jest się z nim z jakichś innych powodów niż miłość. To mnie dziwi, jak można sobie tak myśleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:16 oczywiście że tak, ale proszę napisać, ile km od teściowej Pani mieszka. Bo jak po sąsiedzku to z całym szacunkiem ale nigdy w to nie uwierzę że miłość tak wszystko zwycięża i da się żyć w trójkącie z nielubiącą nas teściową. Łatwo powiedzieć bo pewnie Pani teściowa mieszka daleko i rzadko się widzicie. Moja mieszka w tym samym mieście, a okazji do spotkań wymyśla co chwilę krocie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka, że jeśli teściowie którzy nas nie znosza, mieszkają bardzo blisko i mają z synem stały kontakt, to prawda jest taka że albo się jego żona psychicznie przez nich wykończy albo miłość się zakończy bo są jeszcze na tym świecie kobiety które najbardziej kochają siebie i przez szacunek do samej siebie odejdą z kondominium stworzonego z rodzicami. Miało być tak pieknie a jest trójkącik lub czworokącik? Nie wiem, ja bym nie mogła. Dla mnie miarą miłości faceta do mnie i vice versa, jest umiejętność takiego ustawienia rodziców by nie wazyli się obrazić czymkolwiek mojej drugiej połowy, no ale to ja, nigdy nie byłam córeczką tatusia ni mamusi, umiem im się postawić. najpierw jest mąż a potem dopiero mamusia czy tatuś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś I znowu się kłania czytanie ze zrozumieniem,kobieta c***isała że teciowa była chora i zmarła ale co tam,ty myślisz nie głową a tym co ślinka na język.... A tak nawiasem,kto ci kaze mieszkac z tesciową bądz obok niej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i gdyby mój mąż nie ustawił matki w porę do pionu, nie byłby dziś moim męzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość dziś - a dla mnie synowa to szmata, urodzona przez matkę szmatę, która nie umiała ją wychować. Także k***wstwo przechodzi z pokolenia na pokolenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:31 nie mieszkam obok, tylko taki przykład podałam. Bo kobieta pisze, że miłość wszystko zwycięży. Nieprawda. Zwycięży ale jak są warunki czyli: 1) mieszkanie daleko od teściowej i broń Boże nie w tym samym domu 2) umiejętność odcięcia pępowiny i pamięć syna, że najważniejsza jest nowa rodzina i żona, mamusia musi pogodzić sięz tym że schodzi na dalszy plan i takie jest życie Jeśli te warunki nie są spełnione to może i łyknę to, że miłość wszystko przetrzyma, ale to, że żona w takim układzie pozostanie w dorbym zdrowiu psychicznym i nie wpadnie w ajkieś załamanie czy depresję to w życiu nie uwierzę. Mówię to bo moja mama przez to przechodziła. Zgodziła się mieszkać z ojcem na piętrze, a babunia na dole. Moja matka już 5 lat jak jest w remisji choroby zwanej depresją. Nie mgoę powiedzieć, że nie kocha ojca, kocha. I to ją zgubiło. A ojciec kocha i żonę i mamusię i biedny całe życie miał kłopot matuli zwrócić uwagę że dołować to ona sobie może swojego kotka albo koleżankę, a nie jego żonę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×